Tumgik
#wolność to wszystko
colderthanthemoon · 2 years
Text
„O mojej sile, jako istoty ludzkiej, stanowi możliwość wyboru tego, w co mam wierzyć, a w co nie; co mam zrobić, a co nie” — Leto Atryda II
2 notes · View notes
polskie-zdania · 11 months
Text
Dotarłam z nim do tak głęboko skrytego we mnie dziecka, że z początku nie wiedziałam w ogóle jak do niego mówić. Nie miałam pojęcia, co o tym myślę i jak czuję się z tym, że mini wersja mnie nagle zaczęła mi się kręcić po pokoju. Dziewczynka z dwoma kitkami rozłożyła się na dywanie i układała klocki. Nie miałam absolutnie żadnego doświadczenia z dziećmi, więc nie miałam zielonego pojęcia, co z nią zrobić. Na początku kusiło mnie, by pozbyć się intruza, ale przecież nie mogłam wyrzucić sama siebie. Nie, nie mogłam. Już nie. Z kim ja ją do cholery zostawię? - pomyślałam. - Ja przecież nie mam czasu. Poczułam dłoń na ramieniu. "Chodź. Jest takie miejsce, w którym nigdy nie byłaś." Wziął mnie za rękę. Moim oczom ukazał się piękny, kolorowy plac zabaw. Uśmiechnął się. Wiedziałam, że mogę mu ufać, ale ostatecznie to wcale nie o zaufanie chodziło najbardziej. Najbardziej chodziło o mnie samą. O mnie, która nigdy nie była dzieckiem. O mnie, która od początku była duża i poważna. O mnie, która, odkąd pamięta, zmagała się z dorosłymi problemami. Miałam 30 lat i właśnie otrzymałam w prezencie swój własny plac zabaw. "No wskakuj" - powiedział. Zmroziło mnie. Przede mną stały huśtawki, zjeżdżalnie i piaskownice - wszystkie były dla mnie. "No idź. Wiem, że chcesz. Zostaw wszystko i idź." Spojrzałam na niego, pokiwałam głową i pobiegłam. Usiadłam na huśtawce i rozhuśtałam się na niej na najwyższą możliwą wysokość. Słońce zaświeciło mi prosto w twarz. "Wolność" - pomyślałam. - "Wolność bycia dzieckiem." Bujałam się z całych sił, jakbym nigdy wcześniej tego nie robiła. Z wysokości zerknęłam w kierunku ławek, by sprawdzić, czy nadal jest. Był. Siedział i cierpliwie na mnie czekał. Uśmiechał się z odległości. "Pięknie Ci z tą dziecięcą radością" - powiedział, gdy wróciłam. Dyszałam, miałam brudne od piachu kolana i świeciły mi się oczy. Roześmiałam się. Właśnie skończyłam 5 lat.
Autor: Marta Kostrzyńska
184 notes · View notes
trudnadusza14 · 2 months
Text
20.02-13.03.2024
Zaniedbałam nieco bloga ale teraz już powracam
I tak. Te ostatnie dni zaczęły się dniem w teatrze
Jak szlam do tego teatru to tak lało że normalnie ze mnie kapało
W teatrze jako że byliśmy na bajce to była większość dzieci
Siedzieliśmy na balkonie. Pierwszy raz w życiu siedziałam na balkonie
Naprawdę mi się podobało
I do tego stopnia mi się podobało że poryczałam się z radości
Wniosek ze spektaklu wyciągnęłam jeden
"Nie liczy się to kim jesteś bo tym się dopiero możesz stać a liczą się chęci motywacja i cechy posiadane"
Bo tam była fabuła że król poszukiwał żony dla swojej córki. To był król i ta córka to królowa. I też ten rycerz miał zabić smoka,ale za to ten który był nie rycerzem a szewcem spodobał się królowej i on był sprytny i odważny. Na początku król nie chciał uwierzyć ale jak ostatecznie pokonał smoka to został rycerzem
Także mi się wniosek nasunął jeden 🤔
Było potem zajęcia biblioterapi
I ogólnie mamy teraz taką sytuację z jednym kolega który dręczy moją przyjaciółkę. I twierdzi że tego nie pamięta. Trzeba to wyjaśnić niezwłącznie
Na zajęciach miałam zadanie skończyć obraz
I skończyłam
I ten obraz będzie wisieć w psychiatryku na korytarzu na klatce schodowej 🥰
Tumblr media
"Z dna po schodach do sukcesu"
Na dole ten potwór to jest to depresja i wszelkie najgorsze stany w załamaniach i chorobach. A jak się wchodzi do tej żarówki to jesteś w wodzie ale jest tu już czystsza woda i kolorowe ryby pływają. Idziesz wyżej to widać pęknięcie żarówki gdzie jest wyjście na wolność. Kosmos to dla mnie taką wolność radość i nieskończoność tej radości
Wszyscy na zajęciach byli zachwyceni choć nie wiem czemu
A w czwartek prowadziłam zajęcia taneczne. Myślałam że się nie uda i wyjdzie to źle a okazało się że wszystkim tak się podobało i wszystkim się tak humor poprawił że się kierowniczce chwalili
I w sumie tak samo było z kolejnymi zajęciami tanecznymi 😏
Doszła też nowa terapeutka na zajęcia i jest ogólnie super !
Dogadałam się z nią już w drugim dniu 🤣
Czemu ja tak bardzo ostatnio dogaduje się z ludźmi ? Nie mam bladego pojęcia
Czy wszystko dlatego że zamiast uciec i kogoś nienawidzić po jakiś niedogodnościach wolę to w pełni wyjaśnić ? Lub ogólnie komunikacja
Kiedyś myślałam że jestem kiepska w komunikacji a teraz ?
Teraz to myślę że jestem w miarę dobra ale mogłabym być lepsza
Kiedy ja nie dążyłam do ideału ? Chyba teraz nie ma takiego czasu
Chce się uczyć i ulepszać ponad wszystko
Co do kontaktów też to coś się zdarzyło na zajęciach i próbowałam z przyjaciółką wytłumaczyć koleżance o co chodzi. Ta się załamała i uciekła
I ja się bałam że coś sobie zrobi
Na szczęście później nic się nie stało
Ogólnie też na zajęciach to ostatnio doszło mnóstwo zajęć nowych i w jeden dzień tygodnia niewiadomo co wybrać 😂
3 zajęcia w tym samym czasie. Ale chyba zrobię tak że będę co tydzień na inne zajęcia
A co do praktyk to w poniedziałek skończyłam i na opinie od kierownik się popłakałam
Ocena wzorowa ! Nie myślałam że poszło aż tak dobrze
Kierownik mi powiedziała że każdy praktykant podczas pierwszych dni płacze a ja nie płakałam tylko od razu złapałam kontakt z pacjentami
Może naprawdę się nadaje
Na tych praktykach ciągle miałam nowe pomysły
Było parę razy malarstwo,rysunek,kabaret,turniej tenisa i taneczne rzecz jasna
I ludzie. Zaczęłam jeść bez lęku nawet wśród ludzi
Udało się
A z tym jedzeniem to ogólnie ostatnio wyszło że ja powinnam jeść niczym sportowiec po 4 tys kalori wzwyż
Bo wyszło że w ciągu dnia ćwiczę wyczynowo prawie codziennie 😅
Bo ogólnie jestem cały czas nadpobudliwa
To ostatnio nawet jedząc więcej o wiele to nie tyje a odwrotnie 🤣
Zobaczymy jak sprawy się potoczą
Ale serio jak ostatnio ktoś zrobił mi zdjęcie bo kogoś o to poprosiłam to wyglądam conajmniej na 10 kg mniej niż ważę
Faktycznie zazwyczaj siebie nieprawidłowo postrzegam 🤔
Tymbardziej jak wchodzę w rozmiary takie jak S 😂
Czyżby faktycznie mięśnie ? Zobaczymy dalej
Ostatnio zrobiłam jak kiedyś czyli że liczę tylko spalone aniżeli zjedzone.
I będę co tydzień analizować czy waga spadła kiedy podaż kalori wzrosła czy stoi czy wzrosła
I to nie będzie tak że będę dokładnie liczyć ile kalorii zjadłam ale tak przypuszczając że np danego dnia zjadłam przykładowo 1700 to co to było i jak się po tym czułam
Bo wiem że jakbym po czymś czuła się przepełniona to muszę tego uniknąć. Bo wtedy chce mi się wymiotować
Aczkolwiek wiem że to jeszcze za mało patrząc na moją aktywność
Z innej beczki to jeszcze rysunki i obrazy
Tumblr media
Obraz dla siostrzenicy która skończyła roczek.
Nie wiem czemu ale mam wrażenie że ten miś ją opisuje. Coś czuję że może być cicha ale bardzo kochana a swoje emocje pokazywać poprzez granie na czymś 🤔
I ten kolor fioletowy to jej lub jej matki ulubiony bo ciągle ma fioletowe ciuchy
Wyszłoby mi lepiej gdybym miała więcej czasu ale niestety nie miałam 😂
Tumblr media
A tu z anime. Ta dziewczyna z anime "Angel of Death" mi nie bardzo wyszła ale chłop z "Blue Period" wyszedł jak najbardziej
Muszę chyba potrenować rysowanie dziewczyn z anime
Tumblr media
Tu chodzi o zmianę negatywnego myślenia na pozytywne
Nie wiem jak wy ale jak zmieniłam myślenie na bardziej pozytywne to jak na rysunku. Jakby taka zabrudzona szara szyba pękła i widziałam wreszcie kolory
Tak postrzegam zmianę myślenia
Tumblr media
A tu są przyjaciele na tratwie. Nie ma tu określonego znaczenia. Po prostu coś o przyjaźni zwierząt wyruszających w podróż
Ktoś mi powiedział że do tego rysunku można by było stworzyć bajkę
Może i tak 🤔
Tumblr media
Tu jest taki trening figur geometrycznych
Tym razem jednak z kolorami
I myślę że to muszę jeszcze przećwiczyć
Tumblr media
Tu także ćwiczenia tyle że krajobrazu
Tumblr media
Jak się czuje aktualnie. Kot przy mnie jest ja idę w górę mimo przeciwności to ona przy mnie czuwa cały czas
Odkąd ona jest jest jakoś ... Lepiej
Może faktycznie ma coś w sobie. Może to jakiś anioł stróż czy coś ?
Kiedyś miałam takiego chomika miała na imię Bella bo sądziłam że była taka piękna że powinna się tak nazywać
Była większa niż większość chomików syryjskich co mnie zawsze zastanawiało
A to była samiczka. Raz była ciężarna
Właściwie to kupiliśmy ją już ciężarną bo się uparłam że ten chomik mnie wybrał 😂
I było z nią tak że była taka przyjazna że dawała się przytulić,zasypiała na mnie a jak miała te dzieci to nawet w pierwszych dniach pozwoliła mi je zobaczyć
A jak wtedy był ten wręcz najgorszy czas to jak płakałam w domu i chciałam coś sobie zrobić to ona jakimś cudem otwierała klatkę i przybiegała do mnie. I zasypiała przy mnie żebym przestała płakać
I serio tak płakałam jak zmarła że do dziś jak mi się od czasu do czasu przyśni to jak się budzę to płacze że jej nie ma
Tak było póki nie pojawiła się Kiara
Nie wiem czy zwierzęta się odradzają w ciele innego zwierzęcia ale mam wrażenie że tu ewidentnie ma coś takiego miejsce
Bo czemu ten kot jest taki sam jak tamta chomiczka ? I czemu nagle od czasów Kiary przestała mi się śnić Bella ?
W inny sposób tego pojąć nie potrafię
A tak odnośnie Kiary
Kochana mnie cały czas pilnuje i wspiera. A czasem ma takie dziwne pozycje że boże 🤣
Tumblr media Tumblr media
Na zajęciach artystycznych zrobiłam jej misia który jej bardzo podpadł i cały czas z nim chodzi oraz śpi
No tak jak zrobione przez matkę to oczywiście że się podoba ❤️
Ogólnie to wracają mi te okropne bóle głowy których nienawidzę. Co prawda trwają max kilka godzin ale są takie okropne że podczas tego bólu zdarzały mi się próby samobójcze
Nawet ta choroba jest nazywaną chorobą samobójców
Czy ja muszę mieć nawet chorobę samobójców ?! No ludzie
Aczkolwiek mam nadzieję że w poniedziałek na wizycie u neurologa dostanę na to jakiś lek
Bo nie chce zaliczyć próby samobójczej z powodu tych bóli
Wiecie co sobie ostatnio uświadomiłam? Że mam tendencje do bycia pracocholikiem
Dalej mam problem z reagowaniem na swoje potrzeby odpoczynku
I muszę o to zadbać zanim faktycznie rozpocznę pracować
Ostatnio 7 dni w tygodniu miałam mus żeby w tygodniu iść na praktyki potem na zajęcia a w weekend do szkoły
I tak w tygodniu po 13 godzin poza domem i ja będąc na zajęciach zawsze gadałam : chce już na praktyki
Teraz też tęsknię już za praktykami
I moja mama nawet mówiła na mnie pracocholik 😂
Tak z innej beczki dowiedziałam się od przyjaciółki że moja była psychiatra chce załatwić bym była asystentem zdrowia psychicznego i zarabiała na towarzyszeniu osobom chorym psychicznie w terapi. Bo to będzie rozrzerzony program
W sumie jestem chętna. Dla waszej wiadomości ja już kiedy byłam nastolatką i byłam w terapi grupowej to zostawałam często proszona przez moją psychoterapeutkę o odprowadzenie koleżanki do domu i towarzyszenie jej dopóki nie przyjdzie ktoś z jej rodziny bo było ryzyko że zrobi sobie krzywdę
Także jestem w szoku trochę jak to usłyszałam ale jest to jakaś perspektywa
I tak odnośnie szkoły. Była ostatnio nauczycielka za którą nie przepadam i ona za mną
A ja postanowiłam że na lekcji będę układać kostkę Rubika by się skupić
I sobie uświadomiłam że faktycznie mogę mieć to ADHD dodatkowo
Nie jestem w stanie usiąść w miejscu nie będąc w mani i trudno mi się skupić na czymkolwiek siedząc w jednym miejscu
Wspomnę więcej w następnym poście o tym co zauważyłam u siebie
I tak. Musiałam jednocześnie układać kostkę,wiercić się i rozglądać na różne strony by udzielać się na lekcji
Przez to nauczycielka była w szoku i powiedziała mi następnego dnia że w domu analizowała moje zachowanie i pomyślała że wow zrobiłam ogromny progres. I zanim przyszłam chwaliła mnie przed klasą
Sama byłam w szoku
I była nawet sugestia że tak dobrze się znam na psychologi i psychiatri że powinnam pomyśleć o byciu psychiatrą
Ciekawe jest to ile ostatnio mam sugesti związanej z zajmowaniem się osobami chorymi lub zaburzonymi psychicznie
Pomyślę nad tym
Ostatnio też byłam u ginekologa i podejrzewa endometrioze
Ale to jeszcze zobaczymy
Na razie leki dostałam i jak się nie polepszy będziemy myśleć dalej
Cóż na razie tyle. Jest w wielu aspektach bardzo pozytywnie i oby jeszcze jeden aspekt się poprawił. Zdrowotny. Dokładniej fizyczne
A i tak odnośnie zdrowia ale psychicznego. Jestem już w 73 dniu remisji 😁
Także mam nadzieję że to się utrzyma jak najdłużej
I jestem ciekawa co wy sądzicie o tym pomyśle z tym jedzeniem. Myślę że powinnam spróbować e co wy sądzicie to nie wiem
Także do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
14 notes · View notes
lepnacipki · 3 months
Text
Kiedyś ktoś mi powiedział, że wiedza daje wolność, a jednocześnie unieszczęśliwia. Rozumiem to teraz. To wszystko ciągnie nas w dół, jednak, gdyby nie ta prawda, byłoby nam gorzej, bo życie w kłamstwie nie jest życiem.
Weronika Plota, Hellish Desire. #hellish 2 (page328)
10 notes · View notes
goalsdigger · 5 months
Note
Jak idzie Ci intuicyjne jedzenie? Jesteś zadowolona z tego systemu?
Idzie dobrze, choć przyznaję w Wigilię i Święta zjadłam dużo więcej, ale przynajmniej metabolizm ruszył. Jestem zadowolona, staram się trzymać stałych pór posiłków i nie podjadać między nimi. Nie muszę zawracać sobie głowy liczeniem makro, wbijaniem wszystkiego do fitatu, zaoszczędzam dzięki temu trochę czasu. Jem i tak mniej więcej to samo i tyle samo jak wtedy gdy liczyłam. I fajnie, bo czuję taką wolność, że mogę jeść wszystko bez zastanawiania się wcześniej i liczenia w głowie czy się zmieszczę w limicie.
16 notes · View notes
myslodsiewniav · 5 months
Text
Dynamicznie, sytuacja rozwojowa, nadal czuję się tak, jak tykająca przed wybuchem bomba
19-12-2023
Dziś jestem w niedoczasie - znowu - ale bez próby połknięcia swojego ogona i bez paniki.
Dobrze się dziś czuję. W końcu - bo wczoraj się wyspałam xD
Mam naprawdę mało czasu na zrobienie bardzo obszernego zaliczenia, więc naparzam w klawiaturę. Rzecz w tym, że podeszłam do tematu ambitnie, skonsultowałam swój pomysł z wykładowczynią w weekend. Powiedziała, że w zależności od wykonania tego co jej opisałam da mi 3,5-4, ale nie mogę liczyć na 5. A ja chcę dostać 5. Po moim pytaniu sprostowała całemu mojemu rokowi czego DOKŁADNIE od nas oczekuje: podała nam NA TYDZIEŃ PRZED ODDANIEM kryteria, którymi będzie się kierować i tak właściwie opisała czego oczekuje, ech - daje nam absolutną wolność kreatywną, im bardziej pojechane interpretacje tematu tym lepiej. Najważniejsze: mają to być interpretacje NASZE. Mogą być to nawet zwykłe skany bazgrołów na kartce - byleby oddawały temat. To jest jej cel. A będzie obniżać ocenę za "pójcie na łatwiznę" czyli według niej: 1 - podanie :cytatów wizualnych" w postaci tych samych przykładów dzieł sztuki, jakie nam udostępniła na wykładach; 2 - używanie grafik wygenerowanych przez AI; 3 - użycie wyłącznie grafik z sieci, bez podania autora i źródła (czyli de facto kradzieży i podszywania się pod autora). Luz. Ale nie mogę nawiązać do tego do czego nawiązać chciałam wedle tych wytycznych, muszę pomysł zaimplementować od nowa (mój projekt początkowo nawiązywał do istniejących dzieł sztuki w formie uproszczonych grafik / groteski / satyry, a potem "cytowałam" jotpegi konkretnych dzieł sztuki w których widoczne są te lub inne zagadnienia. Ekhem. No i okazało się, że całkiem moim zdaniem autorska wizja zasługuje na 3,5-4 ech... Oczywiście nie pokazałam Pani dr swojej pracy, ani jak ją na ten moment dopieściłam, jak ma ona dużo innych zalet w 100% AUTORSKICH, wizualnych i na temat. Wierzę, że za to co jest tematem przewodnim by mi ocenę podniosła, ALE wiem już, za co była gotowa mi ocenę obniżyć xP a ja chcę PIĄTEKĘ! więc mam czas do piątku na zrobienie około 40 stron od nowa xD Mówiłam, zbyt ambitnie do tego podeszłam).
Wczoraj z mamą nie miałam czasu rozmawiać - odwieźli mi pieska rano, do pracy. Obydwoje opowiadali o perypetiach związanych z piastowaniem nowej roli - bycia babcią i dziadkiem. Cały ich świat to teraz ten słodki 4-miesięczny królewicz i miło mi bardzo. Fajnie, że się odnajdują. Ale o ich sposobie traktowania mojej osoby będę musiała z nimi porozmawiać.
Jakoś na kwadrans po odjeździe moich rodziców (wczoraj) zadzwoniła moja siostra. No i tym telefonem mnie wczoraj skosiła. Jechałam na oparach energii, ale jak mi w drugim zdaniu zdetonowała bombę, to wiedziałam, że nie powinnam tego połączenia przerywać, a tematu odkładać na później, a zarazem wiedziałam, że do tej rozmowy zużyję masę energii, cierpliwości i siły, a także takiej uważności i bystrości, precyzji intelektualnej. No i się tak stało. Po tym telefonie nie miałam już siły na NIC. Skończyłam wczoraj pracę. Zjadłam obiad, wykąpałam się, usiadłam do zadania na studia, tego, które muszę oddać do piątku (no, do drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia, ale WIEM, że nie będę miała przestrzeni by cokolwiek ruszyć w tym temacie w Wigilię, ani potem, żonglując między spotkaniami z rodziną moją i mojego partnera... fuck). Siadłam i patrzyłam w ekran, jak zombie, nic we mnie nie było, ani krzty pomysłu, kreatywności, ani siły po prostu by się starać. Po chwili poczułam jak ze stresu ciągnie mnie na wymioty, więc poddałam się. Wzięłam telefon i poszłam czytać komiksy w łóżku, zasnęłam wcześniej i spałam długo. Ponad 12h. Najwyraźniej mój organizm tego potrzebował.
Dziś się czułam o wiele lepiej i naprawdę miałam masę siły i energii na realizację planu - prawie wszystko co planowałam dziś zrobić już zrobiłam! Wow!
A! Nie napisałam co siostra mi zdetonowała xD. Ech. Odbieram telefon od niej, a ona radośnie i przyjaźnie mi ćwierka do ucha, że "cześć, Villcia! Dzwoniłam do rodziców i mama powiedziała, że już od ciebie wyjechali. Podobno masz dziś nieco luźniejszy dzień w pracy, czy masz teraz przestrzeń na rozmowę, czy może zdzwonimy się później, co?" - miło, z szacunkiem dla mojego i swojego czasu. Lekko jak bita śmietana na gorącej czekoladzie zagaiła tonem ploteczkowo-pogaduchowym. Siedziałam sobie z excelem, uzupełniałam dane, nic co by wymagało ode mnie 100% uważności, faktycznie rodzice się nie mylili - gdy odstawiali mi małą do domu, akurat tak wyszło, że miałam zaskakująco spokojny poniedziałek w robocie (w poniedziałki zwykle jest największy zapierdol i młyn, ruch). Też lekko rzuciłam siostrze, że roboty troszkę mam i jak zacznie się ruch, to będę musiała się rozłączyć, ale mam przestrzeń na pogaduchy. Na co siostra dalej radośnie i lekko "A, to dobrze, bo mam ochotę pogadać. Widzisz, właśnie rozważam zostanie antyszczepionkowcem!".
No i zawał na miejscu. xD
Okazało się, że wyskoczyła z tą konkluzją trochę w formie serio, a trochę hiperboli, a trochę w formie buntu wobec tego co ją spotkało w zeszłym tygodniu. Ale nim do tego doszłyśmy już nerwowo chodziłam po całym mieszkaniu, spokojnie słuchając, chociaż w środku miałam BURZĘ, dla uspokojenia popijałam wodę (wypiłam spokojnie z 2 litry, być może więcej) i kawę (jak zaczaiłam, że w chwilę wypiłam gorącą kawę, to poszłam po wodę).
Chciałam się dowiedzieć jakie argumenty ją do tego przekonały i przedstawić jej kontrargumenty, aby poddała jednak tą wstępną decyzję/groźbę wątpliwości. Przytoczyć jej stanowisko naukowe i semiotyczne...
Opowiedziała mi co się stało i jakie kroki podjęła, jak poznałam całość tej historii to ta bomba wydała się mniej nuklearna niż na początku.
Przede wszystkim to wygląda tak - gdyby to zależało od mojej sis to by już TERAZ niesiona na wkurwie należała do klubu antyszczepionkowców, ale Szwagier jest jednak zwolennikiem szczepionek, chociaż po tym co przeżyli w gabinecie lekarskim w piątek w zeszłym tygodniu czuje się również bezsilny, poniżony i postawiony w absurdalnie patowej sytuacji. A wszystko dlatego, że chcieli być dobrymi rodzicami i zadbać o swojego synka, zapewnić mu wszelkimi dostępnymi środkami bezpieczeństo (w znaczeniu "podając wszystkie dostępne i wymagane szczepienia", ale mając również pewność, że powikłania nie zrobią małemu krzywdy). Jest taka opcja by przed zaszczepieniem sprawdzić czy młody człowiek nie ma uczulenia na jakikolwiek składnik szczepionki - wyczytali to na stronie NFZu, ale też tą informację podali im w trosce, zapobiegawczo, mądrzejsi o tę wiedzę znajomi, których o 2-3 miesiące starszy od mojego siostrzeńca malutki synek wylądował właśnie na intensywnej terapii z powikłaniami po szczepieniu. Dziecko walczyło tygodniami o życie, a teraz nie wiadomo jak będzie się rozwijało.
Dlatego moja siostra z mężem wypełnili odpowiednie podanie, poszli do lekarki prowadzącej ich synka z tym podaniem prosząc od razu o skierowanie do alergologa w celu opisanym powyżej, a pani ich wyśmiała, zwymyślała od osób, które domagają się "specjalnego traktowania", zlekceważyła wielokrotnie, poniżyła, a na koniec lekceważąco oddała im do rąk to podanie z ich, rodziców, uzasadnieniem w jakim celu proszą o odroczenie zaplanowanego szczepienia (by najpierw sprawdzić u alergologa, na NFZ czy ich dziecko nie ma uczulenia na składniki szczepionki - co jest opisane jako przeciwskazanie do podawania szczepionki na samym preparacie i dlatego istnieje ta procedura). Zwróciła im je. Zszokowana siostra zapytała czy ona tego podania nie przyjmie i nie wyśle zgodnie z procedurą w odpowiednie miejsce. A pani doktor powiedziała, że mogą to zabrać, albo jej zostawić, generalnie jest jej whatever, to i tak według niej ma znaczenia, może to nawet wysłać, ale gwarantuje, że nikt z tym nic nie zrobi. Ani nikt, a o już szczególnie ona nie da im skierowania na badanie alergologiczne na składniki szczepionki dla 4-miesięcznego bobasa. Gdy moja siostra i Szwagier zwrócili uwagę, że to jest uzasadniona procedura i maja prawo wnioskować o to o co wnioskują (w końcu formularz istnieje, nie?) to doktorka z uśmiechem złośliwym sarknęła "możecie mnie zgłosić do sanepidu, jak chcecie".
No to zgłaszają ją do sanepidu.
A rozsierdzona do czerwoności siostra w domu zaczęła szukać sama, na własną rękę co to za preparaty (w sensie, że jakie szczepionki, jakiego producenta, co jest w składzie) są podawane dzieciom, jak wygląda prawo w kwestii szczepień. Dowiedziała się jaki syf może być w szczepionkach. I po nitce do kłębka trafiła na grupki antyszczepionkowców, gdzie już legendy i mity "w logiczny sposób" wyjaśnione, składające się w spójną całość przeraziły ją zupełnie. I stwierdziła - magister do cholery, wyedukowana w obszarze medycznym, szczególnie sfery dermy, babka, która chemię i biologię rozpykiwała - że chuj, że jednak szczepionki to zło i to szaleństwo szczepić dzieci. Że jaki rodzic coś takiego zrobiłby swojemu dziecku! Itp Itd.
No i tu już zaczęłyśmy inną rozmowę: najpierw ją uspokoiłam (bo nakręciła się wkurwem, jak o tej doktorce mi opowiadała, a potem wkurwem i strachem jak streszczała "logiczne" i "zdrowo rozsądkowe" dowody antyszczepionkowców na szkodliwość szczepień) i analizowałam z nią każdy argument. Co wie, że mówi nauka, a jakie dowodu przedstawia opcja antagonistyczna. Czego nie wiemy o legitnie brzmiącej grupie/próbie badanych podanych z przykład u antyszczepionkowców. O dowodach anegdotycznych. O upiornym NFZ. O próbie bycia odpowiedzialnym rodzicem podczas, gdy niektórzy lekarze w tym przeszkadzają zamiast pomagać.
No, było ciężko.
Nie wiem w sumie po co do mnie zadzwoniła z tym? Wczułam się w rolę "starszej siostry, która często wie więcej i wie lepiej" ale może nie tego u mnie szukała?
Bo jedyne co ją uspokajało, to wspomnienie Szwagra - że moje argumenty pokrywają się z jego argumentami. Jesteśmy otwarcie na możliwość, że każde z podejść jest okay i każde się myli. To zależy to najlepsze podejście. By wysnuć dobrze dobraną ścieżkę należy zebrać informację - czyli zrobić badanie na te składniki szczepionki i upewnić się, czy malec nie jest na coś uczulony. Nauka udowadnia jedno, a przykłady anegdotyczne drugie. Od jednostki zależy czemu wybiera wierzyć/ Że trudno - moim zdaniem - zwalać "regresję rozwojową u 5-miesięcznego bobasa" wyłącznie na szczepionkę, bo nie wiemy co jeszcze się zmieniło w życiach tych maluchów, które są przywoływane jako dowód na to, ze szczepionki szkodzą: to mogła być 1 - reakcja na podanie szczepionki, organizm skupił się na walce z patogenem zamiast na innych funkcjach, 2 - reakcja na podanie szczepionki, która zbiegła się w czasie z innymi trudnościami, jakie wydarzyły się w życiu dziecka np: miało trudność z raczkowaniem, rodzice się kłócili, zrobiło się zimno/gorąco przez co pojawiło się u dziecka reakcja na natłok bodźców sensorycznych i po prostu to przetrawiało, a może tata wrócił do pracy i maluch poczuł, że znajoma rutyna się zaburzyła, a może do diety na dodatek włączono dziecku marchewkę na którą de facto ma uczulenie, a może było chore na wirusówkę, a może to po prostu oznaka innych cech osobniczych, które dały dopiero w danym momencie o sobie znać - NIE WIEMY TEGO (nawet o sobie samych tego często nie wiemy, a co dopiero o innym człowieku!), 3 - nie ma to nic wspólnego z podaniem szczepionki, ale jest związane z którym z innych czynników, których rodzic nie bierze pod uwagę.
To była ciężka rozmowa.
Mam wrażenie, że ona chciała się mi wygadać i wykrzyczeć. I uzyskac jakieś zapewnienie? Zrozumienie?
Ech. Potem siostra wyznała, że zadzwoniła do kuzynki - tej, która jest antyszczepionkowczynią - pytając o to, jakie ta ma doświadczenia. No japierdole. I ta kuzynka się odpaliła gorącym nawracaniem na swoje wyznanie, wręcz sekciarsko straszyła mi siostrę opowiadając drmatyczne historie o śmierciach dzieci. Siostra mi to relacjonowała z takim... no wkurwem, żalem wobec lekarzy, strachem o synka, olbrzymia niezgodą (bo czarnymi bohaterami wszystkich tych historii byli lekarze). Ech. Żeby nie było - w każdej grupie zawodowej są nieczułe debile, pozbawione empatii poczwary z przerostem ego i upajające się władzą w swoim obszarze. W KAŻDEJ. I nie mam zamiaru odwodzić mojej siostry od pomstowania na tą lekarkę, która ją wyśmiała, ani na tych okrutników z makabrycznych opowieści kuzynki. Nikt im nie powinien chronić dupy w imię nauki. Nikt. Powinni wylecieć z roboty i odpowiadać karnie - jak nie masz podejścia do pracy z ludźmi to nie pracuj z ludźmi. Proste, są inne opcje by się realizować medycznie. Jednak... Ech... te historie, które jak głuchy telefon ze zgrozą powtarzała mi wczoraj siostra już słyszałam. I to od tej samej kuzynki. W 2017 roku. W 2019 roku. W 2020 roku. W 2021 roku. W 2022 roku. Nie były aż tak kategorycznie czarno-białe, miały pewne niuanse, których albo moja siostra nigdy nie usłyszała, albo wybrała by ich nie zapamiętać. I przyznaję, opowiedzenie tych pięciu historii jedna po drugiej przytłacza i stwarza wrażenie życia w opresji, skazania na walkę z okrutnym systemem i budzi potrzebę PANICZNEGO chronienia tego maleństwa, które sis powołała na świat, a który to świat nie chce go przyjąć bezpiecznie.
No.
Straszne to było.
Budziło paniczny lęk.
I ten lęk moją siostrę - połączony z wkurwem i pieklącą bezsilnością - przekonuje do tego by zostać antyszczepem. Bo tamci ludzie rozumieją jej wartości, jej cele, jej potrzebę chronienia dziecka.
Dawałam jej perspektywę, rozplątałam tą lawinę nieszczęścia i niedoli na epizody, a potem na lata, a potem dodałam niuanse o których wiem i zaznaczyłam, że pewnie o masie innych rzeczy nie wiemy.
Zaadresowałam ten lęk, przypominałam, że ma do niego prawo, wyznałam, że ja też się wkurwiłam słuchając o tej lekarce co szasta zdrowiem i życiem mojego siostrzeńca; że moim zdaniem szwagier i sis dobrze, bardzo odpowiedzialnie i mądrze zrobili domagając się testów alergicznych - to bardzo mądre, odpowiedzialne posunięcie, które pozwoli młodego zaszczepić, a z nich ściągnie napięcie i strach.
A na tą babę z przychodni, tą, która skończyła medycynę i zachowuje się jak zupełna ignorantka, zaproponowałam, aby napisali skargę do Sanepidu, do Rzecznika Praw Pacjenta, do jej szefa i do NFZtu. I może do PIPu? I może do lokalnej prasy?
Jakieś pomysły gdzie jeszcze można wysłać donos na tą panią?
Wysłałabym na nią donos gdzie się da.
I każdy z tych donosów zaczęła listą wymieniającą jaka jeszcze instytucja dostała kopię niniejszego pisma :P
Bo właśnie takie postawy u lekarzy pomagają ruchowi antyszczepionkowemu. Zero empatii, ignorancja, lekceważenie, nierozumienie potrzeb ludzi - przecież chcą dobrze dla swoich dzieci do cholery!
Brawa dla tej pani, powinna dostać nominacje do medycznego odpowiednika Złotej Maliny. Największa dzbanica wśród lekarzy, popisowy koncert braku kompetencji xD
Z tego wszystkiego siostra - od antyszczepionkowców - dowiedziała się jakich badań w punktach szczepień noworodków się nie wykonuje, a jakie powinny być wykonane przed podaniem szczepionki. Ja nie ufam szpitalowi w mojej rodzinnej miejscowości - moją mamę ledwie dwa lata temu przecież zaszczepili inną szczepionką niż ta na którą była zapisana, bez zrobienia wywiadu. Dopiero odbierając zaświadczenie przeczytała co jej wpuścili do organizmu, a na co miała przeciwskazania. Jak do nich zadzwoniłam z pytaniem co mam zrobić, gdyby mama miała reakcję niepożądaną to w dupie mieli moje pytania i moją mamę - chronili sobie tyłki, klepali formułki, mówili o tym za co odpowiada szpital, że proszą o kontakt z rzecznikiem. A ja do cholery dzwoniłam po instrukcje jak udzielać pomocy w razie wyników ich błędu, ich dupa mnie nie interesuje tak długo jak moja mama jest zdrowa i nie będzie miała kolejnego wylewu wywołanego przez preparat, który jej wstrzyknęli bez wcześniejszego wywiadu, ani bez informowania jej o zmianie. No i co? NFZ jest niedofinansowany i był/bywa przepracowany. Ale też bywa pełen ludzi niekompetentnych.
Ich -lekarzy - ego i niezadresowane kompleksy powoduje (między innymi, sa też inne czynniki), że ludzie odwracają się od osiągnieć naukowców. Chujowe to.
Ludzkość potrafi wszystko co dobre spierdolić. Ech.
Anyway - trzymam kciuki za siostrę, a jeszcze bardziej za Szwagra, który jest bardziej w fakty naukowe, niż anegdotyczne.
Ale ta rozmowa - nawet teraz jak to piszę podniosło mi to ciśnienie - wydrenowała mnie z siły, emocji. Kurwa, jeszcze to.
Dziś było lepiej.
Wyspana popracowałam, opisałam tym, którym udało wisiałam odpowiedzi na maile, aplikowałam na kilka ofert pracy, vinted zrobiłam (nic się nie sprzedaje, ech, ale przynajmniej wystawiam, niech wisi, to w końcu mam nadzieję pójdzie... ), włosing wszedł (miód, olej rzepakowy i odżywka proteinowa z pszenicy), zrobiłam pranie, rozwiesiłam pranie, umyłam kibel - trochę prokrastynuję przed wykonaniem tej roboty na zaliczenie, bo mam wrażenie, że nie zdążę, nie mam siły, czuję niechęć - słowem ADHD daje o sobie znać, wymyłam naczynia...
.... i umówiłam się też na wywiad. Jestem tym zarazem podjarana i podenerwowana. Będę musiała przekminić co mogę powiedzieć, a czego lepiej dla mnie samej, abym nie mówiła. Nie myślę o tym jakoś ze stresem, bardziej się jaram. Propozycja rozmowy spłynęła w czerwcu, właściwie wyrosła z fajnej wymiany literek, a nagrywka będzie w przyszłym miesiącu, pół roku później. Miałam czas by o tym zapomnieć i nabrać dystansu. I nagle - umawiamy się na termin, ustalamy jak zepniemy dźwięk itp. Ciekawe to.
Słuchałam też bardzo pozytywnego podcastu o historii, ale historii "modnych ciał" - czyli jakie cechy wyglądu jarały Europejczyków przez lata xD i jak bardzo kompleksy przez to są bez sensu xD
Uśmiałam się.
17 notes · View notes
orpow · 7 months
Text
polish bands (+my fav songs by them) recommendations nobody asked for but i love these bands too much:
strachy na lachy ("żyję w kraju", "chory na wszystko", "list do che", "moralne salto", "raissa")
pidżama porno ("koszmarów 4 pary", "bal u senatora '93", "wódka", "bułgarskie centrum hujo**", "kotów kat ma oczy zielone", "chłopcy idą na wojnę")
myslovitz ("z twarzą marilyn monroe", "alexander", "blue velvet", "filmowa miłość")
republika ("raz na milion lat", "śmierć w bikini", "moja krew", "tak, tak... to ja")
kult ("arahja", "po co wolność", "polska", "krew boga", "hej, czy nie wiecie")
maanam ("raz-dwa-raz-dwa", "lipstick on the glass", "boskie buenos")
farben lehre ("urwis", "anioły i demony")
ksu ("moje bieszczady", "moje stąd", "pod prąd", "jabol punk")
pull the wire ("papieros", "kapslami w niebo")
the analogs ("dzieciaki atakujące policje", "blask szminki")
siekiera ("nowa aleksandria")
sztywny pal azji ("spotkanie z...", "wieża radośći, wieża samotności")
lao che ("hydropiekłowstąpienie", "godzina w", "drogi panie")
7 notes · View notes
p40an4 · 1 year
Note
Czy ty uważasz to za normalne? Dopingowanie innych, młodych, nieświadomych dziewczyn do zniszczenia sobie życia, doprowadzając do anoreksji? To nie żarty dzieciaczki i lepiej udajcie się po pomoc do psychiatry zamiast namawiać się nawzajem do wspólnego, wolnego samobójstwa.
Ja nikogo do niczego nie zmuszam, ani nie dopinguje. Często pisze, aby nie brac moich postów personalnie. Tez czuje sie niezrecznie wiedząc ze młode, 13/14letnie dziewczyny mnie obserwują i uważają za "guru". Jednak nie mam na to wpływu, rodzice powinni kontrolować co ich dzieci oglądają w internecie, ja nie jesyem od ich pilnowania. Poza tym ja jestem już na tyle zniszczona psychicznie i fizycznie ze wszystko mi jedno, tylko prosze aby niczego mi nie zarzucać, bo w moim mniemaniu niektórzy to robią. Jak już wcześniej wspomniałam nie mam na nic wplywu, a istnieje cos takiego jak uwaga, uwaga, wolność słowa, wiec na moim blogu bede publikować takie treści, jakie ja uwazam za stosowne, Dziekuje za uwage <3
25 notes · View notes
introowersjaa · 9 months
Text
Twoje odejście, porzucenie mnie w takim niewłaściwym momencie w moim życiu, kiedy bałam się wszystkiego, kiedy poczułam, że jesteś moim domem, bezpieczeństwem, nagrodą za przeszłość, za mój ból i moje traumy, odszedłeś kiedy modliłam się do Boga by mi Ciebie nie odbierał, kiedy dziękowałam za Ciebie i oddałam własne serce na dłoni, to było początkiem mojego końca. Odszedłeś kiedy najbardziej Cię potrzebowałam, wiedziałeś, że jest u mnie źle, miałeś tą świadomość, a i tak to zrobiłeś. Nie porozmawiałeś ze mną, a zakończyłeś to w sposób odpowiedni dla ciebie. Przez telefon,nawet nie rozmowę, a SMS. Poczułam wtedy jak wszystko na czym opierałam się dotychczas, kiedy nasza miłość , zamieniła się w ruiny, których nie potrafię odbudować. Wiedziałeś ile Ci oddaję, kłamałeś, każdego dnia, każdą wiadomością, że mnie kochasz. Nasza ostatnia rozmowa pokazała mi, że jesteś dla mnie obcy, obcy był mój dom. Najgorsze, że ja nadal kocham ten dom, którym dla mnie byłeś. Usprawiedliwiam Cie i nie potrafię winić po mimo, że zostawiłeś ogromną dziurę w moim sercu, a jego cząstka, której nie chcesz zawsze będzie z Tobą. Mówią, że jeśli kochasz daj wolność, daje ci ją. Nie zasłużyłeś na to żebym była taka wobec Ciebie, nie zasługujesz na moją worozumiałość, jednak ją dostajesz, czego prawdopodobnie też nie docenisz. Wolność którą teraz masz jest z moich szczerych i dobrych przesłanek, jednak nigdy nie zrozumiem co było powodem Twojego odejścia, nie byłam powodem dla którego zostałeś. Nie szukałam tych powodów w Tobie, tylko w sobie, obwiniałam się, płakałam, krzywdziłam, przez Ciebie i dla Ciebie, żeby zasłużyć, żeby być powodem dla którego warto zostać. A ty? Cierpisz? Nie możesz spać? Bo tak właśnie wygląda moja rzeczywistość, budzę się i zasypiam z myślami, których nie mogę pozbyć się z głowy. Nie mogę Ciebie pozbyć się z głowy i wiem, że nigdy tego nie zrobię, bo muszę to wszystko zaakceptować i zrozumieć, że jesteś wspomnieniem, które nie wróci, a przeszłość nie stanie się teraźniejszością, wraz z moją egzystencją opartą na stałym analizowaniu całej naszej historii. Historii która była piękna, byliśmy szczęśliwi, a raczej tak uważałam, bo za każdym razem gdy pytałam i patrzyłam w Twoje oczy widziłam fałsz który uznałam za prawdę. Nie oszukałeś mnie dlatego, że dobry z Ciebie aktor bądź jesteś sprytny, tylko dlatego, że otrzymałeś ode mnie więcej zaufania niż byłeś jego wart. Wiem, że nie jesteś całym moim światem, dlaczego tylko dawałeś mi tego potwierdzenie, dlaczego Twój głos był wtedy najpiękniejszym dźwiękiem? Dlaczego pozwoliłeś myśleć, że ja jestem Twoim światem? Jesteś dla mnie ogromną lekcją, kolejną którą dostaje od życia, napewno nie ostatnią, byłeś i jesteś moją pierwszą miłością, którą już na zawsze będę utożsamiać z ogromnym piętnem na sercu i duszy. Mam nadzieję, że ta dla której mnie zostawiłeś była tego warta, żyj dobrze, aczkolwiek chciałabym, żebyś o mnie pamiętał, jako o osobie, która była gotowa się poświęcić dla Ciebie, a Ty ją zrujnowałeś. Pamiętaj o mnie jako o tej jednej dziewczynie, która próbowała dać Ci szczęście i cieszyła się bardziej Twoim niż swoim. Na końcu chciałabym być tylko Twoim wyrzutem sumienia, który będzie Cię dręczył, nie dla mojej satysfakcji czy triumfu, a po to bym ja również mogła być Twoją lekcją. Ja to zniosę, aczkolwiek trafisz kiedyś na kogoś kto nie będzie wystarczająco silny i będziesz powodem tragedii. Nie życzę Ci jednak byś kiedyś trafił na kogoś takiego jak Ty, nie zniósłbyś tego, nie byłeś na tyle silny by przeprosić mnie w twarz, jesteś słaby, traf na kogoś kto uczyni Cię twoją lepszą, a przede wszystkim silniejszą wersją .
Kiedyś może jeszcze na siebie wpadniemy, mam nadzieję, że znajdziesz odwagę spojrzeć mi w oczy.
Do widzenia T.
7 notes · View notes
livkao · 2 months
Text
Wyobraź sobie siebie jako lekkiego motylka, unoszącego się swobodnie w powietrzu z delikatnością i gracja. To Ty możesz być tą lekkością i delikatnością, kiedy osiągniesz swój cel i schudniesz.
Twoje ciało stanie się lżejsze, bardziej zwinne i pełne energii, gotowe do podjęcia każdego wyzwania.Kiedy stajesz się lekkim jak motylek, odczuwasz wolność i radość płynącą z pełni życia.
Możesz poczuć, jak Twoje ciało jest w stanie wykonać rzeczy, których nigdy wcześniej nie myślałeś, że jesteś zdolny osiągnąć. Twoja delikatność staje się Twoją siłą, a Twoja determinacja prowadzi Cię do sukcesu.
Pamiętaj, że każdy krok w kierunku lekkości i delikatności jest warty wysiłku. Pozwól sobie na odkrycie swojej wewnętrznej siły i piękna poprzez dbanie o swoje zdrowie i dobre samopoczucie.
Jesteś w stanie osiągnąć wszystko, na co sobie postanowisz, więc pozwól sobie na lżejsze i piękniejsze jutro jako motylek wśród kwiatów życia.
🦋
4 notes · View notes
soberiaan · 5 months
Text
Pamiętam ten stan, kiedy każdy mg przeliczałam na masę swojego ciała. Byłam mistrzem w to. Wieczory takie jak te spędzałam na jeżdżeniu autem i spaniu na tylnich siedzeniach. Substancje w moim organizmie powoli zabierały myśli. Nie bałam się. Zamykałam oczy i widziałam całą galaktyke. Pociłam się, ale nie było to dla mnie ważne. Patrzyłam wszędzie, a moja głowa z opóźnieniem rejestrowała to co skanowały rozbiegane gałki oczne. Nie czułam, że oddycham ani, że moje serce bije. To był błogi stan. To była wolność. Moja własna wojna, w którą przegrywałam. Nie mogłam stać na nogach, a czułam jakbym właśnie biegła. Gdzieś daleko. Nie liczyło się nic. Byłam wtedy nieśmiertelna. Emocje wydawały mi się iluzją. Obiecywałam sobie, że to jak teraz myślę pozwoli mi w trzeźwości normalnie funkcjonować. Razem z całym tym syfem schodził ze mnie wykreowany światopogląd. Wracał lęk i racjonalne (choć i tak zaburzone) myślenie. Czułam jak śmierć zagląda do moich oczu. Czułam krew, która leciała z moich wyschniętych ust. Chciałam pomocy, ale nikt tego nie rozumiał. Nazwał mnie zwykłym cpunem i nawet po moim odejściu nigdy mnie za to nie przeprosił. Nie chcę już tego. Chciałam wsparcia nawet w głupim pytaniu czy wszystko jest okej. Dziś żyje bez tego. Czasami tęsknie za tym stanem. Tęsknie za sobą w takiej postaci.
Tak sobie pierdole, bo mam załamanie.
4 notes · View notes
konstarnacja · 1 year
Text
Sprawa prosta jak drut, nie sprzedałaby siebie dla własnej wygody, nawet dla ocalenia siebie od śmierci, lecz dla kogo innego - gotowa się sprzedać! Sprzeda się dla miłego, ubóstwianego człowieka! W tym też tkwi cały sęk: dla brata, dla matki zaprzeda siebie, zaprzeda wszystko! O, tutaj w razie konieczności, gotowiśmy wziąć w łyka nasze poczucie moralne; naszą wolność, spokój, nawet sumienie - wszystko, wszystko poniesiemy na targ. Niechaj przepada życie! byleby tylko te nasze najukochańsze istoty były szczęśliwe. Nie dość tego: wynajdziemy własną kazuistykę, sięgniemy po naukę do jezuitów i na pewien czas, kto wie, uspokoimy sami siebie, wmówimy sobie, że właśnie tak powinno być, bo cel jest dobry.
Fiodor Dostojewski
"Zbrodnia i kara"
13 notes · View notes
8hotoke8 · 2 years
Text
Cena intelektu
Stwierdzono, że ludzie o nieprzeciętnej inteligencji zazwyczaj są pesymistami, introwertykami, popadają w depresję, są melancholikami, dlaczego? Otóż zdają sobie sprawę ze złożoności tego świata i co w nim nie działa.
Dorośli mówią, że życie po osiemnastych urodzinach ucieka nam przez palce, dlaczego? Bo świat każe nam żyć w biegu. Praca, dom, praca, dom, weekend. Zakładają nam kagańce i pracujemy na ludzi wyżej nie mając z tego nic na starość. Dlatego też jako dorośli rozumiemy starszych. Dlaczego przychodzą z pracy i czesto nie mają humoru, czasami wybuchając z natłoku zadań, nerwów i problemów.
Widząc jak system kuleje pod wieloma względami. Patrząc na te wszystkie spółki, które powinny działać prawidłowo, szybciej, a nie działają wcale. To człowiek popada w różne negatywne myśli na temat tego świata. Patrząc na to z czym musi walczyć, a nie musiał by gdyby ktoś prawidłowo tym zarządzał nie biegnąc ślepo za pieniądzem.
Wrażliwi na świat ludzie nie pisali się na taką rzeczywistość gdzie życie to wieczny bieg i w sporej części brak przyjemności. Jeśli jesteś zwykłym szarakiem nie możesz sobie pozwolić na wolność, musisz brać udział w wyścigu szczurów. Nie masz czasu na hobby, odpoczynek. Czy nawet w skrajnych przypadkach na rodzinę, przez natłok obowiązków i presję.
Wiele osób inteligentnych nie chcę mieć potomstwa, dlaczego? Nie chcą go skazywać na życie w takim świecie. Nie chcą widzieć ich rozczarowania, gdy zderzą się z szarą rzeczywistością. Nie chcą by przez własne pragnienia, ktoś został niewinny przy tym zraniony.
Tak naprawdę jedyną ucieczką od tej szarej rzeczywistości jest miłość, o którą ciężko w dzisiejszych czasach, o taką szczerą, prawdziwą. Jedyna rzecz, która nadaje barw i chęci do walki o kolejny dzień. Wzajemne wsparcie i motywacja. Jest to swojego wolność, ale też szczęście zawarte w jednej osobie takiej jak ty. Więc zacznij dziś od kochania samego siebie, bo miłość to lek na wszystko. Kto wie może znajdziesz szczęście w postaci innej osoby.
~Hotoke 27.10.2022
21 notes · View notes
za-sniegiem · 1 year
Text
Jak dobrze jest przestać myśleć, to daję wolność. Chciałabym, żeby to po prostu trwało, ale nade mną już wszystko wisi. Nie chcę patrzeć w górę.
11 notes · View notes
bewitched-tinea · 11 months
Text
Wolność jest męcząca.
Ta myśl przyszła mi dzisiaj do głowy podczas pobytu w wannie w celu relaksu (i higieny). I dopiero w tamtym momencie rzeczywiście dotarło do mnie, czym jest wolność we własnym życiu.
Chcesz być wolny? Musisz odpowiadać za wiele kwestii. I to dosłownie. Musisz:
Pilnować godziny, o której kładziesz się spać, by twoje ciało i twoja dusza mogły odpocząć. Jeśli nie dasz im możliwości regeneracji- zaczną zawalać. I wtedy nie będziesz miał siły na coś tak trywialnego, jak zrobienie i zjedzenie 3 smacznych, wartościowych i zdrowych posiłków w ciągu dnia.
Sprawdzać, czy twoi znajomi nie łamią twoich granic i w razie czego zareagować (lub zmienić na takich, którzy nie będą mieli problemu z szacunkiem)
Musisz wykonywać obowiązki z szuflady przeznaczonej na "te poważne dla dorosłych"- chodzić do pracy niezależnie od samopoczucia lub rozwijać własną pracę.
Nauczyć się produktywności i dyscypliny by łatwiej ci przychodziła realizacja celów i zadań
Unikać interalcji w miejscach publicznych z ludźmi, którzy nie są zbyt ciekawymi personami, ale trzymać emocje w ryzach (dla dobra własnej sfery mentalnej), gdy ktoś jednak zwyzywa cię bez powodu na ulicy.
Jakby nie patrzeć, wolny czlowiek musi zrobić od cholery wszystkiego, by móc być wolnym człowiekiem. I to jeszcze w zdrowy sposób. (Kolejna odpowiedzialność- obserwacja siebie i swoich tendencji, zmian w mindsecie i nastawieniu)
Trochę jak wielozadaniowa maszyna. Z tą różnicą, ze multitasking jest dla nas niezdrowy. Męczymy się, mamy ograniczomy poziom koncentracji i tylko 24 godziny każdego dnia. A trzeba się jeszcze wysrać i pamiętać o myciu zębów dwa razy dziennie
I to jest wszystko cholernie męczące.
Podsumowując: daliśmy sobie wmówić, że wolność na żywo wyglada tak, jak na zdjęciach.
2 notes · View notes
diabolicusdomina · 1 year
Text
nawet przez sekunde nie przechodzi czarna mgła
mówiąca o śmierci i o potędze oddania się
zwykłe poddanie
już tego nie pragnę
wolność znalazłam przy tobie
nauczę się żyć, obiecuję
wszystko z tobą będzie już dobrze.
2 notes · View notes