Tumgik
#z astronautą
artistmagicial · 1 year
Text
Space travel
Tumblr media
1 note · View note
wikulewr · 2 years
Photo
Tumblr media
Ten sam Temat tylko w odstępie 2 lat czasu. Widać zmiany 😃 ⭐ Ilustracja pochodzi z filmu animowanego i książki Mały książę. Jednak chciałam dodać od siebie trochę interpretacji. Czyli tego jaki Mały książę mógł by być naprawdę. Zagubionym w kosmosie astronautą. Odwiedzającym planety, gwiazdozbiory i gwiazdy. Poza bohatera ma być przewrotna symbolicznie w zastygnięciu ale i w dynamicznym ruchu ku nowemu nieznanemu. Noga jednak jest zagięta w kierunku znajomej różny do której chciałby wrócić a już wyruszył. Obok postaci dodałam elementy takie jak gwiazdozbiory. Lis będący przyjacielem małego księcia jest toż obok niego i pędzi z nim w tym samym kierunku jednak zostaje w tyle na jego ogonie odwzorowalam ten pas gwiaz. Na górze obok ręki lewej księcia widzimy węża którego ogon jest również gwiazdozbiorem. Lewa ręka od serca z symbolem róży na ramieniu symbolizuje jego chęć powrotu do tego co kocha. Lewa strona to ta od serca. Różna na lewym rogu ilustracji jest wzorowana na gwiazdozbiorze róży. Starałam się też wykorzystać kolory z poprzedniej pracy. Nie wszystkie ale część się udało. Oraz stylistycznie narysować taką "kredką jak dziecko". Mam nadzieję że wam się podoba 😘 Bo ja jestem z niej mega dumna! ⭐ Po prawo oryginał 16.02.2020. #małyksiążę #littleprince #ilustragram #ilustration #procreate #digitaldrawing #art #kosmos #stars #planet #ilustracja #grafika #galaxy #fox (w: Łódź, Poland) https://www.instagram.com/p/CfqlVcmMQyU/?igshid=NGJjMDIxMWI=
4 notes · View notes
marnowanieczasu · 5 years
Text
Jak będę dorosła to będę jeżykiem we mgle
Pamiętacie, jak mając 10 lat, tworzyliście wizję siebie za te kilka bądź kilkanaście lat. W tej wizji nie byliście astronautą co prawda, ani baletnicą, więc marzenia się nie spełniły, ale na pewno byliście już dorosłym człowiekiem. A dorosłość była czymś upragnionym, momentem w którym nic nie zaskakuje i zna się odpowiedź na wszystkie pytania, cel w życiu w końcu przybiera ostre kontury i wiadomo, jak będzie wyglądało życie w następnym roku.
Smutnym punktem stają się już 16. urodziny. Bo czy człowiek szesnastoletni nie powinien widzieć wszystkiego jaśniej niż dziesięcioletni gówniak? I gdzie się podział ten chłopak, gdzie wielka gimnazjalna miłość, gdzie jasny plan „co po liceum”, gdzie idealna figura (a obiecane przez babcie i mamę wyładnienie twarzy też nie nastąpiło). Poza tym gdzie ta impreza jak w programach na MTV i samochód w prezencie? Wtedy pomyślałam, że dam sobie jeszcze dwa lata, w końcu to, że będąc dzieciakiem myślałam, że wzrost jest równoważny z wyższym poziomem i oświecenia, i dojrzałości, to nie musi znaczyć, że tak jest. Może to nie chodzi o ten wzrost, tylko o magiczną granicę, kiedy można już zacząć legalnie pić alkohol.
Osiemnastka nadchodzi. Można spokojnie wypić piwo w barze, a nie szlajać się po jakichś krzaczorach w podejrzanej okolicy z Redd’sem przelanym do butelki Tymbarku. Stało się pewne, że osiągnęliśmy maksymalny poziom wzrostu, chyba że ktoś zdecyduje się na wydłużanie operacyjne. Dalej nie ma tej wspaniałej miłości, poza tym jak można myśleć o czymś takim jak miłość, kiedy twarz dalej nie wypiękniała, a ciało dalej nie straciło na wadze (przecież miałam wysmukleć z wiekiem, przecież mama by mnie nie oszukała). A w głowie jeszcze gorzej. Bo nie dość, że zaraz trzeba wybrać studia, matura za rogiem, to jeszcze dochodzi ta niepewność, że chyba jest coś nie tak, bo właściwie nie czuć żadnej różnicy niż te dwa lata wcześniej. Dodatkowo powoli zaczyna się fala nieplanowanych ciąż wśród rówieśników i z jednej strony współczuje im się, bo co z przyszłością? Co z obietnicą szalonego, studenckiego życia? Z drugiej, te osoby już mają zaplanowane następne osiemnaście lat, przynajmniej w części, bo będą rodzicem. Ja wciąż jeszcze nie wiedziałam, czy będę sławną piosenkarką, czy Shrekiem na bagnach. Idealistyczne wizje na temat prawdziwej miłości, przyjaźni i generalnie wartości zaczynają podupadać, nagle człowiek staje się cynicznym debilem, któremu wydaje się, że już wszystko w życiu przeżył (z wyjątkiem prawdziwej dorosłości). Dodatkowo te studia, które mają decydować o całej przyszłości podobno, a nie ma się na nie pomysłu. Bo czy iść za głosem serca i wybrać coś humanistycznego? Czy iść za głosem rozumu i wybrać coś, po czym będzie gwarancja dobrze płatnej pracy, Warszawa czy Kraków, tam gdzie wszyscy znajomi czy lepiej nie? I wybiera się na ślepo, i idzie się na te studia jak ten jeżyk we mgle.
A potem ma się te dwadzieściakilka lat i dalej momentami czuje się się jeżyk we mgle, tylko jeszcze taki bezsensownie unicestwiony, w którego ktoś rzuca jabłkiem, bo przecież wszystkie te jeżyki na obrazkach noszą jabłuszka na kolcach. Na przykład kiedy stoisz w Biedronce z papierem toaletowym i pytasz babuszkę z zapasami na następne dziesięć lat, czy mogłaby przepuścić w kolejce, bo ten zakup papieru pójdzie sprawnie (nie musisz przez pół godziny wygrzebywać drobnych z portfela), a babuszka patrzy się na ten papier i mówi: nie. I czujesz dokładnie to samo, kiedy jako dziesięciolatek usłyszałeś, mimo dobrego nastawienia i chęci, że ktoś nie chcę się z tobą bawić, bo nie. I jest trochę lepiej, niż za osiemnastki, bo można było się przekonać, że nie jest się najmądrzejszym, można było nauczyć się pokory, zmienić miarę oceniania wobec świata i innych ludzi. Ale co z tego, jeśli dalej zdarzają się nieprawdziwe przyjaźnie, wyzyskujące znajomości, dostajesz jabłkiem po łbie. I przyszłość staje się coraz trudniejsza, bo coraz więcej rzeczy nie pasuje do tej wizji stworzonej lata temu. Gdzie moje spełnienie zawodowe? Gdzie moje usamodzielnienie? Dlaczego, mimo że jestem kobietą, myślę o sobie jak o dziewczynie? I jeszcze szkoda, że nie urodziłam się chłopcem, bo chyba czas zainwestować w jakieś kremy, które nie sprawią, że twarz wypięknieje, ale może tak szybko nie wybrzydnieje, bo mając te dwadzieściakilka lat widzi się momentami za dużo, żeby wierzyć, że ten aktor zostawił swoją starą żonę dla pięknej modelki ze względu na jej niesamowity charakter.
Tumblr media
Mając dwadzieściakilka lat istnieje na szczęście jeszcze przyszły punkt odniesienia – bo przecież na pewno po skończeniu trzydziestki nagle wszystko stanie się jasne. Najlepszym sposobem, żeby się przekonać, że tak nie jest, jest poznanie ludzi właśnie w takim wieku i ich wysłuchanie. Ich planów, ich obaw i jeszcze dochodzi to, że jeśli się tym podzielą, to znaczy że nie graniczy między tym wiekiem aż taka przepaść. I wtedy wiadomo przynajmniej, że trzydziestka też nie da odpowiedzi, a może i więcej niepewności i tę przerażającą całkowitą odpowiedzialność za swoje życie (chyba że ktoś woli być nieudacznikiem utrzymywanym przez rodziców, to niekoniecznie), dojdzie coraz więcej obaw o zmarszczki, o prawdziwą miłość, która z każdym rokiem przybiera coraz bardziej racjonalnego kształtu (żeby skończyć z kimś kto będzie przynajmniej miły). I dalej jest się jeżykiem, pewnie jeszcze na środku sceny po nieudanym przedstawieniu, a każdy trzyma w dłoni jabłko, żeby nim w jeżyka z całej siły przypierdolić. Dobrze, że do trzydziestki jeszcze trochę czasu.
Pozytywnym aspektem dorastania jest zdecydowanie to, że można spotkać kogoś, kto powie „mam tak samo jak Ty, moje miasto a w nim” i razem zostaniecie zagorzałymi kibicami Legii, a też to, że czyta się i ogląda rzeczy, które uświadamiają, że nie ma tragedii.
Można obejrzeć „Kafarnaum” Nadine Labaki, na którym się troszeczkę popłacze i podziękuje, że nie urodziło się w slumsach, w rodzinie dla której nie jesteś jakimś owocem miłości, tylko twoja ciężka praca jako dostawca w wieku kilku lat ma zaowocować jakimikolwiek pieniędzmi. Można przeczytać „Z głowy” Głowackiego i zobaczyć, że każdy ma wzloty i upadki, czuje się niepewnie, robi dobrą minę do złej gry i zwykle nie umie zwalczyć do końca swoich słabości (a mimo to może osiągnąć w końcu sukces). Można przeczytać „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Wichy, bo jest napisane na tyle sprawnie i ładnie, że książkę się połyka i można mieć już na początku roku przeczytaną chociaż jedną pozycję w całości (+10 do samopoczucia), trochę oswoić się z przemijaniem i z taką miłością, czułością i szacunkiem, mimo świadomości różnych dziwactw i wad (nie dla fanek sparksa, on pisze o swojej mamie).
Koniec na dzisiaj. Tylko pamiętajcie, że ta bajka o jeżyku we mgle ma dobre zakończenie, więc pewnie w okolicach 60. wszystko zacznie być jasne, a zestaw w Atlanicu dla emeryta (kawa i prince polo za 5 ziko) będzie tylko potęgował radość. Następny post, obiecuję, będzie radośnie złośliwy, a nie taki jak ten. Pozdrawiam wiernych fanów, może jakiś zlot? Na pewno uda się zarezerwować gdzieś dwuosobowy stolik. Dobranoc!
2 notes · View notes
languagemadness · 6 years
Text
Polish Cases Explained
requested by anon
There are seven cases of noun and adjective declension in Polish: Nominative, Genitive, Dative, Accusative, Instrumental, Locative, and Vocative. All of them are used, obviously, all of them are important. You decline "normal" words, as well as names and proper nouns.
In this post, I’ll cover when to use each case. For more examples and a list of endings for each case (so how to turn a word into its proper case form), I recommend you check out this website.
Nominative
basic, dictionary form
subject of a sentence
Zosia ogląda film. - Zosia is watching a movie.
"Zosia" is in the nominative because she is the subject of the sentence.
used in "to jest…" types of sentences
To jest moja żona. - This is my wife.
"moja żona" is in the nominative as it is the "to jest…" type of sentence.
To są małe dziewczynki. - These are small girls.
Notice than "małe" is an adjective and it is also in the nominative.
used with lone adjectives
Jestem zielony. - I’m green.
"zielony" is in the nominative because it’s a lone adjective.
Ten kubek jest za duży. - This mug is too big.
Genitive
used to indicate possession (like the English ’s)
Samochód Marty. - Marta’s car.
"Marty" is in the genitive, "samochód" is in the nominative.
To jest dom moich rodziców. - This is my parents’ house.
"moich rodziców" is in the genitive as it indicates who owns the house, "dom" is in the nominative because it is the "to jest…" type of sentence.
Zielone chomiki Pauliny. - Paulina’s green hamsters.
"Pauliny" is in the genitive because Paulina is the owner of the hamsters.
used with units and amounts
puszka zupy - a can of soup
"zupy" is in the genitive as if it was the "owner" of the can.
worek ziemniaków - a sack of potatoes
talerz pierogów - a plate of pierogi
used with prepositions: dla, do, od
Mam prezent dla Karoliny. - I have a present for Karolina.
"Karoliny" is in the genitive because it is for (=dla) her.
Wysyłasz list do Chin? - Are you sending a letter to China?
"Chin" is in the genitive (to=do).
Dostaliśmy pieniądze od babci. - We got money from grandma.
"babci" is in the genitive (from=od).
Naucz się jeździć dla swojego dobra. - Learn to drive for your own good.
used as the direct object in negative sentences
A direct object is not the performer of the action but the "other person" (or an item) in the sentence. "A cat drinks milk" — "cat" is the performer, therefore the subject; "milk" is the "other person", so the object.
Kot nie pije mleka. - The cat doesn’t drink milk.
"mleka" is in the genitive.
Nie mam jeszcze samochodu. - I don’t have a car yet.
Nie poznałam twojego taty. - I haven’t met your dad.
Notice that this case is used only in negative sentences. So:
"Kot nie pije mleka." (mleka-genitive) BUT "Kot pije mleko." (mleko-accusative)
Mam już samochód. - not genitive because the sentence is affirmative
Poznałam już twojego tatę. - not genitive because the sentence is affirmative
We’ll get to this later as well.
Dative
indicates the indirect object
The indirect object is for whom you perform an action. "Give it to my mother" — the mother is the receiver of the action, therefore she is in the dative case.
Znajdę ci dziewczynę. - I’ll find you a girlfriend.
"ci" is in the dative because you perform the action for the person you’re talking to. The person you’re talking to is the receiver.
Dam mojej siostrze jedzenie. - I’ll give food to my sister.
"mojej siostrze" is in the dative.
Kupimy sobie nowe spodnie. - We’ll buy new pants (for ourselves).
after verbs like "dziękować" (to thank), "pomóc" (to help), "wierzyć" (to believe), "ufać" (to trust), etc.
Dziękuję ci, że zaopiekowałeś się moim psem. - Thank you for looking after my dog.
"ci" is in the dative because you’re thanking (to) someone.
You can also skip the "ci" part and say "Dziękuję, że zaopiekowałeś się moim psem." — the meaning is just the same.
Możecie pomóc mojej babci? - Can you help my grandma?
Wierzę twojemu bratu, kiedy mówi, że mnie kocha. - I believe your brother when he says he loves me.
Ufam twoim instynktom. - I trust your instincts.
"twoim instynktom" is in the dative because it’s like you’re giving your trust to them. They are the receiver of the action (the action is "to trust").
expressions like "Jest mi ciepło"
It’s just how you express things like "I’m cold", "I’m hot", "I’m sad", etc.
Jest mi ciepło. - I’m warm.
Nie jest wam smutno? - Aren’t you sad?
There is a difference between "jestem smutna" and "jest mi smutno". "Jest mi smutno" indicates there’s a reason behind your sadness, "jestem smutna" is just a plain statement. Both sentences are grammatically correct, though.
Śniło jej się, że jest psem. - She dreamed she was a dog.
"jej" is in the dative because there is no clear subject of the action (grammatically because logically it was her who dreamed).
when something happens to someone or is taken away from someone
Umarła mi ciocia. - My aunt died (from me).
"mi" is in the dative.
There is no difference between "moja ciocia umarła" and "umarła mi ciocia" — you can use both structures interchangeably.
Zabraliście mi całą nadzieję. - You took all my hope away (from me).
Accusative
indicates the direct object in affirmative sentences
Again, the direct object is not the performer of the action but the "other person" (or an item) in the sentence.
Lubię pić herbatę. - I like drinking tea.
"herbatę" is in the accusative because is it what you drink.
Kot pije mleko. - The cat drinks milk.
"mleko" is in the accusative even though the form of the word doesn’t seem to have changed from its nominative (dictionary) version. Some words just do that.
Notice that we’ve already covered the same situation in the genitive case. But remember that genitive case is for negative sentences, accusative is for affirmative sentences.
Pijemy wodę. - We’re drinking water.
"wodę" is in the accusative because the sentence is affirmative and the water is the direct object.
Nie pijemy wody. - We’re not drinking water.
"wody" is in the genitive because the sentence is negative and the water is the direct object.
used with prepositions to indicate motion or change
Połóż kopertę na stół. - Put the envelope on the table.
"stół" is in the accusative because of the preposition (na) and because the sentence is about a motion (the envelope will be moved onto the table) and a change (its position will change).
Jedziemy na pocztę. - We’re going to the post office.
Instrumental
indicates the tool or the way of doing something
Pojadę do domu autobusem. - I’ll go home by bus.
"autobusem" is in the instrumental since it’s a way of going home, it’s the tool you’ll use to go home.
Jeździsz do szkoły rowerem? - Do you go to school by bike?
Kroję cebulę nożem. - I cut the onion with a knife.
"nożem" is in the instrumental since it’s the tool you use to cut the onion.
used with "z", "za", "między", "przed", "nad", "pod"
Adam jest z Basią. - Adam is with Basia.
"Basią" is in the instrumental because of the preposition (z).
Nie stój za mamą! - Don’t stand behind mom!
"mamą" is in the instrumental because of the preposition (za).
Pies siedzi między kotami. - The dog is sitting between the cats.
Zrobię to przed tobą! - I’ll do it before you!
to express certain time
wiosną - in the spring
nocą - at night
"w nocy" is also correct.
rankiem - in the morning
"rano" is also correct.
with verbs like "być" (to be), "zostać" (to become), "interesować się" (to be interested in)
Chcę być szczęśliwym człowiekiem. - I want to be a happy person.
"szczęśliwym człowiekiem" is in the instrumental because of the verb "to be". Remember that you decline both adjectives and nouns.
Moja córka chce zostać astronautą. - My daughter wants to become an astronaut.
Nasze dzieci nie interesują się modą. - Our children aren’t interested in fashion.
There’s a little exception, though. Remember the nominative case? You use the nominative case with lone adjectives and in "to jest…" types of sentences — so even though verbs like "to be" require you to use the instrumental case, lone adjectives and "to jest…" sentences are always in the nominative.
To jest kot. - This is a cat.
NOT "to jest kotem"
Even though there is "to be" in that sentence, it is the "to jest…" type, therefore you use the nominative case.
Piotr jest przystojny. - Piotr is handsome.
NOT "Piotr jest przystojnym"
Even though there is "to be" in that sentence, it’s a lone adjective, so you use the nominative case.
Locative
used with prepositions like "w" or "o"
Jestem teraz w banku. - I���m at a bank now.
"banku" is in the locative because of the preposition (w).
Cały czas myślała o mnie. - She thought about me all the time.
"mnie" is in the locative because of the preposition (o).
This one seems easy, right? Well, Polish wouldn’t exactly be Polish if there wasn’t a catch to everything, so: the preposition "w" takes the locative to indicate a state or a position, but if you want to imply a change or a motion, "w" turns into "do" and the locative case turns into the genitive one.
Jestem w sklepie. - I’m in the shop.
Idę do sklepu. - I’m going to the shop.
The first sentence is about your position — you are in the shop, you’re not moving, your location isn’t changing. So you use "w" (in) and "sklepie" is in its locative case.
The second sentence tells us that you’re in motion, changing your position, so the preposition you’ll want to use is "do" (to) and "sklepu" is in its genitive case.
Vocative
used to address someone directly in official situations or to be affectionate or rude
In colloquial language, this case isn’t used too often in terms of names. For example, when calling for a friend, you won’t scream "Agato!" (vocative) but "Agata!" (nominative), even though it is that situation when you address someone directly — so technically it should be vocative. Remember though that it’s just in colloquial language — if you’re writing a letter to someone, you’ll always use the vocative case.
Drogi Stefanie! - Dear Stefan!
the entire thing, "drogi stefanie", is in the vocative since it’s an adjective and a noun and not a colloquial way of addressing someone
If you want to be affectionate with someone, you’ll use this case as well, even though you talk with that person using colloquial language.
Kocham się, Zosiu. - I love you, Zosia.
If you want to address someone in a rude manner, this case is your friend as well.
Ty debilu! - You idiot!
important things to remember
decline adjectives, nouns, and pronouns
decline "normal" words, names, and proper names
don’t get freaked out if you don’t know which case to use — native speakers don’t get it right every time either.
pronouns
As you might have noticed, you can also decline pronouns. I made a chart with how to decline personal pronouns in each case:
Tumblr media
When making this post, I helped myself with wikibooks, proepolish, wiktionary, and learn-polish. I recommend you check out these websites as well and if you have any questions, don’t hesitate to ask me! 🎀
137 notes · View notes
maniekandmarcelka · 6 years
Photo
Tumblr media
Z zawodu jestem astronautą, ale rzadko latam w kosmos, bo pralka jest ciasna i ma jakiś słaby napęd. Niekosmiczny taki. Oraz prowiant się w niej nie mieści. 🚀 🌏 🌌 🌟 #weeklyfluff #sweetcatclub #NASA #astronaut #cosmos #kosmos #hudsonwehaveaproblem #starstrek #caturday #pralka #agd #rakieta #balousfriends #koty #sobotakota #cats #kosmonaut #kotwkosmosie — view on Instagram https://ift.tt/2NtOg6J
9 notes · View notes
zyciestolicy · 3 years
Text
Chcesz zostać astronautą? Europejska Agencja Kosmiczna ogłasza rekrutację!
Chcesz zostać astronautą? Europejska Agencja Kosmiczna ogłasza rekrutację!
Po raz pierwszy od ponad dekady Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) będzie szkolić nowych astronautów. Chętni będą mogli aplikować od 31 marca. ESA zachęca do startu osoby z różnych krajów członkowskich. ESA szykuje zmianę pokoleniową wśród swoich astronautów i będzie szukać nowych osób chętnych do eksploracji kosmosu. Nabór rozpocznie się 31 marca 2021 r. i potrwa do 28 maja 2021 r. Osoby chcące…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
ponapisach · 4 years
Link
Chociaż "Rozłąka", dziesięcioodcinkowy najnowszy serial wyprodukowany przez Netflix łączy wydarzenia w kosmosie z tymi na naszej planecie (nieprzerwanie przez cały pierwszy sezon), to bliżej mu do filmu "Proxima", którego akcja rozgrywała się w całości na Ziemi. I tam, w filmie wyreżyserowanym przez Alice Winocour, i tutaj, w serialu stworzonym przez Andrew Hinderakera, głównym tematem jest poświęcenie dla sprawy. Idzie za tym cała treść, która niejako z poświęceniem się wiąże: rodzinny dramat, człowieczeństwo, pytania o nasze miejsce we wszechświecie. Dziesięć odcinków "Rozłąki" to opowieść o wylocie z Ziemi pięcioosobowej załogi z Emmą Green (Hilary Swank) jako dowódcą wyprawy, przystanku na Księżycu i ich drodze na Marsa. 
Tumblr media
Miejsce w szeregu Na pierwszy rzut oka w Netfliksie nic się nie zmieniło. Jednak można wyłapać kilka scen, które świadczą o tym, że "Rozłąka" potrafi stanąć w innym niż cała reszta seriali miejscu. Ma też kilka własnych patentów, które wypadają dość świeżo. Ot, chociażby kwestia problemów z kompetencjami dowódcy, gdy na statku dochodzi do incydentu i każdy z uczestników przedstawia w raporcie dla NASA swoją wersję. Tych kilka drobnych smaczków to z pewnością atuty, ale wyjątkowo intrygująco "Rozłąka" wypada, gdy zdamy sobie sprawę, że twórcom udało się pogodzić "poprawność polityczną" ze zdroworozsądkowym podejściem do logiki. Gdy dowództwo (kobieta) z NASA żąda od Green, by ta stała twardo na swoim miejscu, bo jest kobietą i to niezwykle ważne w historii lotów kosmicznych, by właśnie kobieta prowadziła misję, Green z poirytowaniem komentuje, że to nie czas na "feministyczne bzdury", bo najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi, statku itd. Płeć nie ma tu żadnego znaczenia. 
Tumblr media
Kosmos stereotypów Drużyna astronautów składa się z przedstawicieli najważniejszych narodów. Jest Rosjanin Misha (jakżeby inaczej), Chinka, Hindus, Afroamerykanin i wspomniana Amerykanka. Każdy innej nacji, wyznawanej religii, przekonań i z własną historią. To w większości stereotypy, ale z drugiej strony to też prawdziwa historia, której nijak nie da się wymazać (przekłamać). Kilka wzmianek o Mishy z jego przeszłości z bloku wschodniego to fakty, które ciągną się za każdym rosyjskim astronautą. Misha z dumą przedzierał się po wojskowych szczeblach, by teraz oddać dowództwo kobiecie. Każdy z bohaterów ma własne troski, nad każdym też twórcy pochylą się w poszczególnych odcinkach. Zrozumiemy ich bolączki, poznamy członków rodziny, będziemy wiedzieli co musieli poświęcić i co dla nich jest tą tytułową "rozłąką". To nie zawsze rodzina, chociaż ona stanowi tu motyw przewodni, który istnieje naturalnie na pierwszym planie razem z opowieścią o Emmie Green. 
Tumblr media
Rodzina na odległość gwiazd Wątkiem głównym jest więc rodzina Emmy. Kobieta zostawiła na Ziemi męża i dorastającą córkę, której burza hormonów wznieca co rusz to nowe pożary. Na Ziemi byli niezwykle zgrani, kochali się i mogli się wspierać. To może, ale nie musi stać się ich główną siłą, która powinna pomóc przy takiej trzy letniej rozłące. Im bardziej Emma oddala się od Ziemi, tym więcej w domu pojawia się problemów. Nie może pomóc ani jako kobieta, ani jako matka. Rozmowy telefoniczne są urywane, mail i smsy nie załatwią sprawy od ręki. 
Tumblr media
Wady, o których szybko zapominamy Tak, Rozłąka to serial pełen uproszczeń. Trzy lata podróży zostaje skróconych do kilku godzin. Dostajemy rozwiązania, w które nie trudno wątpić. Historia rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, ale łatwość nawiązywania połączeń komórkową telefonią z Ziemią budzi wiele zastrzeżeń. I nie tylko to. Jakość odbioru, natychmiastowe kontakty z rodziną są tu niemalże na wyciągnięcie ręki. I nie piszę o samej technologii, ale też o łamaniu wszelkich protokołów bezpieczeństwa, bo przecież ciężko uwierzyć, by astronautka mogła ot tak zadzwonić z Księżyca na Ziemię pomijając przełożonych czy wspomniane protokoły. Jest jeszcze sprawa przygotowania do wyprawy, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że biorąc udział w takiej misji uczestnicy nie mieli wglądu do akt, nie interesowali się personaliami współtowarzyszy, przeszłością. Taka misja wymaga przecież wiedzy o każdym aspekcie, charakterze, wadach i zaletach każdego poszczególnego astronauty. Tu nie może być niespodzianek, a jak się okazuje jest ich aż nadto.
Tumblr media
Takich symplifikacji jest dużo więcej i nawet jeżeli potrafią one razić, a dla malkontentów staną się punktem wyjściowym każdej recenzji, to według mnie czas spędzony z astronautami rekompensuje wszelkie niedogodności realizacyjne i scenariuszowe. Producentom udało się bowiem stworzyć serial bardzo ludzki. Wykreowane postaci, z pozoru o różnych osobowościach, staną się zgraną "paczką". Wiem jak to brzmi, ale taki był zapewne cel "Rozłąki". Obcy ludzie (choć znali się z treningów i innych przygotowań) postawieni w nowych sytuacjach muszą raz jeszcze zrozumieć istotę dobrej współpracy, nauczyć się na nowo wielu spraw, zrobić krok naprzód i pomimo niektórych uprzedzeń stać się lepszymi ludźmi. Tylko w ten sposób dotrą do Marsa, dosłownie i w przenośni. Na tym polu serial udanie spełnia swoją pokrzepiającą rolę, a ja zżyłem się z astronautami. Polubiłem postaci, kibicowałem i wyczekiwałem finału podróży. 
Tumblr media
To nie jest czystej postaci sci-fi. Mało tu sekwencji w kosmosie, bo serial skupia się na ludzkim pierwiastku. Kilka powtarzających się ujęć w tych samych pomieszczeniach wskazuje na niski budżet, chociaż i tak zdecydowano się na dwa "spacery". Brak wymiaru epickiego jednak nie razi, gdy z miejsca nastawimy się właśnie na dramat, a nie na tytuł bliższy chociażby zeszłorocznej "Ad Astrze". Skromny, kapitalnie zagrany, jest niezłą próbą ugryzienia lotów kosmicznych od strony rodzinnych separacji i narastających problemów na tym polu, kiedy znajdujesz się tak daleko od domu i nic nie możesz wskórać, gdy tam na Ziemi tyle rzeczy wymaga jeszcze naprawy.
0 notes
virginia92 · 7 years
Text
Rozdział jedenasty. Część trzecia- Saturn
Tumblr media
Próbowałem to zapisać, ale nie mogłem nigdzie znaleźć długopisu. Oddałbym wszystko by usłyszeć jak mówisz to jeszcze raz, że ten wszechświat był stworzony, tylko po to by ujrzały go moje oczy.
Z brakiem tchu, wyjaśnię nieskończoność. Jak niespotykane i piękne jest to, że naprawdę istniejemy.*
Miesiąc dwunasty – wrzesień
- Louis możesz mi powiedzieć, gdzie idziemy? Przestań być taki tajemniczy – Harry przewrócił oczami, kiedy nie doczekał się żadnej odpowiedzi, a szatyn nadal prowadził go Bóg wie gdzie i Bóg wie po co. Naprawdę mogli ten wieczór spędzić o wiele sympatyczniej, aniżeli w jakiejś… zatrzymał się nagle, nie pozwalając pociągnąć się w stronę budynku – Louisie Tomlinsonie, czy ty zabrałeś mnie do restauracji?
- Mówisz to w taki sposób jakbym nigdy nigdzie z tobą nie wyszedł i zachowywał się jak jaskiniowiec – prychnął rozbawiony Lou – ale tak, właśnie idziemy do restauracji i nim wpadniesz w tą babską panikę w stylu o mój boże, a ja taki nieprzygotowany, spójrz jak ja wyglądam Louis, jestem niewłaściwie ubrany i tak dalej i tak dalej, uprzedzę cię, że to zwyczajna knajpka, a uwierz mi ludzie z którymi się spotkamy, chcąc zjeść coś porządnego.
- Spotykamy się tu z kimś? – zapytał Harry z komiczną miną – i hej, wcale nie miałem zamiaru tak panikować, wypraszam to sobie.
- Cały czas mówiłeś, że nie wspominam o misji i o tym co się działo na Marsie, więc postanowiłem spotkać się z ludźmi, którzy byli tam ze mną, zresztą obiecaliśmy sobie, że kiedy wszyscy dojdziemy do siebie, spotkamy się i wypijemy nareszcie razem piwo.
- Spotkamy się z astronautami?
- Przestań panikować, dla przypomnienia ja też jestem astronautą.
- Wiem, ale to tylko ty, więc tak jakby się nie liczysz?
- Pytasz się mnie? – prychnął Louis, przewracając oczami – kiedy już uważam cię za mądrego ty wygadujesz takie głupoty – pokręcił głową rozbawiony i ponownie ruszył w stronę restauracji.
- Jeżeli chcieliście spotkać się i powspominać to dlaczego zabrałeś mnie ze sobą? – jęknął Styles pełnym niezadowolenia głosem – może po prostu posiedzę tutaj i poczekam na ciebie? – zaproponował za nadzieją.
- Całkowicie zgłupiałeś? Przecież wszyscy przyjdą ze swoimi partnerkami.
- Nie jestem dziewczyną, ile razy będę musiał powiedzieć ci, że nie jestem Julią, żeby w końcu to do ciebie dotarło? – sapnął dramatycznie Harry, wchodząc do środka za Tomlinsonem.
- Uspokój się, to ty ciągle wracasz do tej Julii, będą też partnerzy, bo z tego co wiem, dziewczyny są hetero i przyjdą ze swoimi facetami.
- Och.
- Taaa och – sparodiował Lou i pomachał do swojej załogi, która zajęła stolik przy oknie – specjalnie powiedziałem tylko o partnerkach, bo wiedziałem, że od razu się oburzysz.
- Jesteś paskudny – zawyrokował Styles – odpłacę się kiedyś, kiedy nie będziesz się tego spodziewał, sprawię, że zrobi ci się bardzo głupio.
- Obiecujesz Hazz? – zażartował, ale twarz młodszego była nad wyraz poważna.
- Obiecuję.
***
Na początku był skrępowany, w końcu to byli ludzie o wiele od niego mądrzejsi. Zawsze zdawał sobie sprawę, że Lou ma o wiele większą wiedzę, że jest inteligentny, sprytny po prostu mądry, ale szatyn nigdy nie dał mu tego odczuć. I ku swojemu zdziwieniu cała załoga okazała się wyjątkowo miła. Fakt, wszyscy byli trochę zamknięci w sobie, ale część z nich nadrabiała to humorem, inni spokojem, który z nich emanował, a jeszcze inni wiedzą, którą dzielili się w tak ciekawy sposób, że Harry nawet gdyby chciał, nie potrafiłby przestać słuchać.
Jednak najmilsze w tym wieczorze było dla niego przyglądanie się Louisowi, który najpierw wydawał się zestresowany i cichy, by później stać się dawnym sobą, albo kimś kogo Harry jeszcze nie poznał. Mężczyzna tryskał energią i siłą, która fascynowała go od początku. Przysłuchiwał się jak żartowali o znienawidzonych piosenkach Abby, ale cały czas obserwował Louisa, który zerkał na niego od czasu do czasu i starał się włączyć go do rozmowy, nie zapominając o nim nawet przez moment.
W ciągu jednego spotkania z tymi ludźmi dowiedział się o kosmosie więcej niż przez całe swoje życie i prowadził najciekawszą rozmowę w swoim życiu z astronautą – lekarzem Melissą, z którą już w trakcie rozmowy wymienił się numerem telefonu. Jednak największe zaskoczenie przyszło, kiedy stali już przed restauracją i mieli rozchodzić się w swoje strony.
- I kto by powiedział, że cała misja MARS spartaczy się spektakularnie przez kogoś takiego jak Harry, osobę bardziej milczącą niż największy samotnik Louis Tomlinson – zażartował George.
Popatrzył na wszystkich astronautów, którzy roześmiali się głośno, tak jakby chwilę temu usłyszeli naprawdę zabawny żart. Zerknął na Louisa i ich oczy spotkały się, najwidoczniej szatyn cały czas go obserwował. Posłał mu uspokajający uśmiech, bo chociaż sam nie rozumiał tego żartu, nie miał im za złe tego, że się śmieją.
- Fakt, gdybym obstawiał, nigdy w życiu nie wymyśliłbym czegoś takiego – powiedział Mark, najstarszy z całej załogi.
- Najważniejsza misja NASA zakończona porażką, ponieważ dowódca załogi był zakochany do szaleństwa w Harry, chłopcu który…
- Błagam tylko nie chłopcu, który przeżył – wtrącił Styles, przerywając im sesję prywatnych żarcików.
- Chłopcu, który nawet potrafi żartować – zakończył ze śmiechem Victor i ku zaskoczeniu bruneta, Louis roześmiał się, łaskocząc go lekko w bok.
- W wybrańcu! – wykrzyknęła Emily i wszyscy roześmiali się szczerze.
- Astronauci zdecydowanie nie powinni pić, ludzie macie takie słabe głowy – stwierdził Harry, kręcąc głową z politowaniem.
- Zgadzam się z Harrym – dziewczyna Victora poparła go entuzjastycznie – dlatego następne spotkanie będzie bezalkoholowe.
- Heej – zaprotestował George – przecież następne spotkanie to na pewno będzie wesele, chcesz powiedzieć, że nie będziemy mogli pić na weselu?
- Jakie wesele? – Louis popatrzył kolejno na Emily, Melisse, Victora, wszystkich którzy nie mieli jeszcze obrączki na palcu.
- Twoje stary, przecież znalazłeś już wybrańca – powiedział Mark z taką pewnością i siłą, która poraziła Harry’ego i najwyraźniej zszokowała Louisa, ponieważ zaniemówił – dobrze, a teraz pożegnajmy się, bo chyba faktycznie alkohol w moim wieku to nie jest dobry pomysł.
- Masz trzydzieści siedem lat, nie rób z siebie staruszka – upomniała go żona, ale po chwili wszyscy pożegnali się i rozeszli do swoich samochodów.
Harry szedł powoli, uśmiechając się sam do siebie. To był miły wieczór, dawno nie bawił się tak dobrze wśród w zasadzie obcych ludzi. To była ciekawa odmiana i mógłby to powtórzyć, jeżeli tylko dostałby zaproszenie. Lou milczał i nie trudno było się domyśleć, że mężczyzna odpłynął myślami gdzieś daleko, tam gdzie Harry nie miał dostępu. Kiedy szatyn pochylił się, by pocałować Harry’ego na dobranoc i wrócić do siebie, ten odsunął się i zrobił krok do tyłu, ciągnąć go za dłoń.
- Wejdź jeszcze na trochę, przecież nie jest tak późno, a ty wcale nie jesteś pijany – nie czekając na odmowę wprowadził Tomlinsona do środka, nie chcąc by ten odszedł.
- Wiem, przecież wcale nie piłem. Nie chciałem upić się i najeść się przed nimi wstydu już i tak wygadywałem dostateczne głupoty i usłyszeli zbyt wiele – mruknął starszy i usiadł na kanapie, pozwalając Harry’emu wsunąć zimne stopy pod swoje uda.
- Niby kiedy? – zapytał, ponieważ nie przypominał sobie, by Lou powiedział cokolwiek głupiego.
- Podczas misji, uwierz mi, nie chciałbyś tego usłyszeć.
- Na pewno nie było tak źle – zaczął, ale wzrok szatyna zgromił go od raz.
- Jest upał, dlaczego ty masz zawsze zimne stopy Hazz? – mężczyzna szybko zmienił temat i Harry pozwolił mu na to, nie chcąc by się zadręczał.
- Jestem zmęczony, idę wziąć prysznic – powiedział nagle i dostrzegł zaskoczenie Louisa.
- Dobrze w takim razie będę się zbierał do siebie – podniósł się, ale Harry nie pozwolił mu się ruszyć dalej.
- A ty przygotujesz mi łóżko do spania, ponieważ spędziłem cały wieczór z ludźmi i czuję się wyczerpany – powiedział wymagającym głosem brunet, szczerząc się radośnie do zdezorientowanego Louisa – tak mój drogi, ten jeden raz możesz mnie potraktować jak Julię – z cichym śmiechem wyszedł szybko z pokoju, zostawiając mężczyznę samego z głową pełną pytań i wątpliwości.
***
Louis westchnął rozglądając się po sypialni Harry’ego. Nie rozumiał zachowania młodszego mężczyzny, nie wiedział o co mu chodziło, ale zrobił to o co poprosił. Uniósł jeden brzeg kołdry w zapraszającym geście i chciał wyjść z pokoju i poczekać na Stylesa na korytarzu, ale ten zastąpił mu drogę pojawiając się niespodziewanie w progu.
- Twoje życzenie było dla mnie rozkazem – powiedział, wskazując na przygotowane wcześniej łóżko – możesz się położyć i spać – mrugnął do niego okiem i odsunął się, przepuszczając go. Patrzył jak Harry usiadł na łóżku, uderzył lekko w poduszkę nadając jej upragniony kształt nim położył się wygodnie – mam cię otulić do snu? – zażartował i ze zdumieniem zauważył, że chłopak przytaknął ochoczo, będąc przy tym jak najbardziej poważnym.
Podszedł do niego z zamiarem szybkiego narzucenia na niego kołdry i zniknięcia, ponieważ cały ten wieczór zaczynał przybierać coraz dziwniejszy obrót. Przykrył go aż po same uszy, ale po chwili uzmysłowił sobie, że przecież w pokoju jest zbyt ciepło, więc zsunął kołdrę i odkrył jego ramiona. Zerknął na niego i zauważył, że Harry ma zamknięte oczy, pewnie już przysypiając. Starając się nie hałasować, zrobił krok do tyłu, chcąc jak najciszej wyjść z pokoju, a później z mieszkania, ale dłoń Harry’ego złapała jego rękę całkowicie znienacka i unieruchomiła go w miejscu.
- Zostań – wymruczał sennie , przyciągając go bliżej tak, że musiał uklęknąć, opierając się na łóżku.
- Słucham? – zapytał, chcąc upewnić się, że dobrze słyszał, a Harry nie mamrotał po prostu przez sen jakiś przypadkowych słów.
- Zostań na noc Lou – odparł jeszcze ciszej, nadal trzymając dłoń Louisa – położyłeś mnie do snu, więc po prostu ze mną zostań.
- Na noc? – upewnił się, nie wiedząc co z tym zrobić. Nigdy jeszcze nie zostawał u Harry’ego na noc, nigdy po tym wszystkim.
- Tak, po prostu się połóż dobrze? – westchnął zniecierpliwiony brunet i puścił jego rękę, zakopując się mocniej w chłodnej pościeli.
Patrzył na niego zmartwiony, nie wiedząc czy rozebrać się, czy położyć w ubraniach, ale ostatecznie zdecydował się powoli zdjąć spodnie i zostać tylko w bokserkach i koszulce. Stanął wgapiając się w łóżko, ale nim zdołał się chociażby ruszyć, Harry bez słowa przesunął się zostawiając dla niego prawą stronę łóżka. Nie komentując tego, położył się obok i nie odważył nawet ruszyć, bojąc się przypadkiem dotknąć chłopaka. Wiedział, że nie zmruży oka, nie z Harrym śpiącym spokojnie u jego boku. Wpatrywał się w sufit i pewnie gapiłby się tak przez całą noc, gdyby nie Harry, który po raz kolejny chwycił go za rękę i przyciągnął bliżej siebie, tak że Lou oplatał go ramieniem w pasie, a plecy chłopaka były wciśnięte w jego ciało. Sapnął zaskoczony, ale po chwili rozluźnił się i wypuścił z ust wstrzymywany oddech. Wydawało mu się, że objęcie Harry’ego, leżenie tak blisko i wdychanie jego zapachu będzie czymś nieodpowiednim, czymś co uaktywni całą falę wspomnień, ich wspólnych momentów, które były wszystkim co miał, ale bał się o nich myśleć. Było jednak zupełnie inaczej, odczuwał tylko spokój, nie bał się, że zrobi coś nie tak, że nagle dotknie chłopaka w jakiś niewłaściwy sposób, a ten odepchnie go i odsunie się. Nie wiedział skąd, ale miał pewność, że nic złego nie wydarzy się, kiedy są tak blisko siebie, kiedy przenikają się swoją obecnością, mieszają swoje zapachy i dzielą ciepłem. Nagle przypomniał sobie te wszystkie momenty, gdy leżeli dokładnie w ten sam sposób i czuli się szczęśliwi i wolni, uśmiechnął się mimowolnie i nim jego rozum zdążyłby zaprotestować, pochylił się i wtulił twarz w kark Harry’ego, składając mały pocałunek za jego uchem. Uśmiechnął się czując dreszcz przechodzący przez drugie ciało przyciśnięte do swojego. To było tak znajome, dobre i chyba dotarło do niego co miał na myśli Harry mówiąc, że jest jego domem.
- Nareszcie Lou – westchnął młodszy mężczyzna, splatając ich dłonie, układając je w miejscu, gdzie wyraźnie czuć było bicie jego serca – nareszcie wróciłeś.
- Wróciłem Harry i już nigdy cię nie zostawię.  
***
Miesiąc trzydziesty drugi – maj
Obudził się gwałtownie i dotknął zimnej pościeli po prawej stronie. Był w łóżku zupełnie sam i chociaż powinien być tego świadom, poczuł strach, którego nie był wstanie powstrzymać. Minęły dwa lata, dwa przeraźliwie długie lata, podczas których wydarzyło się tak wiele.
- To tylko sen Louis, to był tylko sen – wyszeptał sam do siebie, pocierając mokre od potu czoło.
Kiedy cofał się myślami do tamtych dni, czuł jak coś zaciska się w jego piersi. Nigdy nie pomyślałby, że to skończy się w ten sposób, z nim leżącym samym w tym wielkim łóżku, czekającym na… no właśnie na co. Westchnął spoglądając na zegarek, dochodziła piąta rano, normalnie przebrałby się i wyszedł pobiegać, ale nic nie było tak jak zwykle, nic nie działo się normalnie. Harry’ego nie było przy nim i przecież to wcale nie powinno go dziwić, ale jednak nadal poszukiwał dłonią jego ciepłego ciała, które powinno leżeć gdzieś obok… właśnie powinno, ale jednak go nie było.
Dzień dopiero się zaczynał, a on był już zmęczony, chociaż nie wstał jeszcze z łóżka. Było zbyt wcześnie, by dzwonić do kogokolwiek i mówić o tym, że właśnie ma atak paniki i nie radzi sobie w pojedynkę. Pomyślał o Harrym, o tym co robi o tej porze, w tym momencie, ale odrzucił szybko sam pomysł zastanawiania się jak czuje się Harry, to i tak nie miało sensu.
Usiadł i spojrzał na ciemny garnitur, który przygotował sobie wczoraj. Powinien być szczęśliwy, ale bał się, jedyne co odczuwał to strach i niepewność. Nawet nie chciał myśleć co poczuje widząc Harry’ego, uśmiechniętego, rozluźnionego, emanującego miłością mężczyznę. Wstał i podszedł do okna, rozsunął zasłony i spojrzał na błękitne niebo i słońce, które już pojawiało się na horyzoncie. Zapowiadał się przepiękny majowy dzień.
Zresztą w jego życiu, maj od pewnego czasu zawsze kojarzył się z czymś wyjątkowym. Powrócił myślami do tamtych dni, do tamtego maja, do ludzi, którymi kiedyś byli, uśmiechnął się na myśl o tym wszystkim i odgonił na bok strach, który podpowiadał mu, że dziś zostanie zraniony najmocniej w swoim życiu.
***
Harry uśmiechał się przez cały czas i miał wrażenie, że policzki niedługo zaczną go od tego boleć. Nie był na zbyt wielu weselach, więc nie wiedział czy to co miał w planach było czymś normalnym, czy może po raz kolejny okazał się dziwakiem, ale cóż to było jego wesele, mógł robić to na co miał ochotę. Podniósł się i rozejrzał po twarzach wszystkich gości, uśmiechnął się widząc Mary tańczącą i robiącą piruety niczym baletnica, to była odpowiednia pora. Odchrząknął cicho i pozwolił na to, by wzrok wszystkich gości skupił się na nim, to był ten moment.
- Przepraszam, że przerywam wam zabawę – zaczął głośno i zauważył, że rozmowy przy stole ucichły – nie wiem, czy pan młody powinien wygłaszać jakąś przemowę, ale chciałbym coś powiedzieć, a w zasadzie przeczytać. Dostałem kiedyś list od kogoś kto pojawił się nagle w moim życiu i zmienił je całkowicie. Wiem, że list to coś prywatnego, czym nie powinienem się dzielić z innymi ludźmi, ale w zasadzie ten list nie był do mnie, był skierowany do osoby, która postanowiła towarzyszyć mi przez resztę mojego życia, miał go przeczytać mój przyszły mąż, więc myślę, że kiedy przeczytam go głośno, mój mąż będzie się przysłuchiwał, a cała reszta po prostu posłucha – popatrzył na wszystkich i tylko Mary była zajęta kręceniem się dookoła, wszyscy inni słuchali tego co miał do powiedzenia. Rozłożył kartkę, którą wcześniej sobie przygotował i zaczął czytać list, który kiedyś zabolał go najmocniej.
- Cześć, nie wiem kim jesteś, nie znam cię i pewnie nigdy się nie poznamy, ale łączy nas coś, nam obu zależy na szczęściu tej samej osoby. Mówi się, że nic nie jest tak długowieczne jak pierwsza miłość, nie wiem w jakich okolicznościach spotkałeś Harry’ego, czy pokochałeś go od pierwszej chwili, gdy go ujrzałeś, czy może musiało minąć dużo czasu, byś zrozumiał, jak wyjątkowy jest. Nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie, byłem szczęśliwym facetem spełniającym swoje marzenia, ale los jest przewrotny i postawił na mojej drodze Harry’ego i nagle wszystko się zmieniło. Chciałbym wierzyć, że byłem wyjątkowy, ale jeżeli czytasz teraz ten list oznacza to, że Harry cię wybrał i muszę się z tym pogodzić. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z kim masz do czynienia, czy zrozumiałeś już z jaką osobą przyszło ci być, jakim szczęściarzem jesteś. W moich planach, w moim życiu nigdy nie było miejsca dla Harry’ego, zawiodłem go, nie zdołałem go ochronić, dlatego teraz ty jesteś u jego boku i nawet jeżeli zastanawiasz się, dlaczego czytasz list od jakiegoś kretyna, który nie ma prawda udzielać ci żadnych rad, nie przerwiesz teraz i przeczytasz to do końca. Masz go kochać i pewnie prychniesz pod nosem, że kochasz go, bo jesteś jego mężem, ale to zbyt mało, zawsze będzie zbyt mało, masz go adorować, kochać każdego dnia, masz mu to mówić nawet, jeżeli wydaje ci się, że powiedziałeś to już zbyt wiele razy. Masz go wybierać, Harry zawsze powinien być na pierwszym miejscu, gdybym tylko mógł zawsze wybierałbym jego, ale on nigdy nie kazał mi wybierać, więc pamiętaj o tym. Harry wściekłby się, gdyby dowiedział się, że ci groziłem, ale naiwnie spróbuję wierzyć, że powstrzyma swoją ciekawość i nie przeczyta tego listu – przerwał na chwilę słysząc śmiech gości, podniósł wzrok i zauważył skupiony wzrok Tony’ego, posłał mu mały uśmiech, i ponownie skupił się na liście – jeżeli go skrzywdzisz, dowiem się o tym, nie wiem jak i od kogo, ale dowiem się i pożałujesz tego. Kiedy piszę ten list Harry śpi spokojnie w pokoju obok, myślę o dniu w którym będzie stał obok mężczyzny, którego pokocha całym sercem i już teraz mu zazdroszczę. Zazdroszczę tobie. Myślę o dniach, które z nim spędziłem, i chociaż nie było ich wiele, nie zmieniłby niczego z naszego wspólnego czasu, dlatego doceniaj każdą chwilę, którą możesz z nim przeżyć. Nawet jeżeli czasami będziesz chciał być sam, bądź sam, ale z przy nim. Popełniaj błędy, ale przepraszaj za nie, czasami zachowuj się dziecinnie, rób głupoty i proś o wybaczenie. Całuj go tak, jakbyście byli sami na tym świecie i nikt na was nie patrzył. Rozmawiajcie nawet, kiedy nie macie do powiedzenia niczego istotnego, namów go do spontaniczności nawet, kiedy będzie narzekał na to przez cały czas. Obejmuj go mocno podczas snu, wybieraj zawsze właściwą stronę łóżka, nie pozwól mu zwątpić w siebie. Powtarzaj mu, że jest niesamowity, mądry i śliczny, chwal się nim przed ludźmi, podziwiaj go. Bądź jego przyjacielem, ponieważ od tego wszystko się zaczyna i na tym wszystko się kończy. Ja i Harry pewnie już nigdy się nie spotkamy, ale gdybym miał okazje powiedzieć mu chociaż coś, powiedziałbym niczego nie traci się na zawsze. Pozdrawiam Louis.
Zakończył czytanie listu i powoli złożył kartkę i wsunął ją do koperty. Odetchnął głośno nim podniósł wzrok, bał się tego co może zobaczyć, ale zaskoczyły go łzawe uśmiechy i czułe spojrzenia, skierowane w jego stronę. Nie patrząc nawet, chaotycznie wyciągnął dłoń w stronę swojego męża i po chwili poczuł, jak ktoś, nie, jak on wstaje i  splata ich palce delikatnie głaszcząc jego skórę. Wiedział, że ma do dodania coś jeszcze nim zrobi coś na co miał ochotę od jakiejś godziny.
- Chciałem tylko dodać jedną rzecz – zaczął, patrząc na szare tęczówki mężczyzny z którym przeżył tak wiele, którego kochał mocniej niż wszystko co miał w swoim życiu – przeczytałem ten list przed wszystkimi naszymi bliskimi, więc lepiej żebyś dotrzymał tych obietnic i wszystkich słodkich słów Tomlinson, ponieważ mamy wielu świadków – zobaczył jasny uśmiech na twarzy Louisa i błysk rozbawienia w jego oczach. Wszystko było w porządku, nareszcie mógł to powiedzieć, wszystko było w porządku tu i teraz.
- No dalej pocałujcie się! – zawołał Niall, śmiejąc się głośno z oburzonej miny Gemmy.
- Właśnie Louis, pocałuj mnie tak jakbyśmy byli sami na tym świecie i nikt na nas nie patrzył  - wyszeptał i pozwolił szatynowi połączyć ich usta, a wszystkie niepewności, lęki i obawy z przeszłości zniknęły, ponieważ byli tutaj razem, ich dwoje przeciwko światu, dokładnie tak samo jak na początku ich wspólnej historii i nic złego nie mogło się już wydarzyć, a nawet jeśli, miał pewność, że poradzą sobie z tym tak jak zawsze… razem.
 * Sleeping At Last – Saturn
18 notes · View notes
stardust-krp · 7 years
Photo
Tumblr media
&&. POWITAJMY SERDECZNIE CZŁONKINIĘ PRISTIN ( KIM YEWON ) EST. 22021999 !!
W jakim wieku wiedziałaś kim chcesz zostać w przyszłości? Co lub kto Cię do tego zainspirował?
Szczerze mówiąc, to myślę, że całą moją przygodę zaczęła miłość do kilku grup. Byłam malutką dziewczynką, około 10letnią, kiedy debiutowały takie zespoły jak Wonder Girls, czy TVXQ. Uwielbiałam oglądać ich występy, często powtarzałam, że kiedyś sama zostanę piosenkarką. Oczywiście, nikt nie brał tego na poważnie, dzieci w moim wieku miały różne pomysły, równie dobrze mogłam mówić, że chcę zostać astronautą, lub księżniczką. Mijał czas, a ja wciąż gdzieś z tyłu głowy trzymałam marzenie o występowaniu na scenie - w końcu zaczęłam uczęszczać na lekcje śpiewu, tańca, a w 2013 roku zostałam przyjęta do Pledis.
ZAOBSERWUJ // POWITAJ
2 notes · View notes
liendoesja · 5 years
Photo
Tumblr media
Spotkanie z astronautą w Wijk bij Duurstede. Dzibusy w ogóle się nie krępowały, choć wszystko było nagrywane do jakiegoś programu😂🙈. Dzieci są The Best! • • • https://www.instagram.com/p/Bw1T1Abgq85/?utm_source=ig_tumblr_share&igshid=rv3rzm3h2gbf
0 notes
zakazan-y-blog · 7 years
Quote
Kiedyś mówiłem że pokaże tobie blask gwiazd na niebie Dziś jesteś moim kosmosem najpiękniejszym z wszystkich a ja jestem twoim astronautą
 Ten z brązowymi oczami
6 notes · View notes
vipexo-kpop-blog · 7 years
Text
Motywacja do życia
Zacznę od początku
Interesuję się fotografią. Niestety ... moim aparatem jest telefon Grand Neo plus. Chciałabym w przyszłości zarabiać na tym co kocham, a kocham robić zdjęcia. Nie jestem bogata ale nie jestem też biedna. Aktualnie zbieram na aparat bo chcę zacząć na pełnych obrotach. Właśnie dlatego Ty czytasz teraz ten post i po przeczytaniu tego zmienisz swoje nastawienie do życia.
Zawszę przypuszczaj najgorszy scenariusz
Znasz już moja sytuację , a jaka jest twoja? Gorsza ? Lepsza? To nie ma znaczenia, bo teraz jesteśmy tacy sami.
Myślisz sobie, że możesz być kim chcesz I MASZ RACJĘ!!!    Pewnie spotkałeś się kiedyś z przemocą lub ktoś kiedyś się z ciebie śmiał. Fajne uczucie? Myślę, że nie. Ty pewnie też tak myślisz i dlatego musisz dążyć do swoich marzeń!! Chcesz być aktorem? Szybka rada: Weź swoją ulubioną książkę i zagraj rolę swojego ulubionego bohatera! Chcesz być piosenkarzem? Szybka rada: Śpiewaj swoje ulubione piosenki i nie wstydź się tego! Chcesz być ... fotografem? Podróżnikiem? Lekarzem? Napisz do mnie ;) Możesz być nawet astronautą ! Jeżeli tylko będziesz do tego dążył! Ale.. zawsze przypuszczaj najgorszy scenariusz wtedy prawda przyjdzie z łatwością. Był to przeredagowany przeze mnie cytat ze Zwiadowców.
Pomagajmy sobie 
Każdy ma marzenia , hobby , pasje. Nie musisz ich mieć już dzisiaj. Mogą wyjść z Ciebie za tydzień , dwa , trzy , rok , dwa lata.. Twoi koledzy też je mają dlatego pomóż im rozwinąć te zainteresowania. A może ktoś ma takie jak ty ?Porozmawiaj z tą osobą!
1 note · View note
Text
Szkoły nieczynne. Muzea, zoo, parki rozrywki-zamknięte. Imprezy publiczne odwołane! Nawet restauracje, które oferowały dzieciom kąciki do zabawy od północy do 19.04.2020- nie przyjmują gości.
Starsze dzieci dostały zadania domowe ze szkoły, z tymi młodszymi będzie jednak kłopot. Co zrobić, by im się nie nudziło i samemu nie dostać świra? Radia i gazety prześcigają się w pomysłach, jak zorganizować dzieciom czas kwarantanny.
Mamy, które zostają z pociechami w domu- mówią zgodnie: Będziemy się uczyć pracy w naszym gospodarstwie domowym! I nie chodzi tu o dojenie krów!
Wspólne gotowanie, pieczenie, nastawianie prania, czy prasowanie- to podstawowe prace domowe, które każde dziecko znać powinno. Najczęściej wyręczamy je w tych zajęciach, myśląc, że jest jeszcze za małe. Dajmy dziecku szansę i odciążmy się same!
Futurystyczna kuchnia dla początkujących: jeśli chcesz spróbować czegoś nowego w kuchni, nie zawsze musisz być mistrzem. Dzięki barwnikom spożywczym nawet najbardziej nudne potrawy można przekształcić w niezwykłe doznania kulinarne. A może na przykład różowy ryż lub zielony chleb?
Mistrzostwa w grach planszowych! Nie trzeba ich tłumaczyć! Wyciągnijcie wszystkie zakurzone gry i do dzieła! Możecie wspólnie nauczyć się gry w szachy! Ja tego do tej pory nie rozkminiłam, ale moja córka już ogrywa wszystkich. Może i mnie nauczy?
Zostań gwiazdą filmową lub modelką: odtwórz historię, którą sama wymyśliłaś, lub historię ulubionej książki dla dzieci. Co najważniejsze: nagraj to. Będziecie mogli później się z tego pośmiać. Jeśli wolisz coś poważniejszego, możesz zrobić sesję zdjęciową à „Switzerlands next top model” – może ktoś potrzebuje zdjęć do nowego tomiku poezji?
“Zrób to sam” – miniaturowa kraina czarów: klasyk wśród wycieczek rodzinnych łatwo wprowadzić do własnego domu. Potrzebujesz tylko dużo lalek do zabawy, klocków Lego lub Kapla. Być może dzieci same się wybronią przed nudą. Cuda zdarzają się raz po raz.
Kapsuła podróży w czasie, zamiast egzotycznych wakacji: możesz także przeżyć pełną przygód podróż we własnych czterech ścianach. Zbuduj kapsułę podróży w czasie i przenieś się do innego świata. Opowiadajcie sobie historie kowbojów i Indian na Dzikim Zachodzie lub średniowieczny romans między damą, a jej rycerzem. Możecie także po prostu uciec do odległej galaktyki: być astronautą i kosmitą i zapomnieć o otaczającym Was świecie i chorobie.
Zamień salon w kręgielnię: wystarczy kilka dużych, pomalowanych butelek plastikowych i piłka tenisowa.
Zamień pokój w wielki piracki statek.
Wieża może być wykonana z kartonów, ręczników, koców, krzeseł – wszystkiego, co można znaleźć. Uważaj na wrogów! Teleskopy z pustych rolek papieru toaletowego będą najważniejszym narzędziem na Waszej łodzi.
Jeżeli bawimy się już w piratów, to poszukajmy wspólnie skarbu!
W lesie czekają największe przygody! Wybieraj jednak szlaki, które nie są turystyczne. Wyciągnij książkę od biologii i wspólnie uczcie się roślin. Jeśli nie masz owej, poratuj się przewodnikiem internetowym. Naucz się również wiosennych grzybów! Możesz je później wykorzystać do obiadu…
Twórzcie maski ochronne: Na zewnątrz pada deszcz i nikt nie chce opuścić swojej strefy komfortu między przytulnymi skarpetkami a ciasteczkami. Popołudniowe rękodzieło może powstrzymać nudę we własnym domu. Tworzenie masek ochronnych jest obecnie szczególnie modne.
Masz starsze dziecko, maszynę do szycia i trochę materiału? Naucz je szyć! Zróbcie razem poduszki lub ubranka dla lalek.
Nauczcie się robić na drutach i posługiwać szydełkiem. Szaliczek na przyszły rok, dziecko będzie nosić z dumą i chwalić się koleżankom, że samo je zrobiło.
Masz w domu zestaw majsterkowicza? Zróbcie nowe półeczki, pomalujcie lub odnówcie stare meble.
Odśwież mieszkanie. Nikt nie każe ci od razu malować ścian, ale możesz poprzestawiać meble, rośliny, czy uporządkować szafy.
Jesteście szczęśliwymi posiadaczami ogródka? No dobra, chociaż balkonu? Doprowadźcie go do porządku…
Włoskie dzieci malują plakaty, dodające otuchy i wieszają w oknach, na drzwiach i płotach. Zróbcie to samo! Pomysł: Przystanek Italia.
Zróbcie porządek w starych zdjęciach! My już zaczęliśmy…
Wiadomo, jak ważna jest higiena w tych czasach. Zrób z dzieckiem własny płyn odkażający. Instrukcje znajdziesz w internecie. Jeżeli już go masz, do dyspozycji jest stara butelka po mydle lub coś podobnego- bądź kreatywna!
Czytajcie książki!
Uczcie się wspólnie języka!
Informujcie się na bierząco o sytuacji w waszych krajach, kantonach, miastach. Co bardzo ważne- poinformuj o tym także swoje dziecko!
Nie wychodź z dzieckiem z domu! One inaczej reagują na koronawirusa i mogą go przenosić nieświadomie. Nie odwiedzajcie z nimi dziadków ani osób starszych.
Nie panikujcie i stosujcie się do zaleceń rządu i lekarzy.
Bądźcie zdrowi! Po 19.04 spotkamy się znowu na piwku albo placu zabaw!
  Co robić z dzieckiem podczas kwarantanny…? Szkoły nieczynne. Muzea, zoo, parki rozrywki-zamknięte. Imprezy publiczne odwołane! Nawet restauracje, które oferowały dzieciom kąciki do zabawy od północy do 19.04.2020- nie przyjmują gości.
0 notes
madaboutyoumatt · 4 years
Text
Josh
Zdecydowanie nie będą tam opowiadać w ten sam sposób, jak robił to Matt. To było coś zupełnie innego, inny rodzaj wycieczki, poznania i przyjemności. To z Małym zawsze  było innym doświadczeniem i Josh naprawdę potrafił udawać głupiego… Długo. W sumie to nie było takie złe, bo faktycznie miał swoje głupawki, jazdy i problemy, na które chyba trochę nieświadomie przygotowywał Małego.
Ta wycieczka była inna. Właściwie… To była dosłownie inna, bo Josh inaczej to sobie wyobrażał. Jasne, niby wszyscy wiedzieli, że to było ogromne i znajdywało się na terenie parku narodowego, ale i tak dziwnie było obserwować dookoła dziką przyrodę, z myślą, że zaraz zobaczę świat astronautów, promów i podróży kosmicznych.
- Wiesz, że pływają tutaj nawet aligatory? – Josh zapytał Małego, marszcząc delikatnie swoje brwi, kiedy przyglądał się otoczeniu, zanim w ogóle dojechali na miejsce. Potem był zakup biletów, krótka rozmowa Josha z panią z informacji, zanim nie ruszyli w stronę przystanku. Cała wycieczka opierała się na dojeździe autobusami z punktu A do punktu B, zatrzymując na zwiedzanie i jadąc dalej, co miało sens, bo to naprawdę było ogromne. Podobno kiedyś to był największy budynek na świecie, i ogrom tego, trochę zatkał Josha.
Chyba nigdy, jako człowiek, nie czuł się tak mały, stojąc przy wszystkich wysokich budynkach, urządzeniach. Jezu, miejsce skąd startują promy kosmiczne było wręcz przytłaczające. I ciężkie było skupianie się na wszystkim, a jednocześnie słuchanie.
Josh strasznie napalił się na opcję przeżycia startu Apollo w jednym z pomieszczeń, wciągając w to Małego, zanim ten zdążył powiedzieć, że go na to nie stać. Potem i tak został zagłuszony ogłuszającym rykiem silników, wibrującymi oknami i przerażającym odczuciem, jakbyś faktycznie, realnie startował.
Dobrze, że żaden z nich nie miał problemów z sercem, bo nawet Josh musiał przyznać, że to było… Specyficzne doświadczenie.
- Wow – wyszedł, śmiejąc się lekko, pozbawiony trochę oddechu, a przecież nie robili nic takiego. – To było intensywne – spojrzał na Małego, którego dosłownie wciągnął do środka. Nie odpuściłby im tego. Szkoda byłoby spróbowania czegoś większego, niż oglądania wystaw, nawet jeśli robiły one piorunujące wrażenie.
Josh nie był zapalonym fanem kosmosu, nie miał ambicji bycia astronautą w dzieciństwie, ale okropnie mu to wszystko imponowało. Głównie wielkości i możliwościami, jakie dawało. 
0 notes
redhasselhoff-blog · 4 years
Text
Dorosłość vs herbata z mikrofali
Podgrzewanie herbaty w mikrofali jest jak wchodzenie w dorosłość w zyciu. Myślisz sobie, że wszystko pójdzie gładko tak jak to zawsze było. Wchodzisz w tą dorosłość i nagle jest *pyk* jebniecie. Codzienne sprawy nabierają szybszego tempa, wszystko na ciebie się wali, coraz więcej obowiązków, praca, studia, znajomi, dom, zapominasz kim jestes, marzenia idą w odstawkę no bo przecież.. trzeba myśleć racjonalnie jak na dorosłego przystało. Gdzie się podziała ta dziecięca radość, wiara w to że kiedyś będziesz astronautą czy kim kolwiek chciał byś być. Nie pozwólmy codziennemu natłokowi spraw zniszczyć naszych marzeń, bo to jedyna słuszna droga do szczescia. Tak właśnie widzę wybuchająca herbatę z mikrofali.
0 notes
ponapisach · 4 years
Link
Astronautka Sara wychodzi prosto pod obstrzał migających fleszy fotoreporterów. Musi się uśmiechać i kolejny raz stanąć na wysokości zadania. Jednocześnie powstrzymuje falę bólu i żalu, bo właśnie los rzucił pod jej nogi kolejne kłody. Każda z tych emocji, chociaż ukryta, dla widza jest widoczna. To zasługa wspaniałej aktorskiej kreacji Evy Green. Wiemy jakie nią targają emocje. Wiemy również o co walczy. Poradzi sobie, bo usłyszała cenną radę "nie ma idealnych astronautów i nie ma idealnych matek". O tym jest Proxima, doskonały dramat Alice Winocour, która przygląda się kobiecie w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Z początku nieufnych, zawieszonych w schematach stereotypów wytworzonych przez środowisko, a które to stereotypy latami zaczęły panoszyć się w mediach, korytarzach, biurach.
Tumblr media
Jednak Proxima nie jest tylko o walce kobiety, która pragnie spełnić marzenia (zawodowe i te, które rozkwitły w niej po raz pierwszy w wieku dziecięcym), ale również o rozstaniach, pożegnaniach i miłości. Reżyserka konstruuje opowieść w taki sposób, byśmy sądzili, że Sara jest postawiona w wyjątkowo trudnych okolicznościach. Po trosze tak jest, ale nie do końca. Sara dostaje się do programu kosmicznego, ma towarzyszyć międzynarodowej ekipie w pierwszej wyprawie na Marsa. To wydarzenie epokowe, cały świat patrzy na każdy jej krok. Im Sara bardziej zbliża się do gwiazd tym bardziej oddala się od córki. Kwestia pożegnania i ustalenia życiowych priorytetów została przez Alice Winocour wciągnięta w nurt głównych wydarzeń. Sara ma napięty harmonogram, więcej treningów, coraz rzadziej może widywać 7-letnią Stellę. Alice Winocour udowadnia jednak, że większość problemów człowiek tworzy we własnej głowie, a tak naprawdę jest w stanie przeciwstawić się wszelkim trudnościom. I wygrać. Bycie matką może być tak samo trudne jak bycie astronautą, ale to właśnie wsparcie najbliższych, czy nawet tych teoretycznie obcych, kilka ciepłych słów, wspólnie spędzone chwilę potrafią dać pozytywnego kopa.
Tumblr media
Alice Winocour zrobiła ogromny krok do przodu w kwestii portretowania charakterów swoich filmowych bohaterów. W poprzednim filmie Cień skupiła się na jednym mężczyźnie, doskonale przedstawiła go jako niepotrafiącego sobie poradzić w cywilnym życiu ochroniarza, który z zespołem stresów pourazowych próbuje na nowo zdefiniować takie słowa jak uczucie, zaufanie, spokój. Mariaż kina gatunkowego i dramatu o wykluczeniu doskonale współgrał z naświetleniem problemów jednostki. Tutaj, w Proximie, Alice Winocour poszła dalej. Głównych bohaterów jest dwójka, Sara i jej córka. Z perspektywy kobiety widzimy oddalający się dom, rodzinę i Stellę z którą powinna mieć jak najbliższy kontakt w jej wieku. Z pozycji dziewczynki widzimy oddalającą się matkę, która za chwilę może opuścić planetą. Nad tą relacją unosi się więc kosmiczna metafora, ale i wymiar bardzo ludzki. Alice Winocour jako twórca europejski udowodniła, że opowiadając o najważniejszych sprawach zahaczających o aspekt kosmicznej podróży, wcale nie trzeba lecieć z ogromnym budżetem w kosmos (vice Ad Astra). Nie jest to przytyk do filmu Jamesa Graya, który uważam za niemal wybitny, ale raczej mój komentarz do kwestii storytellingu i tego, że w każdych warunkach i przy każdym budżecie można z sukcesem pochylać się nad ważkimi sprawami. Tak samo wzruszająco i wrażliwie, dać obrazowi wiele emocji i potrzebnego napięcia.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Proxima to również, już w bardziej przyziemnej formie, hołd dla kobiet w skafandrze. Nie jest jednak tak, że Alice Winocour przedstawiła świat mężczyzn w sposób nieczuły i hermetyczny. To, tak jak napisałem na początku tekstu, świat oparty na stworzonych przez lata stereotypach, które szybko potrafią lec w gruzach. Bardzo podobała mi się pokazanie kobiecej solidarności i wspieranie się nawzajem, ale również to, jak szybko opadł mit o astronaucie mężczyźnie. Zawód ten nie wymaga jakichś szczególnych predyspozycji względem płci. Sara ma taką samą wydolność, na bieżni radzi sobie lepiej od kolegów (napędzana ambicją przekracza kolejne granice własnej wytrzymałości), jest precyzyjna, a męska siła na nic się nie przyda w warunkach, w jakich przyjdzie im niedługo pracować, na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Summa summarum, nieważne czy jesteś mężczyzną, czy kobietą, w finale możesz mieć problem ze skręcona kostką bez względu na płeć.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Proxima to film bardzo potrzebny i udany, zaangażowany emocjonalnie i bardzo pozytywny w sensie radzenia sobie z prozą dnia codziennego. Z każdej sytuacji jest wyjście, a większość problemów da się obejść, przeczekać. "Wszystko się ułoży" brzmi może trywialnie, ale czasem najbardziej banalne stwierdzenia niosą ze sobą najwięcej prawdy.
0 notes