Tumgik
#tauron
texasthrillbilly · 2 years
Text
Tumblr media
Don't touch.
2 notes · View notes
theseatree0 · 4 months
Text
instagram
Ormal's Pillar remnants, Ringil
0 notes
tenth-sentence · 1 year
Text
Nahar is the name of his horse, white in the sun, and shining silver at night.
"The Silmarillion" - J.R.R. Tolkien
1 note · View note
Text
Prezes Rafako ponownie wzywa Tauron do przebadania węgla spalanego w Jaworznie
Prezes Rafako ponownie wzywa Tauron do przebadania węgla spalanego w Jaworznie
Uszkodzenie kotła w elektrowni Jaworzno III, do której doszło na początku sierpnia, zostało spowodowane przez złej jakości węgiel dostarczany przez właściciela elektrowni, firmę Tauron – powiedział dziennikarzom we wtorek 30 sierpnia Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes zarządu Rafako. (more…)
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
witekspicswroclaw · 2 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Electric cars charging plugs, that are near new parking lots & buildings in Wroclaw-Krzyki, Poland.
0 notes
yarn-dragon · 1 year
Text
last chapter! We find Quinn
9 notes · View notes
Conversation
Quinn: Wake me up…
Ace: Before you go go!
Russ: When September ends…
Aster: WAKE ME UP INSIDE-
24 notes · View notes
baileyondemand · 2 years
Text
So obviously, in every hayley arc, gus takes the crown of Most Guy. But what about the arcs where gus isn't the running?
Arc 2: Gotta be Lyndell. Just a lady doing her best. She doesn't do crime normally, but hey, gotta get that retirement money. Just constantly mothering/berating Richard, a strong contender for the party's only braincell... we love to see it.
Arc 4: Russ my beautiful baby boy! Just a sweet summer child. He's doing his best to make his dad proud. Trying to play orbula well in the name of his brother. Would probably cry if an authority said they were proud of him. Just an all-around guy.
Arc 6: Lottie, she's the baby of the group, just doing her best. Out here just wishing her moms would stop fighting all the time. So fragile and killable. A beautiful baby girl who is also a Guy.
Arc 8: Helga. Shows up not quite late to the most important event of a lifetime on a dog. Literally needs earrings to remind her who people are. Even with those earrings she still doesn't know what's going on most of the time. People let her in on important family conversations and tender moments and she immediately turns around and forges them deeply personalized items. All around 10/10 Guy.
32 notes · View notes
leasdoodles · 2 years
Text
I guess i'm drawing funny lines from each arc - god it's gonna be hard to find one from arc 6 huh
anyway this is my first time drawing this boy how'd i do
Tumblr media
15 notes · View notes
kurumeki · 1 year
Text
For ten seconds I was convinced I will buy myself a ticket to Def Leppard and Motley Crue gig in Kraków in May, but then I saw the prices... Changed my mind.
7 notes · View notes
silly-goofy-mood · 2 years
Text
Good evening to angry knife boys, their emotional support murdery bards, their (literal) cowboy neighbour with daddy issues, and the nine-month-old with a ghost in their shoes who's already the star of their local sports team
12 notes · View notes
texasthrillbilly · 2 years
Text
Tumblr media
Will and his Tauron pal, Lunon.
4 notes · View notes
nofatclips · 2 years
Video
youtube
Finimondo by M¥SS KETA (samples Il capello by Edoardo Vianello) - Video by NO TEXT AZIENDA
16 notes · View notes
Text
Tumblr media
My, jedenastu dwudziestolatków, znajomi i znajomi znajomych, spotkaliśmy się w jednym celu - by posłuchać troszkę muzyki na żywo. Tym razem padło na koncert muzyki z gier, który odbywał się w Tauron Arena Kraków, a do którego wszyscy mieliśmy dość dobry dojazd. Muzyka z gier, jak one same, jest stosunkowo niedawno uznana jako forma sztuki. Musiały minąć dekady ignorowania ciekawych ścieżek dźwiękowych granych na starych konsolach typu Amiga, NES, czy C64, a później soundtracków tych nostalgicznych już produkcji wczesno-pecetowych, by wraz z jego dojrzałością medium zostało dostrzeżone i docenione. Świadectwem tego jest stworzenie nowej kategorii nagrody Grammy dla tego sektora rozrywki, albo chociażby ten i inne podobne koncerty.
Termin "muzyka z gier" jest o tyle szeroka, że podpada pod nią znacznie więcej niż w przypadku tej filmowej. Mamy w końcu tutaj również niezależne produkcje, które zyskały posłuch, a są pełne innowatorstwa w partyturach, gatunkach, czy instrumentarium. Tutaj jednak postawiono na tytuły z segmentu AAA, czyli te wysokobudżetowe i powszechnie znane. Dźwięki tutaj przypominają często i coraz częściej te osłuchane z sal kinowych, a i te coraz częściej sięgają po tzw. "epickość" oferowaną przez Two Steps From Hell, czy Audiomachine. To nie jest zarzut, bo w takim miejscu jak wielka sala, potrzeba wielkich nut. Tą dostarczyła nam orkiestra symfoniczna CoOperate Orchestra & Choir pod batutą Adama Domuranta oraz solistkami: Beatą Bielską, Marią Antkowiak-Świątek, Anitą Klepacką, oraz solista Jędrzej Suchan.
Nieco ponad półtorej godziny było podzielone na trzy segmenty, w których mogliśmy usłyszeć po jednym utworze (z małym wyjątkiem) z każdej z gier. Te prezentowały się dość ciekawie, choć nie znalazły się dwie, o których wcześniej nic nie słyszałem, a wydaje mi się, że dość się tym interesuję. Całość koncertu otworzył motyw główny z Civilization VI oraz "Sogno di Volare", czyli "Marzenie o lataniu". Utwór przepiękny i przepięknie zagrany, a zawierający słowa Leonarda da Vinci. Inną kompozycją Christophera Tina później zagraną był motyw z Civilization IV, czyli słynna suahilijska wersja "Ojcze Nasz", znana jako "Baba Yetu". Pozwolę sobie przytoczyć utwory z soundtracków w zaprezentowane w losowej kolejności, bo tej nie pamiętam dokładnie. Był jeden utwór z Battlefield V, oraz Horizon: Zero Dawn. Oba dobre, choć jakoś nie szczególnie zapadły mi w pamięć. Ucieszył mnie jednak motyw z Assassin's Creed 2 "Ezio's Famili" autorstwa Jesper Kyd. Spokojny, ale z przeszywającym sopranem, który w całości przekazuje taki nadbudowujący się niepokój. Równie udany był kawałek z Dragon Age Inquisition. Z kolei uwertura z Hogward Legacy, była przeciętna. Bardziej brzmiało mi to na promomix OST, bo w sumie luźno sklecona uwertura tym właśnie jest.
Będąc w Polsce było też dużo rodzimych kawałków. Oczywiście znalazł się jeden z Wiedźmina 3, ale na przykład "The city must survive" Piotra Musiała z Frostpunk był dla mnie zaskoczeniem. Zapomniałem, że to jest polska produkcja, której druga część już majaczy na horyzoncie. Bardzo dobrze dobrany cinematic oddający mroźny klimat był odtwarzany na telebimie. Z kolei nie słyszałem wcześniej o innej rodzimym tytule Shadow Warrior 2 z oprawą dźwiękową Michała Cieleckiego i Krzysztofa Wierzynkiewicza. Też całkiem udany. Będąc jeszcze w temacie muzyki muszę wspomnieć o dwóch perełkach wieczoru, czyli grze "Doom" kawałkiem "BFG Division" od Micka Gordona zamieniającym klimat na ten z koncertu metalowego. Jak na interpretację orkiestralną (z gitarą elektryczną) tak ciężkiego kawałka muzycy poradzili sobie świetnie. Choć zacięci fani oryginalnej ścieżki mogą oczywiście troszkę malkontencko się skrzywić. Dla miłośników spokojniejszych gitar był również Gustavo Santaolalla i jego motyw główny do "The Last of Us".
Tutaj muszę włożyć łyżkę dziegciu do ogólnie udanego koncertu. "Uczta dla oka", jak ją określił wodzirej, nie spełniła moich oczekiwań. Znajomi, z którymi byłem też uznali to za słaby punkt. Oczywiście pewnym elementem było to, że siedzieliśmy dość daleko od ekranu, ale zdecydowanie lepiej można było to przygotować. Może jednak zacznę od tego co wyszło, bo trzeba pochwalić Light Jockeya. Światła, ich choreografia i wszelkie inne zjawiska optyczne były efektowne. Choć siedzieliśmy stosunkowo wysoko i co jakiś czas lampa zaświeciła nam po oczach to i tak wszystkie stożki świetlne, linie, płaszczyzny i ich ruch był przemyślany i dobrze zagrany. Co do obrazów wyświetlanych na telebimie. Były fragmenty filmów autorskich, które nie jak często nie miały się do tematyki i klimatu gier, choć widać, że się starali. Mieliśmy mieszane uczucia już przy pierwszym utworze, gdy "sen o lataniu" oraz gra o rozwoju cywilizacji została przedstawiona co prawda jako rozwój, ale wojenny. Do wielu kawałków zostały wykorzystane tzw. "cinematiki", czyli fragmenty filmowe stworzone na potrzeby promocji gry. Ich wykorzystanie było średnie.
We wielu fragmentach były ukazane dość brutalne sceny (co prawda ciągle fantazy) i różni wisielcy, co mnie jakoś nie razi, ale takie trigery powinny być wypisane na stronie. Przede mną siedziało na przykład dziewczynka około siedmioletnia z rodzicami. Ona sobie nic z tego co prawda nie robiła, ale nom… To jednak nadal bardziej pstryczki i drobne uwagi, bo to co mnie i innych z paczki raziło najbardziej to wykorzystanie AI. Trzy utwory i fragment jeszcze jednego były zilustrowane za pomocą modelu generatywnej sztucznej inteligencji. To akurat niezrozumiały wybór, bo jest tyle świetnych pomysłów na to jak pokazać klimat i przesłanie "Baba Yetu", "Hogwards Legacy", czy "The Last of Us" bez uciekania się do tak prostego zabiegu jak zaprzęgnięcie Stable Diffusion, Midjourney czy DALL-E. Nie wiem, który z tych produktów został wykorzystany, bo ciężko się o tym dowiedzieć cokolwiek, ale efektem były psychodeliczne szybko zmieniające się obrazy. Nie przyjemnie się na to patrzyło, bo nawet z tej odległości to było cholernie epileptyczne, nawet bardziej niż ta gra świateł. Jestem negatywnie nastawiony do wycinania sobie przez ten sektor kawałka tortu, a może nawet jego całego, oraz do normalizacji jego użycia w takich eventach.
Jednak kończąc tę recenzję, chciałbym też skończyć rant na wizuale i wrócić do clue, czyli muzyki. A ta cieszyła nas jeszcze utworem "The call" z tytułu esportowego "League of Legends". Regularnie spotykamy się ze znajomymi na rozgrywki przy tej grze, więc to był dla nas taki miły fragment. Koncert oficjalnie zakończył się utworem nie pochodzącym z gry, ale idealnie pasującym klimatem - był to "All Is Hell That Ends Well" od Two Steps From Hell. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy od razu po ostatnich dźwiękach takiego zakończenia wychodzą. Gdzie się oni spieszą? Po rundzie aplauzów artyści zabrali jeszcze raz instrumenty i na ciutkę rzedszej sali jako bis wykonali kolejny utwór z League of Legends, czyli słynny "Legends never die". Jako drugi bis, i ostatni kawałek tego wieczoru w arenie, orkiestra wykonała ten pochodzący z Apex Legends. Nie słyszałem go wcześniej, ale naprawdę mi się podobał.
Sumarycznie wychodziliśmy z Tauronu całkiem zadowoleni. Wielu z paczki było na podobnych koncercie już raz wcześniej, więc wiedzieliśmy czego się spodziewać. Może nie był to najlepszy koncert, głównie przez grafików, to na pewno można zaliczyć go do udanych. Każda nuta zagrana dobrze, gry równie przemyślanie dobrane, światła wypełniały salę swoim ruchem. Ogólnie szczerze polecam, a najbardziej polecam iść z towarzystwem.
Miłego Adiabat 07.04.2024
0 notes
volley-world · 3 months
Text
0 notes
kasienkq · 8 months
Text
Tumblr media
0 notes