Tumgik
#portrety
fotonamietnik · 7 months
Text
Tumblr media
Is she Swedish or French?
Edith by me.
0 notes
agneslumiere · 1 year
Text
Tumblr media
MOJA WYSTAWA MALARSTWA AGNIESZKI WOŁKOWICZ
Twarze po zarazie
15.03 - 29.03
Wernisaż 15.03 środa
Godzina 12:15
ALA Autorskie Licea Artystyczne i Akademickie, Wrocław
Galeria Jednego Autora
Kuratorzy: Ewa Mizera-Raczkowska, Artur Raczkowski
0 notes
dopetaleobject · 2 years
Text
Portrety i emocje dzieci
Portrety i emocje dzieci
Portrety i emocje dzieci Pobierz, wytnij, dopasuj. Narysuj swój portret i podpisz.Narysuj wybrane emocje (radość, smutek, złość, zaskoczenie…itd) na twarzach swoich koleżanek i kolegów… Pobierz portrety pdf źródło:…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
perplexingly · 1 year
Note
a czy rozważyłabyś kiedyś narysowanie julka słowackiego? sory że tak losowo mi to przyszło do głowy LMAO bo ja tego megalomana kocham ponad życie. anyway just food for thought bez presji i w ogóle. pozdrawiam najgoręcej każdy twój post jest znaczącym wydarzeniem (i przyjemnością) w moim życiu
W sensie, po prostu Słowackiego, bez jakiegoś bardziej opisanego requesta? Znaczy… portret Słowackiego?
Tumblr media
W każdym razie, dziękuję za komplementy i ja też pozdrawiam 😄
107 notes · View notes
borisrifelj · 1 year
Photo
Tumblr media
Model: @lazaraklimovic Fotograf: @rifeljboris Lokacija: @konjicki_centar_horseland | Šimanovci #portret #portretfotograf #fotografbeograf #horseland #portreti #konj #konji #zivotinje #ljubiteljizivotinja #borisrifelj #rifeljboris (at Konjicki Centar Horseland) https://www.instagram.com/p/Co9yARVM585Fr7COQD2BdnrG8H9eftxJwq7h-U0/?igshid=NGJjMDIxMWI=
1 note · View note
Photo
Tumblr media Tumblr media
Portreti sa intervjua - Od lica do lica, izložba fotografija Anđelka Vasiljevića u Novom Sadu
U Kulturnom centru Novog Sada (klub “Tribina mladih”) 20. decembra u 19 časova biće otvorena izložba fotografija autora Anđelka Vasiljevića, dugogodišnjeg fotoreportera lista „Politika“ pod nazivom “Portreti sa intervjua - Od lica do lica”. Prema rečima autora, fotografije su dokument jednog vremena i nastale su u kabinetima, ustanovama kulture, i na drugim mestima gde su obavljani razgovori sa ličnostima koje se nalaze na fotografijama. Postioci izložbe biće u prilici da vide portrete glumaca, akademika, kompozitora, reditelja, pisaca, naučnika i drugih poznatih ličnosti koji su svojim talentom i radom postigli visoke nivoe u svojoj delatnosti i poštovanja u društvu. Preokupacija mu, kako kaže Vasiljević, nije bila politička scena, iako radi za dnevno-politički list, već upravo prikaz lica koja odražavaju akademsku, kulturnu, obrazovnu i sportsku scenu u Srbiji. Među portretisanima su, između ostalih, Matija Bećković, Stefan Milenković, Emir Kusturica, Rada Đuričin, Petar Peca Popović, Svetlana Ceca Bojković, Danica Maksimović…, ali i Peter Handke i Anri Levi. Pojedini razgovori su trajali satima, što je Vasiljeviću omogućilo da verno predstavi izraz lica i dočara slikom i sam razgovor. Sa ovom izložbom Vasiljević se već uspešno predstavio u Beogradu, Smederevu, Požarevcu, Šapcu, Vlasotincu i Puli (Istra). Kako saznajemo, Anđelko Vasiljević priprema novu izložbu svojih fotografija koje će premijerno biti prikazane na izložbi u SKC-u u Beogradu u februaru.
0 notes
artofpolis · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media
Portraits of Patrick Gibson and Sujaya Dasgupta, by Paulina Sieczkowska, 2023.
These two actors are playing Nikolai Lantsov and Zoya Nazyalensky in the "Shadow and Bone" series on Netflix.
Pencil drawing.
// Portrety pary aktorów, Patrick'a Gibson'a i Sujayi Dasgupty, grających księcia Nikolaja Lancova i Zoyę Nazyalensky w serialu "Cień i Kość" na Netflixie.
63 notes · View notes
pluszakatzmann · 3 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Portrety blondynki 🩷🩷🩷
7 notes · View notes
Photo
Tumblr media
M. Škrijelj ("Crtezi, portreti, vedute")
42 notes · View notes
fotonamietnik · 1 year
Text
M. 🧡
Tumblr media
1 note · View note
myslodsiewniav · 3 months
Text
Podsumowując 2023 + sesja wizerunkowa
31-01-2024
Wczoraj był dziwny dzień. Bardzo dziwny.
Rano wstałam NAGLE na 2 minuty przed rozpoczęciem pracy. Nie wiem kiedy z domu wyszedł mój partner. Nie wiem - zwykle się wtedy przebudzam, a wczoraj spałam snem twardym i czerstwym. Tak, czerstwym, że aż chrupkim - okruszków sennych śpiochów pod powiekami nie mogłam wymyć, ani prysznicem, ani późniejszym przemywaniem twarzy. Z nosa mi leciało.
Dopiero kawa pomogła mi dobudzić, jak sprzed komputera odpowiadałam na pracowe maile - znowu typ jakieś zmiany wprowadził, znowu jakieś nowinki są i znowu się o nich dowiaduję od klientów. To strasznie irytujące. Tyle lat i nic się na polu komunikacji z szefem nie zmienia...
Odpowiedziałam na wszystkie maile o które szef się poprzedniego dnia pluł (nie wiem - z jednej strony słusznie, z drugiej ja nie zostawiam maili bez odpowiedzi tak długo jak on, czasem klienci muszą poczekać 2 dni na moje maile, a na jego 2-3 tygodnie o ile w ogóle odpisuje... Fakt też, że zatrudnia mnie po to bym odpowiadała na te maile, a czasem nie mam przestrzeni na odpowiadanie na maile, bo jestem w urzędach, albo oddzwaniam do klientów, wtedy po prostu "przenoszę" sobie dzień odpowiadania na maile na kolejny dzień by się skupić rzetelnie na problemie... ale czasem szef ma te swoje zrywy monitorowania jak pracuje jego zespół i wtedy NAGLE chce znać sposób organizacji pracy, modeli odpowiedzi, do wszystkiego się przyczepia i to nie wiem nigdy czy przyczepia się z krytyką, czy z chęcią dania pozytywnego feedbacku [nigdy nie daje pozytywnego feedbacku - po prostu chce ode mnie informacji w odpowiedzi na jego często pełne irytacji pytania - nie wyjaśnia o co chodzi, nie ciągnie tematu], czy z czymś innym? Czy po prostu chce wiedzieć jak działa firma, czy jest ciekawy? I zwykle nie pamięta naszych wcześniejszych ustaleń i czepia się tego co ustaliliśmy 1-2 lata temu i próbuje to ustalać na nowo, albo inaczej jakby tej rozmowy z ustaleniami te kilka lat wcześniej nigdy nie było... bardzo mnie to irytuje... Po prostu dzwoni/pisze jak obcy człowiek z fochem żądający wyjaśnienia jak działa firma i wpadający na "genialne" pomysły, które od dawna są wdrożone w pracę...).
Wzięłam prysznic, ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż - lekki, minimalistyczny (obawiam się, że na zdjęciach nie będzie mi zbyt służył, trzeba będzie retuszować) tylko po to by zakryć opuchnięte oczy i ślady po gojących się pryszczach; zjadłam coś lekkostrawnego, spakowałam ciuchy (te, które prasowałam ponad 2 tygodnie temu ubolewając, że nie mam garnituru i nie wiem w co się ubrać) na sesję i poszłam.
Najpierw pojechałam na sesję - bo fotografka miała wcześniej czas, a potem na badanie do lekarza.
U lekarza wyszło, że jestem zestresowana, odporność mam osłabioną, że objawy (ból głowy, gardła, łzawienie z oczu, katar i biegunka) mogą wskazywać na covid lub grypę - zrobiłyśmy testy, niby lekkie kreseczki wyszły przy obydwu, więc mam teraz L4 (chciałam dostać tylko na poniedziałek, by szef się odczepił, ale pani doktor powiedziała, że mój organizm teraz walczy z wirusami, poza tym widać było podczas wizyty moje zmęczenie - poleciła mi leżeć w domu i się zregenerować, nie prądkować, obserwować czy coś się nie rozwija i leczyć przeziębienie - mam leki na płukanie gardła, na katar, na gorączkę, na biegunkę).
A na sesji u fotografki było... osobliwie. To chyba najlepsze słowo na określenie tego. Osobliwie.
Przychodzę, a wita mnie młodziutka dziewczyna - na zdjęciach na profilu wyglądała na starszą. Sesję robiłyśmy u niej w domu, same portrety, więc luz. Na razie nie mam pomysłu na nic więcej. Zobaczę co dalej, może w końcu kupię garnitur xD i wtedy (jak będę też bardziej przy kasie) zrobię sobie inną, szerszą sesję zdjęciową. Anyway - okazało się, że to jej mieszkanie. Fajne. Malutkie, ale śliczne, artystyczne, wszystko w nim wygląda jak studio do zdjęć - estetyczna perełka (a na profilu w portfolio nie ma zdjęć z tej przestrzeni, więc totalnie byłam zaskoczona). I to w zasadzie nie ma znaczenia tak obiektywnie, tak serio. Bardziej o tym myślę w kontekście naszej rozmowy.
Dziewczyna jest bardzo zdolna, artystyczna, opiera kompozycje GŁÓWNIE o kolory - dlatego w ogóle zgłosiłam się do niej z tymi zdjęciami. Chcę mieć coś co zarazem wpisuje się w ramy profesjonalnej sesji wizerunkowej, ale ze szczyptą koloru, artyzmu. To do mnie pasuje. Nie wiem jak wyjdą te zdjęcia po edycji - okaże się, ale... Pozowałam w 3 zestawach - w satynowej turkusowej koszuli z lat '80 i niebieskich spodniach w typie palllazzo: najbardziej formalny i officowy strój jaki mogłam wymyśleć z tego co mam w szafie. Potem miałam założyć czarne spodnie, ale jakoś zapomniałam xD - przebrałam tylko bieliznę i koszulę - ubrałam białą koszulę z jedwabiu do tych obszernych spodni. To jest bardziej CV-strój. No i ostatnia stylizacja to było "Smart casual" - fuksjowo-różowe spodnie lniane i biały bawełniany T-shirt. Planowałam do tego założyć marynarkę, taką oversize w brudnym różu, ale ostatecznie uznałam, że NOPE. Bawełna i len w swojej prostocie wystarczają, nie ma przerostu formy nad treścią. Tyle wystarczy.
Fotografkę zaskakiwało raz po raz masę rzeczy. Najpierw mój widok w drzwiach "OMG, jaka ty jesteś malutka! Myślałam, że będziesz wysoka! Jak rozmawiałyśmy tak sobie ciebie wyobrażałam!", a minutę później "Jaka ty jesteś kolorowa!" xD (miło mi, to akurat cudowny komplement). Potem pytała do jakiej branży te zdjęcia robię - to pytanie miało sens, musi wiedzieć jak zdjęcia wykonać. No i od słowa do słowa i wyszło nam, że szukamy OBYDWIE obecnie pracy w podobnych branżach, że ja teraz robię licencjat z tego, co ona obroniła rok temu (tylko na innej uczelni). Zaczęłyśmy się wymieniać wiedzą i doświadczeniami - podczas robienia zdjęć.
Wyszło tak, że dziewczyna jest gorzko rozczarowana tym, że kończymy - jako ludzie - studia i idziemy do pracy w której WCALE nie czujemy się pewnie. Wcale. Myślała, że studia jej zagwarantują umiejętność obsługi programów, przepisów i innych narzędzi, które od razu, z miejsca będzie mogła użyć w pracy zawodowej. Tym czasem rozpoczęła pracę zawodową i okazało się, że jest na tym stanowisku jak dziecko we mgle: musi się nauczyć obsługi nowego programu, musi zrobić coś inaczej niż się uczyła, musi poznać nowe przepisy i standardy. I w zasadzie jest rozczarowana tym, że studiując dziennie czuje się być mocno do tyłu w stosunku do rówieśników, którzy studiowali zaocznie. Totalnie się z nią zgadzam - kiedyś czułam się podobnie rozczarowana. A teraz, mając już doświadczenia w pracy zawodowej i to różne i zarazem będąc studentką jestem ZACHWYCONA tym czego się uczę na studiach, bo widzę do jakich przedsięwzięć mogę wykorzystać tą wiedzę i gdzie szukać dalej.
Mamy trochę inną perspektywę.
Mówiła też, że podziwia mnie, bo zdecydowałam się pójść na 1 rok studiów 1 stopnia, a co za tym idzie wejść w środowisko bardzo młodych osób - sama nie byłaby na to gotowa.
To też chyba - po namyśle - jest coś na co inaczej patrzę mają ponad 30 lat i mają cały bagaż doświadczeń. Oczywiście kontakt z młodymi ludźmi "pierwszy raz spuszczonymi ze smyczy" jest odczuwalny i nie mam zamiaru kręcić, że nie odczuwam tego - zresztą nie raz o tym piszę. Ale jestem na studiach dla siebie i dla swojej wiedzy, a nie dla grupy rówieśniczej.
Inny moment życia - ot co.
A potem zapytała o to co się wydarzyło, że nie ukończyłam poprzednich studiów. Odpowiedziałam zdawkowo. Ona dopytywała - z ciekawości. Dzieliła się swoimi doświadczeniami i trudnościami. To była miła rozmowa. I przy okazji wymiana info o tym, że rynek pracy jest trudny obecnie... no i wracała do pytań o to co się kiedyś wydarzyło u moich rodziców, co wspomniałam opadając o tym, że mając te 20-parę lat miałam inne priorytety... Pytała z ciekawości, by mnie wciągnąć w rozmowę. A ja w sumie nie widzę powodu by o tym nie mówić, nie czuję, że jest tu cokolwiek do zatajania... odpowiedziałam jej tak, jak mogłam, nie wchodząc w szczegóły. Ona zaczęła z tym, że "dobrze, że byłaś wtedy już taka dorosła i ogarnięta, a nie zagubioną nastolatką", a ja wiem, że było przeciwnie, mając 21-lat nie byłam dorosła, ani ogarnięta - sytuacja mnie do tego zmusiła i to się odbiło traumą na moim życiu. Wyjaśniłam - też zdawkowo - że to mylne wnioski, że ciężko to odchorowałam...
Ech. Poza tym pytała mnie właśnie - skąd wiedziałam jak się ubrać na tę sesję, bo zachwyca ją jak dobrze do swojej urody dobrałam ubrania. To miły komplement. Ale jednocześnie łączy się z kierunkiem studiów - tym, który ja zaczęłam ledwie, a który ona ukończyła. W zasadzie jej kierunek bardziej skupiał się na budowaniu wizerunku niż mój. Ech. Mam wrażenie, że obydwie wymieniałyśmy się wiedzą, ja w poczuciu niepewności, bo takie kwestie jak ubiór są ważne i kłamstwem by było, gdybym twierdziła, że się tego na studiach nauczyłam (bo badałam ten obszar dla siebie, prywatnie), ale też w doborze tych ubrań, które wzięłam na sesję upewnił mnie pan od ćwiczeń w niedzielę, który z nami omawiał branding, dał kierunki do komunikacji wizualnej marki itp. Przeanalizowałam swoje wybory pod tym kątem i dlatego wzięłam na sesję właśnie te ciuchy. Gdy jej o tym powiedziałam była poruszona - że takie zajęcia mam, że jakieś diagramy, inspiracje, testy nam wykładowcy robią, że dają szablony, kierunki itp. I zaczęła wypytywać o to czy uważam, że warto się na moją uczelnię przenieść, bo ona obecnie ma problem z właśnie - poczuciem bezsensowności studiowania.
Mam wrażenie, że przeżywa to, co większość ludzi przeżywa na magisterce na dziennych. Brak celu i oświecenie, że teraz trzeba będzie tą wiedze wykorzystać tylko JAK!?
Chyba ona jeszcze szuka co jest dla niej dobrym kierunkiem... na pewno spełnia się jako fotografka i dorabia jako fotografka, ALE nie ma poczucia, że mogłaby pracować jako fotografka. Dlaczego? Bo nie ma pieniędzy na studio... Hymm... Ma ewidentnie trochę priorytetów do przewartościowania.
W pewnym momencie rzuciła, że fajnie współpracować z kimś w jej wieku, z podobną drogą, zmianami studiów itp - bo niektóre rzeczy zrobiłyśmy podobnie. EEeee.. no i wyszło, że dawała mi 27-29 lat. No miło. Wyznałam jej prawdę xD - zdziwiła się, może nawet speszyła, a potem rzuciła, ze tym bardziej podziwia, że chciało mi się robić w ogóle jeszcze studia... Ale to "podziwia" to bardziej oznaczało "doceniam brawurę samobójczą", yeah, tak to czuję.
I chociaż sesja była miła, z herbateczką, z rozmową o braku pracy, o chęci realizacji artystycznej, to wyszłam z niej zamiast z poczuciem ulgi to z jakimś niepokojem... a jak weszłam do windy to NAGLE zaczęła mi drgać dolna warga, jakby tuż-tuż przed płaczem.
Nie rozumiałam o co chodzi. Nic złego się nie stało. Sesja wyszła, miałam iść do lekarza, szefowi odpisałam... jakby cały dzień szedł dobrze, a nagle pojawiło się to poczucie pustki, zagubienia, braku celu i głębokiego żalu, smutku... i płacz wyskakujący do gardła, łzy zwilżające oczy. Nie rozumiałam...
Próbowałam jeszcze raz prześledzić co się wydarzyło, że takie uczucia czuję... no i doszłam do wniosku, że chodzi o rozmowę na temat najtrudniejszego i najtraumatyczniejszego okresu w moim życiu. I o strach przed przyszłością?
Gdy szłam już do lekarza, chlipiąc i wycierając cieknący cały czas nos ZNOWU uaktywnił się mój szef. Teraz miał przyjebkę o to, że zapytałam go rano o tę procedurę, o której istnieniu dowiedziałam się od klientów o której pisałam do niego rano. Wkurzony/oburzony (albo tylko takiego gra - bo on teraz, od czasu kontroli PIP nie odbiera ode mnie telefonów, tylko wymiana info poprzez smsy i maile xP; możliwe, że gra taką divę co potrzebuje snikersa, bo zbiera na mnie dowody i chuj mu w dupę, ja mam dowody na niego i jego zaniedbania w razie kolejnej dramy, nadużycia czy konieczności kontroli PIPu), że przecież mi coś-tam w mailu napisał. No więc ja facepalma strzelam i powtarzam, że CO-KURWA-ROKU go o to proszę i CO ROKU ustalamy, że to jest okay, i CO ROKU musimy to powtarzać, i CO ROKU jak nawiązuję do ustaleń to okazuje się, że on jednak nie chce tak robić i ma w dupie, że to dla mnie jest ważne - mianowicie napisać maila "Ważne: nowe procedury, obczaj maila ASAP". Naprawdę, tylko to proszę. Potem czytam setki takich samych, monotonnych konwersacji jego z klientami, którymi zasypują mi skrzynkę (bo na wszystkie te jego zrywy nagłych odpowiedzi daje mi DW) i po prostu ucieka mi coś ważnego. Albo odczytanie tego bałaganu od niego zostawiam sobie na później, bo ważne, że załatwił sprawę, a już mniejsza jak, bo przecież i tak mnie nie dopuszcza do decyzyjnych kwestii. A jak jest nowa procedura lub wrzuca na stronę nowy produkt to niech napisze mi tego SMSa - co rok to ustalamy, co rok jest to samo. Co rok się zgadza, potem ma wąty, a potem mu przypominam o ustaleniach, a on się gniewa, że woli maile i nie może pojąć, że mogę woleć inną komunikację ważnych kwestii niż on...
Jak czytałam te wiadomości od niego - w tym stanie z drgającą od wstrzymywanego płaczu szczęką - poczułam znowu mdłości i ból brzucha (taki skurcz, jak przed biegunką). Nie, kurwa, ja nie mam na to siły.
Po powrocie od lekarza, już z L4 i po rozmowie z moim chłopakiem o wrażeniach z całego dnia... O. powiedział tak: jeżeli w tej pracy, tam, gdzie chcą mi dać 3 dni w tygodniu zaproponują mi pracę to chciałby, żebym ją brała i rzuciła tę obecna cholerę. Nie łączyła etatów, tylko rzuciła obecną w cholerę, bo może nasza sytuacja finansowa się nie poprawi, ale moja psychiczna się poprawi, a to wpłynie na to, że poprawi się ostatecznie nasza sytuacja w związku, a razem z tym ostatecznie finansowa.
Ech... jest to myśl. Planowałam łączyć pół etatu tu i pół etatu tam, a tak wychodziłoby inaczej nieco...
Zobaczymy.
Wkurza mnie to, że nie mam kasy!
Ech... strasznie to irytujące. Szefowi napisałam smsa z info, że mam L4 i wrócę z nim do tematu po powrocie z choroby. Naracześć.
Nie dałam rady wczoraj wypłakać tego stresu. Możliwe, że to jest nagromadzony stres, ten sprzed kilku tygodni i to on po prostu osiągnął limit i mi wyszedł płaczem uwięzionym w gardle i przeszklonych oczach? Może tak być.
No ale przez to obawiam się jak wyjdą zdjęcia... bo tyle się mówi o tym, że modelka/osoba fotografowana powinna myśleć o czymś przyjemnym, aby rozprężyć mięśnie twarzy... a ja jednak... Wtedy nie zauważyłam, że trudno mi było mówić, pcyhicznie jestem osłabiona i po prostu przypomnienie sobie tamtych emocji sprzed lat jest trudne...
Ech.
Mam mieszane uczucia.
-------
Podsumowanie roku 2023.
Ech, trudne.
1 Przeczytałam około 30 książek. Mniej-więcej pół na pół zestawienie reportaże + książki popularnonaukowe oraz książki fabularne. Poza jedną książką fabularną, która jest skrajnie niespójna i głupia zwyczajnie (Stefan Darda "Jedna Krew") reszta dała mi frajdę i/albo fajne rozkminki.
Czytanie książek w audiobookach to cudowna rzecz. Polecam.
2 Przesłuchałam setki godzin podcastów. Setki. I ponownie - przy nasileniu objawów ADHD dostęp do książek czytanych jest nieoceniony.
3 Dopięłam, wyszukałam, zdobyłam się na odwagę i przeszłam diagnozę ADHD. Mam dobrane leki. Mam wyjaśnienie i zrozumienie na tyle frustrujących momentów mojego życia, które latami sobie wyrzucałam. Jest mi z tą diagnozą dobrze, lepiej, świadomiej, wiem gdzie szukać i jak szukać rozwiązań zaprojektowanych dla takich jak ja. <3
4 Nie udało mi się przeprowadzić projektu współfinansowanego przez miasto - nie miałam czasu, za bardzo przeżywałam to co w środowisku dorosłych osób diagnozowanych na ADHD jest nazywane "przeżywaniem żałoby" - za życiem, które mogłoby być, a którego nie było, gdybyśmy wiedzieli wcześniej.
5 Zdobyłam nocą górę. Pierwszy raz wdrapałam się o ciemnym świcie na szczyt góry by zjeść śniadanie i wypić kawusie oglądając spektakl wschodu słońca. Cudowne przeżycie.
6 Zostałam ciocią. <3
7 Zgubiłam dokumenty i nie poleciałam na Cypr. Przepadły opłacone bilety...
8 Wyrobiłam nowe dokumenty - zarówno nowe ID i paszport z KOSZMARNYM zdjęciem xD (które też mam na legitymacji xD). To pozytywna rzecz, na dłuższy czas mam sposój.
9 Zostałam psomatką małego, chorego szczeniaczka po którego jechaliśmy pół kraju. W sprawie szczepień którego zostaliśmy oszukani... Młoda połowę swojego życia była baaaardzo chora, a my bezsilni, bez przestrzeni w głowach, w czasie, uwięzieni w domu, wychodzący wciąż po leki dla niej lub z próbkami na badania do weterynarza. :(
10 Byliśmy w Pradze. Było cudownie.
11 Pojechaliśmy na szaloną majówkę do Toskanii - gdzie przeżyłam katharsis jakieś pod rzeźbą Dawida we Florencji. xD Musiałam się zderzyć z faktem, że moja wymarzona Florencja, jako konstrukt, idea, nie istnieje. I to było tym trudniejsze, że do tamtego czasu nie wiedziałam, że w ogóle jakąś wymarzoną Florencję mam. Pogoda była okropna, pochmurno, zimno, deszczowo - nie wybierajcie się do Toskanii na przełomie kwietnia/maja, to najbardziej deszczowy okres w tym rejonie! Podobało mi się w Sienie (a nie spodziewałam się tego) i podobało mi jedzonko, nasze hotele - dobrze je wybraliśmy. Ale Florencja - rozczarowanie w majówkę. Do tego podróż z chorym pieskiem była wyzwaniem... ech...
12 Byliśmy w Dolomitach i bawarskich Alpach - zakochałam się w szlakach i w architekturze, o ile renesansowa kolebka mnie rozczarowała, bo miałam "oczekiwania", o tyle natura Włoska i Niemiecka mnie podbiła. Doskonała, szlaki świetne. :D Chce tam wrócić!
13 Nie wypoczęłam podczas majówki - na przyszłość: zostań przynajmniej 2-3 dni w jednym miejscu zanim ruszysz w kolejne. Przemieszczaliśmy się po wielkich odległościach w tempie 1dzień tu 1 dzień tam itp. Z chorym pieskiem. To było szalone tempo. To nie jest dobra opcja na dłuższą metę.
14 Pojechaliśmy na Rajd, odwiedziliśmy Malbork, Stegnę, pływaliśmy kajakami, było przygodowo. Miło.
15 Okazało się, że szef próbuje mnie zrobić na kasę i spędziłam czerwiec na walce o swoje prawa.
16 Mój partner i ja zaczęliśmy studia. Z ostatnim dniem czerwca, nie będąc pewna czy dobrze robię i co dalej z pracą, bo szef nie chciał mi wypłacić wynagrodzenia za przepracowany maj, a w kwestii czerwca kręcił. Ale złożyłam papiery. Dopięłam to. I to była świetna decyzja.
17 Zorganizowałam urodziny obiad dla rodziny i wyjście na event.
18 W końcu zabrałam mojego chłopaka na zjazd całego kuzynostwa połączony z urodzinami kuzynki. Było suuuuper, chociaż wszyscy o dzieciach gadali xD
19 Okradziono mojego chłopaka.
20 Zaczęłam - sporadycznie, ale jednak - uprawiać Squosha.
21 Rozegraliśmy na żywo sesję RPG i planujemy kolejną (ale brakuje czasu)
22 Przez okres lipiec-październik byłam w stanie osowienia, braku energii, czułam się gorzej, mniej sprawcza, przygnębiona i przybita po tym wydatku energetycznym z pierwszej połowy roku (chory piesek, zgubione dokumenty, blokowanie kont, poszukiwanie pracy, "żałoba" po diagnozie ADHD), a utrata pracy i poczucia względnego bezpieczeństwa to był gwóźdź do trumny biorę do teraz leki na depresję... Zauważyłam w zeszłym miesiącu, że jest znacznie lepiej, ale wciąż czuję się niedoceniona, wykorzystana i robiona w chuja... Na polu zawodowym.
23 Zaczęłam studia - świetna rzecz!
24 Byliśmy kilka razy w górach - meeeega się cieszę!
25 grałam w masę fajnych gier planszowych!
26 Pozowałam w kilku sesjach zdjęciowych, jestem bardzo zadowolona z efektów.
27 Pojechaliśmy drugi raz do Toskanii, tym razem do Pizy i było tym razem fantastycznie! Cudowne miasto! A potem pojechaliśmy do Florencji - tym razem, już bez oczekiwań, już pogodziłam się, że trzeba to miasto i jego artystów ściągnąć z piedestałów na których ich trzymałam i dzięki temu tym razem baaaaaardzo mi się podobało, tym bardziej, że weszliśmy do Uffizi. <3 Botticelli na żywo jest fantastyczny! Caravaggio! Mrrrrr... Mega się cieszę, że wróciliśmy tam i jeszcze raz mogliśmy doświadczyć tego miasta. Jest ono bardzo przyjazne jak akurat nie leje deszcz hehehe
28 Spędziłam święta z bliskimi - z każdej strony.
29 Wysłałam w dzień przed sylwestrem zdjęcia na konkurs fotograficzny pierwszy raz w życiu i udało mi się wygrać dofinansowanie do stypendium. Idą zmiany!
30 Spędziłam masę czasu i wykosztowałam masę komórek na stres związany z sąsiadem z dołu, na zbieranie podpisów w których w zasadzie prosiłam obcych ludzi z klatki by potwierdzili, że jesteśmy dobrymi sąsiadami. Bardzo to było stresujące. Wymagało odwiedzin w wielu miejscach, urzędach i jeszcze użerania się z właścicielami mieszkania, którzy zachowywali się niedojrzale i torturowali nas groźbą wywalenia na bruk...
31 Współpracujemy w końcu ze świetną behawiorystką i z świetną weterynarz - to takie szczęście, że wzruszenie mnie łapie.
32 Moja suczka przed świętami miała sterylizację - to był bigdeal, musieliśmy znowu przemeblować mieszkanie by nie musiała skakać.
33 A! No tak, w styczniu/lutym, przygotowując się na przybycie pieska zrobiliśmy remont wynajmowanego mieszkania. xD
34 Widziałam stanowczo zbyt mało wartych uwagi filmów i seriali - nie ma czasu. Ale widziałam Farmę Clarksona - zaskakujące, jak mocno się wkręciłam w tą serię, kibicowałam bardzo.
35 Dołożyłam swoją cegiełkę do zmian w Polsce w 15.10.2023 - głosowałam i jestem w opór dumna z frekwencji polek i polaków.
36 Wygrałam konkurs literacki - kulinarny, na historię wokół jedzonka. Wygraną była książka kucharska. Fantastyczna sprawa!
37 Wygrałam w loterii Lidla 200zł na zakupy xD, które baaaaaardzo się przydały!
38 Wzięłam kredyt na zakup sprzętu, którego boję się używać xD
39 Zrobiłam uprawnienia na instruktora zajęć plastycznych <3
40 Uczestniczyliśmy z partnerem przez cały okres maj-lipiec w dużej ilości szkoleń odnośnie pracy zdalnej i zdalnego biznesu. Fajne to było, rozwojowe, napędzało mnie do poszukiwania rozwiązań swojej obecnej sytuacji.
41 Zgłosiłam się do programu dotyczącego nauki kobiet w IT - nie wiem kiedy go zrealizuję... MASAKRA.
41 W końcu wystawiłam rzeczy na Vinted.
42 Byliśmy w Krakowie! NA fajnym weekendzie połączonym z wyjściem do teatru.
43 Ułożyliśmy raptem 6 opakowań puzzli (mało jak na nasze możliwości, ale też dość biorąc pod uwagę nasze możliwości czasowe i stresowe).
44 Żałuję, że nie utrzymywałam lepszego kontaktu z przyjaciółmi - brakuje mi ich, ale przez sytuacje z pieskiem, z moim stanem psychicznym i studiami po prostu nie mam przestrzeni na spotkania.
45 Cieszę się, że udało się nam odwiedzić przyjaciół w Opolu.
46 W tym roku odeszli mój wujek i mama mojego przyjaciela. :(
47 Żałuję, że nie mam więcej czasu na zadbanie o moje kwiaty i siły na saunowanie... Ale kilka razy byliśmy.
48 Mam przekonanie, że 2023 to był bardzo trudny rok, w którym wychodziłam wciąż i wciąż poza swoją strefę komfortu i to nie zawsze wtedy, kiedy byłam gotowa na ten krok. Było mi trudno. Ale nasz związek się wzmocnił. Myślę, że jestem w dobrym miejscu w życiu...
14 notes · View notes
angie-massei · 11 months
Text
2023.
Feliks is obsessed with death and everything death-related. For example, he adores castrum doloris. In XVII century he fell in love with coffin portraits (portrety trumienne) and he requested one of himself, starting not so small collection of these paintings he ocasionally requests every now and then, up to this time. Even though he has a lot of portraits of himself painted by lots of amazing artists, the coffin portraits are his favourite.
This one is from 1679 and depicts Feliks with the most trendy hairstyle which was called hurluberlu. It’s an oil painting on tin.
Tumblr media
23 notes · View notes
inemi · 7 months
Text
Tumblr media
Portrety na węglu i ołówku grafitowym
Nouri Dozzan
Współczesny malarz mieszkający w Londynie.
17 notes · View notes
borisrifelj · 1 year
Photo
Tumblr media
Model: @ivona_djordjevic Fotograf: @rifeljboris Lokacija: Beograd #portret #portretfotograf #fotografbeograf #lišće #jesen #portreti #borisrifelj #rifeljboris (at Belgrade, Serbia) https://www.instagram.com/p/Co9wqaNsCsoeP1qkgy_-4zpMLuhCZCl3i1Z8Y80/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
zanimljivaekonomija · 2 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
OTVORENA IZLOŽBA LEKE MLADENOVIĆA “(NE)OSLIKANI HEROJI I HEROINE”
Beograd, 6.10.2022. - U Galeriji ULUS (Knez Mihailova 37) sinoć je otvorena samostalna izložba Aleksandra Leke Mladenovića pod nazivom "(Ne)oslikani heroji i heroine". Najnovija serija slikarsko-grafičkih radova ovog autora pod pomenutim nazivom “(Ne)oslikani heroji i heroine” zvuči, s namerom, anahrono i kao tema ali i rezultat u mediju u kom je nastala. Izloženi portreti vraćaju nas u, naizgled, zaboravljeno vreme davno izgubljene bitke, kratke i snažne, u prvom redu muzičke pank pobune, i u istoriju rock and rolla.
Aleksandar Mladenović Leka (A. M. Leka), rođen je u Beogradu, 1967. Diplomirao 1991, magistrirao 1994. i doktorirao 2014. na Fakultetu likovnih umetnosti u Beogradu. Redovni je profesor na Grafičkom odseku FLU. Održao je 44 samostalne izložbe, te učestvovao na oko 400 grupnih izložbi u zemlji i inostranstvu. 
0 notes
mikoo00 · 4 months
Text
:( planowałem młodemu zrobić szkicownik ale już nie miałem czasu
Kilka dni temu okazało się, że dzieciak ma talent Niesamowity Po obejrzeniu pewdi pie, gdzie robił sobie chalange 30 dni nauki rysowania, mój brat się zainspirował Pierwszy raz od lat narysował portrety postaci z anime
Ja pierdziele wyszło mu lepiej niż mi, gdy mialem 12 lat Byłem w szoku
Oglądał tutoriale Widzę, że załapał odrazu Oczy są ciężkie do narysowania zwłaszcza jeśli się nigdy nie rysowało On narysował je równo Żuchwa prosta, czoło nie za małe To są najczęstsze błędy u początkujących Nawet ja je popełniam
Ten starszy ma wiecznie z tym problemy Ładnie rysuje ale ten najmłodszy to mnie zaskoczył
Kurwa moja krew 🥺
W styczniu ma urodziny to zdążę mu zrobić Kupię mu napewno cienkopisy jakieś, może jeszcze parę markerów Tak, żeby go zmotywować Szkoda by było gdyby zmarnował potencjał
14 notes · View notes