Tumgik
#recenzja anime
Text
0 notes
aneysajanis · 23 days
Text
‘Całe Moje Życie to jeden wielki przekręt?!’
Jakiś czas temu, przeglądając internet, zupełnym przypadkiem natknęłam się na anime o
nazwie “Great Pretender”. Zaraz po tym, jak w mojej głowie pojawiła się myśl: 'a, co mi tam
szkodzi..', odpaliłam pierwszy odcinek. Do dnia dzisiejszego obejrzałam tę produkcję trzy
razy i teraz wyrażę swoją opinię na jej temat.
Tumblr media
“Great Pretender” to anime, wyprodukowane w 2020 r. dla serwisu Netflix, przez Wit
Studio, w reżyserii Hiro Kaburagi, a napisane przez Ryōtę Kosawę. Podpiszemy je pod
gatunek: komedia, kryminalne.
Całość podzielona jest na cztery arki, nazwane 'sprawami', które kolejno łączą się ze sobą,
by ukazać finał wszystkiego, czego dotyczy akcja tego anime.
Każdy kolejny ark przybliża nam co najmniej jedną postać, tak oto poznajemy głównych
bohaterów - Makoto Edamurę, najlepszego japońskiego oszusta, nazywanego przez resztę
Edamame, francuskiego kanciarza Laurenta Thierry, potem oschłą i stanowczą Abigail
Jones, piękną Cynthię Moore, która chyba jest moją ulubioną postacią oraz kilka innych, nie
mniej istotnych.
Nasi bohaterowie to rasowi oszuści, którzy za cele obierają sobie wysoko postawione,
niemoralne osobowości.
Tumblr media
W tym dziele nie zabraknie typowych tematów ze świata przestępczego, zatem natrafiamy
na m.in. przemyt i sprzedaż narkotyków, ustawione zakłady bukmacherskie, licytacje
podrobionych przedmiotów, a także konflikty między mafijne. Co mnie zaskoczyło, jak na
produkcję, która jest przede wszystkim komedią to to, że natknęłam się tu również na motyw
handlu dziećmi, co było niesamowicie ciężkie do oglądania.
Tumblr media
Przy kolejnych arkach, już nie byłam zbytnio zaskoczona sposobem działania naszych
bohaterów, jednak ten wprowadzający zadecydował o tym, że chcę dalej brnąć w całą
historię. 'Czy oni są normalni?!" - tak właśnie pomyślałam, kiedy usłyszałam, że Laurent
chce sprzedać cukierki, pod przykrywką narkotyku słynnemu producentowi filmów i szefowi
mafii. I właśnie o tym traktuje sprawa 'Los Angeles Connection'. Jej zakończenie dostarczyło
mi trochę adrenaliny, ale żeby przekonać się o czym mówię, będziesz musiał drogi
czytelniku sam wypróbować to anime :).
Tumblr media
Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że kolejna sprawa - 'Singapore Sky' nieco mnie
znużyła. Choć urabianie araba, który ustawia wyniki organizowanego przez siebie wyścigu,
poprzez wmieszanie go w zakłady bukmacherskie było zabawne. Poza tym w tej części
poznajemy nieciekawą przeszłość Abby!
'Snow of London' była niezwykle przyjemną w odbiorze dla mnie sprawą. Tu możemy
zobaczyć nieszczęśliwą historię miłosną Cynthii, wymieszaną z polowaniem na pieniądze
znawcy sztuki, który zrujnował jej związek.
Tumblr media
To, co bardzo mi się spodobało w tym anime, to to, że tak naprawdę nasi bohaterowie za
każdym razem kiedy zgarniają fortunę zepsutych bogaczy, pomagają komuś w potrzebie.
Podobnie też było w ostatnim arku. Podobnie... bo nie do końca tak samo. Ostatni ark jest
hołdem i zemstą za postać z przeszłości bohaterów, których już dobrze poznaliśmy. I tak się
składa, że uważam, iż jest to najciekawszy i zarazem najbardziej pogmatwany ark, ze
wszystkich. Na pewno najdłuższy. W jego świetle można wysnuć wniosek, że wszystko, co
do tej pory miało miejsce, nie było ani trochę przypadkiem, a pewnego rodzaju
przygotowaniem bohaterów do wielkiego finału. Tak jak wspomniałam wcześniej, przy
pierwszej sprawie czułam minimalną adrenalinę. Podobnie było przy każdej kolejnej. Ale
końcowa część tej produkcji trzymała w napięciu do ostatniego odcinka i sprawiła, że co
chwilę łapałam się za głowę, żeby przetrawić to, co się właśnie wydarzyło.
Tumblr media
Na temat udźwiękowienia nie mam zbyt dużo do powiedzenia. Instrumentalny opening z
gatunku Jazz raczej fajnie oddaje klimat szalonej akcji. Również nie boli to, że usłyszymy tu
utwór "The Great Pretender" zespołu Queen!
Nie powiem też, że kreska jest najpiękniejsza, ale na pewno bardzo przyjemna dla oka.
Piękne, żywe kolory sprawiają, że chce się patrzeć w ekran. Animacja sama w sobie, raczej
prosta. Wydaje mi się, że twórcy przyłożyli większą wagę do fabuły, niż do innych czynników
budujących to anime.
Uważam, że ta produkcja była bardzo przemyślana, a fabuła dobrze ułożona. Warto było
przebrnąć przez wszystkie arki, żeby w końcu dotrzeć do zaskakującego finału. A nawet
przy nim nie koniec niespodzianek. Polecam zaczekać, aż skończą się napisy końcowe w
dwudziestym trzecim odcinku, by móc ocenić, czy scena po nich jest zapowiedzią kolejnego
sezonu ;).
To anime! Cóż za wkręcająca przygoda! Zdecydowanie polecam!
~Aneysa
youtube
0 notes
createmydreamblog · 1 year
Link
Niezwykłe zwierzęta i niesamowity magiczny świat :)
0 notes
cyberkultura · 1 year
Text
Anime dla naprawdę dorosłych
Japońskie filmy animowane to branża mająca w naszym kraju zarówno swoich miłośników, jak i przeciwników. Ta polaryzacja w odbiorze anime wynika z różnic kulturowych, społecznych i estetycznych, jakie dzielą Polaków i Japończyków. Odbiór tego typu filmów jest zatem różny. Czy jednak brakuje na rynku tytułów uniwersalnych, przy których dobrze mógłby się bawić stereotypowy Kowalski? Z przyjemnością…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
makudageek · 5 months
Text
Kapitan Tsubasa - Jastrząb w natarciu ;-) Recenzja mangowej sportówki od wyd. J.P.Fantastica ⚽
youtube
⚽ Tsubasa Ōzora jest utalentowanym, młodym miłośnikiem piłki nożnej. Jest z nią związany od bardzo wczesnych lat i sport ten zajmuje ważne miejsce w jego sercu. Po tym, jak Tsubasa przeprowadza się do nowego miasta, ma szansę na rozwój swojej sportowej pasji. Dołącza do drużyny FC Nankatsu, gdzie nawiązuje nowe przyjaźnie. Poznaje też niesamowicie utalentowanych piłkarzy, co zwiększa jego zapał do podnoszenia własnych umiejętności.
⚽ Tom pierwszy stanowi świetne wprowadzenie do historii. Pozwala czytelnikowi na poznanie wszystkich postaci i drużyn. Rozgrywają się pierwsze emocjonujące mecze. Po wielkim turnieju, w tomie drugim śledzimy drużynę Tsubasy w trakcie pokazu ich piłkarskich umiejętności podczas dnia kwalifikacji do drużyny gwiazd miasta Nankatsu. Tylko nieliczni zawodnicy przeszli pomyślnie prefekturalne eliminacje do młodzieżowych mistrzostw Japonii w piłce nożnej. W dalszej części tomu bierzemy udział w kolejnych meczach. Kadry są dynamiczne i przy szybkim, płynnym czytaniu ożywają w wyobraźni.👌
⚽ Osobiście nigdy nie przepadałam za "Kapitanem Tsubasą" w wersji anime. Było strasznie rozwlekłe, mało dynamiczne, a już najgorsze były rozkminy zawodników podczas biegu po murawie. Wydawało się, że boisko ciągnie się kilometrami... Zupełnie inne doznania serwuje nam manga. Sceny ruchu są dynamiczne, a czytelnik sam może narzucać sobie tempo przebiegu rozgrywek. Ja w pewnym momencie tak się wkręciłam, że dosłownie czułam, jakbym oglądała realny mecz. Trzeba przy tym pamiętać, że "Kapitan Tsubasa" ma bardzo przerysowane podejście do sportu i to mi się akurat podoba. Spodziewajcie się więc istnym akrobacji w wykonaniu zawodników pędzących do bramek swoich przeciwników. 👌
Współpraca z wydawnictwem J.P.Fantastica ⚽
0 notes
i-am-sylar · 2 years
Link
0 notes
Link
And now for something completely different... Urocza panda kroposzczurem! 
"Aggretsuko" to troszeczkę specyficzna produkcja, raczej dla fanów japońskiej animacji - ale jeśli tylko lubicie te klimaty, na pewno warto ją obejrzeć.
/M
0 notes
edzidolka · 4 years
Text
Hej!!! Jakiś czas temu rozpoczęłam swoją przygodę na YT jako twórca amatorskich recenzji filmów aninowanych.
Zapraszam!
https://www.youtube.com/channel/UCyAt5sJgyvpy1xX66FZhJIQ?view_as=subscriber
3 notes · View notes
popkulturowykociolek · 9 months
Text
Tumblr media
Na co dzień człowiek potrafi się ekscytować naprawdę wieloma różnymi rzeczami. Wśród nich niewątpliwie znajdują się zwierzęta. Kto z was choć raz na jakiś czas nie ogląda filmików z tymi słodziakami? O właścicielach kotów, psów i innych milusińskich już nie wspominam. I tak się akurat składa, że powstało anime, które to uwielbienie do zwierzaczków oddaje w bardzo fajny, zabawny, ale również nietypowy sposób. Produkcją tą jest Too Cute Crisis.
0 notes
createmydreamblog · 1 year
Photo
Tumblr media
„Sny mają niewyobrażalną moc i to od ciebie zależy czy zaczniesz je spełniać” Witam was w tym pięknym słonecznym dniu z 1 książka na luty ❤️ Oczywiście musi być w śnieżnym wydaniu 😍 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ Poznajcie Stefe, która bała się gwiazd, ale przeżyła niesamowitą przygodę 🤩 Dziewczynka wraz z sarną, która ją odwiedziła poznaje strażniczkę gwiazd, która mówi, że Stefa jest jej następczynią. Kiedyś strażników bylo wielu, ale pomału umierali i została jedna. Gwiazdy wygasają bo otulają je czarne róże tęsknoty za zaginionymi, w związku z czym pomału niebo nie świeci tak jak dawniej. Dziewczynka podczas swojej podróży po magicznych krainach poznaje piękno i jednocześnie smutek oraz strach. Odkrywa prawdę i jednoczenie dostaje nowe zagadki do odkrycia, w tym zaginięcie syna sąsiada. Jednakże czy dziewczynka postanowi zostać strażnikiem czy tęsknota za bliskimi będzie większa niż chęć nowej przygody? Przekonajcie się sami, bo naprawdę warto. Razem z dziewczynką poznajcie czym jest poznanie, smutek, nadzieja. Przeżyjcie przygodę tak niesamowitą, że mogłaby okazać się snem niż prawdą. Poznajcie krainę widoczną tylko w wyobraźni lub te zniszczone przez czarne róże. Poznajcie miasto Słowa i rodzinną atmosferę ❤️ Przyznam, że wciągnęła mnie ta krótka historia o małej dziewczynce, z pewnością czyta się ją dość szybko ❤️ Trafiłam na nią przez przypadek i stwierdziłam, że z milą chęcią zobaczę o czym to jest. Można to czytać dzieciom lub samemu i na pewno jednemu i drugiemu przypadnie do gustu. Takie książki nie muszą być tylko dla dzieci. Jedno jest pewne dzieci i sny mają wielką moc. Dzieci nie doświadczyły tych wszystkich problemów, patrzą na świat inaczej i są bardziej otwarci na pomoc jak i na smutek ale dostrzegają więcej niż dorośli. Polecam gorąco, jak dla mnie 10/10 ⭐ #book #recenzja #blog #star #sky #night #journay #love #sad #scared #strażnicy #animals #rose #tęsknota #fight #dream #family #amazing #beautiful #książkowescrabble #stefaitysiącegwiazd #ninajaszewska #girl #pomoc #february #winter #snow #read (w: Chaberkowo) https://www.instagram.com/p/CoR3XD2IsDI/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
hipogryfpl-blog · 4 years
Text
Toram Online – recenzja mobilnego MMORPG prosto z Japonii
Ruszamy dzisiaj na podbój świata MMO! I to mobilnego, bo przyjdzie nam ogrywać smartfonowego Toram Online od Asobimo.
https://hipogryf.pl/toram-online-recenzja-mobilnego-mmorpg-prosto-z-japonii/
Tumblr media
0 notes
Text
Blend S - S Stand for Szybowsky
youtube
Blend opowiada przygody słodkich, małych, anime dziewczynek robiących różne zabawne rzeczy w swoim przeidealizowanym świecie. Historyjki są dobrze napisane i wgle fajnie się je ogląda.
 Bajka przedstawia historię Maiki, 20 (?) letniej dziewczynki, która jest śmieszna bo jak popatrzysz jej w oczy to chcesz się zajebać. Dzięki swojej nietypowej cesze i fajnej dupie dostaje prace w kafejce dla weabusów, w której udaje super sadystyczną kurwę co troche ją frustruje bo serduszko ma gołębie.
 Głównym tematem większości odcinków są zabawne scenki słodkich anime dziweczek. Tak więc zobaczymy dużo kawaii scenek, przebierających się dziewczynek i ujęcia ich tyłków/piersi oraz Włoskiego kierownika-uchodźcę krwawiącego do swoich słodkich podwładnych, czyli taka bajka dla stulejarzy in a nutshell.
  Jednak Blend robi swoje gówno dobrze. Anime się nie dłuży, jest zabawne, a postacie mimo trochę przelecianych osobowości są wiarygodne i w chuj słotkie (waliłem sobie do nich konia dużo razy). 
1 note · View note
wnowymkinie · 7 years
Photo
Tumblr media
GHOST IN THE SHELL - Nie znam się na mandze, więc ciężko mi porównać z oryginałem. Tego typu produkcje oceniam łagodniej, bo mam mniejsze wymagania w stosunku do nich. Film poprawny. Zawiera parę scen graficznie dopracowanych. Scarlett ma odrobinę lepszą fryzurę niż w Lucy. Czy polecam? Raczej nie.
2 notes · View notes
piosenkabeztekstu · 7 years
Text
Recenzja nr 18: Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu
Tumblr media
Nim uda mi się zabrać na porządnie do opowiadań, będzie recenzja.
Znacie ten częsty motyw: "O, bohater umarł. Aaaaa jednak żyje"? To anime wprowadziło go na zupełnie nowy poziom wyeksploatowania.
Cała historia zaczyna się dość typowo: nastolatek, do tej pory zajmujący się głównie obijaniem, czytaniem mangi i graniem w gry, zostaje w niewyjaśniony sposób przeniesiony do magicznego świata rodem z gry RPG. Mamy tam królestwo, rycerzy, magię i pradawnego smoka - klasyk. Nasz główny bohater, Subaru Natsuki próbuje powoli odnaleźć się w nowej, wyjątkowej sytuacji, z której zdaje się być całkiem zadowolony. Szybko jednak pakuje się w tarapaty, z których ratuje go tajemnicza dziewczyna. W ramach wdzięczności i próby odnalezienia celu w magicznym świecie Subaru postanawia pomóc pięknej nieznajomej w poszukiwaniu skradzionego jej bardzo ważnego przedmiotu. I na tym też upływa pierwszy dzień jego nowego życia, powoli tworząc więź z pół-elfką, którą obrał za główną bohaterkę swojej opowieści. Gdy zapada zmrok trafia wraz z nią do domu pasera, gdzie natyka się na trupa, do którego w chwilę później dołączają ciała jego i jego towarzyszki...
KONIEC
No dobra, nikt się nie nabierze, że główna persona ginie w pierwszym odcinku. Bowiem Subaru całkiem bardzo żywy zjawia się w na ulicy miasta, jak to miało miejsce za pierwszym razem, gdy został przeniesiony do tego alternatywnego świata.
Czyli na pierwszą śmierć bohatera długo nie musieliśmy czekać, a to właśnie na jego śmierciach i powrotach opiera się cała seria. Prowadzi to do całkiem ciekawych perypetii i przemian głównego bohatera, jednak niestety, nie tworzy od razu kompletnej, kompleksowej fabuły, na brak której odrobinę cierpi anime. Oczywiście jest mnóstwo różnych wątków: od sekretu pojawienia się chłopaka w tym świecie i zamieszaną w to przedwieczną, złą wiedźmę; przez sytuację polityczną w państwie i wybory nowego władcy; ekscentrycznego hrabię o nie do końca wiadomych zamiarach; prześladowania Emilii, głównej bohaterki, ze względu na jej podobieństwo do tejże samej wiedźmy Satelli; aż po główny wątek miłosny bohaterów i jego odnogi. Większość z wymienionych powyżej tematów jest jednak tylko liźnięta, a anime nie pokazuje nam ich wystarczająco dokładnie i nie odpowiada na rodzące się w widzu pytania. Seria anime nie obejmuje co prawda całego materiału z novelki, ale czy do ją tłumaczy w stu procentach? Nie sądzę. Przez to całość rozbudowanej bądź co bądź historii zostaje jakoby spłycona i sprowadzona do uganianiu się Subaru za Emilią. Coby jednak nie przesadzać z krytyką, warto nadmienić, że brak skonkretyzowanej fabuły nie przeszkadza zbytnio w czasie oglądania. Zwroty akcji, chęć poznania dalszych losów bohaterów i tajników świata wystarczają, bo przykuć uwagę widza i przekonać do odpalenia następnego odcinka, by dowiedzieć się, jak tym razem nasz heros wykorzysta kolejne życie. Zakończenie daje nam co prawda wrażenie pewnego zamknięcia, ale pozostawia chęć na jeszcze, a sam moment zakończenia jest naprawdę specyficzny, z punktu widzenia dalszych wydarzeń z powieści - to trochę tak, jak gdyby w filmie sensacyjnym policjant rozbroił w ostatniej chwili bombę nie wiedząc, że pod podłogą ma następną, gotową do wybuchu. To jednak już nie stanowi elementu samego anime, więc nie będę się nad tym rozwodził.
Z opisu fabuły można już było wywnioskować, że Subaru jest tu postacią niezwykle ważną. W niektórych seriach bowiem mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym, albo z dużą grupą głównych postaci; jednak Re:Zero nie jest w tym elemencie nowatorskie i stawia na jedną silną osobowość. Czy Subaru zdaje egzamin w pchaniu ciężkiego wozu fabuły? Generalnie tak, ale i nie bez problemów. Subaru jest wyrazistą osobowością, jednak często wykazuje się dość przeciętnym intelektem i zdaje nie wykorzystywać w pełni możliwości, jakie niesie ze sobą możliwość zmartwychwstawania. Jego cofanie się w czasie poprzez śmierć można przyrównać do zapisu w grze: łatwo sprawdzić konsekwencje konkretnych działań i wyćwiczyć konkretne elementy, czasami niemal do perfekcji. Nawet mając szansę na zdobycie potrzebnych informacji, odpowiednie przygotowanie np. pod względem umiejętności bojowych czy planu postępowania, Subaru nie zawsze robi wszystko, co konieczne do jak najlepszego przeprowadzenia aktualnego żywota. Z drugiej jednak strony jest to po części uzasadnione i zrozumiałe: co innego rzucać swoją postać z gry w szpony śmierci, by potem spróbować jeszcze raz, a co innego samemu to przeżywać. Każdy kolejny zgon głównego bohatera odznacza na nim swoje dramatyczne piękno, każe przeżywać ogromny ból i zmusza do obserwowania trucheł swoich przyjaciół, czy choćby ukochanej. Zmaltretowana w ten sposób psychika zaczyna odmawiać posłuszeństwa i odrzucać pragmatyczną, ale jakże straszliwą wizję kolejnej śmierci do tego stopnia, że zrobi wszystko, by jej uniknąć. Na przestrzeni kolejnych odcinków widzimy wzloty i upadki Subaru, jego umysłowe wycieńczenie i powolne popadanie w otchłanie obłędu. I jest to jak najbardziej wiarygodne i nieprzesadzone - jest on przecież przeciętnym nastolatkiem, który nie zna się na niczym i nigdy niczego nie robił, więc nic dziwnego, ze nie jest w stanie znieść brzemienia, którym został obarczony. Z czasem też demaskowane jest jego błędne przeświadczenie, które pojawia się wraz z jego trafieniem do magicznego świata - musi uświadomić sobie, że nie jest bohaterem powieści, a świat nie kręci się wokół niego. I dopiero uświadamiając sobie to, co może i powinien robić, a czego nie jest w stanie dokonać samemu, pozwala dotrzeć do celu. Czy jest Subaru jest irytujący? A i owszem. Czy jest autentyczną osobowością? Tak. Czy w końcu jest dobrze wykreowaną postacią? Jak najbardziej.
Jednak nie wszyscy z obsady, ku naszemu nieszczęściu, mieli szansę na tak dokładne sportretowanie, jak główny bohater. Szczególnie ucierpiała na tym ukochana głównego bohatera, Emilia. Sprawdza się u niej doskonale zasada typowości - wyznacznik literackiego realizmu: Emilia jest typowa miła dziewczyna chcąca przynosić ludziom dobro i serdeczność. Mimo prześladowań, mimo wszelkich napotkanych trudności. Jednocześnie nie jest pozbawiona indywidualizmu, nie jest idealna, ma swoje wady i problemy. Kilkukrotnie zdarza jej się pokazać moc charakteru i konieczną dla sytuacji stanowczość, nawet wobec Subaru, jednak to trochę za mało... Może gdyby poświęcić jej więcej czasu, przedstawić lepiej jej przeszłość i psychikę, wyrosłaby stopniowo na pełnokrwistą bohaterkę. To się niestety nie dzieje, ze względu na to, jak rzadko występuje na ekranie, zwłaszcza w drugiej części 25-odcinkowej serii.
Przez to na pierwszy plan wysuwa się inna postać kobieca - pokojówka Rem, na którą Subaru natyka się w posiadłości hrabiego, który jest protektorem Emilii w staraniach o tron. Wywodząca się z rasy demonów bliźniaczka na przestrzeni wielu odcinków zaczyna darzyć Subaru szczerym, bezgranicznym i bezinteresownym uczuciem. I w chwilach największego załamania bohatera to właśnie ona pomaga mu odzyskać trzeźwość myślenia i zrealizować kolejny plan. Choć marzy jej się spokojna przyszłość u boku ukochanego, ma świadomość, że to nie ona jest jego wybranką, co nie przeszkadza jej w zrobieniu dla jego dobra dosłownie wszystkiego. Łącznie z mordowaniem rzesz potworów czy kultystów przy użyciu swojej naszpikowanej kolcami, metalowej kuli na łańcuchu. Swoją drogą ciekawa i użyteczna broń. Choć do teamu Rem nie należę, to trzeba przyznać, że stanowi ona wyrazistą postać kobiecą, która znacznie lepiej wypada pod względem troski o Subaru, jak i realizmu ich wzajemnych relacji. Oczywiście poza nią pojawia się kilka mocniej zaznaczonych w serii bohaterów i bohaterek, aczkolwiek nie odgrywają oni aż tak istotnej roli. Warto jednak nadmienić, że na szczęście wokół protagonisty nie tworzy się żaden haremik, a to ważna cnota w dobie dziwacznych kwadratów, pięciokątów i kół romantycznych. Dwie bohaterki, pozycja każdej wyznaczona odpowiednio - wszystko w należytym porządku.
Graficznie seria nie odstaje, ani nie zachwyca, chociaż należy uczciwie oddać honory animatorom za genialną zabawę mimiką bohaterów, a szczególnie Subaru. Dzięki ich pracy wyraźnie widzimy, jak cała sytuacja coraz bardziej go przerasta i niszczy jego ciało i psychikę. W chwilach wielkiego zdenerwowania lub bólu potrafi przybierać miny niezwykle zapadające w pamięć, oddające w stu procentach powagę sytuacji. Choć ani openingi ani endingi raczej nie dołączą do gronach moich ulubionych (zresztą bardzo często były one przez twórców pomijane, żeby zaoszczędzić nieco na czasie i przedłużyć akcję danego odcinka), to sama muzyka odwalała kawał dobrej roboty w budowaniu napięcia. Specyficzny dźwięk (wg. źródeł pochodzi on z Diablo II - nie wiem, nie miałem okazji zagrać) oznajmiający zbliżające się niebezpieczeństwo wprowadza nerwowy nastrój i mimo że spodziewamy się przez niego, że coś nastąpi - nadal nie wiemy, co. Ten niepokój w udźwiękowieniu serii jest świetnie oddany i stanowi bardzo ważny element.
Podsumowując, seria Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu nie jest pozbawiona wad: błędy logiczne, braki w konstrukcji bohaterów i duuużo niedopowiedzeń nieco obniża całościową ocenę. Aczkolwiek i tak sądzę, że jest to 25 odcinków solidnej rozrywki, bynajmniej nie najniższych lotów. W fantastycznej otoczce odnajdziemy elementy komiczne, ale również nieco horroru czy psychologicznych rozterek, jak i wątek romantyczny. Patrząc więc nieco subiektywnie, zdecydowanie mogę polecić seans tego anime i z niecierpliwością czekam na kontynuację. Której zobaczyć prędko raczej nie będzie mi dane...
2 notes · View notes
i-am-sylar · 2 years
Link
0 notes
fullmoon-sun · 6 years
Link
1 note · View note