Tumgik
#nie liczył
vinidra · 11 months
Text
1 note · View note
starvinpoet · 28 days
Text
09.04 — 10.04
wtorek
zjedzone: 800 kcal
aktywność: 11.000 kroków, 40 minut ćwiczeń, 2 godziny w-f w szkole
aktywny dzień ale właściwie to uciekł mi przez palce...lekcje zleciały bardzo szybko, nawet ten podwójny w-f który okazał się być o dziwo intensywny. miałam to zaliczenie jakiś tor przeszkód, beep test, potem mieliśmy czas wolny pod warunkiem że będziemy coś robić a nie tylko siedzieć, więc skakałam na zewnątrz na skakance z kolegą. upocilam się potężnie, było mniej niż te prognozowane 26° ale mimo to wracałam do domu w koszulce na krótki rękaw i czułam się tragicznie... jak wspominałam, kompleks ramion. dodatkowo mam je dosyć silne, kilka pompek zrobię, szykuję się do stania na przedramionach i wydaje mi się że to też wpływa na ich wygląd. w każdym razie nie mogę doczekać się zredukowania z nich tłuszczu.
moja mama ostatnio pyta się, jako że jestem jedynym bachorem w domu, co bym chciała na obiad. jak się można domyśleć, wybieram same najmniej kaloryczne opcję xd żadnych kartkóweczek czy innych tłustych świństw. dzisiaj zapytała o to samo i od razu powiedziała "ale nie żadna zupa" czym złamała mi serce. zgodziłam się na naleśniki które w sumie przestały być moim fearfoodem — kiedyś za każdym jak miałam z nimi do czynienia rzucałam się do jedzenia jak pojebana i kończyło się napadem, a teraz umiem podejść na spokojnie. nie rozciągałam się dzisiaj przez jakiś dziwny ból w nodze, jakbym coś naciągnęła. może to jakiś osobliwy zakwas, może nie, zrobię sobie dwa dni przerwy od szpagatów.
środa
zjedzone: 1400
aktywność: 10.000 kroków
obżarłam się chlebem....mam w domu od zajebaniw słodyczy, batoniki, ciastka, lody, ale obok wszystkiego przeszłam obojętnie, bo liczył się dla mnie tylko cieplutki chlebek z chrupiącą skórką. zjadłam bodajże 3 takie grubsze kromki i stąd taka liczba kalorii. prócz tego moja mama robiła sobie budyń uwaga bez cukru, chyba jest w swojej fit era, a może po prostu był tańszy. zjadłam miseczkę i nie do końca wiedziałam jak ją wpisać, więc ta liczba kalorii dzisiaj taka szacowana bardziej. po szkole odwiedziłam rossmana, mam wrażenie że moja bariera hydrolipidowa się sypie — podskórne wypryski, czasem mam uczucie ściągniecia. raz w życiu miałam ją tak zniszczoną, że suchy naskórek odpadał mi z twarzy płachtami, a za drugim była masakrycznie czerwona nawet po umyciu samą wodą, piekła tak że aż miałam łzy w oczach. kupiłam sobie serum nawilżające na noc i na dzień oraz stary zaufany spf. kiedy czytałam recenzje tego serum w internecie zaczął krążyć za mną ochroniarz, bawiąc się w jakiegoś jebanego tajnego agenta xd szedł za mną aż do samej kasy, musiał zobaczyć czy zapłacę te 30 zł za serum czy wsadzę w gacie i spierdolę.
miałam również rest day od ćwiczeń i od godziny 18 do 20.30 siedziałam i pisałam swoją książkę, co pozwoliło mi też nie myśleć o jedzeniu bo ten bochen mnie kusił. zamiast tego zrobiłam pół litra herbaty i pochrupałam paprykę dla witaminek. znowu coś niedobrego dzieje się z moimi jelitami, chyba czas wrócić do picia rumianku. został mi jeszcze francuski do nauki i kładę się spać, bo rano ledwie wstałam...
Tumblr media
18 notes · View notes
angel-32-motylek · 30 days
Text
witajcie kochani!💋
dzisiejszy dzien zapowiadal sie nieciekawie. rano bylo mi strasznie slabo i nie mialam na nic sily ale niestety do szkoły musialam isc. w szkole zjadlam 1 loda wodnego(21kcal), pozniej jeszcze od przyjaciolki dostalam jednego(80kcal). ogolnie ja uznaje ze lody wodne, które maja malo kalori nie przerywają postu. licza sie dla mnie poprostu jak napoje(rzecz jasna niskokaloryczne). na dworze jest strasznie goraco troche niefajnie bo nie lubie jak jest slonce i jest goraco. obym sie nie opalila. zrobilam dzisiaj prawie 37 godzin postu, zastanawialam sie czy napewno chce go przerwać ale stwierdzilam ze moge sobie na to pozwolić. zjadlam kanapki z lososiem i odrobina salatki(ok.300kcal). pozniej mialam ochote na platki z mlekiem, zrobilam sobie mala porcje(ok.200kcal). a na deser zjadlam 2 kosteczki czekolady ferrero(74kcal). nie moglam się powstrzymać przed zjedzeniem jeszcze kilku ciastek(95kcal). podsumowując zjadlam dzisiaj ok.800kcal. od jutra bede nosiła zegarek żeby liczył mi ile kcal spaliłam i ile kroków zrobiłam danego dnia. jutro mam w planach iść pobiegać. miejmy nadzieje ze nikt tych planów nie zmieni🙏. na dzisiaj to chyba tyle hah.
Tumblr media
trzymajcie sie💋
8 notes · View notes
pejti · 2 months
Text
#1
W życiu poznajesz tylko jedną prawdziwą miłość. Miłość bez opamiętania. Taką, która pochłania każdy cal Twojego ciała. Twoją duszę. To tak jakby te dusze były połączone ze sobą jakąś magiczną siecią. Jedna od drugiej uzależnione. Jest to tak mocno zakotwiczone w Tobie, ze nawet po kilku latach pamiętasz ten jeden zapach, to jedno miejsce, tą jedną piosenkę. Podświadomość reaguje na różne bodźce, które przypominają Ci o tej osobie.
Możecie nie rozmawiać ze sobą latami… a wystarczy ta jedna rozmowa i tak jakby .. ten czas wgl się nie liczył… dalej potraficie rozmawiać ze sobą godzinami… jesteście ze sobą blisko, a jednak daleko … Bardzo zabawne co? Wiesz, ze każdym calem pragniesz tej drugiej osoby, ale już jej nie masz i powtarzasz sobie,ze mieć nie będziesz… zdajesz sobie sprawę, ze czasu nie cofniesz, błędów nie naprawisz… ale o tej osobie będziesz pamiętać do końca życia… i nie ważne czy minęło 5, 10 czy 15 lat… jeśli miłość była tak silna, ze byłabyś w stanie oddac życie i się poświecić dla niej w każdym możliwym stopniu to była prawdziwa miłość. Ta która Cie wznosiła i ta która Cię biła z każdej możliwej strony, ale nie była sztuczna. Była prawdziwym rollesrcoasterem. Ale sprawiała, ze czułaś. To byla miłość szaleńcza… ta której pragnie każdy z nas. Miłość kazda kolejna jest wyborem z rozumu. Bo dorosłość, bo dobry kandydat na ojca, bo dobrze zarabia, bo jest zaradny… jednak to już nie to samo.
Błędy młodości prześladują. Niby to Cię czegoś uczy. Okej. Jesteś silniejsza o nowe doświadczenia. Nowe emocje. Nowe cechy. Wiesz na co musisz uważać. Ale już nigdy na swojej drodze nie spotkasz tej jednej osoby, która była dla Ciebie całym światem.
Za każdym razem wmawiasz sobie, ze to się skończyło, poszłaś na przód, potrafisz. Ale wystarczy ten jeden element, który Ci przypomni. I pstryk. Nagle Twój bezpieczny, kolorowy świat zaczyna być prawdziwy i zdajesz sobie sprawę ze to nie to. I każdy kolejny pierdolony dzień będzie Ci o tym przypominał. Heh. To jest porównanie jak do uzależnienia. Jakiegokolwiek. Wiesz, ze nie możesz ale po to sięgasz. Żeby tylko na chwile poczuć. Uciekasz od tego, a potem to łapiesz. Potem udajesz, ze jest dobrze, ale musisz sie pilnować żeby znowu sie nie zatracić.
Daczego ludzie, którzy powinni być razem, razem nie są? Gonią się całe życie, obierają maski, udają ze ich to nie obchodzi, a w głębi serca są słabi i rozwaleni na milion kawałków i próbują sobie poukładać to „idealne” życie, które takim nie jest? Dlaczego po prostu nie pokażą prawdziwej twarzy?
Zycie jest jedno. I to tylko od ciebie zależy jak je wykorzystasz. Czy będziesz w pełni szczęśliwy z osobą której pragniesz czy tez to odpuścisz dla dobra tak naprawdę czego?
Zycie to nie bajka. Dbajcie o siebie i ludzi których kochacie i nie dopuście nigdy do tęsknoty za tym co was łączyło, bo was to będzie od środka zabijać. Z każdym kolejnym dniem. I tak naprawdę nikt wam tego nie zastąpi.
„Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy…” ;)
4 notes · View notes
zlodziejzapalniczek · 6 months
Text
Niechcący od trzech dni mam czas bez liczenia kalorii, co jest zresztą spowodowane tym, że przez chorobę jem mało (jak mi waga spadnie to się nie przejmę, normalna rzecz w takiej sytuacji, wrócę do normy raczej szybko, będzie trzeba robić cięższe treningi i wbijać więcej białka - dzięki temu zresztą do wagi prawidłowej doszedłem, a że lubię jedno i drugie to pójdzie ekspresowo) i jakbym liczył kalorykę z kurde serków wiejskich, budyni, kisieli, kaszek i czegokolwiek co jestem w stanie przełknąć to bym się chyba załamał 🙄 Dieta wprost cudowna x.X pomyśleć, że parę lat temu, tfu, jeszcze półtora roku temu, bym się z tego cieszył, a teraz mnie to denerwuje, bo będzie trzeba się przyłożyć do powrotu do normalności. Całe szczęście, że nie mam wagi i nie zamierzam kupić, bo byłby płacz nad straconym progresem. A chudnę mega szybko, więc przeczuwam, że to nie jest już 46, a trochę mniej - widzę pospodniach i utracie tkanki mięśniowej :/
Wrzuciłbym jakieś zdjęcia z moją normalną wagą i teraz ze spadkiem progresu, ale
a) po co sam mam to oglądać
b) nie zamierzam triggerować małolatów, bo nie od tego ja i ten blog jesteśmy, założenie wręcz przeciwne
c) jestem anty bodychecki (swoje), bo reemisja mi nie miła
Przeziębienie idź w pizdu szybciej
8 notes · View notes
nikolcia98 · 7 months
Text
Tumblr media
Wt. 10 paź
Zjedzone: 666 kcal
Spalone: 296 kcal
Bilans: 370 kcal
Kawa, w szkole zjadłam batona "proteinowego" bo miał tylko 9g białka 💀. W szkole grałam w badmintona i spaliłam jakoś 200 kcal (nie pamiętam ile dokładnie , ale zegarek mi to liczył). Wróciłam do domu na piechotę więc jeszcze więcej spaliłam. W domu wleciały 4 kanapki z chlebem tostowym, szynką i pomidorem. Potem stwierdziłam że jeszcze mam na coś ochotę i zjadłam pudding broteinowy. Po godzinie dalej miałam na coś ochotę i wleciała ta galaretka konjac borówkowa chyba, I też była giga dobra jak ta arbuzowa 😍🧡. Wreszcie zdobyłam sole do elektryka więc się giga jaram 🧡🧡🧡 jedna kaktusowa a druga winogronowa. Teraz głodzenie się będzie milion razy łatwiejsze 😭🧡
Dobrzej nocy kochani 🧡🦋
9 notes · View notes
myslodsiewniav · 10 months
Text
Sąsiedzi i pilicyjaa
27-07-2023r.
Przespałam 14h. I czuję, że mogłabym jeszcze... idę dziś ZNOWU do lekarza. Tym razem po antybiotyki. Mam nawrót choroby. Ech...
Wczoraj, to znaczy w nocy z wtorku na środę mieliśmy akcję z sąsiadem. Od jakiegoś czasu wydzwaniał domofonem (jak kiedyś). Nadal nie byliśmy pewni co ten facet próbuje osiągnąć (dlatego mamy w domu kamery - mieliśmy wrażenie, że typ sprawdza w jakich godzinach jesteśmy na chacie), więc ustaliśmy we wtorek, że nie odbieramy domofonu... Przy tym nie przeszkadzało to naszemu szczeniaczkowi WŚCIEKLE i DO BÓLU NASZYCH BĘBENKÓW obszczekiwać drzwi...
Ech...
No i w nocy we wtorek typ od 21 do 23 co jakiś czas pukał do drzwi. Oczywiście podrywając zaalarmowanego szczeniaka ze snu. Robił to cicho i prędko znikał na klatce schodowej (widziałam przez judasza) - nadal to było po prostu dziwne. Budziło niepokój. Jednocześnie byliśmy spanikowani, jak pies zaczynał szczekać po 22, bo mamy innego sąsiada wariata, który z furiackim wrzaskiem, groźbami użycia pięści i kopniakami w drzwi pilnuje przestrzegania godzin ciszy nocnej w klatce. A jak wyjaśnić pieseczkowi, że nie ma powodów do strachu i musi być cicho po 22? Ech. Bardziej skupialiśmy się na uspokojeniu pieska i faktycznie po 22 szliśmy do tych drzwi by otworzyć sąsiadowi temu co pukał, który mieszczą drzwi obok naszych, ale on już uciekał po schodach w dół... Nie będę typa gonić przecież.
Nie mogłam zasnąć do 00:30. Czytałam książkę. W końcu zasnęłam i obudziło mnie NAGŁE ujadanie mojego pieska, który wyskoczył z łóżka (była przytulona do mnie, spała) i pogalopowała stukając pazurkami po panelach do drzwi. Ja jeszcze nie ogarnęłam o co chodzi, zerwałam się w ciemności do siadu tureckiego szukając po omacku telefonu, kiedy mój chłopak już biegł za pieskiem sycząc przez zaciśnięte zęby, że sąsiada obok popierdoliło, żeby pukać nam o 02:34 do drzwi!
O. złapał psiulkę, uspokajał, że "wszystko w porządku", zaniósł warczącą i sztywną z niepokoju kuleczkę w moje ramiona (żebym małą uspokoiła) i zaczął ubierać wkurzony i zdecydowany rozmówić się z sąsiadem.
Słyszałam jak otwiera drzwi. Coś mówi z tym typem szeptem, a potem zamyka drzwi, łapie za klucze, wychodzi na korytarz i znowu zamyka drzwi.
Wtedy się przeraziłam.
PO CO on wyłaził?
A co jeżeli ten typ go chciał wywabić z domu?
Za chwilę wrócił, odstawił klucze, wszedł do sypialni i z impetem walnął się na łóżko.
Co się stało?
"Nic, nie ważne, typ nie może wejść do domu."
Po co wychodziłeś?
No i w końcu mi opowiedział: typ pukał, bo liczył, że mój chłopak pomoże mu dostać się do mieszkania. Mój chłopak - który ledwie dzień wcześniej, w poniedziałek, naoliwił nasze zamki, bo ja miałam ten sam problem (nie mogłam dostać się do domu, bo nie mogłam włożyć klucza do dziurki) - złapał za swoje klucze i za buteleczkę z oliwą z dozownikiem i wyszedł na korytarz. Wściekły, ale jednocześnie jak to on, chętny do pomocy tak po ludzku. Widział, że tym czasie sąsiad zaczął majstrować ręką przy zamku. Chwiejąc się i bełkocząc. Był albo bardzo pijany, albo pod wpływem innych substancji lub w stanie jakiejś utraty poczytalności (tj. albo substancje albo stan medyczny, trudno powiedzieć po chwili interakcji ledwie). Mój chłopak poprosił, aby typ się odsunął, pewny, że sąsiadowi tak jak mi dzień wcześniej utknął klucz w zamku. Ale jak facet zabrał rękę okazało się, że w zamku nie ma klucza, że typ udawał, że siłuje się lub przekręca powietrze. JPDL. O. zdumniał się. Zirytowany, że o 2:35 pomaga 40-50 letniemu mężczyźnie wejść do własnego mieszkania zamiast wyspać się przed własną pracą. Poprosił w napięciu by facet podał mu klucz, to mu otworzy. Facet przeszukał wszystkie kieszenie i zagubiony niczym małe dziecko odkrył, że nie ma klucza. "Ale sąsiedzie, proszę mi pomóc otworzyć zamek". Nie wiem w sumie czy typ wspomniał o śróbokręcie czy innych narzędziach czy nie. Na pewno mój chłopak potem o tym pomyślał... Podobno wtedy facetowi powiedział, że bez klucza nie może mu pomóc, że prosi go aby już do nas nie dzwonił domofonem, ani nie pukał. To nie fair robić takie rzeczy w środku nocy.
I wrócił do domu.
Poprosiłam go by poszedł spać, a ja uspokoję pieska... piesek wciąż wibrował w moich ramionach od cichego warkotu. Uszka miała postawione, a czujny wzrok skierowany ku drzwiom wejściowym.
Leżeliśmy tak do 3-coś-tam, kiedy mój chłopak wycedził ze złością, że słyszy jak sąsiad znowu puka nam do drzwi, ale mu nie otworzy! Wyznał, że cały czas nasłuchuje. Podobno słyszał jakieś męskie głosy na klatce - możliwe, że do sąsiada wyszedł drugi sąsiad z naszego piętra? I znowu głosy zamilkły... Potem mój O. oznajmił, że słyszy jak typ majstrował przy naszym zamku, szarpał za klamkę. To już usłyszałam. O. przyznał, że nie może zasnąć, bo boi się, że facet przyniesie jakiś śrubokręt ze śmietnika czy z piwnicy i zacznie nam się włamywać do domu.
No cholera...
Oczywiście przy dźwiękach poruszanej klamki szczeniak znowu włączył wokalizację. Więc obydwoje głaskaliśmy niunię i przekonywaliśmy, że "cichutko, nic się nie dzieje, jesteś bezpieczna". Po chwili się uspokoiła, ale nadal czujnie nasłuchiwała, patrzyła się z łóżka zaalarmowana w stronę drzwi wejściowych do mieszkania.
Wkurzona - bo O. niewyspany, to jeno, że po prostu chujowa sprawa, współczułam mu, a drugie, że może mu spaść uważność w pracy, która w jego zawodzie jest turbo ważna, zależy od niej życie i zdrowie innych ludzi, więc może się skończyć rano koniecznością NŻ dla bezpieczeństwa, a jednocześnie jego pensja i praca to nasze póki co główne źródło dochodu w najbliższym miesięcy, więc może lepiej będzie nie brać NŻ, podczas, gdy obecnie jest jedynym specjalistom na oddziale, który nie jest na urlopie, duh! Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam na policję.
Zgłosiłam, że sąsiad może potrzebować pomocy z różnych powodów - bo nie wiem czy facet na 100% był pod wspływem alkoholu. Może miał wylew czy doznał urazu w wypadku, bo to jego dziwne zachowanie, pukanie i uciekanie trwa od godziny 21, a w ogóle do naszej klatki wydzwania regularnie od poniedziałku. Wyjaśniłam dyspozytorce, że martwią mnie dwa aspekty: jedno, że typ zakłóca naszą ciszę nocną i nie pozwala się wyspać, a druga, że pukając do naszych drzwi uruchamia szczekanie psa co może obudzić innych lokatorów w naszym bloku czego po prostu nie chcemy. Nasz piesek jest bojaźliwy z czym staramy się pracować w ramach szkolenia, dlatego nasi znajomi nie używają domofonu w ogóle, ale nie mam sposobu na to by wyłączyć głośność w słusznie zaalarmowanym psie. :(
Potem czekaliśmy na policję 20 minut. Bo dzwonili do naszych drzwi by wejść - o czym informowała mnie telefonicznie dyspozytorka. O. nie bardzo popierał decyzję o dzwonieniu na policję, bo "przecież to taki poczciwy, miły Pan, który mieszka z żoną i córką, są cichutcy i uprzejmi". No, ale jednak typ powoduje, że nie możemy spać, nie? A wcześniej przez jego dziwne zachowanie i zachowanie jego dziwnych, łysych, kibolowych gości zainstalowaliśmy kurde kamery w domu1 O. nie był do końca przekonany czy dobrze zrobiłam dzwoniąc na policję, a ja byłam 100% pewna, że to właściwa decyzja. Policja oczywiście zadzwoniła do nas domofonem, O. im otworzył i wrócił do łóżka. Jakoś tak nie na miejscu wydało się obserwowanie dalszych wydarzeń przez judasza. Jest w tym coś upokarzającego dla człowieka jak wzywa się do niego policję, a jednocześnie jest to konsekwencją jego działań, więc to dla mnie jest moralnie okay... Zamiast o tym rozmawiać uspokajaliśmy zaalarmowanego dzwiękiem domofonu pieska…
Sami również się uspokoiliśmy i odpręzyliśmy słysząc z zewnątrz spokojny, rzeczowy ton głosu prawdopodobnie policjantów. Bez szeptów, bez przesadnego dbania o ciszę czy konspirę (jak wtedy, gdy na klatkę wyszedł mój partner i prawdopodobnie drugi sąsiad).
A potem była cisza... i w końcu jakieś poruszenie za ścianą. O. mówił "już chyba weszli", ale mam wrażenie, że nie. Że jednak ktoś inny, w innym mieszkaniu wstał z powodu zamieszania, bo już drugi dzień na progu drzwi do sąsiedniego mieszkania stoi puszka po piwie Karpackie z przyklejoną wiadomością... :(
Okna są zamknięte i zasłonięte w cały mieszkaniu... No i sąsiada też od tamtego czasu nie wiedziałam. I domofon przestał się odzywać.
ALE...
Ostatecznie O. nie mógł zasnąć do 4 rano. A ja zasnęłam tuż przed 6... A przed 7 obudził mnie piesek domagając się wyjścia na sikupę. Czyli łącznie tamtej nocy spałam MOŻE 2h jeżeli zakładać scenariusz optymistyczny.
I potem nie mogłam zasnąć.
A próbowałam - po powrocie ze spacerku do 10 leżałam czytając książkę i próbując się wyciszyć. Nic z tego. Zamiast tego wrócił gęsty katar i ból jelit, a potem rozwolnienie...
Snułam się jak wrak... czułam się okropnie... Godziny przeciekały mi przez palce: a miałam tyle do zrobienia! Byłam u lekarza na zaległym badaniu, odpowiedziałam na kilka wiadomości... Ugotowałam leczo - pyszne. Pozmywałam naczynia i NAGLE już O. wrócił z pracy.
Nic nie zrobiłam.
Znowu.
Mieliśmy wczoraj wieczorem iść na festiwal filmowy, ale zamiast tego, obydwoje rozwaleni na kanapie zjedliśmy opakowanie lodów, obejrzeliśmy FMA, mój chłopak poszedł grać w grę, a ja miałam oglądać film xD opatulona w koc. Przygotowałam sobie miejsce do oglądania, dochodziła 19. I kolejne co pamiętam, to jak mój chłopak budzi mnie niechcący podczas delikatnego ściągania z moich kolan laptopa. Mówi, że jest 21:30, że wrócił z niunią ze spacerku i że zaraz do mnie dołączy. Nie pamiętam jak do mnie dołączali. Chyba z opuchniętymi oczami, których nie byłam w stanie otworzyć dotarłam do łazienki by wziąć prysznic i umyć zeby. Chyba O. ze mną rozmawiał. Na pewno bawiło nas, że nie mogę rozewrzeć powiek i że mam tak spuchniętą buzię. Nie pamiętam ani swojego powrotu do łóżka, ani tego jak O. do mnie dołączał.
To pamiętam.
A kolejna rzecz, która wyłania mi się z pamięci to przebudzenie po 8 rano zafundowane przez mojego słodkiego szczeniaczka, który przytulił się do mnie (położyła się niby obok, ale tak, żeby jednak trochę oprzeć się o moją klatkę piersiową) i dała mi "całusa" liżąc mnie delikatnie języczkiem po ustach <3
Otwieram oczy, a pierwsze co widzę to ten uroczy nakrapiany plamkami pyszczek o ślicznych oczkach tak czarnych i błyszczących jak kropelki tuszu. <3 I macha do mnie flagą białego ogonka widząc, że się budzę. Awwwww.
Kocham ją, chociaż czasem mam ochotę udusić!
Anyway - dziś znowu mam katar gęsty i ropny, znowu jelitówkę, znowu boli mnie gardło... No i idę po antybiotyki.
Sen i higiena snu jest TURBO WAŻNA w zdrowym trybie życia.
---
Żeby oddać sprawiedliwość tematowi sąsiadów w naszym bloku: nie mamy tylko takich, którzy są wrzodami na dupiu lub patologią. Mamy też bardzo pozytywne doświadczenia z sąsiadami pukającymi nam do drzwi po nocy.
Jakoś dwa tygodnie temu zaparkowaliśmy ten zabytkowy samochód mojego chłopaka przy ulicy, a nie w garażu (do którego nie chciało się nam jechać). Mieliśmy trochę rzeczy do rozpakowania, w tym naszego rozbrykanego i rozszczekanego malucha (cała ulica musi wiedzieć, że niunia wróciła z wycieczki w górach, no ba!), trochę w chaosie, a trochę ze zmęczenia nie zauważyliśmy, że ze strony pasażera nie zamknęliśmy jednego z okien. Moja wina. Zwykle zamykam to okienko ja. Ale O. też tego nie zauważył. Wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolację, wzięliśmy kąpiel i nagle ktoś puka.
O. otwiera, a to sąsiad z innej części naszej klatki, mający okna wychodzące na ulicę, w dodatku jest to sąsiad z kilku pięter powyżej, ten który zajmuje się kontaktem z administracją i przewodzi wspólnocie mieszkaniowej.
Okazało się, że kilka starszych pań, które mieszkają o jedno piętro niżej niż ten pan sąsiad (ale mają mieszkania z oknami wychodzącymi na główną ulicę) zauważyły, że zostawiliśmy otwarte okno w samochodzie. Bardzo zaniepokojone tym, że ktoś mógłby nam ukraść lub obrabować wyjątkowy samochód postanowiły zlokalizować "tego młodego sąsiada" (czyli mojego chłopaka) by mu jak najszybciej przekazać informację o otwartym oknie. Uznały, że najlepiej od razu puść do tego pana, który i tak dba o porządek w bloku. A on nas oczywiście odnalazł.
Mój chłopak bardzo wdzięczny - i przejęty wiadomością - podziękował i zabrał klucze, poleciał na dół zamknąć to okno.
Ale na dole w osłupienie go wprawił widok mini-gangu starszych pań, które stały o 22:30 na chodniku obok jego starutkiego samochodziku pilnując by nikt go nie ukradł. <3 I machały do mojego chłopaka! Krzyczały z daleka, że "TUTAJ! PROSZE PANA! ZAPOMNIAŁ PAN ZAMKNĄĆ OKNO!" Wyjaśniały, że nie mogłby zasnąć denerwując się bezpieczeństwem tego samochodu, ze świadomością, że dopuściłby do kradzieży, więc zebrały się z sąsiadkami, by nie było tak strasznie nocą stać na zacienionej ulicy i zeszły popilnować auta.
No kurcze, to było turbo miłe! <3
I te Panie, były bardzo miłe! Miały taki fajny, radosny i buńczuczny vibe. :D O. zamknął okno i poleciał do Żabki kupić dla każdej z Pań po czekoladzie w podzięce. A potem z nimi wrócił z takim bananem na twarzy, że... no jedno, że ulga, a drugie, że fajnie wiedzieć, że "monitoring osiedlowy" nie zawsze działa w sposób stereotypowy, dla obsmarowania dupy sąsiadowi, a po to by sobie wzajemnie pomagać.
8 notes · View notes
pushthebutton2 · 10 months
Text
Jesteśmy, pływamy, jest tak intensywnie że Frr właśnie odpadł na drzemkę.
Ja mam już nogę poharataną, wiec będzie widać, że się nie odbijałam :) wypróbowałam już 3 deski, jest dobrze ❤️
Jr miał wczoraj wyniki, jest bardzo dobrze, on liczył na kilka punktów więcej z polskiego, ale generalnie git. Nie wiem czy w pierwszej rekrutacji dostanie się do wymarzonego LO, w drugiej pewnie jest szansa. Na pewno dostanie się do jakiegoś całkiem dobrego. A że ja nie jestem fanką jego pierwszego wyboru (moje LO, ok, byłoby w tym coś fajnego, ale jakoś ostatnia wizyta tam i zero zmian przez 25 lat mnie zdołowała) to dla mnie w ogóle super :)
12 notes · View notes
mikoo00 · 1 year
Text
Kupiłem nową wagę kuchenną 😍🖤 W dni pracy nie będę już kupował slodyczy tylko sobie coś do jedzonka będę robił w domciu liczył dokładnie kcal i będzie gites Mam nadzieję, że to powstrzyma mnie od napadów Fakt, że nie tyje ale boję się że rozkręci się bulimia Nienawidzę wymiotować a jednocześnie kocham te ulgę
13 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Loża szyderców - opowieść zaległa
Obiecałem Wam kilka zaległych historii. Na dzień dobry wlatuje taka co to ją aż dziwne, że dopiero teraz opowiadam, bo pracę zżera na dzień dobry. Posłuchajcie:
Jakoś koło Walentynek Rudy się wkurwił. Ale wkurwił się absolutnie. Na wszystko - na pracę, na nas XD, na pogodę, na dziewczynę. Ale najbardziej na pracę, bo z jednej strony wywalają go na urlop, bo ma w chuj zaległego a nie chcą płacić, z drugiej czasami dzwonią już po jednym dniu, że ma wracać. Jak się napierdolił i się obrazili, że nie przyjdzie, bo jest zmasakrowany (w końcu ma urlop) to się wkurwił.
Wziął trzy tygodnie urlopu (dostał, bo przecież ma go jeszcze od chuja), wykupił dwa tygodnie na jakimś Zanzibarze czy czymś takim, wyjął oszczędności życia i wypierdolił na Kamczatkę.
Zaczęło się niewinnie. Zdjęcia z każdej poczekalni, lotniska, kibla, baru. Napierdalał zdjęcia jak Japończyk. Do każdego jakiś zjebany podpis. No i się zaczęło.
Rudy wkurwił wicekróla Loży Szyderców - pana R. Pan R. oświadczył na piłce, że zniesie wszystko. To, że Rudy spamuje na FB, że spamuje na naszej grupie... Ale jak o szóstej rano napierdolony wrzucił zdjęcie z flaszką z podpisem "do pracy biedaki" to się wkurwił.
Pan R. zaczął komentować zdjęcia. Rudy właściwie jest rudy dopiero jak dostanie słońca. Wtedy wysypują się piegi a włosy robią wręcz marchewkowo pomarańczowe. No świecą. - Oho, zaraz pokaże się rudołak. - Nie oślepiasz ludzi tym rudym łbem? - Nie łaź po plaży nocą, bo katastrofę morską spowodujesz. - Słońce zaszło, Rudy świeci dalej XD (jeden z moich ulubionych) - Jak przyjedziesz postój u mnie za oknem żeby Magda poczuła trochę lata (też dobry) - Łeb ci płonie zauważyłeś? - nie napierdalaj tak tych zdjęć, bo fejsa zapchasz - Robi tyle zdjęć żeby z powrotem do pokoju trafić. - Włącz GPS to nie będziesz musiał robić zdjęć żebyśmy wiedzieli gdzie jesteś. I boszzzz.... Mój ulubiony. W ogóle profilowe grupy. Płaczę za każdym razem jak je widzę. Rudy na skuterze, pan R. zrobił z tego mema "Polski Ghost Rider" XD XD XD
Dopiero niedawno się pogodziliśmy. Loża miała używanie, tym bardziej, że komentarze były na FB a nie grupie. Pan R. liczył, że Rudy zrozumie i się opamięta, ale materiał na szyderę leciał dalej. Większość zdjęć usunął, ale Polski Ghost Rider jest dalej XD
8 notes · View notes
aseksualna · 7 months
Note
Opisz swój idealny stosunek
Mój idealny stosunek to kochanko. Dużo tulenia i buziaczków. I dużo mówienia różnych fajnych rzeczy. Najpierw penis w buzi i lizanie pusi (jednocześnie hihi). Później kochanko w pusie i najbardziej lubię spermę w pusi ale na razie nie można :( ale to nic bo i tak jest zawsze najfajniej na świecie
Jeżeli ktoś w tym pytaniu liczył na bardziej szczegółowy opis, to sorki, ale chyba nie umiem opisać kochanka tak z głowy... przede wszystkim bardzo dużo musiałabym tu pisać! Całe opowiadanie, a trochę mi się nie chce🤷🏼‍♀️
2 notes · View notes
nkfanart · 9 months
Text
Kochani, jak pewnie wiele osób i ja uwielbiam apke TikTok co za tym idzie znajduje tam czasami naprawdę śmieszne filmiki. Ostatnio znalazłam pewien fanowski filmik z LMK gdzie Monkey King zabiera MK do lekarza i pomyślałam sobie, że nigdy nie mogłam znaleźć fanfiction gdzie MK ma lęk przed igłami, więc sama postanowiłam napisać taki fanfic. Zapraszam więc was na mój fanfic do tego filmiku
WIZYTA U LEKARZA
Był spokojny, słoneczny dzień w Megapolis. Na ulicach jak zwykle można było spotkać uśmiechniętych mieszkańców. Wydawało by się, że nikt dziś nie ma złego nastroju... jednak nie. Dwie małpy szły ulicami w nieznanym kierunku dla innych, pierwszy z nich miał delikatny uśmiech na twarzy i trzymał drugą młodszą małpę za ręke. Drugi chłopiec natomiast miał minę jakby właśnie szedł na ścięcie. I prawie tak się czuł, bo wiedział gdzie jego mentor go zabierał:
- W porządku MK. Nie masz się niczym martwić- próbował pocieszać chłopca Monkey King, to jednak nie pomogło. MK w odpowiedzi delikatnie się sztucznie uśmiechnął i po sekundzie jego mina wróciła do wcześniejszej.
Wkrótce dwie małpy weszły do wielkiego, jasnego budynku z napisem szpital. Kiedy znaleźli się na korytarzu niczym lotem błyskawicy z wrzaskiem którego nie powstydziłby się demon z piekła przez korytarz przeleciał jakiś niebieski koleś. Na jego widok MK zatrzymał się i zrobił tak wielkie oczy, że myślał że zaraz mu wypadną z czaszki. Chwile za nim pojawił sie lekarz, krzyczący żeby zaczekał. Przerażony MK z czarnymi myślami zapytał:
- Przepraszam? Kto to był?- lekarz jakby nie usłyszał pytania nastolatka i z uśmiechem na ustach powiedział:
- Witam. Jest pan tatą MK?- zapytał Sun Wukonga, który z dumą odpowiedział:
- Tak, jestem.
- Przyszedł pan z nim na nowy zastrzyk, tak?- zapytał lekarz jakby wiedział po co dwie mistyczne małpy przyszły do szpitala.
- Dokładnie. On...- zaczął Sun Wukong, jednak kiedy się odwrócił do MK ten uciekał przez korytarz do drzwi. Zirytowany Monkey King zwrócił się do lekarza:
- Bardzo przepraszam. Zaraz go przyprowadzę- powiedział i poleciał zza swoim synem. Lekarz jedynie powiedział, żeby się nie spieszył i wrócił do swojego gabinetu.
Tumblr media
Jak Sun Wukong obiecał tak chwilę później posadził przerażonego i bladego jak trup MK na łóżko a sam usiadł na taboretce nieopodal. MK w tamtej chwili był bardziej przerażony niż wtedy kiedy Spider Queen go złapała kiedy on i jego przyjaciele ratowali Pigsiego i Tanga z jej rąk. Widok ogromnego zastrzyka w rękach lekarza również nie pomagała mu się uspokoić. Lekarz widząc w jakim stanie jest jego młody pacjent zapytał:
- Więc, MK. Jak tam dzień?- pewnie liczył na jakąś odpowiedź od chłopca, jednak jedyne co otrzymał to nadal trzęsącego się nastolatka.
- Spokojnie MK nie masz się niczym obawiać. Spójrz na swojego tatę- próbował uspokoić chłopca, lekarz. MK zerknął na Sun Wukonga:
- Tato, pomóż- wyszeptał Monkie Kid w nadziei że jego mentor uwolni go z tego koszmaru. MK był tak wówczas skupiony na Monkey King, że nawet nie słuchał lekarza, który coś tam do niego mówił.
- Wszystko będzie ok- odpowiedział Wukong i chwilę później wyciągnął z kieszeni zatyczki do uszu. MK wiedział że jego tata mu nie pomoże.
- Bądź dużym, dzielnym chłopcem a nic nie poczujesz. To będzie szybkie ukłucie- odparł lekarz i już zaczął podchodzić do MK z zastrzykiem. Monkie Kid wyczuwając że jest sam na sam ze swoim lękiem nie zamierzał się poddać. Kiedy lekarz był już mega blisko chłopca ten kopnął go w brzuch w wyniku czego lekarz z wrzaskiem wyleciał z gabinetu wybijając tym samym dziurę w ścianie. Wnet do lekarza podbiegła jakaś pielegniarka i pytając o zdrowie doktora pomagała mu wstać z podłogi. Sun Wukong który obserwował wszystko przy dziurze w gabinecie uznał że lekarzowi nic nie jest. Wówczas spojrzał na MK i zauważył że jego uczeń ponownie próbuje zwiać. Jak w poprzednim razem Mędrzec równy niebu błyskawicznie skoczył na MK i przyszpilił go do łóżka. MK krzyczał, trząsł się, i wyrywał jak tylko mógł i nawet słowa swojego mentora nie mogły sprawić aby się uspokoił i dał sobie zrobić zastrzyk. Fobia przed igłami totalnie ogarnęła nastolatka i nic nie dało się z tym zrobić.
W tym czasie lekarz z pomocą pielęgniarki doszedł ponownie do swojego gabinetu. Obydwoje zauważyli wówczas jak Monkey King przytrzymuje MK do ucieczki:
- doktorze niech Pan mu zrobi ten zastrzyk!- prosił doktora Wukong. Pielegniarka poszła pomóc Monkey Kingowi i złapała za nogi MK, który dalej wiercił się próbując się uwolnić. Lekarz z nadal o dziwo całym zastrzykiem podszedł do ręki MK:
- MK proszę obiecuje że to nie będzie bolało. Wszystko będzie dobrze- powiedział do chłopca.
- NIE RÓB TEGO!!!! BŁAGAM!!!!- krzyczał ze strachu MK patrząc na zbliżającą się igłę.
PO WIZYCIE
MK trzymał się mocno za ramię w który lekarz wbił mu igłę. Nadal bolało co sprawiało że chłopiec pocierał obolałe miejsce. Monkey King szedł obok niego i patrzył na niego uważnie:
- Nie było tak źle- powiedział choć po minie MK uznał że chłopiec wcale tak nie myślał.
- Jestem z ciebie dumny. To pierwszy krok do pokonania twojego lęku przed igłami- dodał. MK na to trochę się rozchmurzył.
- Choć młody. Chyba Prosiak wkrótce zrobi na obiad swoje słynne kluski- dodał. Na te słowa MK rozweselił się i krzyknął:
- TO NA CO CZEKAMY? SZYBKO!!!- chwilę później wyczarował chmurkę i razem ze swoim mentorem polecieli do restauracji Pigsiego.
3 notes · View notes
Note
Poznałem fajną, śliczną, wartościową dziewczynę z zasadami, od razu poczułem do niej coś więcej. Mamy podobne podejście do życia, zainteresowania i charaktery. Myślę, że to może być to uczucie, którego szukałem całe życie, ale jest jeden problem. Ona ma narzeczonego. Wiedziałem to od początku, zresztą na każdym kroku mi to powtarzała, powtarza i mówiła żebym nie liczył na nic więcej niż przyjaźń. Z tym, że w miarę pisania i spędzania razem czasu ona również poczuła do mnie coś więcej. Zaskoczyło. Wyznała mi to, to że jest zagubiona w tym wszystkim bo przecież kocha narzeczonego i nie rozumie jak mogła poczuć do mnie coś więcej. Jest cholernie wrażliwa i za dobra. Z tym, że ona i on są kompletnie z dwóch różnych światów, on jej nie rozumie, ciągle kłótnie, jakieś sprzeczki. Chciałbym ją mieć, bo tylko ja mogę ją zrozumieć, wiem czego jej potrzeba i jestem przekonany, że mogę jej to dać. Powiedziałem jej to, ale ona się boi zaryzykować, boi się mi w pełni zaufać, mówi że coś do mnie poczuła, ale że przecież czuje coś do niego. To wszystko popieprzone, ale ona mi pasuje jak nikt i chciałbym z nią być. Jakieś porady, przemyślenia, cokolwiek?
.
4 notes · View notes
xmariposax · 2 years
Text
03.10
Więc...
po długiej nieobecności w końcu wracam 🙃🤡
nie wiem, który to już raz; kto by to liczył 🫠
nie obiecuję na razie nic ani sobie ani nikomu. postaram się wrzucać codziennie jakieś tematyczne thinspo, a z dietą zobaczymy.
zastanawiam się też, czy wrócić z krótkimi podsumowaniami dni, gdzie piszę ile zjadłam i dorzucam jakieś anegdotki. jak ktoś jeszcze mnie kojarzy z tamtych czasów to możecie dać znać co myślicie 😶
poza tym bardzo dziękuję za tak wiele obserwacji i nieustających praktycznie powiadomień mimo mojej przerwy i rzadkiego wrzucania czegokolwiek ❤️🦋❤️
Tumblr media Tumblr media
12 notes · View notes
insider7727 · 1 year
Text
Pamiętajcie że wszyscy jesteście piękni, a to że nie udało Ci się utrzymać diety przez jeden dzień i zjadłaś tego batona o niczym nie świadczy, za 60 lat nie będzie się liczył nasz wygląd tylko to jak przeżyliśmy nasze najpiękniejsze lata, naprawdę nie warto marnować sobie życia na diety!
2 notes · View notes
urfavanagirl · 1 year
Text
jednak zacznę tę dietę dzisiaj bo chce ja skończysz do czasu wyjazdu, ale nie będę po prostu liczył wczorajszego dnia. A więc limit na dzisiaj to jednak 300kcal
Tumblr media
2 notes · View notes