Tumgik
#chyba nic nie widziała
feel-like-a-monster · 2 months
Text
JEZUS MARIA PLSZABIKCIE MNIE
MATKA MI WESZKA DO POKOJU JAK MIAŁAM WŁĄCZONEGO TUMBLRA NA KOMPIE 💀
7 notes · View notes
linkemon · 2 months
Text
Aomine Daiki x (chubby) Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
Tumblr media
"— ᴊᴇᴅʏɴʏᴍ, ᴋᴛᴏ́ʀʏ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴍɴɪᴇ ᴘᴏᴋᴏɴᴀᴄ́… — ᴢᴀᴄᴢᴀ̨ᴌ ᴅᴀɪᴋɪ, ᴊᴀᴋʙʏ ᴘʀᴏ́ʙᴜᴊᴀ̨ᴄ sɪᴇ̨ ᴜsᴘʀᴀᴡɪᴇᴅʟɪᴡɪᴄ́. — …ᴊᴇsᴛᴇś ᴛʏ sᴀᴍ? — ᴢᴀᴋᴏɴ́ᴄᴢʏᴌᴀ ᴢᴀ ɴɪᴇɢᴏ ᴅᴢɪᴇᴡᴄᴢʏɴᴀ."
sᴘᴏᴊʀᴢᴇɴɪᴇ ɴᴀ ᴄʜᴀʀᴀᴋᴛᴇʀ ᴀᴏᴍɪɴᴇ ɪ ᴊᴇɢᴏ ᴢᴍɪᴀɴʏ ᴡ ᴘʀᴢᴇᴄɪᴀ̨ɢᴜ ɢɪᴍɴᴀᴢᴊᴜᴍ ɪ ʟɪᴄᴇᴜᴍ. ʙᴏ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴊᴇᴅɴᴀᴋ sᴀ̨ ʟᴜᴅᴢɪᴇ, ᴋᴛᴏ́ʀᴢʏ ᴘᴏᴛʀᴀғɪᴀ̨ sᴘʀᴀᴡɪᴄ́, ᴢ̇ᴇ ᴋᴏsᴢʏᴋᴏ́ᴡᴋᴀ ᴢɴᴏ́ᴡ ɴᴀʙɪᴇʀᴀ sᴇɴsᴜ…
ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ:
ᴡ ᴏɴᴇsʜᴏᴄɪᴇ ᴡʏʀᴀᴢ́ɴɪᴇ ᴢᴀᴢɴᴀᴄᴢᴏɴᴇ ᴢᴏsᴛᴀᴌᴏ, ᴢ̇ᴇ ʀᴇᴀᴅᴇʀ ᴍᴀ ɴᴀᴅᴡᴀɢᴇ̨, ᴀʟᴇ ᴍʏśʟᴇ̨, ᴢ̇ᴇ sᴘᴏᴋᴏᴊɴɪᴇ ᴍᴏᴢ̇ɴᴀ sɪᴇ̨ ᴡᴄᴢᴜᴄ́.
Aomine przystanął na żwirowej ścieżce. Nasłuchiwał przez moment. Z sali gimnastycznej dochodziły dziwne odgłosy. Momoi mówiła mu kiedyś, że jest nawiedzona. Przez moment naprawdę jej uwierzył, ale potem spotkał Kuroko. Chłopak ze swoim zapałem do ćwiczeń i umiejętnością odwracania uwagi całkiem nieświadomie zachowywał się jak prawdziwy duch. Daiki wyśmiał głupie plotki następnego dnia, ale teraz już nie był taki pewien, czy nie tkwiło w nich jednak ziarno prawdy. Sprawdził telefon, by upewnić się, że niczego nie pomylił:  
Tetsu  
Rozchorowałem się. Nie będzie mnie dzisiaj na treningu.  
A więc nie. Powinien być tu tylko on sam. Rozejrzał się nerwowo wokół siebie. Szkolny plac był pusty. Nie było nikogo, kto mógłby mu towarzyszyć. Cała drużyna rozeszła się już do domów. Zdenerwowany oblizał wargi. Właściwie mógłby odejść, ale przecież nie będzie tchórzył... chyba.  
— Cholera! Idę! — Ścisnął mocno swoją piłkę od kosza.  
Nie był przecież mięczakiem. Ludzie w gimnazjum nie powinni obawiać się wymyślonej zjawy. Z pewnością ktoś się tylko nabijał. Dumnie uniósł głowę. Przyspieszył kroku w obawie, by nie rozmyślić się w ostatniej chwili.  
Delikatnie uchylił drzwi i rozejrzał się po sali. Mocne halogeny rozświetlały pomieszczenie. Dodało mu to otuchy.  
Przez środek boiska biegła dziewczyna. Sprawnie kozłowała w kierunku kosza. Odetchnął z ulgą. Z pewnością nie była straszydłem. Można nawet powiedzieć, że wyglądała bardzo ładnie. Szczególnie biorąc pod uwagę jej kształty. Aomine już dawno przestał się przejmować tym, jak inni widzą jego postrzeganie płci przeciwnej. Jeśli kobieta miała duży biust, to nie widział nic złego w tym, by go podziwiać. Komplement jak każdy inny.  
Przez moment stał w progu, oglądając, jak ćwiczy. Wyglądało na to, że szlifowała podstawowe umiejętności. Kozioł. Prawa. Lewa. Rzut. Zaraz potem odwrotna wersja. I tak w kółko.  
W pewnym momencie piłka odbiła się od kosza i poturlała się wprost pod jego nogi. Daiki podniósł ją i zakręcił na palcu. Wirowała przez moment. Posłał ją z powrotem w stronę uczennicy. Musiał przyznać, że miała refleks, bo złapała ją poprawnie.  
— Cześć! — zawołała, kozłując. — Też przyszedłeś poćwiczyć, Aomine-san?  
Na jego twarzy musiał odmalować się szok. W końcu nie co dzień spotykał nieznajome wiedzące, kim jest.  
— Skąd znasz moje nazwisko? — Podszedł bliżej.  
— Trudno nie znać członka Pokolenia Cudów, chodząc do Teikō — odparła.  
Chyba do tej pory nie zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest rozpoznawalny. Jego kariera dopiero nabierała rozpędu. Czuł, że pewnego dnia zajdzie daleko, ale chyba wszystko działo się szybciej niż myślał. To Kise mógł się pochwalić popularnością. Wszędzie biegały za nim fanki. Błagały o autograf, wspólne zdjęcie albo zostawiały mu prezenty. Nie zazdrościł mu. Bywały okropnie upierdliwe.  
— Jestem w klubie koszykarskim, więc oglądałam wasze mecze — dodała.  
A więc jednak się mylił. To jeszcze nie było jego pięć minut sławy. Może to i lepiej.  
— Hmmm… — Niski pomruk wydobył się z jego gardła. — Co powiesz na jeden na jeden?  
Był przekonany, że odmówi. Większość ludzi bała się z nim grać. Jeśli już go widziała, to powinna wyczuć porażkę. Lata ulicznej koszykówki zaszczepiły w nim dzikie instynkty. Rozwinął refleks do wręcz nadludzkiego poziomu. Nie bał się przyznać, że jest dobry. Znał swoje możliwości i stale przesuwał granice tego, co go wstrzymywało. To zniechęcało sporo osób, które nie widziały sensu, by się z nim mierzyć.  
Jednak dziewczyna ku jego zdziwieniu odłożyła na bok swoją piłkę i z uśmiechem stanęła gotowa do walki.  
— Jestem [Reader]. — Wyciągnęła rękę.  
Potrząsnął dłonią, czując silny uścisk. Z pewnością nie brakowało jej siły.  
Daiki nie był do końca pewny, jak to działa.  Czy sport mógł być jakąś formą komunikacji, którą rozumieją tylko wybrani?  Z jakiegoś powodu wydawało mu się to prawdą. Ta rozgrywka zdawała się mówić więcej o nowo poznanej osobie niż gdyby miała mu to przekazać słowami.  
Miała zapał. Wkładała w koszykówkę serce. Rzucało mu się to w oczy bardzo wyraźnie. Szczególnie, że Tetsu był jego przyjacielem. A on ucieleśniał to podejście. W tej rozgrywce był jakiś upór. Nie taki dziki, jak jego własny, a raczej rozważny. Dziewczyna ważyła swoje opcje.  
Po kilku minutach pojął, w czym rzecz. Wiedział, dlaczego tego wieczora trenowała zwykłe podstawy. Miała prawdziwy talent do rzutów. Może nie taki na miarę Midorimy, ale jednak duży. Wszystko wpadało idealnie, jeśli nie zdążył stanąć do obrony. Nieważne, jak dziwacznego kąta by nie obrała. Nabiła całkiem sporo punktów. Nie mogła się jednak z nim równać. Skoro rywalizowali na poważnie, postanowił nie dawać jej forów. Blado wypadały jej zwody. Trudno też było jej nadążyć za morderczym tempem biegu. Podejrzewał, że podania też idą jej średnio. Nie miał jednak okazji ich ujrzeć, bo byli tylko we dwójkę. Bezczelnie więc wykorzystywał te słabości, by ostatecznie zdobyć miażdżącą przewagę.  
Czekał na moment, gdy się podłamie. Na tę dobrze mu znaną minę, którą coraz częściej widział na twarzach rywali. Na chwilę olśnienia, kiedy zrozumie swoje braki w obliczu jego umiejętności. Jednak ona nie przestawała. Nawet gdy zmęczona upadła, podniosła się i kontynuowała. Ktoś mógłby powiedzieć, że w takim razie powinien przerwać. On jednak widział w jej oczach wolę walki. Rozpoznawał ten głód godnego przeciwnika. Taki sam, jaki trawił niego samego, więc nie potrafił się powstrzymać.  
Czuł ciepło, ale nie z powodu potu lśniącego na opalonej skórze. To było jakieś radosne uczucie, objawiające się w okolicy brzucha. Gdy się uśmiechała, coś w środku niego trzepotało, pragnąc się wydostać na powierzchnię. Chciał kontynuować, wiecznie niezmęczony. Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym głupsze mu się to wydawało.  Czy to mogła być miłość od pierwszego wejrzenia?  
Cholera!  — pomyślał .  Naprawdę się rozproszył, przez co zabrała mu piłkę. Z trudem zdobyła kolejny punkt. Mimowolnie poczuł, jak na jego usta wkrada się uśmiech. To właśnie była prawdziwa koszykówka. Taka, jaką lubił.  
Nie był idiotą. [Reader] mu się podobała. Może miłość to było za duże słowo, ale coś w niej go pociągało. Od wyglądu, przez grę, aż po ten zapał, którym emanowała. Chciał spędzić z nią więcej czasu i lepiej poznać.  
— Wpadnę kiedyś obejrzeć twój mecz — rzucił niby od niechcenia.  
Powiedział to, skacząc do kosza. Wolał być odwrócony plecami. Nie brał porażki pod uwagę. Ale na wszelki wypadek jednak lepiej byłoby nie oglądać jej twarzy, gdyby mu odmówiła.  
Dziewczyna przystanęła na moment. Dopiero wznawiali grę po zdobytym punkcie, ale widział, że w jej postawie coś się zmieniło. Jakby nieznacznie zesztywniała.  
— Chętnie bym cię zaprosiła, ale nie gram w pierwszym składzie. — Trafiła za trzy punkty.  
To go zdziwiło.  Czyżby żeńskie Teikō w tak krótkim czasie zdobyło silne zawodniczki?  Wydawało mu się, że wciąż ich szukano. Semestr dopiero się zaczął. Zdecydowanie powinna się tam znaleźć. Co prawda w rozgrywce z nim wydawała się przeciętna, ale on to on. Poza tym jej błędy nadawały się do całkiem szybkiej korekty. A z taką celnością drużyna z pewnością daleko by zaszła.  
— Dlaczego? — Chłopak był naprawdę ciekawy.  
Spodziewał się, że machnie na pytanie ręką. Satsuki zwykle tak robiła, gdy pytał ją, co się dzieje. Często mówiła, że to nie jego interes i że nie powinien się wtrącać w nie swoje sprawy (no chyba że chodziło o Kuroko, to zupełnie inna rzecz). Ona jednak nie była Momoi.  
— Trenerka i kapitan uważają, że ktoś z moimi wymiarami nie może grać — oznajmiła prosto z mostu.  
Zupełnie nie tego się spodziewał.  Co miał teraz powiedzieć? Że mu przykro? Że to idiotyczne?  Dziewczyny, z którymi do tej pory przebywał, pewnie właśnie to chciałyby usłyszeć. Zwykle też lubiły sobie nawzajem mówić, że wcale nie mają nadwagi. Ostatni raz, gdy powiedział przyjaciółce, że przytyła, nie odzywała się do niego przez tydzień.  
— Znam tę minę. — [Reader] ostentacyjnie przewróciła oczami. — Tylko nie mów, że ci przykro. Nie potrzebuję pocieszenia. Wiem, że jestem grubsza niż większość dziewczyn z drużyny i znam swoje ograniczenia. Ale to nie daje tym dwóm sukom prawa, by patrzeć na mnie z góry. Dostanę się do pierwszego składu i pokażę im, że nie miały racji. — Mówiąc to, wróciła do gry.  
Nie wiedział, co go bardziej zszokowało. To, że właśnie nazwała nauczycielkę suką (z tego, co o niej słyszał, to całkiem jej się należało), czy to, że akceptowała fakt, z którym większości trudno byłoby się pogodzić. Rzeczywiście była szersza w pewnych miejscach, ale nie widział w tym przeszkody. Szczególnie z jej grą. Jeśli podciągnie się wystarczająco, prędzej czy później dostanie awans.  
— Kobiety z kształtami są atrakcyjne!  
Wystawiła mu środkowy palec, na co się uśmiechnął. Zdecydowanie była odświeżająca w porównaniu do jego dotychczasowych znajomych.  
— No co? Mówię prawdę!  
Potrząsnęła głową i pokozłowała w stronę kosza.  
Wybił jej piłkę z rąk, po czym przegonił o krok. Wyskoczył w górę. Może nie był to idealny wsad. Wciąż trochę brakowało mu wzrostu oraz siły, by zrobić to tak, jak należy. Mimo to na moment zawisł w powietrzu. Z radością patrzył, jak pomarańczowa smuga przechodzi przez obręcz. Wiedział, że popisuje się jak gówniarz, ale nawet nie próbował z tym walczyć.  
— Jestem pewny, że się dostaniesz. — Popatrzył jej w oczy na moment. Chciał, żeby wiedziała, że się nie droczy. Naprawdę tak uważał.  
Odgarnęła do tyłu sportowy kucyk. Nic nie odpowiedziała. Po prostu ponownie ruszyła do gry. Tak spędzili cały wieczór.  
Nagle przez pisk sportowych butów przebił się dzwonek jego telefonu. Już miał zamknąć klapkę, gdy na wyświetlaczu ujrzał:  Matka . To zwiastowało kłopoty. Nakrzyczała na niego, gdy tylko odebrał. Do tego stopnia, że odsunął urządzenie od ucha. Miał dziś wrócić szybciej, żeby pomóc jej nosić ciężkie worki. Próbował się bronić, ale zegar na sali wyraźnie wskazywał, że jest grubo po czasie. Rozłączył się w połowie tyrady. Już i tak nic nowego by mu nie powiedziała. Zostało mu tylko jak najszybciej biec do domu.  
[Reader] śmiała się na boku przez cały czas. Widocznie szalenie bawiło ją patrzenie, jak dostaje kazanie.  
— Dzięki za grę! — Zabrała swój plecak z podłogi.  
— Dziękujesz mi za to, że wgniotłem cię w ziemię? — wyszczerzył się Aomine.  
Uderzyła go w ramię. Nie bolało, choć miała sporo siły. Po prostu miał na tyle wyrobione mięśnie, że niewiele poczuł.  
— Odegram się następnym razem. —  Dziewczyna zmełła w ustach przekleństwo.  
— Kto powiedział, że będzie następny raz? — Chłopak uniósł brew.  
Wydawało się, jakby byli dobrymi znajomymi, choć spotkali się zaledwie tego dnia. Dziwnie się z tym czuł. Szczególnie, że wszystkie dziewczyny, jakimi się do tej pory interesował, wyróżniały się jedynie wyglądem. Z żadną nie udało mu się zawiązać nici porozumienia. Przyjmowały do wiadomości, że interesuje się sportem, ale żadna nie widziała w nim tego, co on. Tak jakby pojmowały ogół, ale nie wiedziały, czym jest sama istota jego pasji.  
Co prawda miał przy sobie Satsuki. Na nią jednak nie potrafił spojrzeć inaczej niż na młodszą siostrę. Mieszkali blisko i znali się od dzieciństwa. Poza tym robiła maślane oczy do jego najlepszego kumpla. W jakimś stopniu pojmowała, co siedzi w głowie Daikiego. Jednak spotkać kogoś spoza zwyczajnego kręgu znajomych, kto by go rozumiał, nie zdarzyło mu się od wieków.  
Zmierzali w stronę drzwi. [Reader] nic nie powiedziała, odkąd zanegował pomysł powtórzenia spotkania. Zerknął na nią kątem oka.  
— Jakbyś chciała kiedyś razem potrenować, to i tak już pomagam koledze z drużyny. Siedzimy tu prawie każdego dnia o tej porze. Możesz dołączyć. — Aomine podrapał kark.  
Kuroko raczej nie powinien mieć nic przeciwko temu. Jak go znał, to pewnie jeszcze się z tego ucieszy. Szczególnie, że w pewnym sensie byli bardzo podobni.  
— Serio? — Miał wrażenie, że cała jej twarz nabrała blasku. Możliwe jednak, że było to tylko światło księżyca wychodzącego zza chmur.  
— Taaa — mruknął potwierdzająco.  
— No to widzimy się! — Odbiegła zadowolona.  
***  
Aomine w najlepsze wsuwał burgera i zajadał go frytkami. Chrupiąca bułka, soczyste mięso i jakieś niepotrzebne warzywne dodatki. Ten znajomy smak przywoływał wspomnienia. Do tego jeszcze wielka cola. Pociągnął przez wielką rurkę. Ciemny, zimny i słodki płyn buzował bąbelkami. Poczuł się zupełnie jak kiedyś, na początku gimnazjum. Tylko że lepiej. Tak sobie powtarzał.  
Bo teraz było późno w nocy. Ciemno i cicho. Nikt mu nie przeszkadzał. Na zmianie w Maji Burgerze siedział tylko jeden pracownik i zajmował się swoimi sprawami. Nawet nie spojrzał w jego stronę.  
Kiedyś, gdy tu przychodził, otaczał go gwar. Koledzy bijący się o to, kto pierwszy zamówi albo kto komu wisi pieniądze. Zdawało się, że ciepłe popołudnia zniknęły gdzieś bardzo daleko. Jakby wydarzyły się odległe lata temu, choć wcale tak nie było. Nie tęsknił. Nie mógł, bo sam to wybrał. Tę samotność, która jak na złość dawała o sobie znać w takich momentach, jak ten.  
Daiki oparł głowę o szybę. Neony rozświetlały nieciekawe widoki. Zerknął na stolik. Zamówił stanowczo za dużo jedzenia. Nie pokona tego wszystkiego i kasa się zmarnuje.  Czemu w ogóle to zrobił?  Już od dawna nie przychodził tu z chłopakami. Widywali się na meczach, ale tylko oficjalnych. Nie chciał się z nimi spotykać, więc unikał ich jak ognia. Zresztą z tego, co wiedział, oni też już przestali spędzać wspólnie czas. Nie byli drużyną, tylko zbiorem indywidualistów. A teraz każdy z nich skończył naukę w Teikō.  
Odezwał się cichy dzwonek nad drzwiami. Nie przejął się nim do momentu, aż usłyszał znajomy głos. Zamarł z burgerem w połowie drogi do ust.  
[Reader]. To ona odbierała właśnie swój shake przy podświetlanej ladzie. Nie wierzył w bogów, ale w tej chwili modlił się, by go nie zauważyła. Co było okropnie głupie, jak się nad tym zastanowić.  Bo niby czemu miał się jej bać?  Nie wyszło im. Tylko tyle i aż tyle. Właściwie to nawet nie mieli jak zerwać. Nigdy oficjalnie nie ogłosili, że są parą. Nie przejmowali się takimi rzeczami. Kiedy dotarli do etapu randkowania, wszystko w jego życiu zaczęło się sypać. Oznajmił jej, że nic z tego nie wyjdzie. Przyjęła to do świadomości i byli naprawdę niezłymi przyjaciółmi. Do momentu, gdy odsunął również przyjaciół, a ich kontakt znacznie się ograniczył.  
— Mogę się przysiąść? — Bezceremonialnie wpakowała się na siedzenie naprzeciw niego.  
— Jeśli chcesz — odburknął cicho.  
— Koniec gimnazjum. Szybko zleciało, co? — [Reader] bawiła się słomką. Jakby nie do końca była pewna, co powiedzieć.  
Nie dziwił jej się. Niezręcznie było tak siedzieć. Jak za starych czasów. Praktycznie się nie widywali. Nawet nie wiedział, co dokładnie zamierza teraz robić. Szła do Shūtoku, ale na tym jego wiedza się kończyła. Po tym, jak dostała się do pierwszego składu, zaczęła grać w oficjalnych meczach. Z pewnością przyjmą ją z otwartymi ramionami. Wmawiał sobie, że go to nie interesuje. A jednak łowił wiadomości o niej od wiecznie trajkoczącej Satsuki. A, gdy przeglądał telefon, śledził jej media społecznościowe. W głębi serca wiedział, że gdyby naprawdę miał ją gdzieś, to już dawno przestałby chłonąć tę wiedzę przy każdej możliwej okazji.  
— Tak, bardzo szybko — przytaknął Aomine.  
Zapadła niezręczna cisza. Dzwoniła mu w uszach, niemiłosiernie przypominając, że jest inaczej niż kiedyś. Dawniej siadała tuż obok niego. Obejmował ją ramieniem, które żartobliwie strząsała. Potem opowiadał jakieś nieśmieszne żarty, kłócąc się o to, jaką strategię przyjąć w kolejnym meczu.  
Wciąż wyglądała tak pięknie, jak pierwszego dnia, gdy ją spotkał. Nadal palił się w niej ten żar, którego jemu tak rozpaczliwie brakowało.  
Spojrzał na stół.  
— Chcesz burgera? — zadał pytanie, wyciągając kanapkę w jej stronę.  
— Wow, mój ulubiony! Dzięki!  
Przeklął się w myślach. Nieświadomie kupił ten, który kochała najbardziej. Właściwie wszystkie na jego tacy były preferencjami osób z Generacji Cudów.  
To pewnie był pierwszy raz od dawna, gdy ucieszyła się z czegoś, co zrobił. Bo na pewno nie była zadowolona z tego, kim się stał. Częściowo żałował, ale nigdy do końca.  
Przez jakiś czas jedli w milczeniu. Przeżuwał powoli. Wydawało mu się, jakby stracił apetyt. Kęsy grzęzły gdzieś w gardle.  
— [Reader]… jesteś na mnie zła za…? — zaciął się. — Sama wiesz… — zakończył niemrawo.  
Ile różnych rzeczy kryło się pod tym stwierdzeniem. Urwał treningi. Zostawił ją i Kuroko samych sobie. Nie miało znaczenia, że wtedy już radzili sobie świetnie. Przestał spędzać z nimi czas. Opuszczał mecze. Zarówno te swoje, jak i jej. A potem też zwykłe spotkania i rozmowy. Zaniedbał to wszystko, co razem zbudowali.  
Przerażało go, jak sentymentalnie brzmi. A jednak tak bardzo chciał wiedzieć, co ona o tym myśli.  
— Nie jestem, Aomine-kun. Jest mi przykro, ale nie jestem zła. Rozumiem cię.  
Przerastało go to, jak bardzo koszykówka rządziła jego życiem. Kochał ją. A najbardziej to uczucie rywalizacji, którego już nie doświadczał. Im lepszy się stawał, tym mniej zostawało mu do odkrycia. Ćwiczenie sprawiało, że rywal wydawał się jeszcze słabszy. Daiki stał na boisku i ziewał. Każdy kozioł, dwutakt, zwód i wsad przestały mieć sens. To było błędne koło. A jedynym sposobem, w jaki sobie z nim radził, było niegranie. Więc odsuwał wszystkich, którzy mieli do czynienia z tym przeklętym sportem. Zaczął od zespołu. Potem jego menadżerki i przyjaciółki — Satsuki. Kończąc na Kuroko i [Reader].  
Ze zgrozą zdał sobie sprawę, że właśnie im zarzuca coś jeszcze. Był zazdrosny. Cieszyli się tą dyscypliną. To było coś, czego pragnął, a od dawna nie mógł osiągnąć. Wciąż mieli wiele przed sobą. Bawiła ich gra. Podczas gdy on się wypalił. Z tej niegdyś jasno płonącej pasji został zaledwie tlący się ogień. Dlatego tym ciężej było mu ich widywać. Choć z nimi był najbliżej przez cały swój czas w gimnazjum.  
— Jedynym, który może mnie pokonać… — zaczął Daiki, jakby próbując się usprawiedliwić.  
— ...jesteś ty sam? — zakończyła za niego dziewczyna.  
A więc naprawdę go rozumiała. Jako chyba jedna z niewielu osób w jego otoczeniu.  
— Jestem pewna, że któregoś dnia spotkasz kogoś, kto będzie dla ciebie idealnym rywalem. — [Reader] popatrzyła mu głęboko w oczy. Chyba pierwszy raz od dawna.  
Była tak podobna do Kuroko, ale też jednocześnie inna. Dokładnie to samo powiedział mu kiedyś przyjaciel. Przez jakiś czas naprawdę mu wierzył. Grał, próbując dojrzeć moment, gdy będzie lepiej. Tylko że nigdy nie było. A potem trener złożył mu propozycję. Już nie musiał trenować. Tak długo, jak zjawiał się na oficjalnych meczach, wszystko było w porządku. Wtedy ostatecznie porzucił nadzieję na zmiany. Miał dosyć wiecznego czekania. Obietnica złożona chłopakom na sali gimnastycznej wydawała mu się ostatnia deską ratunku. Teraz, gdy rozeszli się do różnych szkół, stanowili jedyną jego szansę na poczucie choć części tego, co kiedyś. Był jednak pewny, że ich umiejętności nie wystarczą, by stanowić zagrożenie, a co dopiero go pokonać. Ta myśl ciążyła w jego umyśle od dawna.  
— Zamierzam się dostać na zawody krajowe — oznajmiła [Reader]. — Może wtedy uznasz mnie za godnego przeciwnika. — Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech. Wydawała się być nieobecna, siorbiąc swój shake. — Zagrajmy wtedy jeden na jeden jak za starych dobrych czasów.  
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Chciał, by stała się wystarczająco silna. Z drugiej jednak strony chyba nie potrafił uwierzyć, że jest w stanie to zrobić. Bo jego zdaniem nikt nie był. Młody Aomine bezgranicznie uwierzyłby w jej możliwości. Ten starszy miał z tym problem, bo nie ufał już nikomu i niczemu. Spuścił więc wzrok, wracając do jedzenia.  
— Dzięki za burgera. Chyba pora na mnie. — Dziewczyna wstała ze swojego miejsca.  
Odeszła kilka kroków, po czym jakby pod wpływem impulsu odwróciła się.  
— Zawsze możesz do mnie zadzwonić — dodała i z tymi słowami odeszła.  
***  
— Jeszcze raz, Tetsu!  
Chłopak ponownie źle ustawił ręce. Aomine musiał podejść i je poprawić. Powinien wypchać piłkę sprzed klatki piersiowej, jeśli to miało zadziałać. Pokręcił głową.  
Daiki nie wierzył, że uczy przyjaciela gry na dzień przed meczem. Był mu jednak coś winien. Jemu i Kagamiemu. W końcu po raz pierwszy od dawna sprawili, że spojrzał na koszykówkę z ekscytacją. Z pasją, jakiej nie czuł od czasu zanim poszedł do Teikō. To było niesamowite, że przegrana aż tak napawała go nadzieją. Nareszcie pojawił się ktoś, kto stanowił prawdziwego przeciwnika. Co więcej, Seirin chciało kiedyś powtórzyć mecz.  
Wreszcie pozwolił sobie na uśmiech podczas gry. To był właśnie sport, do którego został stworzony. Rozpierało go szczęście. Koniec z leżeniem na dachu. Teraz wróci do treningu. A kiedy następnym razem spotka kogoś lepszego, wgniecie go w ziemię. Ponownie miał w życiu jakiś cel i to było wspaniałe.  
— Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę — oznajmił Kuroko, ponownie próbując trafić do kosza.  
— Oi, nie uważasz, że strasznie dużo tych przysług? — odpowiedział rozbawiony Aomine.  
Niebieskowłosy gracz przekrzywił głowę. Już wiedział, że mu nie odpuści. W jego wzroku była ta denerwująca determinacja. Rozjaśniała blaskiem mroki nocy dookoła nich.  
— [Reader] wygrała zawody krajowe. — Wycelował i rzucił ponownie.  
— Przecież wiem. — Daiki ziewnął, oglądając kolejny raz jedno i to samo zagranie. Ćwiczyli cały wieczór.  
— Wydawało mi się, że mówiłeś, że niezbyt interesujesz się jej życiem. — To właśnie był cały jego przyjaciel. Zawsze mówił do rzeczy, zwracając uwagę na ludzi. A teraz złapał za słówka również jego.  
— Tak jakoś wyszło, że wiem — mruknął, odwracając się plecami.  
Nagie gałęzie drzew za boiskiem nie były zbytnio ciekawe, ale udawał, że bardzo go interesują. Dla świętego spokoju.  
— Myślę, że powinieneś do niej zadzwonić. — Głos Tetsuyi był cichy, ale dotarł do jego uszu.  
Nie odpowiedział. Czuł się, jakby słuchał swojego sumienia. Prawda była taka, że oglądał cały mecz [Reader]. Wysłał jej też gratulacyjnego sms-a, ale to było prawie nic. Szczególnie, że odkąd poszli do liceów, widzieli się tylko kilka razy i zwykle przypadkiem. Oprócz tego składali sobie życzenia z okazji świąt. Na tym stała teraz ich znajomość. Z jego winy. Dziewczyna kilka razy podejmowała próby odnowienia przyjaźni, ale koszykówka wciąż stała między nimi niczym niewidzialny mur. Choć o niej nie rozmawiali, zajmowała tak dużą część ich żyć, że stawało się to ciężarem. Trudno było ją omijać. W dodatku już nie mogli spędzać razem treningów jak dawniej.  
— Nie odbierze — stwierdził Aomine.  
W końcu pewnie teraz świętowała z resztą drużyny. Należało im się.  Ale czy na pewno by go odrzuciła?  Nie był wcale aż tak pewny swoich słów.  
— Myślę, że się mylisz. — Kuroko nie na darmo był nazywany Graczem Widmo. Wyrósł tuż obok niego, gdy wcale się go nie spodziewał. Mimowolnie się wzdrygnął.  Może jednak po części był duchem?  
— Co ty robisz? — spytał Daiki, widząc, jak szybko klika coś na telefonie.  
Przyjaciel podsunął mu ekran pod nos. Wybrał jej numer. Ikonka kontaktu mrugała szybko i jasno.  
— Rozłącz się! — Aomine ogarnęła panika.  
Otrzymał tylko pokręcenie głową. Zaraz potem telefon został mu wepchnięty w dłoń. Już miał wcisnąć czerwoną słuchawkę, gdy jego ręka zamarła kilka centymetrów przed celem. Nie potrafił tego zrobić. Szczególnie nie po tym, gdy z głośnika rozległo się głośne:  
— Halo? Kuroko-kun?  
Tak bardzo stęsknił się za jej głosem. Nie przeszkadzało mu, że w tle przebijały się jakieś szumy, trzaski i toasty. Pewnie żeńska część Shūtoku cieszyła się ze swojej wygranej. Liczyło się, że ona tam była.  
Minęła chwila nim się otrząsnął.  
— Tu Aomine.  
— Hej, czemu dzwonisz z telefonu Tetsu? Coś się stało? Cicho, dziewczyny. Nic nie słyszę. — Próbowała bezskutecznie zmniejszyć ilość dźwięków zakłócających rozmowę.  
— Nie, z Tetsu wszystko w porządku… — uspokoił ją chłopak. — Dzwonię, bo… dzwonię, żeby ci pogratulować.  
Wziął głęboki wdech.  Od kiedy się bał?  A już szczególnie jej. Powinien po prostu powiedzieć to, co od dawna chciał, ale na co brakowało mu odwagi.  
W myślach przeklął przyjaciela. Zawsze w końcu wychodziło na to, że miał rację.  
— Wiem, widziałam twoją wiadomość. Nawet ci odpisałam. — Dziewczyna zaśmiała się cicho.  
— To nie koniec… dzwonię, żeby przeprosić. Za wszystko… Zrobię to lepiej, kiedy znowu się spotkamy… I chcę powiedzieć, że jeśli dalej masz ochotę kiedyś ze mną zagrać, to jestem gotowy.  
Na moment po drugiej stronie słychać było jedynie odgłosy z tła. Nie był już pewny, czy dobrze postąpił.  Może trzeba było użyć innych słów? Albo zrobić to w lepszym momencie?  Serce waliło mu niczym młot. Zdenerwował się do tego stopnia, że wstrzymał oddech.  
— Jesteś może teraz na boisku? — Pytanie całkowicie zbiło go z tropu.  
— Tak, przed stadionem — potwierdził Daiki, nie rozumiejąc, do czego zmierza.  
— Lepiej, żebyś był w formie. Zamierzam wygrać! Widzimy się za dwadzieścia minut. — Z tymi słowami rozłączyła się.  
Aomine spoglądał na telefon, czując, jak na jego twarz kolejny raz tego dnia wstępuje uśmiech. Już wiedział, że to będzie dobry mecz...  
17 notes · View notes
rozwalaczczaszek · 4 months
Text
22.02.2024.
Wczoraj zjadlam dwa tosty z dżemem, waże się dzisiaj i 42,8, chyba mi wody odeszły pomocy jestem w ciąży z lodówką😰😰😰 Ale to nie jest moje największe zmartwienie, generalnie to wydarzenie sprzed 5 minut: ogólnie to wstałam bardzo nieogarnięta i postanowiłam przebrać się w kuchni, no a u mnie w domu koło kuchni jest okno tarasowe no a na drugim końcu ulicy jest dom na wzniesieniu i dzięki temu widać w tamtym domu okno tarasowe.No i ten dom to jest walone przedszkole prywatne, o tej godzinie na szczęście dzieci nie ma ale pani dorotka tam siedzi bo jest światło. I ona tak na 20% widziała jak się ubieram z boku tak gdyby💀💀💀 Ale przynajmniej mam dzisiaj płaski brzuch, nawet nie płaski, tylko taki wgnieciony jakby mi walec przejechał no a nogi kurdeczka stoją w miejscu tak mi się zdaje chociaż, chce już mieć normalne nogi🤬🤬🤬 Narazie nic nie jem,ale mama dała mi milkiwaya, to zjem przed sprawdzianem z matmy, może mi cukier skoczy i coś mądrego napisze chociaż. Dzisiejszy dzień zapowiada mi się tragicznie, bo w czwartek nam walneli najgorsze lekcje na planie i w dodatku nie spałam, bo o trzeciej w nocy postanowiłam zrobić tier liste słodyczy no i nie zapisałam jej ale doszłam do wniosku, że rafaello to ściek i teraz zbrzydło mi jeszcze bardziej bo mi gnije w szafie od walentynek i ja niewiem co z tym zrobić tego to nawet psu nie dam bo zginie mi.
Trzymajcie się chudo!!
9 notes · View notes
mikoo00 · 1 year
Text
Dziś się widzialem z znajomymi i było dziwnie XD w tym sesie ze z chujowej atmosfery przeszliśmy na spoko gites
Moja bff była zmulona i ciągle gadala ze wsm chciałaby siedzieć w domu i ze sie widziała z nimi na OGNISKU wczoraj, więc wyjebane
A ja tak slucham jej narzekań i se myśle Kurwa to ty pisałaś do mnie, że chcesz się zobaczyć koniecznie ze mną tego 2 maja kiedy mam wolne Nie widzieliśmy się parę tygodni Było mi w cholerne smutno i poczułem się odrzucony
Ona zawsze znajduje czas dla swojego chłopaka mogłaby z nim siedzieć 24h na dobę nawet jak on ma dość już A ze mną nie chce się zobaczyć po paru tygodniach?
Potem druga znajoma poklucila się o pierdole z swoim chłopakiem No i mnie chuj szczelił zrobiłem się mocno sarkastyczny i cytowalem jej wiadomość do mnie,, rezerwuje cie na 2 maja" taaa? To zajebiście ZAJEBIŚCIE jak chcesz iść już do domu Spoko jedz Spierdalaj do swojego chłopaka" i przestałem się do niej odzywać
W glowie mialem takie ze mnie zostawi i zaczolem ja postrzegać jako wroga i wręcz jej nienawidzidzic Ale potem pogadałem że znajomym ze jemu tez sie nie podoba to ze dla nas nigdy czasu nie ma a dla swojego chłopaka zawsze więc mi emocje trochę zeszły
Potem byliśmy na lodach i już mi chumor się poprawił i moja bff zaczęła normalnie do mnie gadac więc przestawiło się moje nastawienie do niej i uznalem ze ok rozumiem zle sie czuje i wgl pewnie chciała się spotkać tak sam na sam ze mną a nie z całą grupą i chyba się wyrzalic bo ostatnio cos zle u niej było ale nie rozpisywała się na ten temat Ale jak ci zaproponowali spotkanie cała grupa to pewnie było jej głupio mowic ze chce tylko ze mną się zobaczyć
Wgl ostatnio nasza komunikacja praktycznie nie istnieje kiedys by napisała do mnie, że nie chce z nimi tylko ze mną bo chce mi o czymś powiedzieć a tu nic Wsm to wgl nawet nie pyta co u mnie Jakby zamknęła się na mnie A ja wręcz przeciwnie komunikuje otwarcie co mi nie pasuje Staram się normalnie a nie ze dymy robic Dziś mnie po prostu kurwica wzięła i nie wytrzymałem Ona zaś zawsze zachowuje się jakbym ja przesadzał i temat się kończy Nie przeprosiła ani nic Ale widzialem ze zle się z tym czuje i została mimo gadania ze chce do domu
30 notes · View notes
trudnadusza14 · 6 months
Text
28.11.2023
Śniła mi się jakaś podróż
Jak wstałam od razu na śniadanie
I po śniadaniu obchód i zamiast iść normalnie od pierwszej sali to zaczęło się od mojej
Powiedziała że dziś wychodzę. Szczęście że nie musiałam się z nią kłócić
Szczerze powiem że trochę badziewne te obchody bo wchodzi nagle 7 osób (tak było u mnie) i jak mam powiedzieć jak się czuje przy tylu osobach co weszli tylko na chwilę ?
Już łatwiej mi było w weekend kiedy weszła tylko pielęgniarka i jakiś lekarz i nikt więcej
Przecież nie każdy człowiek z łatwością mówi przy dużej ilości osób jak się czuje
Jako lekarz psychiatri chyba powinna to wiedzieć.
Wyszłam o 11.
Spakowałam się szybko i co wstawałam to miałam okropną zadyszkę
Prawie zemdlałam dosłownie
Koleżanki mi pomogły trochę i przytuliły na pożegnanie
Musiała mnie mama odebrać
Wyszłam na dwór i miałam myśli
"boże jak pięknie"
Jarałam się tym śniegiem na dworze
I jeszcze jak wtedy tak sypnęło nagle śniegiem
Zaczęło tak mocniej sypać co mnie jeszcze bardziej nakręciło
Poczekaliśmy na taksówkę i pojechaliśmy
W wypisie ta kundzia napisała że nie pojechałam na planowane EEG. Ale nie przyzna się dlaczego nie pojechałam xDD Bo przecież u lekarza to wstyd napisać prawdę szczególnie u takiego typu osób
Z wyników badań tam zobaczyłam że znowu mi hemoglobina poleciała
Co może tłumaczyć moją ostatnią zadyszkę
Jeny ale że mi w dwa tygodnie poleciała o całe 1,0 😳?
Gdzie norma to 11,2 a ja jestem już poniżej 10,0
Do diabła nie mam siły już z tą anemią co wraca i wraca
Jak dojechaliśmy to poszliśmy na zakupy i tu ja już totalnie myślałam że zaraz ducha wyzione
Dawno tak mnie nie męczyło chodzenie
Jest jakiś nowy smak yoghurtu proteinowego do picia
Banan-carmel.
Jak skosztuje wyrażę opinie ale zapowiada się pysznie 😋
Byłam też u lekarza który powiedział mi pewne wyniki ale będzie jeszcze jedno badanie które ostatecznie to potwierdzi
Powiedział też że jak ta anemia będzie tak szybko postępować to mogę nowego roku nie dożyć
Zważając na moje objawy i to co on też wykrył. Aczkolwiek nie mówię na razie bo nie chce krakać i sobie jeszcze bardziej głowy tym zawracać
I to co czułam w tej chwili to istny kabaret.
Jedna strona: Wreszcie to się wszystko skończy
Druga: Co ? Nie nie nie. Ja nie chcę umierać
Trzecia: Wyjebane,umrzemy tak czy siak
I jeszcze inne ale te najbardziej słychać xD
Ster przejęła ta co chce żyć i stara się robić wszystko by tą anemię przychamowac. Nawet pić znienawidzony sok z buraków xD
Jak szłam na zajęcia to już po kilku krokach myślałam że zemdleje
A jak doszłam to terapeutka jak mnie widziała to powiedziała że się wystraszyła bo jestem blada jak trup i co mi w tym szpitalu takiego robili że taka blada jestem xdd
I gdybym wtedy nie usiadła od razu to bym chyba zemdlała i transport znów do szpitala
Odsapnełam chwilę pijąc ten sok z buraków i trochę zajadając się dwoma listkami czekolady
Zeszłam potem na dół i oni malowali ja postanowiłam coś narysować
W głowie miałam pewien obraz. Dotyczący świąt
Ale jeszcze nie umiałam tego ukazać na rysunku
Coś tam rysowałam i gadałam z koleżanką
Pod koniec zajęć przyszedł jakiś pan który rzekomo zgubił 18 razy swój dowód osobisty
Czyż to nie rekordzista ?
Tumblr media
Wróciłam wcześniej do domu i pierwszy raz od dłuższego czasu wzięłam płótno do ręki i coś tam naszkicowalam. Będę to jutro albo w przed weekendem malować. Później włączyłam telewizję i ogladnelam sobie Galileo a potem dwa horrory.
"Zakonnica"
"Sen"
Szczerze jakoś zakonnica mnie nudziła niż straszyła
A sen trochę zaciekawił bo to trochę podobne do filmu koszmar z ulicy wiązów
W międzyczasie zamówiłam sobie coś z maka coś wege. Szczerze nawet mi smakowało
Raz na ruski rok tak z własnej woli nic nie szkodzi
Zaraz chyba pójdę spać
Jutro rano wyjdę wcześnie i będę robić zdjęcia zimy
Także do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
9 notes · View notes
miladysims · 5 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
[PIC 4] Kevin: Hej. Jen: Dzięki, że przyszedłeś. Zamówiłam ci już kawę. [PIC 5] Kevin: Na wstępie chciałem cię bardzo przeprosić. Wiem, że Maggie ciebie widziała, ale w życiu nie przyszło mi do głowy, że na siebie wpadniecie. Mogłem cię od razu uprzedzić. Było bardzo źle? Maggie potrafi być naprawdę przykra, kiedy traci kontrolę. Jen: Nic się nie stało, naprawdę. [PIC 6] Kevin: Właśnie, że stało! Nie wiem jak mogła na ciebie naskoczyć, szczególnie po tym co sama zrobiła. Naprawdę jest mi przykro z tego powodu. [PIC 7] Jen: Spoko, domyślam się że jest wam teraz ciężko. Kevin: Chcę się rozwieść, dlatego musimy przestać się spotykać. Nie chcę, żeby miała jakiekolwiek podstawy do orzeczenia na moją niekorzyść. Zwłaszcza, że będę walczył o wspólną opiekę nad małą. [PIC 8] Jen: Całkowicie to rozumiem. Zresztą… poznałam kogoś. To znaczy znamy się od dłuższego czasu, ale… hmmm… chyba jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek mówić. Kevin: To świetnie. Mam nadzieję, że się wam ułoży. [PIC 9] Jen: Też mam taką nadzieję.
12 notes · View notes
lekkotakworld · 1 year
Text
Myśli z teraz
Mam dużą rozkminę, czy wracać do liczenia kalorii. Dobrze mi bez tego. Bez tego obsesyjnego ważenia jedzenia w kuchni, jeszcze w ukryciu, żeby współlokatorka nie widziała, że ważę i żeby nie zadawała więcej pytań. Tego strachu przed zjedzeniem za dużo. Wiecie, że jak odpuściłam to nie miałam większego napadu od jakiś dwóch tygodni? Czuję się tak wolna.. Niby kontrola, fajnie bo wiesz, że "masz" kontrolę. Gówno prawda. W momencie kiedy myślałam, że ją mam, to jedzenie kontrolowało mnie. Teraz to widzę, w jakim dołku ED byłam. I widzę jak jest teraz. Widzę małe sukcesy. Dziś rano, miałam całą bułkę i puszkę szprotek w sosie pomidorowym, z bratem mieliśmy dokładnie to samo. Zjadłam te szprotki i pół bułki, resztę schowałam. Bo dlaczego miałabym pchać w siebie, skoro już się najadłam? I uważam, że to są te moje małe sukcesy, powolne przechodzenie w normalne jedzenie intuicyjne. Jem jak jestem głodna. Np. wczoraj, koło 15:30 zjadłam płatki z mlekiem zamiast obiadu, jeszcze zanim poleciałam na pociąg. Nie byłam jakoś głodna, ale nie chciałam później się przegłodzić, a że to mnie trzymało, to w sumie do rana już nic nie jadłam. Bo nie musiałam, nie byłam głodna! W ogóle powrót normalnego uczucia głodu, to jest tak piękne. Pisze to wszystko, bo jakoś chce to z siebie wyrzucić. Pewnie powiecie, że skoro tak jest dobrze, to żebym nie wracała do liczenia. Wiecie co, ja to przemyśle i możliwe, że właśnie tak będzie. Ja nawet staram się nie liczyć tego w głowie. Mam ochotę na czekoladę, to zjem czekoladę. Mam ochotę na jogurt, to zjem jogurt. Mam ochotę na chleb i klopsiki w sosie pomidorowym, to to zjem. Kurcze, życie jest zbyt krótkie, żeby się ograniczać. Mam łzy w oczach kiedy to piszę.. Czy wy też widzicie tą zmianę we mnie? Ja miesiąc temu a teraz? Wzruszające i piękne.. Wiecie co? Ja chyba jestem z siebie dumna..
36 notes · View notes
borntodie523 · 6 days
Text
Przyjaciółka mi wczoraj napisała, że mnie nie obchodzi. Ja wytłumaczyłam, że obchodzi i zawsze będzie obchodzić. Wtedy oba uderzyła w to, że już praktycznie nie piszemy.
Ja starałam się wytłumaczyć moją perspektywę, że długo się starałam. Pytałam co u niej gdy ona ostatni raz zapytała jak się czuje w listopadzie. Pisałam pierwsza. Pisałam miłego dnia, najpierw przestała mi to pisać pierwsza a później już nawet nie odpowiadała tylko zlewała tą moją wiadomość. Zaprzeczyła, że tak było na co ja wysłałam jej kilka pierwszych lepszych ss. Zaczęła się tłumaczyć ze a tu to nie widziała, tu się spieszyła, tu coś tam. No ale tego było za dużo żeby za każdym razem była jakaś wymówka. Napisałam wprost ze mnie to bolało.
Napisała coś w stylu ze widać po niej ze u niej źle a nikt nie reaguje.
Napisałam, że tyle razy próbowałam się pytać co u niej i reagować ale ona nie chce mi powiedzieć. Znalazła nowych znajomych i było mi przykro, czułam sie odsunięta ale mimo wszystko miałam i mam nadzieje, że ma tam kogoś z kim rozmawia jak kiedyś ze mną. I ja rozumiem, że u niej nie jest okej ale był okres, w którym nie odpuszczałam i pisałam dzień w dzień a zostawałam olewana. I ja naprawdę jestem gotowa znowu to robić ale czy ona w ogóle chce mi cokolwiek mówić? Bo ja mam dość pisania w kółko do kogoś kto nie wykazuje żadnego zainteresowania rozmową a później zastanawiania się co robię nie tak, że tak mnie traktuje. Nie mogę sobie więcej na coś takiego pozwolić. Zawsze jestem dla niej gdy będzie tego potrzebować ale w jej oczach mnie nie będzie skoro ona nawet tego nie chce. Wspomniałam tez o tym ze u mnie tez było źle vardzo i każdy udawał ze nie widzi ale nie mogę polegac tylko na innych. Zawsze vedzie dla mnie ważna ale nie pomoge jej jeśli ona nie chce tego.
Powiedziała ze nie wie czemu ale nie umie mi pisać już nic.
To odpowiedziałam ze wiem tez ze zjebalam ten kontakt, obie zjebalysmy. Ja po prostu nie chce się angażować w jednostronną relacje. I albo mi zaufa, że mbie obchodzi albo będzie wyglądać to tak jak teraz. Bo ja mogę i chce się postarać ale pytanie jest czy ona tez jest w stanie to dla mnie zrobić. Czy chce odpowiadac mi na pytania więcej niż jednym zdaniem lub słowem, czy chce pytać co u mnie i czy chce mi odpisywac i nie po paru godzinach. I rozumiem ze się zmieniła przez to co się wydarzyło na przestrzeni ostatniego roku i nie dziwi mnie to i chce poznać to kim jest teraz ale ona musi mi na to pozwolić.
Napisała mi coś w stylu ze za bardzo się przejmuje tym ze nie pisze i ze to nic takiego głębokiego i bez sensu rozkminiac bo ona ma wyjebane w telefon.
Odpowiedziałam ze może i tak ale w takim razie jeśli kogoś faktycznie interesuje to niech chociaż pokaże to na żywo jeśli tak woli.
Odpowiedz po godzinie gdy już spałam: ,,no rozumiem”
Ja 8 rano: ,,to chcesz spróbować to jakoś razem ogarnąć?”
Czekam już 10hXD
Chyba mam odpowiedz.
Nie jestem nawet zła, po prostu odnosze wrażenie ze ona wmówiła sobie i wierzy w to że nikogo nie interesuje gdy naprawdę jest tak ze to ją te osoby nie interesują i nie chce im nic mówić
4 notes · View notes
jazumst · 8 months
Text
Perfekcyjny hobbystyczny Jazu zakupowy swojego życia
Żeby Was... Jest 13sta a ja odjebałem kawał questów. Posłuchajcie:
Jak nigdy pani Matka odwołała wyjazd do miasta. Zdziwko, bo chciałem sobie połazić po sklepach, ale... Pewnie dzięki temu już za 1,5h będę pijany.
//
Kupiłem sobie 4pak u konkurencji, bo jest DUŻO taniej, więc wziąłem dwa. Dodatkowo kupiłem na fakturę kabel do telefonu służbowego, bo panny rozjebały stary na prywacie i żadna się nie poczuwa. Trzeba było jednak widzieć miny i wkurw jak rano nie mogły złożyć zamówień, bo telefon dead XD XD XD Teraz to trzeba było powiedzieć, mam w domu, co ja miałam zrobić, nie moja wina, wy też korzystacie, druga zmiana widziała - trzeba było mówić... Dawno tak nie pośmiałem. Kabla nie zgłosiła/zorganizowała żadna XD XD XD Wujek kupił za pieniądze prywaciarza. - Kupiłem też, bo właściwie po to jechałem, małe USB żeby zrobić sobie ładną playlistę do samochodu. 26zł to jak za darmo!
//
Przy okazji wyjazdu udało mi się połączyć telefon z radiem w samochodzie. Dla mnie to niesamowita nowość. Ciekawy jestem czy jakby w międzyczasie ktoś zadzwonił to mógłbym odebrać na radiu? Muszę to wypróbować koniecznie. I czy teraz będzie się łączyć automatycznie i jak to się ma jak nie będę puszczał muzyki z telefonu a np. USB.
//
Wziąłem się zawziąłem w końcu na duży filtr. Leci z niego jak ze starego fiuta. Ciurkiem i powoli. Zaobserwowałem, że kurwixy zaczęły coraz częściej skakać, czyli duszą się pierdolone. W gratisie zaczęła mi żółknąć roślina, więc chcąc nie chcąc wziąłem się do roboty. - Wylewka obrobiona. Strumień nieco większy. Nie zadowoliło mnie to jednak. - Wlew zajebany. Tu wywaliłem oczy, bo nie dalej jak trzy dni temu go robiłem. Strumień bez zmian. - Wkładu ruszać nie chciałem. No jak nic węże zajebane. Dłuuugo z nimi zwlekałem bojąc się stracić szczelność na łączeniach. Chuj - raz się żyje. Nie poszło jak chciałem, wiec żeby nie zalać pokoju do reszty, wezwałem panią Matkę. Wylałem wodę z węży i poszedłem wytrzepać je o garaż. Moją kurwę chyba dalej słychać jak niesie się szerokim echem. Cały pierdolony szlam poszedł na mnie. Chuj czarny wie jakim cudem. Nic w przestrzeń. Wszystko kurwa na mnie. Jak wróciłem na chatę to wyglądałem jakbym się obrzygał obficie. Woda trysła jak z murzyńskiej pały! Kurwixy zdezorientowane. Ostatni raz taki strumień widziały jak filtr był załączony pierwszy raz. Obecnie mam skręcony na połowę, a pralka jest całkiem niezła ^^ Niech mają małe cwele nieco rozrywki od pana.
//
Nie obeszło się też bez podmiany wody u Stefana i przy okazji jego filtra. Tego nie musiałem, ale już... W porównaniu z tym dużym to tu jest minutka.
//
Jak już usyfiłem akwarystyką kibel to go zmyłem, wstawiając jednocześnie pranie. I tak trzeba było tam posprzątać, więc kurwie były jedynie wymówką.
//
Zmiotłem w pokoju. Zaraz zgrywam playlistę, piję kawę. Potem obiad i walę browar do końca dnia.
//
Aaaaa! Gry w tagu to jeszcze dopowiem. Jak mnie ten syf oblazł to byłem tak wściekły, że chciałem z kopa zajebać w ten filtr. Żeby tego nie zrobić wyszedłem zrobić rundę wkoło osiedla z PokemonGo. Myślałem, że zrobię sobie stopa pod chatą, ale kurwy zmienili zasady!!! Nie ma już tak łatwo. No i się zesrało. Po prostu się przeszedłem taki obrzygany :P
//
To jeszcze o tych ludziach, ale uwierzcie nie chce mi się już pisać. Przyszła nowa na szkolenie. Po 50tce. Całe życie jebała na czarno. Norwegia, Niemcy, nawet jebana Białoruś XD Teraz się zorientowała, że poza pełną wersalką kasy nie dostanie złamanego grosza z ZUSu. Chce na resztę życia iść do normalniej pracy na umowę. - Na koniec dnia stwierdziła, że chce czegoś łatwego, bo jest już stara i po tych 8,5h ledwo żyje. A stała praktycznie tylko i kroiła XD - Jak już poszła to spojrzeliśmy na siebie z Kiero i stwierdziliśmy, że tyle było z nowego pracownika :P
Wytrzymałyście? Ty zajebiście XD :* Kocham Was!
10 notes · View notes
omiaas · 8 months
Text
24.10.2023
Fast🍂 + 2L💧
Spalone: 180 kcal
Bilans: -180 kcal
Witam. Dzisiejszy dzień podsumowując był całkiem w porządku, jednak też trochę męczący. Nie chodzi o zmęczenie jako tako fizyczne, a bardziej nie wiem, mentalne? Może. Jeśli chodzi o fasta, to w sumie go nie planowałam, ale w zasadzie nie byłam głodna, plus brak czasu na cokolwiek zrobił swoje. Jak wrócę do domu (w piątek) to zamierzam się zważyć, ponieważ dawno tego nie robiłam, ale muszę, bo inaczej nie będę widziała zmian. Tak szczerze, to strasznie się boj�� tego co tam zobaczę. Ale serio, bez wiedzy na czym teraz stoję popadnę chyba w jakąś paranoję. Jeśli chodzi o teraz, to muszę się nauczyć na sprawdzian, na który totalnie nic nie umiem, a jeszcze w ciągu kolejnych dwóch dni, mam następne trzy sprawdziany, także zapowiada się wspaniale. Chcę już do domu. Dawno tak nie miałam, że chciałam tego tak bardzo, jak w tym momencie, ale serio, jestem po prostu zmęczona tym wszystkim.
No w każdym razie, mam nadzieję, że wy mieliście udany dzień🧡
Trzymajcie się🎃
Tumblr media
(Stwierdziłam, że skoro jest jesień to zrobię taki wystrój postów, mam nadzieję, że nie wygląda jakoś bardzo źle😊)
3 notes · View notes
madduck44 · 9 months
Text
GUESS WHAT... I DID IT & TROCHE INFO O MNIE BO TAK Z DUPY TU PRZYSZŁAM
Tumblr media
jestem taka szczęśliwa Jezu. Po za tym weszłam na wagę i dzięki temu fastowi pokazuje mi teraz pół kg mniej chociaż nie paliłam wczorajszego dnia niewiadomo ile (zrobiłam może 6k kroków)
67,5 mnie satysfakcjonuje... to nie 73 nie? Bo w najgorszym momencie tyle ważyłam.
Troszkę o mnie (tw. Nudne w chuj)
Mam 17 lat, niebawem skończę 18... mam 174cm wzrostu i w najgorszym momencie ważyłam 73kg. Siedzę w tym gównie od jakichś 6 lat (gdzieś w wieku 10-11 się zaczęło) bo jako dziecko byłam bardziej tłusta i wyższa niż rowiesnicy. Wiadomo - śmiali się ze mnie. Gdzieś w czwartej klasie natknęłam się na blogi o tym szybkim chudnieciu. Najbardziej zawsze przeszkadzały mi uda ale od czterech lat nienawiść dotyczy całego mojego ciała bo nic nie jest okej. Do czasu pandemii do 8 klasy byłam w zdrowej kondycji i nawet tego nie widziałam. Widziałam to jako nadwagę. Poprostu w porównaniu z innymi (np. Znajoma która miała 150cm wzrostu i ważyła z 35-40 kg) czułam się wielką z moim 50 na wadze i wzrostem wtedy ok. 168
Pandemia moja obsesję na punkcie nie jedzenia zmieniła w ciągle napady i wymioty. Wtedy przytyłam 10 w chyba rok. Na bilansie w nowej szkole waga pokazała 64 i znowu się załamałam. Do wakacji przytyłam do wagi 73. Mam straszne rozstępy i no nie wyglądałam dobrze. Potem przyszedł wyjazd za granicę na praktyki do Barcelony. Byłam tam sama bez żadnych znajomych. Dwie laski mnie nie lubiły i ze mnie cisnęły bekę. Popadłam w jakiś obłęd nic nie jedzenia i pokochałam tam sport. 20k kroków dziennie minimum plus poranne bieganie. Oxkaxleczałam się za każdy najmniejszy błąd. Zeszłam tam w miesiąc do wagi 62 kg ale okazało się że to wszystko siadło mi nieźle na psychice i znowu zajadalam stres i smutek i wróciłam do wagi 70...
Do osiemnastki chce już schudnąć na dobre do wagi 56 bo to taka moja wstępnie wymarzoną waga w której będę na pograniczu niedowagi i normalnego BMI. Wiem że jak mama zauważy że schudnę będzie mi gadac jak ja wyglądam. Na najbliższych badaniach również będę miała wazenie a ona jeszcze będzie przy mnie i będzie widziała wyniki bo nie jestem pelnoletnia. Dla niej tylko jak jestem grubsza od niej i brzydsza to jest dobrze. To samo mówiła do mojego starszego brata który kiedyś też był gruby, zaczął trenować i przeszedł na dietę. Pokochał sport, zrobił kurs na trenera personalnego i teraz mieszka w wwa i tam studiuje. Jak tylko przyjeżdża to mu mówi że się zagłodzi na śmierć, że twarz ma chudą... ale to już nie ważne. Ważne żebym ja schudła do tych 56kg a kto wie? Może później zejdę do 50??? Laski z klasy mi pozazdroszczą
5 notes · View notes
Text
Co jakiś czas zdarzało jej się wracać do najgorszych czasów swojego życia, czasów gdy nie miała nikogo a całą rzeczywistość spowijał mrok. Nie chciała współczucia, chciała zostać zauwazona, i chociaz nie umiała się do tego przyznać chciala pomocy. Chciała pomocy od własnych rodziców, ale jedyne co słyszała to kpiny i wyrzuty. Gdy już myślała, że sięga ich pomocnej dłoni trafiała na jeszcze gorsze dno. Była nimi zawiedziona i być może do dzisiaj ją to boli, i być może do dzisiaj nie potrafi im aż tak zaufać, bo w głowie wciaż słyszy słowa gdy wychodzac od psychologa ojciec powiedział jej "gdybyś była normalna nie musielibysmy za to płacić" Nigdy więcej nie prosiła o pomoc, nigdy więcej nie pokazała, że jej potrzebuję bo to pokazało jej, ze musi byc twarda jak stal, wstydziła sie uczuć i do dzisiaj nie zawsze potrafi je okazać.
Lecz nie to ja zniszczyło
Pierwszą rzeczą jaką ją zniszczyła była 9 letnia ona, wbijająca jej do głowy, że jest nic nie warta bo wokół wszystko jest kłamstwem a ona sama nie wie kim jest, nie wie co powinna czuc a czego nie. Nie wiedziała czemu w ciągu jednego dnia zasiało się w niej tyle mroku. Mrok rósł i rósł, a po niej samej zostawało coraz mniej. W głowie wybrzmiewały słowa, że może kiedys będzie cos warta, ale napewno nie dzisiaj, bo jest niechcianym dzieckiem, kimś kto został porzucony i oddany ludziom, którzy nie chcieli jej pomóc.
Drugą rzeczą, a właściwie osobą był jej ojciec. Codziennie wpajający jej swoim zachowaniem, ze miała racje, jest nic nie warta, nieznaczaca i wszystkim by było lepiej gdyby pewnego dnia sie nie obudziła, wiele razy myślała aby dać im spokój, odejść i już nie wrócić. Wiele razy myslała, że może odetchneli by gdyby zobaczyli, że jest martwa, i pamięta noc gdy była juz starsza i nigdy wczesniej to cierpienie nie wydało jej sie tak silne jak tamtej nocy, zeszła na dół do ojca i rozpłakała się jak nigdy pytając "czemu mnie nie kochasz?" nie zdawał sobie sprawy co czuła gdy codziennie wbijał jej sztylety i wspomagał rany nożami, gdy każde słowo i gest wbijały jej do głowy, ze te wszystkie mysli jakie ma w głowie sa cholerną prawdą. I wiele było rozmów gdy w akcie rozpaczy szła do niego, i choc obiecywała sobie, ze więcej razy pierwsza reki nie podniesie szła i toczyła ta bitwe jeszcze raz. Ostatnia rozmowa odbyła sie rok temu kiedy już wszystkie rozmowy były nieudanymi a uczucia były niezrozumiane, nie miała już więcej sił, nie chciała więcej sie meczyć. Powiedziała wszystko, wypomniała wszystkie sytuacje a ojciec był w szoku, pierwszy raz widziała łzy w jego oczach i wyraz twarzy którego nie zapomni nigdy, powiedziała mu : "Nie mam już sił, walcze i walcze o nas bo cie kocham, ale nie mam już czym, nie mam nadziei ani armii która by mi pomogła otworzyć sie na ciebie, to już ostatnia szansa, jesli kiedykolwiek zranisz mnie raz jeszcze obiecuję, ze więcej mnie nie zobaczysz, nie usłyszysz, nie będe chciała cie znać" I tak jest do dziś, dała mu ostatnie słowo i chociaz na razie jest dobrze kto wie co sie wydarzy.
Trzecią osobą był 17 letni wtedy chłopak, jej wsparcie, jej całe życie, oddała mu swoje ciało, duszę, umysł i przelała dla niego wszystkie najlepsze uczucia jakie miała. Otworzyła sie na kogos pierwszy raz od stu lat...jej pierwsza miłość. I wszystko byłoby dobrze gdyby po czasie nie zaczał jej niszczyć, powoli choć efektywnie. Wyginając ręce i łamiąc serce zabierał jej każdą jej cześć której do dzisiaj nie potrafi odzyskać. Zostawił mówiąc jedynie, że "czegoś widocznie zabrakło" Ale czego skoro dała mu wszystko? Wszystkie jej cześci umarły bezpowrotnie i lata zajęło jej budowanie siebie na nowo bo czuła sie jakby powstawała z prochu. Wprowadził ją w depresje tak ogromna, ze pamieta tylko o tym jej serce i blizny które sobie pozostawiła. Nigdy nikomu nie powiedziała jak ogromny miało to na nią wpływ i chyba nigdy już nie powie. Szydziła z ludzi i ze świata, napawała się swoim cierpieniem i stała się istnym koszmarem. Nienawidziła wszystkiego, wyżywała sie na swoich rękach i choć jednoczesnie bolało, przez jakiś czas zapomniała co to ból i czuła jedynie złość. Nigdy więcej nie dopuściła do swojego serce kogoś tak blisko tworząc bariere ochronną z wszystkich czarnych wspomnień jakie miała na temat ludzi.
Po wszystkim zamkneła czarna część siebie, nigdy więcej jej nie otworzyła, bo wie, że wtedy już by jej nie było. Chłopak złamał ją tak mocno, że kilka lat temu gdy wydawało jej sie ze go zauwazyła ludzie wokół w galerii chcieli wzywac pogotowie bo zasłabła nie mogąc złapać oddechu. Czuła jakby w głowie szalały jej demony, rozmawiała z diabłem. To jest jej demon przeszłości najczarniejszy jaki może dla niej istnieć i wie, ze jesli kiedys ja znajdzie pokona ją od razu.
Wrył jej sie w głowe tak mocno, że po dziś dzień pamieta jego zapach, kształt zębów i usmiech który kiedys był najpiekniejszym a dzisiaj na jego widok nieruchomieje.
Więc prosze, nie pozwól mi więcej go spotkać
10 notes · View notes
Text
Emma do Bruce'a
Drogi Brusie,
Bruce, Bruce, Bruce. Czy wciąż będę do ciebie pisać, kiedy remont dobiegnie końca? Kiedy wszystko wróci do pewnego rodzaju normalności? Czy może normalność już się skończyła… czy rozłamu w świecie Nefilim nie da się już naprawić i będzie on tylko pogłębiać się z czasem, z coraz większymi i większymi zmianami, aż wreszcie nie będzie się dało udźwignąć tych zmian? W takim wypadku będę do ciebie nadal pisać, Bruce, jako milczącego świadka osobliwych czasów.
Przepraszam, przepraszam. Czuję się nieco poetycko, ponieważ dzisiaj odwiedzili nas Jem, Tessa, Kit i Mina i… to trochę dlatego, że Jem i Tessa tak właśnie mówią. Bo są, no wiesz, starzy. I trochę dlatego, że sprawa z przeklętym domem zbliża się do końca i nie mam pojęcia, jak wszystko później się ułoży.
W każdym razie, nie poczyniliśmy dzisiaj żadnych postępów z klątwą, skończyło się na wizycie rodziny Carstairs-Herondale, która powinna wybrać sobie jakieś krótsze nazwisko. Team Epoka Wiktoriańska? Team Czasy Kiedy Wszystko Było Bardziej Romantyczne, Ale Podróżowanie Zajmowało Całe Wieki? Hmm. Chyba będę musiała zapytać ich o pomysły, bo moje są, yyy, kiepskie.
Tuż po ich przyjeździe pojawiły się pewne komplikacje. Wybraliśmy dla nich kilka sypialni i poprosiliśmy skrzaty, żeby przygotowały dla nich pościel, ręczniki i takie tam. Sprawdziliśmy je przed zjawieniem się gości i cieszę się, że to zrobiliśmy, ponieważ faerie przygotowały pokoje dla… ptaków? Ogromnych, ludzkiej wielkości ptaków. Wielkie gniazda z patyków, szerokie na sześć stóp, i gałęzie, na których można usiąść. I wielkie kule z karmą dla ptaków wiszące pod sufitem. Dlatego musieliśmy poprosić, żeby wszystko zmieniły i skrzaty wyglądały na rozczarowane. (Przecież nie powiedzieliśmy, że goście są ptakami! Nie mam pojęcia, dlaczego tak pomyślały!) Najgorsze jest to, że naprawdę dobrze się spisały, gdyby rzeczywiście odwiedziły nas ogromne ptaki, byłoby im bardzo wygodnie. Skrzaty wciąż wydawały się zaskoczone, kiedy wszyscy się pojawili i Mina nie okazała się dużym jajem. Ach, te faerie.
Skoro już mowa o Minie, która nie jest dużym jajem, a raczej małym dzieckiem, to jest ona ekstremalnie urocza. Potrafi już chodzić, czy też dreptać, mówi „mama”, „tata” i „kisz”, ponieważ najwyraźniej tak nazywa Kita. Ma własną małą, drewnianą stelę i ciągle próbuje nią rysować po wszystkich. Najwidoczniej Kit uczy się run i Mina też chce się uczyć.
Powinniśmy od razu przejść do złamania klątwy, lecz prawda jest taka, że po prostu bardzo przyjemnie się nam razem siedziało. Z Tessą i Jemem czas mija tak spokojnie, co jest bardzo miłe, biorąc pod uwagę, jak nerwowi są nasi niektórzy przyjaciele. Domyślam się, że kiedy przeszło się przez to wszystko, co im się przydarzyło, już niewiele może cię zmartwić. Uspokaja mnie samo to, jak Jem mówi o klątwie, że poradzimy sobie z nią, chociaż właściwie nie wiemy, co robimy i co poszło dotąd źle.
Wydają się także być pod wrażeniem domu, co napawa Juliana dumą w niezwykle uroczy sposób. Tessa mówiła, że kiedy byli tutaj ostatni raz, Tatianę aresztowano i wysłano do Żelaznych Sióstr, a oni szukali różnych demonicznych rzeczy. (Przyznała, że większości z nich nie znaleźli. Z tego co mówi, wydaje się oczywiste, że nie zdawali sobie sprawy, jakie zagrożenie stanowiła Tatiana, dopóki nie było za późno – naprawdę chciałam ją o to zapytać, ale temat wydawał się zbyt ponury, a my spędzaliśmy miło czas.) Jem dodał, że dom już wtedy znajdował się w złym stanie, lecz Tessa powiedziała, że widziała dom w "w czasach świetności" podczas balu, po czym zarumieniła się. Cokolwiek wydarzyło się podczas tamtego balu, musiało być niesamowite, skoro rumieni się po 130 latach!
Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia wspomnień, które niczym ciężki całun wiszą nad tym miejscem i żadna warstwa farby ani nowe okna nic na to nie pomogą. To może być klątwa, oczywiście. Jednak tego wieczoru było weselej niż kiedykolwiek wcześniej. Po raz pierwszy poczułam się trochę, jakby to był nasz dom, odwiedzili nas przyjaciele i było zaskakująco miło i zwyczajnie. Tak długo, jak nie myślałam o tym, co dzieje się w Clave.
Martwię się czymś jeszcze: Kitem. Siedział z nami przez większość dnia, lecz był bardzo milczący, jak na niego, i kilka razy przeprosił nas, żeby wyjść pospacerować po ogrodzie. Julian powiedział, że Kit chyba zerwał ze swoją dziewczyną i może z tego powodu jest smutny, ale sama nie wiem. Denerwował się w obecności robotników i bacznie im się przyglądał, kiedy znajdowali się w pobliżu. Round Tom przedstawił się mu, na co Kit tylko przytaknął, ale nie zdradził swojego imienia ani żadnych informacji o sobie. Trudno go za to winić. Jego relacje z faerie i Krainą Faerie są skomplikowane. Według Tessy, Cirenworth jest pilnie strzeżone przed wtargnięciem faerie, zabezpieczono nawet pobliskie miasto i drogi. Magnus i Catarina już o to zadbali. Byłaby to jedna z nielicznych okazji, kiedy Kit znajduje się w pobliżu faerie od czasu bitwy na obrzeżach Alicante; chociaż te faerie nie stanowią zagrożenia, musi czuć się dziwnie.
Ale znasz Kita. Posiada tą swoją aurę, jakby nie chciał odpowiadać na pytania o swoje samopoczucie. Dzisiaj przyglądał się faerie w ogrodzie – albo się nimi martwił, albo chciał do nich dołączyć? Sama nie wiem. Może Julianowi albo mnie uda się go namówić na zwierzenia, kiedy tu jest. A może znajdę chwilę, żeby zapytać Jema i Tessę czy wiedzą, co się dzieje.
No dobrze, to tyle ode mnie, Bruce. Jutro złamiemy klątwę! Mam nadzieję!
Emma
17 notes · View notes
mikoo00 · 9 months
Text
🙂
Wczoraj widziałem na tik toka mema o reakcji terapeuty na wieść że się pije energetyki biorąc lekarstwa mające na celu stabilizację nastroju
Wniosłem na terapie Tigera XD nie spodziewałem się takie wkurw że strony terapeutki
Okej zgadzam się z tym że powinienem je ograniczyć ale nie muszę z nich rezygnować są dobre i pobudzają Dla mnie nie ma różnicy czy pije ileś tam kaw czy energetyka jednego wciągu dnia Już nie pije ich litrami i codziennie więc git
Jest w zaleceniach by ich nie pić ale dla mnje nie są wyzwalaczem i nie przesadzam
Ona zaczęła porównywać je do bez alkoholowego piwa że to to samo XD Moja droga nie wiem czy wiesz ale w energetykach nie ma alkoholu w maleńki h ilościach jak w zerówkach i nawet otwieranie puszki nie brzmi identycznie Także jest to debilne porównanie Innym się mogą źle kojazyc nasilać emocje będące wyzwalaczami Dlatego raczej nie pije ich jak jestem zdołowany
Zaczęła pierdolić że kompletnie nie trzeźwieje bo inni wioda sobie sielankowe życie 🙂👍 Nie liczni tak mają Większość osób nawet z rocznym stażem powie ze ich wkurwia ciągle gadanie jak zajebiste jest życie Bo kurwa nie jest Jak się nie ma problemów to wszystko jest gites Ale ciekaw jestem ile prawdy jest w tym co mówią inni na terapi Łatwiej jest chrzanić że wszystko jest git
Moja chwiejnosc emocjonalną ni wynika z tego ze wgl nie stosuje się do zaleceń Tak jak ona to twierdzi Mówi że moje reakcje emocjonalne świadczą o tym ze nie pozbyłem się mechanizmów Powodzenia w rozpracowywaniu ich Jakby sama była alkoholikiem wiedziałaby że nie jest to takie proste Plus pracujemy na emocjach poprzez gadanie jak się czujemy thats it Ja wiem ze zastępuje te nie wygodne innymi które łatwiej mi znieść Typu zlesc czy lub zamieniam problemy w sarkazm jeden wielką tragikomedie I czy wciągu 5 miesięcy nam mówili o tym jak regulować emocje w inny sposób niż "zajmij się czymś" lol nie
Jako osoba z objawami bordera jasne że będę miał problemy z trzymaniem się haltu ale sie staram
Wkurwiło mnie jak powiedziała że nic się nie zmieniło we mnie Jak się miałoby zmienić w kwestii emocjonalnej Pracuje nad tym we własnym zakresie Nie siedzę i rycze nad tym ze ooo napewno mam bpd I nic z tym nie zrobię Słucham o tym jak inni sobie radzą z objawami dostrzegam powoli mechanizmy
To nie jest tak że terapia nie jest dla mnie cały czas mi to powtarza jakby się chciała mnie pozbyć i była obrażona wręcz na mnie,, Ja Panu mówiłam że to nie jest dla Pana ale sie pan upiera że da rade" kurwa mać 9 miesięcy nie pije i to zasługa meetingów Gdybym wgl nie pracował nad sobą Chlalbym dalej
Jestem chyba pierwszym jej pacjentem w młodym wieku który prócz alkoholizmu ma inne problemy
Mowila ze nic nie wyniosłem z poprzedniej terapi
...
Żeby mnie kurwa widziała na początku Ale nie ma świadomości jak źle było Okej nie stosowałem się do wszystkich zaleceń po terapi i zapiłem ale teraz to robię i staram się we własnym tempie zmienić pewne nawyki więc niech mi nie pierdoli głupot i się na mnie nie obraża o byle gówno
Jakoś możemy palić szlugi przez to też działa psychoaktywne i szkodzi zdrowiu jeszcze bardziej
,, w trzezwieniu chodzi o to by nauczyć się radzić z emocjami bez substancji wpływających na nastroj" taaak? To czemu nie zachęcają do rzucenia palenia
To ze dla innych energetyki są wyzwalaczem to mnie chuja obchodzi Nie wnoszę puszek na terapie bo szanuje innych ale mi to nic nie robi po za tym ze jestem trochę nerwowy Nie czuje by to nawet silniej na mnie działało niż kawa Moj organizm jest przyzwyczajony do takiej dawki kofeiny Energetyki kojażą mi się tylko z ed Pomagają gdy jestem głodny i są dobre Do wyboru mam energetyki wodę i kawę jeśli chodzi o napoje (kcal i smak) nawet koli zbytnio nie mogę pić ale powoli do tego wracam Zamieżam faktycznie ograniczyć energetyki ale wtedy i tak będę żłopał kawę litrami i cole zero
Myślę że wiele z tego co o mnie powiedziała wynika jedynie z tego ze była na mnie zła i z tego ze nie rozumie mnie ani nie jest przyzwyczajona do tak silnych reakcji emocjonalnych bo nigdy prawdopodobnie nie pracowała z takimi pacjentami albo tak pomagała że się zbuntowali i przestali mieć motywację do dalszej pracy
Chce żebym bardziej się starał okej to nie wiedząc jak mam przeżywać emocje będę tam ryczał kiedy ze chce pokazując jak naprawdę reaguje gdy nikt nie widzi 🙂👍Prosz bardzo
Lubię moja grupę więc że względu na nich oraz szacunek do samego siebie nie będę miał wypierdolony w terapie
Zmieniłem w sobie w chuj dużo rzeczy a to jak się postrzegam niestety wynika z tego ze mój leb pod wpływem emocji nie słucha racjonalnego gdybania
Lol wiem że jestem inteligentny i kreatywny i widzę zalety w swojej emocjonalności nawet jeśli wydaje mi się że to powód do wstydu Potrafię obserwować innych i szczerze zawsze to był powód czemu bylem wstanie pracować nad sobą Widzę więcej niż inni mam wrażenie i sa osoby które podziwiam za niektóre zachowania i widzę że mamy kilka wspólnych cech które ktoś lepiej wykorzystuje niż ja To jest coś co na mnie działało i działa bardziej niż gadanie terapeuty Nie mówię że wgl bo się zdaza że pewnych rzeczy nie widzę i terapeutą mnie o czymś uświadamia Ale to zależy od podejścia drugiej osoby
Rozumiem też chcę dla mnie jak najlepiej gdyby tak nie było wyjebała by mnie i moją winą w tym ze gdzieś tam złamałem kontrakt Także się do tego dostosuje
Jeszcze 3 mieś mi zostały i potem pójdę na behawioralną
13 notes · View notes
trudnadusza14 · 8 months
Text
23.10.2023
Chyba udało mi się zasnąć. Ale budziłam się co chwila z tym kołataniem serca
Przespałam z ciągłymi pobudkami. Plus realistyczne sny,nawet bardzo. Do tego stopnia że do teraz się zastanawiam czy to się nie zdarzyło
Realistyczne ale nudne
Jak postanowiłam wstać to jakieś 4 godziny z przerwami spałam
Do 10
Jak wstałam to tak mnie zabolała znowu głowa,cała drżałam,kręciło mi się w głowie,mdliło i znowu wymioty
Nie wiem co jest grane
Napisałam do kuzynki że do 17 się wyrobie
Bo musiałam jeszcze podejść bo miałam dziś dowiedzieć się odnośnie praktyk.
I dupa. Pani się pochorowała
Muszę poczekać z tydzień
Mieliśmy iść z kuzynkami do kociej kawiarni. I obu się podobało
Rozmawialiśmy,bawiliśmy się z kotami i piliśmy kawę.
Później kuzynka chciała ciasto i dziwiła się że ja nie chce
Jak poszłam do łazienki zatrzasnelam się w kiblu xD
Ja i mój pech z drzwiami. Który to już raz xD
Wybrałyśmy się na spacer i poszłyśmy do żabki
One wzięły hotdogi a ja kupiłam sobie tylko gumy i izotonik.
To już wzbudziło pewne podejrzenia xd
Poszłyśmy schować się przed deszczem na ratuszu pod parasolkami pod kawiarnią i sobie rozmawiałyśmy.
Postanowiliśmy iść do jednej z kuzynek
Tam ciotka która dawno mnie nie widziała. Parę lat. Przytuliła mnie i się ucieszyła.
Usłyszałam że wyglądam jakbym schudła 20 kg i pytała się jak to zrobiłam
Say what... Wait.
Widziała mnie już dawno dawno kiedy były początki jak się odchudzałam. Aha dlatego
Podziękowałam i wspomniałam że to nic w porównaniu co było 2 lata temu
Dopytała co robiłam. Nie odpowiedziałam a ona poszła do kuchni
Poszliśmy do pokoju. Grałyśmy na konsoli w Mario, potem tańczyłyśmy,grałyśmy w piłkę (tak w domu xD)
Od wujka dostaliśmy po lizaku. Lubię lizaki ale coś bardzo nie chciało mi się jeść
Ogólnie też wujek bardzo się wygłupiał,miał niezłą głupawkę
I potem sobie śpiewamy a ciotka przyniosła nam pizzę do jedzenia.
I kolejny raz widząc jedzenie nie miałam apetytu. A nic nie jadłam od wczoraj
Pytały się mnie czemu nie jem. A ja że nie mam apetytu,bo faktycznie nie miałam. Namawiały mnie do tego ale ja patrząc co tam jest a głównie chodziło o to że "mięso" to nawet nie pomyślałam żeby to tknąć bo mięsa to szczególnie nienawidzę
Były gadki że mam jeść bo nic nie jadłam
Mimo to nie śniło mi się jesc pizzy w której jest mięso
I serio ale dziś był ten głos aktywny cały czas
"Nie jedz,jesteś silna,będzie potem nagroda za to"
Wraz z tymi głosami pojawiła się ta co chciałaby zakończyć wszystko
Mimo to dalej usiłowałam zgrywać pozory że wszystko jest super
Mówiłam że mam plany itd bo w sumie gadaliśmy gdzie zamierzamy później iść
Później graliśmy wraz z ciotką w grę "What's this meme ?"
Chodziło o to by dopasować teksty do zdjęcia z memów.
Fajna gra nawet. Trochę się pośmialiśmy
Ogólnie pies kuzynki baaardzo ale to bardzo mnie lubił i leżał mi na kolanach prawie cały czas xD
Potem wujek nas podwozi do domu. Ja weszłam i moje pupile na mnie czekały. Obwąchiwały mnie jak szalone. No tak. Czuć ode mnie różne koty i psa
Później chcąc oglądać telewizję okazało się że chyba coś się popsuło. Cały czas jest brak sygnału. Jutro to się zobaczy
Rozmyślałam tak nad swoim życiem i zastanawia mnie jedno. Mam euforie a są dalej te głosy i myśli samobójcze
Trafiłam na tiktoka który mówił że jeżeli bym się zabiła to różne rzeczy będą i nie doswiadcze też różnych aspektów życia. Wiecie co. Nie ruszyło mnie to ani trochę
Chyba jedna część mnie która jest mimo wszystko dalej aktywna to jest w takim amoku samobójczym że stan "popełnię samobójstwo jeśli będzie okazja" jest nadal aktualny. Mimo że wraz z tą górują też jeszcze dwie
A tak gdzies o 3 się zorientowałam że nic nie zjadłam w ogóle
I poczułam chorą satysfakcję.
Chore.
Jutro impreza urodzinowa u kuzynki. Pewnie będę musiała zjeść tort. Choć szczerze nie mam ochoty na nic słodkiego ani w ogóle nic. Mam jakiś wstręt,nasilający się jak cholera
Chyba muszę pogadać z dietetyk o tym
Może uda mi się zasnąć
Także ten. Do zobaczenia kochani
Trzymajcie się 💜
3 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Kurtyna po ciarach żenady
EDIT
OMG. 
PRODUCENTEM TYCH SEQUELI JEST WARNER BROS JAPAN.
JAPIEROLE JEŻU MNIEJ W SWOJEJ OPIECE, BO NIE WYROBIĘ.
I do tego Geoff z Mother Basemant potwierdza, że konstrukcja tych dwóch filmów jest tak samo zła jak tego filmu, który oglądałam i na wspomnienie o którym przeszywają mnie ciary krindżu... 
OMG. 
Oddali jednak prawa autorskie, ale zastrzegli, że sami muszą ekranizację zrobić i spierdolili po całości. Masakra... 
---
Budzę się raz na jakiś czas z rantem na ZŁE ekranizacje.
No i się obudziłam - tumblr podpowiedział mi niewinnie “o popatrz, jaki ładny fanart twojego ulubionego anime/mangi, która w twoim serduszku wciąż budzi promyczek nostalgii i ciepełka”
Kliknęłam.
A stamtąd dostałam podpowiedzi do obejrzenia gifów z filmu... podejrzanie znajomo wyglądały te gify, jakbym je gdzieś widziała tylko INNE... Patrzę... a to kolejna ekranizacja Fullmetal Alchemist z aktorami, z japońską koszmarną grą aktorską, tragiczną reżyserią, żenującymi efektami specjalnymi i brakiem scenariusza. AAAAAAAA...!
Kurde, te prawa autorskie, które trzymają Japończycy są mi solą w oku!
Mają prawa na jakąś kosmiczną ilość dekad i wiedzą, że na TEJ HISTORII można kosić kasę, bo kochają ją miliony ludzi na całym świecie (ponieważ ma ona w korzeniach fabuły inspirację wydarzeniami z Europy przez przekrój wieków, anihilację Żydów, zderzenie kultur na pograniczu Kaukazu, a nawet sięga do legend Babilonu i pierwszych dynastii Chińskich, a w dodatku jednocześnie jest tam melodramatem, akcyjniakiem i thillerem kryminalnym, ech... ta historia ma TAKI potencjał!). Warner Bros zabierało się do negocjacji o te prawa kilka razy i NIC, Japonia (chyba Square Enix albo Bandai, nie jestem pewna) nie oddadzą tej złotej kurki. Szlag by to. Bo ta historia ma TAKI potencjał... I tyle moralnych problemów, tyle chwil refleksji - nad wojną, nad rolą rodziców, nad przebaczeniem, nad wadami ludzkimi, nad wiarą i jej rolą w życiu...
Nie wiem czy Amerykanie zrobiliby FMA sensownie, wykorzystując potencjał - tak jak Netflix zażyna Wiedźmina - ale przynajmniej postaraliby się o scenariusz, jakąś wizję autorką, ba! O ADAPTACJĘ spójnej historii, bo te filmy z aktorami to nie filmy - to odgrywanie ulubionych scenek z komiksu w kostiumach i w pełnej scenografii, to, że brak napięcia, emocji w ogóle brak. Jak nie znasz komiksu to nie zrozumiesz. Te filmy nie bronią się jako niezależne dzieła... Tj. jeszcze nie widziałam, ale już mam zgagę. 
Chciałabym zobaczyć Edka gadającego po ingliszu, po dojczlandzkiemu (bo oni żyją w państwie wzorowanym na Niemczach z okresu III Rzeszy xD to miałoby sens). Niech będzie Azjatą, jeżeli musi być Azjatą - po prostu jego ( i Ala) jasne włosy znajdują uzasadnienie w historii tak samo jak uzasadnienie mogą znaleźć egzotyczne rysy, tyle, że może bardziej Tatarskie lub Tureckie niż Japońskie, ale ech... To mogłoby być częścią do eksploracji w ramach scenariusza - komiks jako medium nie oddaje przynależności etnicznej bohaterów (eeee... no w sumie akurat ten komiks oddaje :P autorka postarała się by zaznaczyć odmienność bohaterów z Państwa Xing, ale nie czyni z tego w ogóle tematu do rozkminy - po prostu zgraja bohaterów to zróżnicowana etnicznie zbieranina), a bracia mają jednak w genach twist, który można by na potrzeby ekranizacji podkręcić, uwidocznić to, że niby są tacy jak wszyscy z ich rejonów, są swoi, są krajanami, ale jednak wyglądają trochę inaczej... Czyli niby są tak “aryjscy”, jak koleżanka Winry, ale jednak coś ich w widoczny sposób odróżnia...
Bardzo chcę zobaczyć dylematy przed którymi stoją bohaterowie przedstawione w bardziej uniwersalnym dla dorosłych medium. Bardzo. Zamiast głupiutkich żarcików z kreskówki - głupiutkie żarciki akceptowalne w ramach języka filmu rozrywkowego. Chcę, aby sceny, które mi kiedyś stawiały włosy na karku - tu postawiły włosy na karku komuś, kto będzie oglądał ekranizację. By poważne sceny wybrzmiały równie mocno, ale w języku filmu, z wykorzystaniem gry aktorskiej, scenariusza, reżyserii, dialogów.
Ech. 
Bardzo bym chciała, aby więcej osób pokochała FMA tak bardzo jak kocham tę serię ja, ale póki co, przez prawa autorskie (które co najgorsze w znaczniej części nie należą do autorki tylko do producenta, taki wyzysk w ich prawie krajowym) to nie możliwe.
Polecam wciąż mocno kosmiks.
youtube
3 notes · View notes