inne rejony ciała
odbudujmy ten niedoskonały raj
wskrzeszony dłonią martwego mistrza
odrodzony z pasji
jątrzy się niby piętno
na powiekach
powstanie w nas
niecierpliwy koniec rozdziału
miał być wstępem
do istnienia
został jedynie czas pozbawiony
granic poprowadzonych niepewną kreską
wieczność zaszczuta wizją
rychłego oddalenia
kłębi się w nas ostatnie
w tych ustach słowo
odrasta nadzieja co miała przynieść sen
ukryć formy
przed przerostem treści
rozkojarzyła mnie miniona noc
runął piedestał gdzie strach
szykował się do wędrówki
w inne rejony ciała
65 notes
·
View notes
Próg naszego domu
Na podwórku rozgościł się spokojny, stonowany wieczór. Czoło nieba pociemniało, okraszone stygmatami gwiazd, zakochanych w swoim własnym świetle. Brakuje paru minut do zapadnięcia zmroku. Za moment zapłoną uliczne latarnie, znacząc drogę dla tych, którzy spóźnili się z powrotem do domowego ogniska.
Stoję w oknie. Przyciskam nos do szyby, aby dokładniej widzieć życie toczące się na ulicy. Dotykam wnętrzem dłoni zimnego, nieustępliwego szkła. Skrapla się na nim mój z lekka niepewny oddech.
Stoję tak od dwóch godzin. Nie mam odwagi, aby oderwać się od parapetu i usiąść w fotelu, by tam cierpliwie zaczekać. Jakaś moc sprawia, że chcę zobaczyć, jak zmierzasz chodnikiem wiodącym do naszego domostwa. Jestem zbyt niecierpliwa, aby czekać na odgłos dzwonka. Nie, nie umiem odejść od okna. Zaczekam tutaj na twoje kroki.
Moje serce podrywa się do szparkiego galopu. Wytężam wzrok, na mojej twarzy przysiada uśmiech od ucha do ucha. A więc jesteś! Mogę w końcu odkleić się od szyby i biegiem ruszyć ku przedpokojowi, by uwiesić ci się u szyi, kiedy tylko przekroczysz próg naszego domu.
Nie wytrzymuję. Drżącymi z ekscytacji palcami odryglowuję drzwi, otwieram i lekko wybiegam na korytarz. Rzucam ci się na szyję, zanim zdążyłeś wspiąć się na nasze piętro. Przylegam do ciebie całym wygłodniałym ciałem, sycę wszystkie niecierpliwe zmysły. Pragnę wdychać zachłannie twój zapach (mieszanka cynamonu i pomarańczy), delektować się ciepłem, bijącym od rozległej piersi.
Mija wiele, wiele czasu, zanim puszczam cię wolno. Biorę krok wstecz i karmię wzrok twoją osobą. Jesteś rozpromieniony, jakbyś dostrzegł nagle swoje uosobione marzenie. Dostrzegam wyraźnie swoje odbicie w twoich oczach. Teraz już wiem, że wytrzymaliśmy aż tyle, żeby obłaskawić przyszłość, ze śmiercią na czele. Wiem, że nie ma mocy, która ponownie podzieliłaby nasz strach i niepokój. Od dziś będzie nas budziło to samo słońce, będziemy oddychać tym samym powietrzem.
Ze światłem w duszy i sercu, zapraszam cię do środka. Czekam, aż spokojnie rozsiądziesz się w fotelu i opowiesz mi, co wydarzyło się przez ostatnie kilka tygodni. Nie mogę nasycić się pięknem i urodzajem twoich słów. Spijam je z twoich warg, których smak zdążyłam zapomnieć. Czuję się, jakby samo słońce zagościło w naszym mieszkaniu. Jakby objawił mi się sam wiosenny poranek. Powietrze jest niezwykle lekkie, jest ciepło i przytulnie.
Czy to szczęście składasz w moje wygłodniałe ramiona? Czy to żal i ból sprawiają, że otwiera się przed nami teraźniejszość? Dzisiejszego wieczora podzielić nas mogą tylko nasze splecione dłonie. Do ust przylegają rozbestwione, łakome pocałunki. Już nigdy, nigdy więcej nie pozwolę ci zasnąć. Pozostaniesz, by każdego ranka karmić mnie pokornym blaskiem. Tak, od dziś będzie mnie budził pełen szacunku, delikatności i miłości dotyk. Namiętność rozsiądzie się wygodnie w naszych myślach. Nie będziemy czekać, aż przeminie ostatnia gwiazda; doskonale znamy posmak tęsknoty i cielesnego oddalenia.
Zaśniemy, gdy świt będzie czaił się za rogiem. Wcześniej nie będzie na to czasu. Spokojnie, nie musimy się donikąd spieszyć; przed nami wieczność, której nie powinniśmy się obawiać. Nasze zmysły długo będą czekały na ukojenie. Już nigdy więcej nie zapomnę muśnięć twojej skóry. Zanim nadejdzie poranek, odetchniemy z ulgą. Sen, poczęty z ochotą, obdarzy ciała pamiątką.
2 notes
·
View notes
szkoda że olsztyna nie ma, bo dosłownie dostaję kurwicy tutaj. niby stolica województwa, ale nic tu nie ma oprócz wiecznych rozkopów kurwa wszędzie, a najbardziej wkurwiające te w samym centrum, w którym swoją drogą jest tyle atrakcji co na zabitej dechami wsi. żeby dostać się na jebane stare miasto trzeba przechodzić przez rozkopy, nawet przez jakiś czas trzeba było przechodzić jakimś budynkiem z sex shopem. codziennie jak chcę wysiąść z autobusu przystanek jest gdzieś indziej bo znowu zaczęli rozkopy, a o samych autobusach to aż źle wspominać, jak się nie spóźni to jak święto narodowe. jak wjeżdżam do innych miast to aż szok kulturowy że w zasięgu wzroku są zwykłe drogi. nową linię tramwajową to budują już chyba od zawsze, a te dwie które istnieją nie dojeżdżają w sumie nigdzie prawie. sam dworzec główny oczywiście również rozjebany. miasto z gówna nie polecam nikomu, chyba że jest się fanem gnicia w syfie👎 mogłabym narzekać na ten żart z miasta godzinami nie pozdrawiam
.
14 notes
·
View notes