Tumgik
#zły sen
nerwicalek · 14 days
Text
Sen nie jest już tylko snem, sen jest ucieczką…
61 notes · View notes
goalsdigger · 17 days
Text
Podsumowanie tygodnia
Tak to będzie mniej więcej wyglądać:
SEN:
Tumblr media
WODA:
Tumblr media
AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA:
Tumblr media
Jak widać FBW poszło w odstawkę na rzecz treningów triathlonowych.
Makro liczone, minimalny deficyt, poza wczoraj gdzie było troszkę ponad. Słabo z białkiem. Jakościowo poza wczoraj i dzisiaj w miarę ok. Nie dodaję już tabeli, bo nie chce mi się z fitatu przepisywać.
NAWYKI:
Tumblr media
DODATKOWA PIELĘGNACJA:
Tumblr media
NASTRÓJ:
Tumblr media
dobry złość zły normalny stres
DO POPRAWY:
-weź się kurwa do nauki!!!
25 notes · View notes
happyg-olucky · 9 months
Text
W niedzielę poszliśmy na ostatni spacer na plażę, pogoda była niezła, sporo ludzi spacerowało. My posiedzieliśmy przy naszym wyjściu, poroblismy zdjęć i zbieraliśmy się z powrorem bo dochodziła już 21. Zrobiliśmy sobie z D. Dwa ostatnie zdjęcia, Zarzucilam torbę na ramię, patrzę nie ma Mieszka. Krzyknęłam do D. I Karelajn rozglądamy się i nie ma go. Minutę wcześniej robiłam mu zdjęcie. ( Dokładnie minutę bo potem sprawdzałam w tel. )Potem wszystko potoczyło się jak jakiś zły sen, nie wiem czy jestem w stanie to opisać. Zaczęliśmy biegać szukać wołać, nic. Każdy w inną stronę. D. Pobiegł w jedną, wrócił i nic. Ja całe wyjście z plaży, w lesie już się sciemnialo. A. minuty uciekały, pamiętam już chyba tylko przebłyski, płaczącego i krzyczącego M. , który wolał, że nie chce stracić braciszka,przerażony D. który w pewnym uwierzył, że go zmyla fala ( bo były wielkie i czerwona flaga cały dzień) i wskoczył jak stal do wody. Telefon na 112. Telefony od jakiś obcych ludzi którym K. Dawała mój numer, bo jej się rozładował tel. syrenę na znak że ratownicy strażacy ogłaszają zbiórkę. Pamiętam, że ja nie byłam w stanie spojrzeć w stronę morza, było takie ciemne i groźne. Tak minęło prawie pół godziny, prawie pół godziny niewyobrażalnego strachu i czegoś czego nawet nie potrafię opisać, jakiejś czarnej dziury. D. Był w tej wodzie, Karelajn w drugim kierunku szukała i zaangażowała do pomocy jakiś ludzi. Ja z Mikim rozpytawalam i szukałam w okolicach wyjścia i usłyszał to nadchodzący facet i mówi że chyba widział takiego chłopca przy kolejnym wyjściu ale to już ileś minut temu. Pytał czy miał łopatkę, tak miał, nie czekał na mnie I ruszył biegiem w tamtym kierunku, ja wywołałam D. I on za nim. Potem pamiętam nadbiegającego z powrotem tego człowieka w białej koszulce, który mówi że mały jest już z tatą. Dosłownie upadłam na kolana na tym piachu i zalam się łzami. Obcy człowiek mnie podnosił przytulał i pocieszał. Za chwilę D dotarł z małym , też niewiele pamiętam, tylko widok jego buźki i ulgę.
Mieszko był zdziwiony nasza paniką,popłakał się jak zobaczył ,że my płaczemy. Powiedział, że on tak specjalnie chcial pójść do temtego wejścia i wrócić, nie wiedział po co. Jak się zorientował że jest sam, podszedł do jakis kobiet i powiedział że się zgubił, powiedział jak się nazywa opisał mnie, potem ona mi powiedziała że rezolutnie podał dużo szczegółów. Ale nie pamiętal nr. telefonu. Odnalazła mnie i napisała na fejsie już jakieś 10 min wcześniej, oczywiście wtedy nie zauwazylam. Kiedy ten człowiek w białej koszulce i D. Tam pobiegli one już go odprowadzały w naszą stronę.
Ostatecznie udało się odwołać alarm zanim przyjechały służby. Właściwie to kiedy dostałam info że się znalazł to byłam na linii z jakimiś ratownikami chyba z Pucka. Potem już wiedziałam, że podjedzie jeszcze Policja i żeby z nimi porozmawiać. Sama do nich poszłam jak zobaczyłam ze podjechali. Pamiątka z tych wakacji będzie mandat za zgubienie dziecka. Ale ogolenie byli bardzo empatyczni i ok. Schodziliśmy z tej plaży zupełnie po ciemku. Pół nocy przeplakaliśmy chyba wszyscy. Wyrzutów,że na tą minutę spuscilismy go z oka nie pozbędziemy się pewnie nigdy. I tego Ze uwierzyłam, że nam takie rzeczy się nie zdarzają, że przecież jesteśmy tacy odpowiedzialni, pilnujemy, no i przecież nasze dziecko takie mądre i rezolutne i nie wpadnie na pomysł ,żeby uciec. Ja zostałam z kolejną trauma. Ale też wielką wdzięcznością, że mamy nasze słoneczko przy sobie bezpieczne. Człowieka w białej koszulce też zapamiętam na zawsze chociaż zupełnie nie pamiętam jak wyglądał.
28 notes · View notes
krzysztofiwin · 4 months
Photo
Tumblr media Tumblr media
Krzysztof Iwin – „Zły sen” olej, płyta 60x85cm (2010) https://iwin.malarstwo.org/pl/zly_sen-1026.html #nokturn #surrealistyczne #czarnobiałe #sen #60cm #85cm #2010r #biele #czernie #szarości #art #painting #Iwin #KrzysztofIwin #obrazy #galeria #malarstwo #obrazyolejne #olejenaplycie
15 notes · View notes
myslodsiewniav · 8 months
Text
Chyba zaczynam się regenerować - sen znowu sprawia przyjemność, a po przebudzeniu mam ochotę się rozciągać.
Spóźnia mi się okres - BARDZO.
Wystawiłam znowu rzeczy na Vinted i jakoś się nie sprzedają - może to zły moment na sprzedaż? Albo mam po prostu nieciekawe / nie potrzebne rzeczy.
W ogóle miałam przypały z Vinted i ściąganiem moich ogłoszeń za niewiadomoco - nie odpisali jeszcze z wyjaśnieniem. Nie wiem czym ich zgorszyłam...
18 notes · View notes
trudnadusza14 · 5 months
Text
12.12.2023
Coś mi się śniło że gdzieś szłam w jakimś dziwnym miejscu i z kimś rozmawiałam
Najpierw z kuzynką która mi mówi że są tu duchy i my idziemy tych duchów szukać
Pojawia się kuzyn który patrzy w miejsce gdzie jest rzekomy duch
I on nas zauważa i mówi do mnie żebym się tą istotą zajęła
I ba. Zajęłam się. To była jakaś dusza która już dawno temu się zagubiła. Popełniła samobójstwo i każdego dnia zamiast odczuć ulgę o tym myśli i nie wie kiedy trafi w lepsze miejsce
Codziennie w godzinę kiedy to zrobiła przeżywa na nowo to samo od paru lat.
Wiecie w sensie tą śmierć i widzi jak zareagowała jej siostra na tą tragedię
I próbowaliśmy rozwikłać jak się dostać w lepsze miejsce. Po jakimś czasie rozwiązaliśmy problem i kobieta która pożegnała się z życiem mogła odejść w spokoju
I się obudziłam
Powiem wam nie wiem co ten sen miał znaczyć
Miał mnie odwlec od tego pomysłu jaki kotłował mi się w głowie od wczoraj ?
Myśli których nie byłam w stanie kontrolować ?
Cholera wie ale aż mnie zastanowiło czy tak wygląda los po udanym samobójstwie kiedy nie załatwisz czegoś istotnego a to zrobiłeś
Nie dość że ciężar tej sprawy to jeszcze czynu i brak możliwości dostania się gdzie indziej póki czegoś nie rozwiążesz.
Mówi się że tak to właśnie wygląda gdy są sprawy nierozwiązane ale bardziej to człowieka zastanawia kiedy zobaczy na własne oczy
Zdarzały mi się podobne sny. Zdarzają co jakiś czas. Aczkolwiek przyznam że dawno nie miałam tego typu snów
Nie pamiętam o której wstałam ale wiem że się męczyłam strasznie z myślami
W którymś momencie to było coś jak coś co mnie dosłownie dusi bo w pewnym momencie trudno mi się oddychało i myślałam że faktycznie zaraz to zrobię. Bólu nie czułam
Później jak udało mi się zasnąć to o dziwo nie miałam ochoty iść na zajęcia. Zebrałam się i poszłam ale okazało się że zajęć nie ma bo jest awaria prądu
Aha czyli naprawdę muszę ufać swojej intuicji. Jak się wręcz zmuszam by tam iść to znaczy że albo nie ma zajęć lub coś się zdarzy np omdlenie czy atak padaczkowy
Miałam plany tak czy siak wybrać się z mamą do parku gdzie są dekoracje świąteczne. Tak też zrobiłam bo wolałam nie ryzykować próbą w domu będąc w tym dziwnym stanie
Tumblr media
Tumblr media Tumblr media
Jest tam bardzo ładnie aczkolwiek czułam się strasznie brzydka jak ktoś mi zrobił zdjęcie na świecącej ławce
To był zły pomysł
Bo jak wróciłam wzięło mnie że a zaraz przytyje do 100 kg itd
I mnie wzięło na liczenie
Ale totalnie się uspokoiłam jak ogarnęłam że jem normalnie a nie niewiadomo ile
Dowiedziałam się też że ja jak na rok 2002 to miałam chyba najszybszy poród
Bo trwał zaledwie 4 minuty i wtedy pielęgniarka nie wierzyła że nie była w szkole rodzenia i że to jej pierwsze dziecko
Ja z ciekawości potem sprawdziłam ile trwał najszybszy poród. I do 21 roku najszybszy poród trwał 24 minuty chyba
Bo w 21 roku był pobity rekord i jakiś poród trwał mniej niż minutę
Czyli można powiedzieć że moja mama byłaby w księdze rekordów Guinnessa gdyby poinformowała świat
Zabawne że pchałam się tak na ten świat a potem od 6 roku życia mam myśli samobójcze 😂
Paradoks życia
Moja kotka w ogóle ostatnio leży w kojcu mojego psa. Tak koło siebie leżą 😂
Jak siostry normalnie
I dowiedziałam się że wizytę tą pilną u neurologa mam w czwartek.
Więc muszę poinformować terapeutkę że na grupowej wigili może mnie nie być ale mogę jednak zdążyć
Zobaczymy. Tak czy siak poinformuje
Później kupowałam przez internet prezenty dla rodziny i przyjaciół. W tym roku ja chcę być Mikołajem 😆🧑‍🎄
A potem oglądałam swój serial i potem dowiadywałam się ciekawostek historycznych. Też trafiłam na artykuł że jedna kobieta z depresją w Holandii dostała eutanazję.
A więc można 🤔
Wybaczcie że na razie rano pisze ale te ostatnie wieczory były męczące
Na szczęście jest trochę lepiej tylko myśli samobójcze dalej mnie się trzymają
Także ten.
Do zobaczenia
I trzymajcie się kochani 💜
8 notes · View notes
konstarnacja · 1 month
Text
(...) myśleli tylko o sobie, inaczej mówiąc, byli humanistami: nie wierzyli w zarazy. Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie. Ale nie zawsze ów sen mija i, od złego snu do złego snu, to ludzie mijają, a humaniści przede wszystkim, ponieważ nie byli dość ostrożni. 
Albert Camus "Dżuma" 
2 notes · View notes
dotkliwosc · 4 months
Text
„Zły jak sen na jawie
Ja będę Cię tulił do snu"
Kartky-Duch
2 notes · View notes
Text
07.10.2023
Zmarł nagle niespodziewanie
Nikt nie był przygotowany
Choć każdy ostatnio przeczuwał
Że odchodzi...
Nikt nie był na to przygotowany
Gdy zderzyliśmy się z rzeczywistością
Nie docierało to do nas
To było jak zły sen...
Ta wiadomość zerwała nas z łóżka
Nie oddychał
A mimo to był ciepły...
Bardzo pęka mi serce
Że nie umiem ukoić tego straszliwego bólu...
Nie potrafię zrozumieć
Dlaczego on
Dlaczego tak szybko....
@x-chora-dusza-chore-cialo-x
4 notes · View notes
what-if-i-overdose · 1 year
Text
Po Twoich słowach poczułam ogromny ból w każdej pierdolonej cząsteczce swojego ciała
Nie mogąc złapać oddechu, z bólem w klatcr piersiowej
mam nadzieję, że to tylko zły sen
7 notes · View notes
melancho-lilia · 2 years
Text
Tylko cięcie.
Tylko zadrapanie.
-"Co to za blizny?"
-"To przez kota."
Tylko tłumaczenie.
Tylko kolejne kłamstwo.
-"Po co ci tyle bransoletek?"
-"Są modne."
Tylko łza.
Tylko krzyk.
-"Dlaczego płakałaś?"
-"To był tylko zły sen."
Ale to nie jest tylko cięcie.
To jest zawsze "jedno więcej".
Aż nie umrzesz.
26 notes · View notes
nerwicalek · 2 months
Text
Koszmar życia budzi mnie w nocy…
11 notes · View notes
kajetanczerwinski · 10 months
Text
Tumblr media
Mise en place*
Parę dni temu skończyłem wstępną wersję rozdziału dziesiątego, co oznacza, że do napisania zostały mi już tylko dwa ostatnie. Rozdział dziesiąty będzie pewnie wymagał poprawek, jak bywa ze wszystkim, co uznaję za "skończone". Nie zmienia to faktu, że czuję już na karku oddech zbliżającego się finału (ale, jak żartują, napisane czegoś to najprostsza część publikacji). Oba pozostałe rozdziały są częścią drugiej linii fabularnej – jedną z dwóch historii, jakie składają się na Zanim zmorzy nas sen. Pierwsza linia fabularna ukończona została już ponad rok temu i można czytać ją jako niezależną opowieść, nawet jeśli traci się przy tym nieco kontekstu, o jaki uzupełnia ją druga. Pierwsza z nich bliższa jest problemom wczesnego liceum; druga wymagała ode mnie cofnięcia się w czasie i przyjrzenia się późnemu gimnazjum. Obie są jednak obrazami czasów, które mogę tylko odtwarzać, a których nie potrafię już poczuć.
Myślami biegnę do momentu, kiedy wszystko to będzie już za mną – do powieści, którą mam nadzieję napisać w przyszłości. Oby okazała się prostszym przedsięwzięciem, nieskrępowanym do tego stopnia ograniczeniami czasu akcji (jedna noc) czy skomplikowaną konstrukcją (dwie, pozornie niezależne historie). Czy jednak w ogóle powstanie, zależy od sukcesu Zanim zmorzy nas sen. Płynięcie pod prąd, jakim były wszystkie moje dotychczasowe starcia z literaturą, potrafi być wyczerpujące. Jeżeli nie uda mi się znaleźć wydawnictwa, być może upublicznię ją po jakimś czasie w internecie, jak zrobiłem z Omuchawiem. Problemem z takim rodzajem publikowania jest nie tylko brak prestiżu (wydania książkowe ładnie wyglądają na półce), ale także niemożliwość startowania w jakichkolwiek konkursach literackich, będących jednym z niewielu pocieszeń dla literatów, którzy nie tworzą komercyjnie. Wolałbym uniknąć samodzielnej publikacji za wszelką cenę i byłaby to możliwość, którą rozważyłbym tylko po wyczerpaniu wszystkich innych.
Fragmenty Zanim zmorzy nas sen próbowałem już upublicznić w kilku czasopismach, jednak bezskutecznie. Być może źle świadczy to o jakości tej powieści, ale może mówić też trochę o sposobie, w jaki została napisana – całościowo, mimo swojej fragmentaryczności. Zawsze starałem się pisać "gęsto", upewniając się, że każdy element ma swoje uzasadnienie, że wszystko, w ten czy inny sposób, łączy się ze wszystkim innym. Takie podejście może okazać się zarówno zaletą jak i wadą. Igor Nowak, po przeczytaniu wersji sprzed paru lat, uznał Zanim zmorzy nas sen za "najnudniejsze, co przyszło na świat". Przyznaję, tytuł jest łatwym materiałem do żartów. Oby czytelników nie zmorzył sen. Trwa walka z czasem – sen zmorzy nas przed, czy po finale? Jestem przygotowany na takie złośliwości, o ile będę miał szczęście ich doświadczyć. Kiedy jakiś fragment zaczyna mi się podobać i "zasycha" w jakiejś konkretnej formie, wiem już, że przyjdzie moment na zmianę zdania. Jeżeli nudzę się, czytając własną prozę, nawet jeśli robię to z jakimś konkretnym fragmentem po raz trzydziesty – jest to zły znak. Nie wiem, czy Igor miał rację; mam nadzieję, że nie. Albo że jeśli faktycznie miał, to tylko w sprawie tekstu, na fundamentach którego zbudowałem o wiele lepszą powieść. Pozory nie tylko mogą, ale muszą mylić.
*mise en place
2 notes · View notes
dreamiara · 1 year
Note
Omg you guys are the best. I'm so glad I started following the polish dtblr gang
Mikołaj ? Soczek ? That's adorable.
I'm still not ower zły chłopak aureola.
What about George? Is he Grzesiek ?
What about Dream? Sen is too boring. Maybe Śpioch ? Or something like that? What would be polish Clay ? Because I can't think of anything? Maybe Karol ?
hello!!! i'm glad you've enjoyed your stay so far :D according to the previous name discussion, george is jurek (and stickyboy69 is jureksiurek) and dream is dream but everyone calls him klej because he ate glue (that green-yellow one) in primary school. but i love your suggestion, śpioch sounds adorable!
if you'd like to see more of that, i encourage you to browse through #dteam polish au tag on my blog :) we went a little silly a while ago hihi
3 notes · View notes
demonityle · 1 year
Text
Kocham cię tak bardzo że mam nadzieje że to wszystko zły sen, że jutro obudzę się i zobaczę wiadomość od ciebie.Że spełnimy te wszystkie plany o których mówiliśmy, że będę przy tobie w twoje 18 urodziny…
Że będę po prostu zawsze przy tobie
6 notes · View notes
myslodsiewniav · 5 months
Text
Praca i szkodliwe schematy
21 listopada 2023 r.
Mam trochę sinusoidę w życiu.
Wróciłam spokojniejsza. Zmęczona, ale PEŁNA inspiracji i SPOKOJU. Z brzuszkiem wprawdzie bolącym - ale z przejedzenia, z gorącym rozpaleniem zmysłowym, sensualnym i seksualnym - którego mi od dawna brakowało, z masą inspiracji, pobudzenia organu kreatywności - którego od czasu rozpoczęcia studiów doświadczam regularnie, jakbym rozciągała i trenowana trochę zastały, skurczony i osłabiony mięsień przed MARATONEM, który mam zamiar dzięki temu mięśniowi przebiec i ciesząc się przy tym każdym kolejnym kilometrem, zadyszką, wyrabiającą się kondycją, każdym nowym krajobrazem i horyzontem.
A potem dostałam maila z pracy. Nie wiem co szef teraz kombinuje. Totalnie nie wiem. Ale mam tego dość. Serio. Jak dla mnie zbiera dowody na to, że jestem złą pracownicą i szczerze mówiąc mi od czerwca nie zależy by być dobrą pracownicą. Moje ego cierpi - bo czuję się w tej pracy niedoceniana, czuję się robiona w chuja i chociaż WIEM, że racjonalnie lepiej będzie SPIĄĆ SIĘ, ZACISNĄĆ ZĘBY i pracować za tą kasę, którą obecnie mi płaci niż za żadną (no wiadomo), to całe moje ciało daje temu sprzeciw! Nie chcę się starać, bo to nie ma sensu, nikt tego nie zauważa - ba! Jak sama nie napiszę to nie zauważą nawet. Robią mnie w chuja. A błędy wytykają - i faktycznie, przyznaję, że teraz pracuję w stylu "na odwal się", bo nienawidzę tego, że jestem uzależniona od dochodu z miejsca w którym się mnie nie szanuje.
Jest we mnie masę złości, stresu, beznadziei, poczucia niesprawiedliwości, skakania między trybem "przetrwanie pomimo, że jest chujowo: kortyzol na pełnej, myślenie o planach A, B, C, D i innych potencjalnych zagrożeniach przed którymi muszę się obronić; w mojej głowie wciąż jestem na polu bitwy i kalkuluję jak ją przetrwać" a trybem "fakt, kochana moja najmilsza, jest chujowo, ale stabilnie, możesz się odprężyć, możesz spać, możesz być dla siebie łagodna, możesz odpoczywać, możesz sobie pozwolić na przyjemności, możesz przestać się czuć winna, że za mało zarabiasz".
Pada mi psychika. Pada zdrowie fizyczne. Padają plany i marzenia, bo NAGLE bez uprzedzenia najpierw próbowano mnie wyrolować na kasę, nie zapłacono zarobionych pieniędzy, a potem obcięto lichą pensję o ponad połowę... i do tego nadal nie mam umowy o pracę.
Czuję obrzydzenie na myśl o tej pracy i jednocześnie nie lubię o sobie myśleć jako o osobie, która nie przykłada się do wykonywania obowiązków (a teraz tak jest - robię to co muszę, bez serca, a moje myśli JUŻ uciekają do czegoś innego, czegoś co MGŁABYM robić zamiast wykonywania mojej pracy np: sprzedaży ciuchów na Vinted, nowe i nagradzające moje starania). To jest dla mnie trudne. A jednocześnie jest dla mnie trudna myśl o tym, że nie mam do tej pory nowej roboty, że chociaż chciałabym być WOLNA od obecnego szefa i w ogóle miejsca pracy to niestety nie mogę, bo to nieodpowiedzialne. I nie fair wobec mojego partnera - to chujowe by on nagle musiał nas obydwoje utrzymywać.
Wczoraj skończyłam z rozwolnieniem ze stresu po mailu od szefa i na myśl o wyznaniu tego wszystkiego mojemu chłopakowi - było mi wstyd na myśl o tym, że on się dowie, że popełniłam błędy w pracy (nic poważnego, serio prośba o zmianę komunikatu w mailach - sens zdań, zmianę modelu obsługi itp w zasadzie świadczące o tym, że typ ma wobec mnie takie wymagania jakie miał przedtem, przed czerwcem i całym cyrkiem z próbą zostawienia mnie bez wynagrodzenia, niewypłacania zaległego wynagrodzenia, wiadomościach sugerujących, że nie jestem jego pracownikiem i jeszcze po nieodpowiadaniu na maile ode mnie, bo cokolwiek by napisał wyszłoby na to, że łamał prawo zatrudniając mnie na etat, ale na śmieciówkach, ech). Było mi też źle ze względu na to, że czytając tego maila z naprawdę małymi, ale ewidentnie dla szefa ważnymi aspektami jedyne o czym myślałam to "pierdolę to, nie chcę tego". I jednocześnie czułam OLBRZYMI strach, że jeżeli to wyznam mojemu chłopakowi to będzie na mnie zły z uzasadnionego powodu - nagle przez moje uczucia, przez moje subiektywne poczucie, że ma dość tego stresu i tego pracodawcy, w tym przez silną niechęć i stres stracimy jedno ze źródeł dochodu naszego gospodarstwa domowego. Tak mnie to zestresowało, że skończyłam z krawą sraczką, ech.... i że w takim wypadku (tym się martwiłam po analizowaniu maila od szeda) do moich problemów dojdzie jeszcze krytyczny kryzys w związku, bo O. przecież może uznać, że jestem stara, a mimo to skrajnie nieodpowiedzialna i zacząć się przewartościowywać czy ten związek dla niego ma jeszcze sens...
Stres wczoraj w moim organizmie furkotał w dupcu i pod sufitem.
Miałam ochotę odgryźć sobie stopę.
Jedno robię (pracuję w tej firmie na odwal, ale najlepiej jak obecnie mam siłę i zasoby), drugie czuję (nie chcę pracować w tej firmie), a trzecie (intuicja? zdrowy rozsądek?) podpowiada mi, że nie mogę zadbać o swój dobrostan psychiczny, bo zniszczę w ten sposób spokój i komfort jaki mamy na polu naszego związku.
Totalny mętlik w głowie.
Nie wiedziałam co czuję.
Miałam potrzebę porozmawiać o tych trudnych uczuciach z kimkolwiek byle nie z moim chłopakiem. Bałam się z nim rozmawiać o swoich uczuciach, bo bałam się, że to będzie równoznaczne z tym, że go stracę.
Teraz, jak to piszę i jak już jestem po rozmowie z moim chłopakiem, WIDZĘ i CZUJĘ skąd to przekonanie i jak cholernie zły był mój poprzedni związek, jakie CHORE wzorce we mnie wydrążył. Mam problem? Mam kryzysową sytuację? Mam gorszą kondycję psychiczną Dzielę się z tym z ukochanym szukając wsparcia - przytulenia, zrozumienia, utulania, nie decyzji, decyzję podejmę za siebie sama, owszem, w konsultacji z nim, ale to mój kawałek. I co? I to co dostaję to ojebkę, upewnienie mnie w moich podświadomych lękach - tak, jestem beznadziejna, za mało odpowiedzialna, żałosna, bo nie mogę ZACISNĄĆ ZĘBÓW i robić, staję się PROBLEMEM przez to mojego partnera, więc NAJODPOWIEDZIALNIEJSZA rzecz jaką on może zrobić po wysłuchaniu mnie to powiedzenie, że ten związek staje się dla niego obciążeniem, że czuje, że to nie partnerwo tylko przerzucanie odpowiedzialności na niego, że jestem dla niego rozczarowaniem - bo jestem za mało odpowiedzialna, więc on teraz musi podjąć dojrzały i najodpowiedzialniejszy krok, jaki zwarzywszy na to co usłyszał może zrobić: ratować siebie i rozstać się ze mną, żebym go nie pociągnęła ze sobą na cytuję "dno".
To było rozumowanie - teraz się aż żachnę z pogardą i śmiechem niedowierzania - typa, który wylądował w areszcie za posiadanie, wyleciał ze studiów, nie chciał brać pełnego etatu w pracy (chociaż mu proponowano), bo "brakowałoby mu czasu na życie wewnętrzne", który utrzymywał się z renty po ojcu i uważał za total legit, że ja kupuję nam jedzenie, środki higieniczne, czystości, a on przecież ma "swoje pieniądze" na gry i przyjemności, więc "o co ci chodzi!?". Ech.
No i to w ogóle nie jest opowieść o moim obecnym chłopaku.
To nie był w ogóle strach, który byłby poparty jakąkolwiek sytuacją kryzysową czy konfliktem w trakcie ponad 2 lat trwania naszego związku.
A jednak we mnie jest lęk, mechanizm działania, że WŁAŚNIE TAK zachowa się wobec mnie mężczyzna, którego kocham.
Rozładam ręce czują teraz, dzisiaj, jak to kurwa niesprawiedliwe, że tak chujowy wzorzec we mnie był, że takie mam doświadczenia...
Tworzenie nowych doświadczeń wymaga odwagi.
Zdobyłam się na nią wczoraj.
Opowiedziałam o tym co czułam po mailu od szefa mojemu chłopakowi podczas obiadu. Wcześniej próbowałam obgadać to z przyjaciółką, przyjacielem, jak tchórz! Ale nikt nie miał akurat na rozmowę przestrzeni i czasu. Wszyscy byli zajęci swoim życiem, a ja czułam, że jeżeli o tym co czuję nie powiem to wybuchnę! I to nie tylko wybuchnę sraczką z krwią! Ale też cała, łzami, kończynami, krzykiem.
Więc drżąca od napięcia opowiedziałam to wszystko O.
A on na to, tak racjonalnie i spokojnie, że ważniejsze dla niego jest moje zdrowie psychiczne, że przecież już w lipcu mi to zademonstrował na kartce: jesteśmy w stanie utrzymać się TYLKO z jego pensji. TYLKO. Że wolałby, abym miała dodatkowe źródło przychodu, pewnie, dlatego popiera Vinted i działania artystyczne, ale bez parcia. Ważniejsze jest moje zdrowie. I że absolutnie mnie nie zostawi - że widzi ile mnie frustracji ta sytuacja kosztuje, że mnie kocha i że JESTEŚMY W TYM RAZEM. I zwrócił mi uwagę na to rozumowanie: czy faktycznie bycie "odpowiedzialną" jest równoznaczne z zaniedbywaniem swojego dobrostanu? Z wpadaniem w chorobę ze stresu?
Że przecież - kurde - zanim dostałam tego miala od szefa obydwoje byliśmy w nastroju na amory, zakochani i wymieniający pieprzne smsy o tym co będziemy robić po obiedzie, a tym czasem jeden e-mail od szefa, JEDEN na dziesiątki, których ze względu na chronienie własnej dupy mi nie wysłał, na które mi nie odpisał, przez co trzymał mnie miesiącami w niepewności o to "co dalej w kwestii istnienia firmy i mojego zatrudnienia" itp. - sprawił, że jestem kłębkiem nerwów i jestem chora, chociaż przez ostatni tydzień zdrowiałam w oczach po chorobie.
Poryczałam się.
Faktycznie - moje samopoczucie i nastrój przed e-mailem od szefa, a ten po to niebo i ziemia.
I poryczałam się, bo do mnie dotarło, że mój partner to faktycznie MÓJ PARTNER. Kocha mnie i traktuje partnersko.
NIE CHCĘ rezygnować z tej pracy i polegać tylko na dochodzie mojego chłopaka. Ale WIELE dla mnie znaczy to, że to zaproponował. WOW.
Wstrząsnęło to mną wczoraj.
Czuję taką miłość, wdzięczność, bezpieczeństwo...
A dziś, podczas rozmowy z przyjaciółką, która dała mi feedback z samymi konkretami jeszcze bardziej się upewniłam, że to co czuję w związku z tym wszystkim, cały ten mentlik, te 3 sprzeczności (tego co robię, co czuję i co uważam, że powinnam robić) seems legit. Podpowiedziała abym zrobiła na kartce, z ołowkiem bilans - same fakty - ile zarabiam, jakie mam oszczędności, ile od sierpnia wydałam na leki antydepresyjne w związku z tą sytuacją, ile czasu przeznaczam na pracę i czy to mi się zwraca, ile zarabiam z innych źródel dochodu, ile kosztują mnie studia, ile kosztuje mnie piesek, ile czasu potrzebuję na wypracowanie NA NOWO rutyny dbania o ciało i czy wystarczy mi przestrzeni na zadbanie o te wszystkie cudowne rzeczy, które wymyśliłam, że chcę robić komercyjnie, a na które nie mam czasu (podcast, plakaty itp) itp itd. I spojrzeć na to obiektywnie jak się da, na suche dane i oszacować co robić.
Bo praca na odwal w firmie, w której nie chcę pracować ze względu na panującą atmosferę i brak bezpieczeństwa (w tym umowy o pracę, prawa do urlopu itp) to jest coś co już od 6 miesięcy mnie zjada i wyniszcza i kosztuje coraz więcej stresu. I zdrowia. A zdrowie w naszym kraju też kosztuje. Więc pula dochodu pomniejsza się wciąż i pomniejsza o te leki.... Z punktu widzenia pracodawcy: on też traci na takim pracowniku, który robi wszystko "z łaski swojej" bo czuje wstręt do niego i tej pracy. Więc może lepiej będzie złapać COKOLWIEK innego (kiedy ja próbuję! :( I NIC ) byleby nie pogarszać i tak tragicznej atmosfery w firmie. Nie wiem, nie wiem. Musze to faktycznie przekminić.
To plan to wykonania na dziś lub jutro (zobaczymy na co starczy czasu).
No i ta praca, która się do mnie zgłosiła podczas zakupów we Włoskim spożywczaku osiedlowym... Nie wiem czy mnie wybiorą, póki co dziś mnie zaproszono do kolejnego etapu rekrutacji (w czwartek) i znam ich widełki wynagrodzenia na umowę o pracę - wychodzi 3300-4400 zł netto (na rękę). Mało. Ale w zestawieniu z moją pracą obecną to jest jednak lepiej, bo UoP. Cokolwiek, byleby stad spierdolić. Nie wiem jeszcze jak to w tym miejscu od rekrutacji obliczają pensję i ile mi zaproponują, nie wiem o godzinach pracy nic, niewiele wiem. Ale w czwartek mam rozmowę z zarządem i dyrekcja ośrodka. Też nie wiem czy na żywo czy na teamsach. Jakkolwiek będzie - chcę tam przeskoczyć i wciąż szukać czegoś nowego.
5 notes · View notes