Tumgik
anarchitektura · 4 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Biennale Architektury w Wenecji 2023. Kuratorka: Lesley Lokko - architektka szkocko-ghańska.
1 note · View note
anarchitektura · 2 years
Text
Pustostany na greckiej wyspie Rodos
Miasto Rodos
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
11 notes · View notes
anarchitektura · 2 years
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Drolma Ling Accommodation/ Meditation and Yoga Retreat Center - Rodos, Grecja
Jeśli chcecie pobyć na Rodos w trybie "low budget", polecam miejsce Drolma Ling założone przez Ifigenię, która przeprowadziła się na wyspę 27 lat temu z Aten. Poza prowadzeniem pola namiotowego na wzniesieniu w wiosce Theologos (2 km od wybrzeża Morza Egejskiego, 27 kom od miasta Rodos), obsadzonego tutejszą roślinnością Ifigenia prowadzi również lokalne centrum jogi i medytacji. Zwróćcie uwagę na "anarchitektonicznie" domki z drewna oraz paneli, które są do wynajęcia na campingu.
Link do strony Drolmy Ling
1 note · View note
anarchitektura · 4 years
Text
Urbex na Cramond Island (Szkocja)
Tumblr media
Unikalną cechą tej niewielkiej (19 ha) wyspy na wschodnim wybrzeżu Szkocji w pobliżu Edynburga, jest możliwość dostania się na nią pieszo wąskim przejściem jedynie dwa razy na dobę w momencie odpływu. Rozpisany na miesiące dzienny harmonogram przypływów i odpływów, trwających ok. 2 godziny każdy (w przedziale czasem nawet kilkunastogodzinnym), dostępny jest przy plaży od strony wsi Cramond. 
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Betonowe słupy wzdłuż przejścia mierzącego około milę (1,6 km) to dawna ochrona przed łodziami podwodnymi ponieważ wyspa stanowiła jeden z kliczowych elementów obronnych tego rejonu. Na samej Cramond Island znajdują się ruiny bunkrów jako pozostałości po systemie obronnym z czasów II wojny swiatowej.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Po przybyciu na plażę Cramond, trafiliśmy na przypływ, który po 1,5 h cofnął się i w końcu ukazało się suche przejście. 
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Na wyspie stacjonowała artyleria wyposażona w reflektory-szperacze. Resztki zabudowań betonowych to dawne składy zaopatrzenia, pomieszczenia załogi oraz fundamenty baterii, które m.in. miały zwalczać szybkie łodzie torpedowe. Całośc miała chronić stocznię w Rosyth na północnym brzegu zatoki Firth of Fotrh.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
We wsi Cramond (gaelicki: Cathair Amain) możemy zobaczyć tradycyjną architekturę wernakularną południowo-wschodniej Szkocji, wznoszoną z kamienia otynkowanego białym wapnem, z charakterystycznymi oknami z czarnymi obramieniami oraz schodkowymi szczytami. Finezji dodaje przykrycie z pomarańczowo-czerwonych, glinianych dachówek, importowanych z Holandii.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Fot. K. Wiącek, Cramond Island, Szkocja, 2020
2 notes · View notes
anarchitektura · 4 years
Text
Przydomowe ogródki w Edynburgu
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
0 notes
anarchitektura · 5 years
Text
Kairskie Miasto Umarłych (Al-Qarafa)
Tumblr media
Kairskie Miasto Umarłych (Al-Qarafa) u podnóża wzgórz Mokattam jest muzułmańskim cmentarzem z licznymi starymi mauzoleami, przerobionymi na domy mieszkalne. Mieszkają tu najbiedniejsi: historycznie już od lat 50. XX wieku,  w których to latach nie wszyscy potrafili odnaleźć się po urbanistycznej czystce i przymusowych wysiedleniach za prezydentury Gamala Abdela Nassera. Za jego rządów gwałtowna urbanizacja miasta oraz modernizacja przedsiębiorstw rozmieszczonych wokół Kairu, doprowadziła do masowej migracji, której miasto nie zdołało udźwignąć. Kolejnymi lokatorami kairskiej nekropolii zostali migranci ekonomiczni z rolniczych terenów wiejskich. 
Tumblr media
W 1992 roku, w wyniku trzęsienia ziemi w Kairze, wielu mieszkańców kairu zmuszono do osiedlenia się w grobowcach w pobliżu wzgórz Mokattam, co utworzyło hybrydową mieszankę ludności wiejskiej i miejskiej w Al-Qarafa.
Tumblr media
Wydaje się, że miejscowych, którzy odwiedzają swoich zmarłych krewnych na cmentarzu, nie szokuje fakt zamieszkiwania kaplic grobowych przez żywych. Szczególne położenie nekropolii w pobliżu szkół sufickich oraz madras przyciąga wiele osób w poszukiwaniu baraka (błogosławieństwa). 
Tumblr media Tumblr media
“City of the Dead” składało się z 5 cmentarzy –  Bab el Nasr, Cmentarza Północnego, Cmentarza Południowego, Cmentarza el Wazir oraz Wielkiego Cmentarza. Obecnie znane jako Cmentarz Północny i Południowy. Na północnym cmentarzu znajdują się nabardziej okazałe zabytki Mameluków (średniowieczna dynastia, rządząca wysoce zmilitaryzowaną oligarchią, w której kastą przewodnią była grupa możnych mameluckich, rekrutująca się z byłych niewolników sułtańskich), takie jak: Mauzoleum Sułtana Qaitbeya i Sułtana Barquqa.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Stosunkowo niedawno warunki życia nieco się polepszyły ponieważ do wielu grobowców doprowadzono bieżącą wodę oraz elektryczność. W niektórych częściach El-Arafa wybudowano ceglane bloki mieszkalne (poniżej), centrum medyczne oraz pocztę. Za prezydentury Hosni Mubaraka wybudowano dwie szkoły.
Tumblr media Tumblr media
Szacuje się, że obecnie na Cmentarzu Północnym (na załączonych zdjęciach) oraz Południowym (nowszym) mieszka ok. pół miliona Kairczyków, choć chyba prawdziwa liczba jest nie do ustalenia. 
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Poniżej jeden z miejscowych warsztatów rzemieślniczych, wytwarzających wyroby ze szkła tradycyjną metodą szkła dmuchanego. na stronie prowadzonej przez polskich architektów, możecie przeczytać o historii tych miejsc: https://www.undeadcrafts.com.
Tumblr media Tumblr media
W pobliżu znajduje się kolejne miejsce warte uwagi, czyli koptyjskie Miasto Śmieci (Garbage City), gdzie chrześcijańska mniejszość zabalin wysiedlona niegdyś z innej części miasta, zajmuje się recyklingiem śmieci. Więcej tutaj na blogu.
1 note · View note
anarchitektura · 5 years
Text
Kairskie “Miasto Śmieci”
Tumblr media
Religijna mniejszość chrześcijańskich Koptów (Zabalin - w egipskim dialekcie arabskiego słowo oznacza zbieraczy śmieci) zajmująca się nieformalnie, od lat 70. XX wieku, recyklingiem śmieci, zamieszkuje stolicę Egiptu i szacowana jest na 50 do 70 tys. osób. Zabalin nielegalnie stworzyli i zamieszkali tzw. Miasto Śmieciarzy (Manshiyat Naser) usytuowane u podnóża wzgórz Mokattam. 
Tumblr media Tumblr media
Perfekcyjny system recyklingu opracowany przez tę społeczność stanowi łańcuch wzajemnych zależności, których pierwotne ogniwo stanowiły świnie (wybite decyzją Ministerstwa Rolnictwa w 2010 r.), oczyszczające (czytaj: zjadające) na samym początku recyklingowego łańcucha śmieci z resztek organicznych. Ów system przetwarzania śmieci stanowi jeden z najbardziej efektywnych - aż do 80% zebranych odpadów, podczas gdy systemy przetwarzania śmieci, opatentowane przez zagraniczne korporacje, recyklingują zaledwie 20-25%. Ciąg ceglanych budynków tworzących całe, zorganizowane osiedle wznoszone bez pozwoleń budowlanych, zdominowane jest przez nieotynkowane (w większości), zbrojone konstrukcje mieszkalne opięte balkonami, podlegają ciągłej zmianie. 
Tumblr media
Wiecznej rozbudowie, pięciu się w górę, dobudowie kolejnych pięter - mimo groźby przeniesienia Zabbaleen w odległe pustynne rejony Kairu. Ulice między domami, magazyny, przydomowe “patia” zajmują hałdy śmieci, przygotowane do utylizacji, z której utrzymują się całe pokolenia lokalnej społeczności. Jednym z najbardziej urokliwych elementów “śmieciowego miasta” są podwieszone kapliczki i ołtarzyki, nazwane przez mojego tłumacza “ulicznymi kościołami”.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Fot. Katarzyna Wiącek, Kair, styczeń/luty 2019
2 notes · View notes
anarchitektura · 6 years
Text
Architektura bidonvilles w Casablance
fot. Przestrzeń publiczna w bidonville w El Hank.
Historia powstania Casablanki, ekonomicznej stolicy ponad 33-milionowego Maroka, jest związana z osiedleniem się w jednym miejscu w XI w. niewielkiej grupy Berberów, którzy nazwali je Anfa. Rozwojowi miejskiego handlu w XIII w. sprzyjały nadmorskie położenie oraz port umożliwiający kontakty handlowe. Zniszczone dwieście lat później przez Portugalczyków miasto podniosło się dopiero w 1770 r., przyjmując nową nazwę "Dar El Beïda" (arabski: biały dom). Od 1854 r. do miasta - nazywanego od tej pory Casablanca - nastąpił masowy napływ Europejczyków, powodując zwiększenie populacji do 8000 mieszkańców. Podczas francuskiej okupacji handel w mieście przyśpieszył, zaczęto inwestować w miejską i przemysłową infrastrukturę, co doprowadziło m.in. do zagęszczenia historycznej zabudowy, choćby Medyny. Ceny ziemi wzrosły dwudziestokrotnie, a liczba mieszkańców sukcesywnie wzrastała - w 1912 r. w Casablance mieszkało już 46 000 rezydentów, w tym 12 000 z Europy [1].
Tumblr media
fot. Budynek socjalny w dzielnicy El Hank proj. L.H. Laure.
W latach 1920-1950 Casablanca stała się swoistym laboratorium architektoniczno-urbanizacyjnym dla francuskich specjalistów z tych dziedzin. Nowe plany rozbudowy miasta - projektu Alberta Tardifa (1912), Henri Prosta (1917), Alexandre'a Courtois'a (1944) oraz Michela Ecocharda (1951) - miały na celu ustrukturyzowanie niekontrolowanego rozrastania się miasta, wprowadzenie nowych typologii w architekturze mieszkaniowej oraz zdefiniowały układ urbanistyczny poszczególnych dzielnic. Warto podkreślić, że Ecochard - jako pierwszy - w swoim planie rozbudowy miasta odszedł od ścisłej segregacji etnicznej, rezygnując z przestrzennej separacji dzielnic zamieszkałych przez Żydów, Muzułmanów oraz Europejczyków. W 1929 r. Francuski krytyk Léandre Vaillat stwierdził, że "Casablanca odważnie buduje nowe projekty, dla których Paryż jest zbyt nieśmiały, by ich spróbować"[2].
Tumblr media
fot. Budynek socjalny w dzielnicy El Hank proj. L.H. Laure.
W wyniku masowej migracji ludności ze wsi do miasta, władze Casablanki zaczęły mieć problem ze wzrostem niekontrolowanych, amatorskich i wznoszonych bez pozwoleń architektonicznych budynków - zapełniających osiedla slumsów, nazywanych po francusku bidonvilles (domy z blachy), z racji wykorzystywanych przez domorosłych budowniczych materiałów z recyklingu - które wyrastały w mieście ponieważ architekci nie nadążali z budową wystarczającej ilości "mieszkaniówki", a ceny tej, która już istniała były niewystarczające dla warstw najuboższych.
Tumblr media
fot. Budynek socjalny w dzielnicy El Hank proj. L.H. Laure.
Już wtedy dostrzeżono problem rozlewającego się miasta, wynikającego z pogłębiającego się rozwarstwienia społecznego i przeludnienia, i tym samym konieczności znalezienia urbanizacyjnych rozwiązań by wykorzenić rozrastające się bidonvilles. W tym celu zaprojektowano dzielnice Carrière Centrale, Sidi Othman, Ain Chock, Hay Hassani and El Hank, które charakteryzowały się odmiennymi typologicznie osiedlami, bardziej na "francuską modłę" niż odzwierciedlając kulturowe i religijne wzorce tradycyjnych społeczności marokańskich, żyjących zgodnie z naukami Koranu. Choćby w El Hank naruszono podstawową zasadę islamską, zgodnie z którą kuchnia stanowi przestrzeń prywatną i odseparowaną - w blokach francuskiego architekta L.H. Laure do poszczególnych mieszkań wchodzi się przez kuchnię.
Tumblr media
fot. Bidonville w El Hank.
Problem rozrastających się slumsów z niewystarczającą infrastrukturą, brakiem sanitarnych udogodnień oraz samowolką i nieuczciwością jego właścicieli [3] stał się na tyle dużym problemem w całym Maroku, że w 2004 r. król Mohammed VI wprowadził narodowy program pod nazwą "Villes sans Bidonvilles", zwalczający anarchiczne osiedla. Jeden z najbardziej ambitnych planów masowych przesiedleń, zakłada budowanie nowych osiedli dla mieszkańców slumsów na peryferiach miast i całkowite pozbycie się bidonvilles do 2020 r., - i to założenie czasowe wydaje się być nierealne. W 2011 r. efekty rządowego projektu sprowadzały się do: zadeklarowania przez 43 miasta i wsie z całego kraju, że pozbyły się slumsów; 177 416 osób zostało przesiedlonych, a 61 600 przesiedleń było w trakcie wykonywania [4]. Z moich rozmów w trzech bidonvilles (jeden z dystryktu El Hank oraz dwa z Sidi Moumen) z ich mieszkańcami, wynikało, że nie wiedzieli oni o istnieniu tego programu, ani nie słyszeli o czekającej ich ewikcji. Choć w El Hank widać było ślady wyburzeń i stopniowego zmniejszania całego osiedla, a jeden mieszkaniec (Zakaria) słyszał, że dawni mieszkańcy slumsu w El Hank zostali przesiedleni do odległej dzielnicy Bouskoura na peryferiach miasta.
Tumblr media
fot. Bidonville w El Hank.
Program opiera się na trzech metodach: restrukturyzacji istniejącej zabudowy (restructuration), przesiedlenia do nowych mieszkań (relogement) oraz przeniesienie mieszkańców slumsów na nowe działki (recasement) [5]. Pierwsza metoda dotyczy wyłącznie bidonvilles nie zajmujących strategicznych (tym samym najbardziej dochodowych, jak jest w El Hank z zapierającym dech widokiem na ocean i przeciwległy meczet Hassana II) działek w mieście, przez co slumsy zostają uprawomocnione oraz wchłonięte w miejską tkankę. Władze podłączają legalnie i oficjalnie prąd oraz wodę pitną. Połowę kosztów inwestycji ponosi rząd, a drugą połowę mieszkańcy bidonvilles, którzy w takiej sytuacji często "przegrupowują się", zawierając między sobą małżeństwa, przez co mogą liczyć na większe mieszkanie niż to, które czeka wyburzenie [6]. 
Tumblr media
fot. Bidonville w El Hank.
Relogement dotyczy slumsów przeznaczonych do wyburzenia i ustępujących bardziej prestiżowym projektom (hotele, marina, apartamentowce, galerie handlowe). Lokatorzy nielegalnych osiedli "zasługują", dzięki dobrej lokacji, na przeprowadzkę do osiedli socjalnych wybudowanych przez rząd. Nie znajdują się one jednak w podobnej lokalizacji, zazwyczaj są na peryferiach miasta, źle skomunikowane z centrum, z niewystarczającą infrastrukturą społeczną (szkoły, szpitale, domy kultury, meczet). Mieszkania zajmują maksymalnie 60 m2 i kosztują w granicach 80 000 Dh (7200 euro) and 120 000 Dh (10 700 euro) [7], z czego rząd pokrywa jedynie 33% kosztów. 
Tumblr media
fot. Bidonville w Sidi Moumen.
Recasement jest czymś w rodzaju partnerstwa publiczno-prywatnego. Rząd wskazuje właścicielowi danego bidonville ziemię, którą ten kupuje, wyznacza działki i buduje na nich za własne pieniądze domy według ustandaryzowanego rządowego projektu. Władze zapewniają niezbędną infrastrukturę: drogi, elektryczność i wodociągi. Buduje się domy jednorodzinne (60-70 m2) w cenie 4500 euro, z czego rząd pokrywa 2250 euro lub dwurodzinne o powierzchni 80 m2, których cena sięga 5400 euro (rząd płaci z tej kwoty 1800 euro). Rodzina zakwalifikowana do tego modułu programu, przed wybudowaniem nowego domu, musi zburzyć stary w slumsach żeby zagwarantować, że nie będzie właścicielem obu.
EL HANK
fot.sferyczne: Widok na ocean oraz zburzoną część bidonville.
Tumblr media
fot. W tle latarnia morska obok bidonville w El Hank 
Dawna dzielnica żydowska przyjęła nazwę od "Latarni El Hank" wybudowanej w 1919 r. W jej sąsiedztwie znajduje się odwiedzony przeze mnie bidonville, położony blisko nabrzeża oceanu, zamieszkały przez ok. 40 rodzin [9], które wybudowały swoje mieszkania w zwartej, parterowej zabudowie (która nie jest zbyt zróżnicowana typologicznie) w starej twierdzy wojskowej zbudowanej przez francuskich żołnierzy. W pobliżu zachowały się jeszcze historyczne bunkry stanowiące miejsce spotkań lokalnej społeczności. Bezpośrednim sąsiedztwem są budynki socjalne, projektu L.H. Laure, który zaprojektował 37 czterokondygnacyjnych bloków zgodnych z planem Ecocharda. Nawet w tej formalnej architekturze widać wpływy nieformalnej, samowolnej architektury, zgodnej z kulturą islamską, w której samodzielnie dokonuje się decyzji o powiększeniu powierzchni mieszkalnej lub zawłaszczeniu przestrzeni wspólnej dla własnych celów (np. częściowe zabudowanie zewnętrznej galerii w celu utworzenia dodatkowego pomieszczenia). Od południa bidonville sąsiaduje z luksusową, willową dzielnicą Anfa.
Tumblr media
fot. Numeracja domostw w bidonville w El Hank.
Wszystkie domy tego bidonville są parterowe, wybudowane z pustaków lub cegieł i otynkowana, czasami pokryte dwuspadowym dachem. Tylko raz wystąpiła piętrowa nadbudówka, choć liczne amatorskie przeróbki poszerzenia wnętrza wyodrębniają się w źle zamocowanych otworach okiennych czy drzwiowych. Momentami można dostrzec zaadaptowane zachowane części historycznego kompleksu wojskowego na potrzeby mieszkalne (cylindryczna wieża). Wyraźnie wyodrębniono przestrzeń wspólną, taką jak boisko dla dzieci czy zadbany teren zielony porośnięty kaktusami, na których suszy się pranie. Najchętniej wykorzystywane są wszelkie materiały z recyklingu, takie jak blacha, drewniane płyty czy płachty tkanin czy opony, które często bezładnie przemieszane ze sobą stanowią konstrukcję dachu. Jeden z mieszkańców tego slumsu potwierdził, że do zaprawy dodaje się zmielone szkło ze zbieranych butelek w celu odstraszenia szczurów. Nie udało nam się wejść do środka budynków.
Tumblr media
fot. Boisko nad oceanem. Bidonville w El Hank.
fot. W środku bidonville z mieszkańcami.
SIDI MOUMEN
fot. Jedna z uliczek bidonville.
Sidi Moumen to mocno oddalony rejon miasta w dzielnicy Sidi Bernoussi, połączony z centrum jedyną linią tramwajową, na północno-wschodnich przedmieściach Casablanki. Znajdują się tam dwa
bidonvilles
(w tym nowszy Dwar Lhaj [10]), które mieszkańcom miasta kojarzą się z atakami bombowymi przeprowadzonym przez mieszkańców tego slumsu w latach 2003 i 2007. Ten region uznaje się za największą konglomerację slumsów w mieście, w której brakuje pomocy systemowej i nie spotka się tam opieki społecznej, polityka jakiejkolwiek partii czy nawet organizacji pozarządowej. Za to aktywna przez długi okres czasu były radykalne islamskie organizacje ekstremistyczne Wahabitów - rekrutujące do swoich terrorystycznych akcji osoby wykluczone społecznie [11].
Tumblr media
fot. Bidonville “nowszy” w Sidi Moumen.
Architektura tych dwóch bidonvilles jest dużo bardziej zróżnicowana niż w El Hank. Dominuje zwarta zabudowa podzielona na kwartały poszczególnych działek zróżnicowanych pod względem ekonomicznego statusu ich mieszkańców. Na całej przestrzeni slumsów oddzielonych od siebie przestrzenią publiczną boisk i rozległych, niezagospodarowanych nieużytków oraz nielicznych bloków socjalnych, dynamikę kontaktów międzysąsiedzkich organizuje podział na wąskie i zwarte alejki (nawiązanie do kluczowych dla kultury marokańskiej hara czyli przestrzeni publicznej, z której przechodzimy do prywatnej), prowadzące do poszczególnych domostw. 
Tumblr media
Fot. Kanalizacja w bidonville w Sidi Moumen.
Kanalizacja znajduje się pod uliczkami, przykryta czasem świeżo wylanym betonem, z racji ciągłego wybijania po każdym deszczu. Stąd nieprzyjemny zapach, do którego można się przyzwyczaić. Na zewnętrznych ścianach budynków przytwierdzono skrzynki elektryczne i te wszystkie "udogodnienia" świadczą o zarządzaniu slumsem przez właściciela, co zostało potwierdzone w rozmowach z mieszkańcami [przypis 3]. Jednak gdy ktoś zachoruje, karetka - według relacji innego mieszkańca - nie dojeżdża do tego miejsca.
Tumblr media
fot. Wykorzystanie dachu w bidonville w Sidi Moumen.
Najbardziej bolesnym faktem są widoczne podziały ekonomiczne między mieszkańcami tej społeczności. Jedni mieszkają w chacie zbudowanej z nieociosanych kamieni nie wypełnionych zaprawą, przykrytych materiałami, które po prostu udało się gdzieś znaleźć, inni w otynkowanych i parterowych domach z pustaków. Zdarzają się lepianki czy baraki wzmocnione folią bez kuchni czy łazienki (w których dzieci gryzione są przez szczury) ale również trzypiętrowa bieda-konstrukcja - zamieszkała przez siedem osób z wykutymi w kamieniu stromymi schodami, prowadzącymi na kolejne kondygnacje, gdzie "labiryntowy" układ pomieszczeń uwarunkowany jest wykorzystaniem skąpej przestrzeni do maksimum i wyciśnięciem z niej jak najwięcej funkcji (salon, sypialnie, większa kuchnia tradycyjnie odseparowana dla widoku osób postronnych, wychodek).
Tumblr media
fot. Trzykondygnacyjny budynek w Sidi Moumen.
fot. W środku budynku na poprzednim zdjęciu wykuto strome schody w kamieniu.
Tumblr media
fot. Mieszkańcy szopy przykrytej folią w Sidi Moumen.
We wszystkich wnętrzach, w których byliśmy - nawet najbiedniejszych - wyraźnie próbowano zaznaczyć tak ważną dla muzułmańskiej kultury, najbardziej otwartą i wspólną przestrzeń całego domu (i jednocześnie najbardziej ozdobną) czyli pokój gościnny, w którym się jada, spotyka z gośćmi i odpoczywa. Nawet w najmniejszej chacie, kosztem wyodrębnienia osobnej przestrzeni do gotowania posiłków czy łazienki, dostrzegłam wejściowy przedsionek - czyżby dalekie echo tradycyjnych w marokańskiej architekturze wernakularnej domów z dziedzińcem czyli riadów? - z którego wchodzi się do wyłożonego poduszkami i ozdobnymi materacami salonu (zastępującego często, z braku przestrzeni, pokój gościnny) z oknem, jeśli pozwalała na to architektura danego budynku. 
Tumblr media
fot. Jeden z mieszkańców 7-osobowej rodziny w Sidi Moumen
Tumblr media
fot. Pokój gościnny w 3-kondygnacyjnym budynku, Sidi Moumen.
W historycznych riadach najczęściej panował mrok, jeśli jakiekolwiek okna wychodziły na ulice, to były one niewielkie i najczęściej zasłonięte witrażem lub ażurową okiennicą (co zapewniało prywatność kobietom). W slumsie najczęściej salon lub pokój gościnny za dnia, nocą zmienia się w sypialnię czyli najbardziej prywatną część domu muzułmańskiego. W wyniku bardzo amatorskiej konstrukcji, do wykonania której mieszkańcy obu bidonvilles najczęściej ściągają "specjalistę" ze wsi, byle jakich materiałów i stopniowego poszerzania przestrzeni mieszkalnej, wykonywanego bez dodatkowych wzmocnień czy podpór. Dachy - przykryte najzwyklejszą blachą falistą przywaloną kamieniami jako dodatkowym zabezpieczeniem - mogłyby funkcjonować jako dodatkowa przestrzeń, choćby do rozwieszania prania, są nie do końca wykorzystane. Z rzadka dobudowywane są schodki prowadząca na dach pełniący w takiej konfiguracji rodzaj tarasu czy dodatkowej przestrzeni użytkowej np. suszeniu prania.
Tumblr media
fot. Widok z daleka na “starszy” bidonville w Sidi Moumen
Przypisy:
[1] Somers Glenn, Casablanca. Enforcing El Hank's Right to Exist, Faculty of Design Sciences - Architecture UA - University of Antwerp, Antwerp 2014, s. 13 [2] Ibidem, s. 6 [3] Tak się działo jeszcze do niedawna w bidonville w dzielnicy Sidi Moumen, który odwiedziłam w grudniu 2017 r. Jeden z jego mieszkańców powiedział mi, że do niedawna wynajem "mieszkania" kosztował 70 Dh/mc (7 euro to przeciętna cena dla turystów chcących skosztować tajin, czyli marokańską narodową potrawę przygotowywaną w specjalnym glinianym naczyniu), które nie spełniało żadnych norm (brak toalety i kuchni) o pow. max 10 m2 zamieszkałych przez 7 osób. [4] Somers Glenn…, s. 209 [5] Evaluation du programme national «Villes sans bidonvilles». Propositions pour en accroître les performances, s. 8: http://mirror.unhabitat.org/downloads/docs/11592_4_594598.pdf (dostęp 15.01.2018) [6] O tym opowiadał mi Abdul, pracownik hostelu w Marrakechu, który przez wiele lat mieszkał w Casablance. [7] Somers Glenn…, s. 215 [8] Ibidem, s. 217 [9] Według jednego z przepytywanych przeze mnie mieszkańców. [10] Nazwa podana przez naszego tłumacza Musa. [11] Marvine Howe, Morocco: The Islamist Awakening and Other Challenges, Oxford University Press, New York 2005, s. 329
fot. Katarzyna Wiącek, Casablanca, Maroko, grudzień 2017
fot. 360 (sferyczne), 360pixel.org, Casablanca, Maroko, grudzień 2017
1 note · View note
anarchitektura · 7 years
Text
Debaty na MIASTOmovie - przed festiwalem
Tumblr media
Festiwal MIASTOmovie to nie tylko pokazy filmów ale też cykl debat i spotkań z dziennikarzami, reportażystami, reżyserami i specjalistami o postrzeganiu miasta i zjawiskach związanych z "odzyskiwaniem miasta" (walka o prawa lokatorskie) czy tożsamości mieszkańców i ich codziennych praktyk Polski mniejszych miast i wsi.
Ponad połowa Polaków mieszka w miejscowościach zamieszkanych przez mniej niż 20 tysięcy ludzi. Już przytoczone statystyki zasługują na zbadanie fenomenu "polskich peryferii", codziennych zwyczajów ich mieszkańców, relacjach sąsiedzkich, poczuciem identyfikacji z miejscem i ewentualną tęsknotą za "dużym miastem". O tym opowiedzą studenci Polskiej Szkoły Reportażu na spotkaniu pt. "'Światła małego miasta'. Jaka jest Polska najmniejszych miasteczek?"
Tumblr media
Reportażysta i fotograf Filip Springer opowie o swojej podróży przez mniejsze miasta Polski, których ekonomiczna i kulturowa tożsamość uległa zmianie poprzez odebranie im statusu stolic województw. Projekt "Miasto Archipelag" wspierane było przez lokalnych korespondentów, którzy pisali materiały bloga oraz artykuły z miast archipelagu na platformie Flipboard. Z książki, która powstała po projekcie wynika, że dla wielu Polaków "archipelagowej" Polski "utracona wojewódzkość" stanowi czasem wygodne wytłumaczenie i przyczynę wszelkich niepowodzeń, choć naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego udowodnili, że "miasta silne przed nadaniem województwa po prostu pozostały silne także wtedy, gdy to województwo zostało zabrane." Zastanawiając się nad pojęciem "sąsiedztwa" w kontekście Polski małomiasteczkowej nie sposób nie dostrzec niebytu dawnych i zamieszkałych od wieków sąsiadów wyznających inne religie i kultury. Springer wyraźnie podkreśla obecność dawnych dzielnic żydowskich, które obecnie kojarzą się z "dzielnicami biedy". Znamienne, że w znajdującym się w samym sercu dzielnicy żydowskiej Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim nie znajdziemy podczas oglądania ekspozycji słowa "Żyd". Czy świadczy to o krótkiej czy wręcz pogrzebanej pamięci historycznej wśród mieszkańców miast, które kiedyś były wielokulturowe? Bo jednocześnie panują w nich lepsze, mocniejsze i tym samym mniej anonimowe niż np. w Warszawie relacje międzysąsiedzkie.
Kolejne spotkanie to zmierzenie się z historią i genezą osiedli społecznych, których pierwowzorem była jednostka mieszkaniowa jako próba zapewnienia nowoczesnej przestrzeni mieszkaniowej w wyniku gwałtownego napływu ludności do miast w dobie rewolucji przemysłowej. Utopijne założenia z początku XX wieku autorstwa Charlesa Fouriera czy Roberta Owena dały podwaliny zorganizowanym i wydzielonym jednostkom osiedlowym odpowiadającym (przynajmniej teoretycznie) na indywidualne potrzeby mieszkańców. Jednostka sąsiedzka C.A. Perry’ego, rozpowszechniona w krajach skandynawskich i anglojęzycznych miała na celu odbudowę więzi społecznych poprzez zapewnienie jej użytkownikom odrębności terytorialnej i poczucia bezpieczeństwa, odseparowanie od tras szybkiego ruchu oraz bliskość obiektów użytkowych i rekreacyjnych (tzw. „sąsiedztwo rodziny”). Z kolei idea osiedla społecznego zadomowiła się w Niemczech, Polsce i pozostałych krajach Europy Centralnej. Jej nadrzędnym celem było zapewnienie przestrzeni mieszkalnej dla najuboższych warstw społecznych. Projekty osiedli regulowała Karta Ateńska, przyjęta w 1933 r., na mocy której miasto zaczęto postrzegać przez pryzmat strefowania i od tej pory tereny mieszkaniowe miały być oddzielone od stref pracowniczych terenami zielonymi i rekreacyjnymi. Zalecano budowanie wysokościowców w otoczeniu zieleni, z naciskiem na doświetlenie pomieszczeń oraz w oddaleniu od usługowego śródmieścia.
Tumblr media
Wydarzeniem towarzyszącym MIASTOmovie, odbywającym się w ramach DOFY, będzie wykład Agaty Gabiś o miastach-ogrodach w kontekście europejskim i lokalnym, w nawiązaniu do spuścizny samouka Ebenezera Howarda. Kojarzone z utopią zielone miasta były nowym podejściem w projektowaniu miast, polegającym na odciążeniu głównego ośrodka miejskiego poprzez samowystarczalne miasta satelickie dla 30 tys. mieszkańców. Połączone ze sobą nawzajem trzema drogami tworzyły koncepcję tzw. Social City (np. angielskie Letchworth jako pierwsze miasto zrealizowane wg koncepcji Howarda). Bliskość terenów zielonych, dobre skomunikowanie ze strefą pracy i niezależność miast satelickich przysłużyły się pozytywnemu postrzeganiu całej koncepcji.
Nieprzestrzeganie przez władze miast oraz inwestorów i deweloperów praw lokatorskich przyczynia się do demontażu społecznej struktury całych dzielnic. Filmowy "Bunt lokatorów" w Berlinie związany jest z szeregiem odgórnych mechanizmów wpływających na podniesienie czynszów, m.in. z prywatyzacją spółdzielni mieszkaniowych, spekulacją cenami nieruchomości, procesem gentryfikacji miasta prowadzącym do stopniowego wyparcia rdzennych mieszkańców, z narzucanym "terrorem" odnawiania kamienic będącego pretekstem do podniesienia czynszów czy strategiach "wygładzania" ogólnego wizerunku całych dzielnic. Debata "Prawa mieszkańca. Między spółdzielnią a wspólnota" poruszy kwestie różnic między niemieckim i polskim rynkiem mieszkaniowym i wynikającej z niego sytuacji lokatorów. I ich możliwości obrony przed agresywną deweloperką.
Tumblr media
I w końcu zrehabilitowana bohaterka z USA wielu ostatnich wydarzeń okołomiejskich i architektonicznych - Jane Jacobs. Czego możemy się od niej nauczyć? Redaktorka magazynu „Architectural Forum”, aktywistka miejska i autorka książki "Śmierć i życie wielkich miast Ameryki" (wydana w USA ponad 5o lat temu!) i jej postrzeganie miasta jest do tej pory bardzo aktualne. Jacobs uważała, że nadrzędnym elementem miasta są bezpieczne i wielofunkcyjne ulice z wydzieloną przestrzenią publiczną i prywatną, wyraźnie podkreśloną strefą dla pieszych (chodnik) i powinno na niej tętnić życie od rana do późnych godzin nocnych. Żywa i tętniąca obecność przechodniów była naturalnym (i w pewnym sensie bezkosztowym) narzędziem prewencji wg Jacobs. Przenikliwa zdolność obserwacji dziennikarki prowadziła do zanotowania najdrobniejszych szczegółów zaistniałych w przestrzeni miejskiej - z czułością opisywała ludzkie interakcje (np. Wyrzucanie papierków po cukierkach przez uczniów czy sąsiedzkie kłótnie). Była również zwolenniczką dobrze i spójnie zaprojektowanych terenów zielonych, pod warunkiem, że płynnie łączą się one z ulicą, a nie są odcięte lub odgraniczone płotami nie generującymi żadnych prospołecznych zachowań. JUż pół wieku temu Jacobs dostrzegła fakt, że im więcej oddamy przestrzeni samochodom, tym bardziej od nich się uzależniamy zarówno od samochodów, jak i od tej przestrzeni). Często szła pod prąd i była niepokorna: "Dogmatyczni urbaniści zdumiewająco bezkrytycznie czczą otwarte przestrzenie, prawie tak jak dzicy czczą magiczne fetysze. Zapytajcie specjalistę od mieszkalnictwa, w czym jego zaprojektowane osiedle jest lepsze od dawnego miasta, a jako oczywistą zaletę wyrecytuje: Więcej Otwartej Przestrzeni. Zapytajcie planistę o poprawę, jaką przynoszą postępowe regulacje, a znów usłyszycie że promują Więcej Otwartej Przestrzeni. Przejdźcie się z urbanistą po ponurej okolicy – mimo parszywych, opuszczonych parków i wyniszczonej zieleni udekorowanej zużytymi chusteczkami będzie sobie wyobrażał Więcej Otwartej Przestrzeni. Więcej Otwartej Przestrzeni na co? Na napady? Na posępne pustkowia między budynkami? Czy ku pożytkowi i radości zwykłych ludzi? Mieszkańcy nie korzystają z otwartych przestrzeni w mieście tylko z powodu ich istnienia ani dlatego, że życzyliby sobie tego urbaniści i architekci."[1]
Program spotkań: http://miastomovie.pl/spotkania/
[1] -  Jane Jacobs, Śmierć i życie wielkich miast Ameryki, wydanie polskie, s. 105
1 note · View note
anarchitektura · 7 years
Text
Filmy na MIASTOmovie - przed festiwalem
Tumblr media
Ideą przewodnią tegorocznej edycji wrocławskiego festiwalu MIASTOmovie jest "sąsiedztwo", traktowane jako wiodący element inkluzywnego Miasta Szczęśliwego (znanego choćby z koncepcji Charlesa Montgomery'ego), ale również przestrzeń ciągłych kompromisów, wzajemnych wyzwań czy wręcz napięć w relacjach międzyludzkich. Sąsiadują ze sobą ludzie i budynki, rejony, dzielnice oraz idee wypływające z pragnienia znalezienia małych, lokalnych wspólnot miejskich - rozwijanych przez aktywistów tzw. ruchów miejskich czy samych mieszkańców, zmieniających polskie miasta dzięki budżetom obywatelskim czy partyzanckim działaniom (sadzenie drzew, malowanie przejść dla pieszych).
Sąsiedztwo nie zawsze bywa chciane czy dostrzegane - w przeludnionych, rozlewających się na przedmieścia miastach wciąż rosną - "niewidzialne" dla mieszkańców chroniących własność prywatną - miejskie nisze w formie nielegalnych koczowisk zamieszkiwanych przez obcokrajowców, "królestw" żebraków i bezdomnych, pustostanów zajmowanych poza kontrolą miasta, kulturotwórczych skłotów i wagenburgów rozkręcanych ideowo przez ludzi znajdujących się z wyboru na marginesach systemu…
Tumblr media
Film "Desert coffee" otwierający festiwal opowiada właśnie o tych ostatnich...W wyniku rozmaitych sytuacji życiowych osiedli w "dzikim" miasteczku Slab City na pustyni Sonora w Kalifornii, w pobliżu bazy lotniczej amerykańskiej armii. Bohaterowie filmu czują się wolni, mimo braku prądu i bieżącej wody, żyją z dnia na dzień, w mieście bez pozwoleń budowlanych i wytyczonych ulic, z kawiarnią prowadzoną przez Roba, który widzi w niej "ostatnie wolne miejsce w Ameryce”. W anarchizującej społeczności nie odnajdującej się w ramach kapitalistycznego systemu nie brak reguł i zajęć organizujących rytm dnia. Wydaje się, że szczególnie w tego typu miejscach głębszego znaczenia nabiera wzajemny szacunek, sąsiedzka pomoc i samoorganizacja.
Jane Jacobs, autorka książki "Śmierć i życie wielkich miast Ameryki" uważała, że poczucie odpowiedzialności za sąsiedztwo wynikające z poczucia przynależności do niego, kształtuje tożsamość danego miejsca i wpływa na jego ład przestrzenny. Nawet w miejscach zdominowanych przez messy urbanism (koczowiska, Miasto Śmieci w Kairze, miasta w Indiach), przywiązanie do miejsca warunkuje jego rozwój społeczny i kulturowy oraz "sieciowanie" się lokalnej społeczności.
Tumblr media
We współczesnych sąsiedztwach tęsknimy czasem za utopią, mimo świadomości, że może ona prowadzić na manowce lub zamienić się w architektoniczny koszmar, taki jak ze świata modernistycznych bloków. Niby wytęskniony, a jednak pozbawiony ludzkiej miary. Reżyserka musicalu operowego "Wieża" Karolina Breguła, opowiada o utopijnym pomyśle zbudowania wieży z cukru przez mieszkańców betonowego blokowiska, odpowiednika "szklanych domów". Film poprzedzał projekt pod nazwą "Opera modernistyczna w trzech aktach", który zakwalifikował się do finału konkursu na wystawę w Pawilonie Polskim na 14. Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji w 2014 roku, jednak nie został zrealizowany. Breguła postrzega ten wieloletni projekt jako "(...) opowieść o intensywności, obecności wobec siebie. O tym, jak architektura czy miejsce, w którym jesteśmy, wpływa na nasze funkcjonowanie wobec siebie. Moi bohaterowie przez to, że są zbyt blisko siebie, przestają się znosić. Są sobą zmęczeni, mają siebie dość. To prowadzi do alienacji, samotności, co z kolei generuje w nich potrzebę bliskości. Ponieważ nie wiedzą, jak tę bliskość realizować, robią to w wynaturzony sposób. Podejmują kolejne próby bycia ze sobą, ale są one chore i wykoślawione."[2]
O modernistycznej idei "jednostki sąsiedzkiej" na rodzimym podwórku opowiada film "Szklane domy. Historia osiedli społecznych" w reżyserii Olgi Matuszewskiej. To historia Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na Żoliborzu i Rakowcu założonej w 1921, ilustrowana nieznanymi archiwaliami, kronikami filmowymi i materiałami z Archiwum Polskiego Radia. Z kolei krótki film dokumentalny "Przedszkole modernistyczne" tej samej reżyserki przedstawia historię warszawskiej architektury funkcjonalistycznej lat 20 ubiegłego wieku.
Tumblr media
O miasto i lokalne sąsiedztwa trzeba czasem zawalczyć - szczególnie w dobie agresywnych praktyk deweloperów czy inwestorów, ignorujących potrzeby autochtonów i nastawionych raczej na nową, napływową ludność nie identyfikujących się z historią i kontekstem społecznym danego miejsca więc można im wszystko sprzedać. Zajmowanie całych ulic przez nowych mieszkańców zarabiających na mieszkanie w osiedlach deweloperskich, kredytujących tym samym wybujałe (i często bylejakie) pomysły deweloperów, przyczynia się do podniesienia czynszów w całej dzielnicy. Berlińska opowieść o oporze ruchów lokatorskich ("Bunt lokatorów") to historia zorganizowanych protestów wokół niesprawiedliwej polityki mieszkaniowej prowadzonej przez władze miasta, poczynając od masowych strajków czynszowych, zajęcie budynku Ratusza, akcje przeciwko przymusowym eksmisjom czy domaganie się przez seniorów godnych warunków mieszkaniowych.
Krytycznego oglądania!
[1] W reżyserii Mikaela Lypińskiego, 2017.
[2] http://culture.pl/pl/dzielo/karolina-bregula-wieza
fot. 1 i 2 - Printscreen z trailera filmu “Dessert coffee”, reż. Michael Lypiński, 2017
fot. 3 - Printscreen z trailera filmu “Wieża”, reż. Karolina Breguła, 2017
fot. 4 - Printscreen z trailera filmu “Bunt lokatorów”, reż. Gertrud Schulte Westenberg i Matthias Coers, 2014/2015
Środa, 18.10, godz. 20:00, Kino NH
Film otwarcia „Desert Coffee”, reż. Mikael Lypinski + spotkanie z reżyserem
Czwartek, 19.10, godz. 20:30, Kino NH
„Wieża”, reż. Karolina Breguła + spotkanie z reżyserką
Piątek, 20.10, godz. 18:00, Kino NH
„Przedszkole modernistyczne”; „Szklane domy. Historia osiedli społecznych”, reż. Olga Matuszewska + debata “Idea osiedla społecznego. Wczoraj, dziś i jutro”
godz. 20:30, Kino NH
„Barbicania”, reż. Ila Bêka, Louise Lemoine + spotkanie z Grzegorzem Piątkiem
Sobota, 21.10, godz.18:00, Kino NH
„Bunt lokatorów”, reż. Gertrud Schulte Westenberg, Matthias Coers + debata „Prawa mieszkańca. Między spółdzielnią a wspólnotą”
godz. 20:30, Kino NH  
„Mieszkanie w Berlinie", Alice Agneskirchner + debata
Niedziela, 22.10, godz. 18:00, kino NH
„Czas pokaże”, reż. Andreas Voigt + spotkanie z reżyserem
0 notes
anarchitektura · 7 years
Text
Gdańska architektura kontenerowa
Tumblr media
Architektura kontenerowa bywa przedmiotem krytyki, jako przymusowa forma pomocy socjalnej w rozwiązaniu problemu bezdomności osób defaworyzowanych (bezdomni, Romowie), ale też mody - jako tani, dostępny i wpisujący się w industrialny trend - moduł do tworzenia, często mobilnych, miejsc kultury alternatywnej.
W postindustrialnym otoczeniu historycznej Stoczni Gdańskiej wzniesiono “miasteczko kontenerowe” z kontenerów cargo, w którym zorganizowano strefę gastronomiczną (nie najtańszą wg moich wzorców wrocławskich), z tymczasowym showroomem polskich projektantów i strefą wypoczynkową, z wyróżniającym się na tyłach kompleksu mini-ogródkiem, kultywującym ideę DIY.
Tumblr media
Gdańska 100cznia powiela i wykorzystuje zagraniczną fascynację adaptowalną bryłą kontenerów, które ustawione piętrowo, stworzyły przyjazną przestrzeń dla odwiedzających.   
Tumblr media
W 2011 roku NRW-Forum Düsseldorf zorganizowało w Düsseldorfie wystawę poświęconą architekturze kontenerowej, w której wzięli udział architekci z całego świata. Pokazywano zarówno realizacje z zakresu architektury humanitarnej - choćby projekt “1 unit” pracowni ingenhoven architects w formie mobilnych cystern dostosowanych do miejsc katastrof czy Pink Project zorganizowany wokół odbudowy osiedli mieszkaniowych po huraganie Katrina w Nowym Orleanie - ale też pływające hotele, mobilne muzea czy luksusowe i nie przeznaczone dla przeciętnego odbiorcy domy Quickhouse (warte 175.000 USD).
Tumblr media
Kontenery mogą służyć również jako szkoły czy przychodnie (najczęściej w krajach rozwijających się lub w miejscach dotkniętych nagłą klęską żywiołową), oczyszczalnie wody czy lokalne elektrownie, a nawet place zabaw dla dzieci (projekt Skinners w Melbourn pracowni Phooey Architects). Chętnie wykorzystują kontenery wielkie korporacje i duże marki modowe, takie jak PUMA (pierwszy na świecie pop-up shopping mall) czy 9-piętrowy intensywnie czerwony mall w Nowym Jorku.
Tumblr media
Jedną z najciekawszych realizacji kontenerowych wciąż pozostaje Nomadic Museum projektu Shigeru Bana - choć nie mieszczące się w kategoriach konwencjonalnej estetyki architektonicznej - zbudowane ze 148 kontenerów i papierowych tub, nakrytych dwuspadowym dachem. Nomadyczna, dosłownie i w przenośni, konstrukcja została stworzona do zaprezentowania wystawy fotograficznej “Ashes and Snow” autorstwa Gregory’ego Colberta.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
100cznia, Doki 1, Gdańsk, fot. własne
0 notes
anarchitektura · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Anarchitektoniczny domek na Warmii
Napotkany w kwietniu 2017 r. podczas zimowej wyprawy rowerowej Jedziemy na miodzie.
0 notes
anarchitektura · 7 years
Link
Tumblr media
Interaktywna mapa obozu dla uchodźców Domiz w Iraku, który został założony w 2012 roku dla syryjskich Kurdów. Obecnie przebywa w nim ponad 57 tysięcy uchodźców. Wyk. Jan Rothuizen (artysta), Dirk-Jan Visser (fotograf), Martijn Van Tol (dziennikarz).
Tumblr media Tumblr media
0 notes
anarchitektura · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Romskie wozy taborowe ze zbiorów Andrzeja Grzymały-Kazłowskiego, założyciela i właściciela Muzeum Kultury Romów w Warszawie. Do obejrzenia w ramach wystawy pt. " Pe drom baro… Na wielkiej drodze. Od Cyganów do Romów” we wrocławskim Muzeum Etnograficznym, złożonej z największej, pozostającej w rękach prywatnych, kolekcji cyganaliów.
0 notes
anarchitektura · 7 years
Link
Poruszający projekt Obliterated Families (Zgładzone albo Wymazane Rodziny) Ali Qandil (polsko-palestyńskiej reporterki) i Anne Paq (francuskiej fotografki) dokumentujący łamanie praw człowieka w okupowanej Strefie Gazy. Wg ONZ w 2020 r. Gaza stanie się nie do zamieszkiwania w wyniku niedoboru wody, braku dostępu do opieki medycznej oraz przeludnienia. 
0 notes
anarchitektura · 7 years
Photo
Tumblr media
“Placemaking inspires people to collectively reimagine and reinvent public spaces as the heart of every community. Strengthening the connection between people and the places they share, Placemaking refers to a collaborative process by which we can shape our public realm in order to maximize shared value. More than just promoting better urban design, Placemaking facilitates creative patterns of use, paying particular attention to the physical, cultural, and social identities that define a place and support its ongoing evolution.”
http://www.pps.org/reference/what_is_placemaking/
486 notes · View notes
anarchitektura · 7 years
Link
Obejrzyjcie reportaż z ekstremalnie zaniedbanego romskiego osiedla w Koszycach. Nie znoszę spłaszczenia tematu w postaci "ci źli, nienawykli do pracy Cyganie" kontra praworządni obywatele. To efekt wielu zazębiających się czynników: hermetycznej społeczności ze stygmatem wielopokoleniowego wykluczenia społecznego oraz ekonomicznego i kulturowego z doświadczeniem osób nie odnajdujących się w kapitalistycznym systemie; zaniedbań ze strony władz oraz ignorancji decydentów (również samych architektów) dotyczącej planowania przestrzennego i urbanistyki. W mojej przyszłej pracy doktorskiej stawiam tezę, że takich miejsc będzie coraz więcej i należy je prawnie usankcjonować, we współpracy z urzędnikami, asystentami międzykulturowymi, architektami i urbanistami, naukowcami oraz samymi mieszkańcami miejsc zapomnianych (w tym wypadku Romami). Należy tworzyć spójną i pogłębioną strategię integracji (zapewniając pracę, edukację, wymianę wiedzy międzykulturowej, integrację z sąsiadami, godne warunki do życia), pamiętając o poszanowaniu romskiej kultury. Ewentualnych krytyków spieszę powiadomić, że takie działania już się dzieją - chociażby we Wrocławiu, wśród społeczności Romów rumuńskich mieszkających na koczowisku.
1 note · View note