Bez milczenia nie byłoby muzyki.
Życie we dwoje jest zapewne trudniejsze
niż samotna egzystencja -
podobnie żaglowiec na pełnym morzu
z rozpostartymi żaglami jest trudniejszy do okiełznania
niż ten sam statek drzemiący w porcie, ale przecież
to dla wiatru, dla ruchu, buduje się szkunery,
a nie dla próżnowania i beznamiętnej ciszy.
Rozmowa trwająca wiele lat zawiera w sobie
godziny niechęci, niepokoju, nawet nienawiści,
ale także czułość i głębokie porozumienie.
Tylko w małżeństwie miłość i czas,
odwieczni wrogowie, mogą stać się sojusznikami.
Tylko miłość i czas, jeśli się pogodzą,
pozwalają nam zobaczyć drugiego człowieka
w jego tajemniczej, skomplikowanej istocie,
rozwijającej się powoli i pewnie, jak nowe miasto
na równinie lub wśród zielonych wzgórz.
Zaczyna się od jednego tylko dnia, od radości
i ślubowania, od pełnego chwały dnia spotkania,
który jest jak wilgotne ziarno;
potem przychodzą lata próby, pracy,
niekiedy rozpaczy, gwałtownego olśnienia,
szczęścia, i wreszcie wielkie drzewo
o bujnym listowiu wyrasta ponad nami
i rzuca kolosalny cień. Nikną w nim troski.
Adam Zagajewski, "Epitalamium"
4 notes
·
View notes
Dawno temu, bo w 1791 roku , w miasteczku Ayr, Tam O’Shanter wracał do domu wieczorem na swoim rumaku Maggie. Patrzy, a w kościele jakieś światła i muzyka. Zagląda przez okno, a tam czarownicy i wiedźmy tańcują do muzyki diabła. Same stare osobniki – oprócz jednej młodej Nannie Dee, skąpo ubranej w krótką koszulinę – cutty sark w języku Szkotów. Tak się ten Tam zachwycił, że aż krzyknął „Weel done, cutty-sark!”.
A jak krzyknął, to wszystkie wiedźmy ruszyły w pogoń za nim. Uciekał w kierunku mostu w Alloway, bo wiedźmy wody przekroczyć nie mogły. I już prawie był na moście, gdy Nannie chwyciła za ogon konia. Miała krzepę w rękach, bo go urwała. Seksowna czarownica z ogonem, a właściwie jej odzież, dała nazwę żaglowcowi, a jej wizerunek z ogonem stał się galionem. Wprawdzie ani to aż taka koszulina, ani nie krótka (czy seksowna – nie dyskutuję); no, ale gołe cycki są, a może przykrótka była od góry.
Wiedźma Nannie z ogonem Maggie – galion Cutty Sark, z kolekcji galionów Johna Silvera.
Mówią, że są trzy rzeczy najpiękniejsze: kobieta w tańcu, koń pełnej krwi w galopie i fregata pod żaglami. Wprawdzie TA fregata nie stoi pod żaglami, ale i tak jest piękna, i w dodatku przyjemna w zwiedzaniu.
Cutty Sark to jedyny na świecie zachowany kliper herbaciany. Statek-muzeum. Stoi przy nabrzeżu w Greenwich w Londynie i jest tak wyeksponowany, że można go oglądać od spodu, od środka i z pokładu. Został zbudowany w jednym celu: jak najszybciej przywieźć herbatę. Powstał w szkockiej stoczni Scotta i Lintona na zamówienie Jocka Willisa (Willis & Sons) w roku 1869. Z danych technicznych warto odnotować, że ma 85,4 m długości, 11 m szerokości, 6,9 m zanurzenia, prędkość 17 węzłów. Posiada 3 maszty (najwyższy o wysokości 47 m), do których przymocowanych było 32 żagli o powierzchni 2976 m3. Takielunek to 11 mili.
logo Willisa
Logo Willisa – gwiazda Indii
Fregata jest drewniana, ale ma stalowy szkielet. Stalowych ram sporządzono 138. Do budowy użyto dwóch gatunków drewna: dębu indyjskiego (górne części) i wiązu amerykańskiego (dolne). Do połączenia obu konstrukcji (stalowej i drewnianej) zużyto 20 000 śrub. Kliper jest biały, wszystkie oryginalne części stalowe są białe, szare to elementy wspomagające, utrzymujące żaglowiec w równowadze bądź zamocowane na potrzeby muzeum.
Pod pokładem
Pod pokładem
Kadłub pokryty jest specjalnym stopem metalu – Muntz (60% miedź i 40% cynk ze śladowymi ilościami żelaza). Miało to zapobiec osiadaniu różnym zwierzątkom morskim, np. małżowi świdrakowi okrętowemu, który uwielbia celulozę zawartą w drewnie okrętowym.
Kadłub żaglowca, część podwodna pokryta miedzią.
Kadłub pokryty jest miedzią
Właścicieli kliper miał całkiem sporo:
1869-1895 John Willis, Willis & Sons
1895-1922 Ferreira & Company (zmieniono nazwę na Ferreira, bandera portugalska, w 1916 stracił część oryginalnych masztów)
1922-1922 Companhia Nacional ce Navegacao (zmieniono nazwę na Maria do Amparo)
1922-1938 kapitan Wilfred Dowman, Falmouth (przywrócono nazwę Cutty Sark)
1938-1953 The Incorporated Thames Nautical Training College, Greenhithe
1953-1955 The Cutty Sark Preservation Society
1955-1989 The Cutty Sark Society
1973-1989 The Maritime Trust
1989-1990 The Cutty Sark Maritime Trust
1990-2000 The Maritime Trust
2000-2015 The Cutty Sark Trust
obecnie: The National Maritime Museum
Kliper w Sydney ładuje wełnę, lata 1883-95; źródło: The National Maritime Museum
Zdaje się, że odkupienie klipera z rąk portugalskich przez Wilfreda Dowmana w 1922 roku zostało potraktowane jako sprawa narodowa, bo wydarzeniu temu towarzyszyły wielkie emocje w prasie. Wtedy to ukazała się whisky Cutty Sark z fregatą jako logo, będąc do dzisiaj jedną z najbardziej rozpoznawanych whisky na świecie. Producent sponsorował, w czasach już całkiem współczesnych, imprezę żeglarską Operację Żagiel (Cutty Sark Tall Ships’ Races).
Lata 1900-54; źródło: Wikimedia Commons
W swój pierwszy rejs Cutty Sark wyruszył w 1870 roku i był to rejs do Szanghaju. Przywiózł stamtąd 600 000 kg liści, z których można było zrobić 200 mln szklanek herbaty. Z ładunkami, trasami, dokumentami można zapoznać się pod pokładem żaglowca. Są tam różne wystawy i prezentacje multimedialne związane z historią statku i latami jego funkcjonowania.
skrzynka pocztowa
Można także doświadczyć kołysania statku.
Można się pobujać.
Dzwon na poniższym zdjęciu został skradziony w 1903 roku przez jednego z marynarzy (kliper pływał wtedy pod banderą portugalską). Załoga skradła więc inny z pobliskiej barki o nazwie “Szekspir”. Gdy fregata wróciła do Anglii, winowajca zwrócił dzwon.
skradziony dzwon
Kliper nie miał lekko w swoim życiu. Przewoził herbatę, ale musiał także szukać innych towarów. To była era udoskonalonych parowców. Liczba żaglowców systematycznie spadała, a towaru czasem nie wystarczało na całą ładownię. Przewoził więc węgiel, proch, alkohol (brandy, wino), owoce, cukier, kakao, papier, instrumenty muzyczne, buty, świece, rogi jelenie itd.
źródło: The Maritime National Museum
Załoga miała mało miejsca. Pomieszczenia dla niej przeznaczone są niewielkie. Stanowiło ją 27 osób: kapitan, 17 marynarzy, 2 praktykantów (14-latkowie), żaglomistrz, 2 cieśli, 2 oficerów, steward i kucharz. Jeden z konfliktów między załogą (sprawa nieumyślnego zabójstwa) zainspirował Josepha Conrada do napisania opowiadania „The Secret Sharer” (Tajemny wspólnik).
W 1883 roku Jock Willis postanowił posłać kliper w rejs do Australii. Miał przetransportować wełnę merino – cudowną wełnę, która nie gryzła, szybko schła, doskonale grzała w zimne dni i… chłodziła w upalne. Owce merino doskonale dają sobie radę w temperaturach -20, ale również +40 stopni. Cudowność tej wełny polegała na istnieniu mikroskopijnych kieszonek z powietrzem izolujących od ekstremalnych temperatur. Latem wełna nie nagrzewa się tak, jak ludzkie ciało, ale przejmuje od niego ciepło działając jak klimatyzacja. A ja nie mogłam się nadziwić, dlaczego w Cairns, w klimacie tropikalnym, przy 35 stopniach, ludzie chodzą w ciepłych butach:
buty z kangurzej skóry z wełną merino, Cairns, Australia
Zimą wilgoć odpowiedzialna za wyziębienie ciała jest pochłaniana przez włókna merino i szybko przetransportowana na zewnątrz, i odparowana. Wełna pozbywa się wilgoci jeszcze wtedy, gdy ma ona postać pary wodnej. Nie dochodzi więc do zawilgocenia. Na dodatek merino nie pochłania zapachów i żadne bakterie w niej się nie gnieżdżą.
Po taką więc wełnę zaczęła pływać fregata Cutty Sark. Pierwszy rejs trwał 84 dni, ale nawet udało się później pobić rekord i skrócić rejs do 73 dni (można pod pokładem pobawić się w symulację tego rejsu). Jednak dalsza eksploatacja statku okazała się dla Jocka Willisa nieopłacalna i sprzedał go w 1895 roku.
Cutty Sark, mesa
Nowy właściciel, John Richards, pozbył się go bardzo szybko, bo po 16 dniach sprzedał go za £1250 portugalskiemu przewoźnikowi Joaquim Antunes Ferreira & Co. z Lizbony. Pod tą banderą kliper pływał jako Ferreira między Lizboną a portugalskimi koloniami w Afryce i Ameryką.
Widok na Tamizę, na dziobie kopia galionu Cutty Sark
W 1916 roku w drodze z Mozambiku do Angoli statek trafił na sztorm – o tyle niebezpieczny, że węgiel w ładowni przemieścił się na jedną burtę. Kapitan rozkazał obcinać maszty, aż pozostał tylko główny i część przedniego. Naprawy trwały 2 lata, zmieniono mu wtedy ożaglowanie i przekształcono w barkentynę – ze szkodą dla wyglądu i prędkości statku (inne ożaglowanie, uboższe, i mniejsza załoga). Po naprawie po raz kolejny zmienił imię, tym razem na Maria do Amparo (Maria co chroni), zarazem zmieniając właściciela.
Maria do Amparo w 1921 roku; źródło: The Maritime National Museum
W 1922 roku wypatrzył barkentynę w porcie Falmouth Wilfred Dowman. Był na tyle bogaty, że postanowił ją wykupić za £3750, czyli przepłacił, i ratować. 2 października 1922 roku zarejestrował statek pod dawnym imieniem Cutty Sark i rozpoczął jego remont. Zamierzeniem Dowmana było, aby była to jednostka szkoleniowa. Udostępnił go również do zwiedzania, co było ewenementem i pierwszym tego typu przypadkiem. Po śmierci Dowmana wdowa Catherine przekazała Cutty Sark Szkole Morskiej w Greenhithe wraz z £ 5000 na utrzymanie.
Po wojnie nikt nie miał głowy zajmować się jednostką szkoleniową; statek przechodził przez różne towarzystwa, ale udało się uzbierać £250000 na kolejną renowację (przy patronacie męża królowej – Filipa). Właściwie statek przetrwał dzięki pasjonatom i ludziom dobrej woli.
25 czerwca 1957 roku królowa Elżbieta II dokonała oficjalnego otwarcia muzeum na kliperze. Przeżył on jeszcze pożar w 2007 roku, ale na szczęście straty były minimalne. Fregata jest bardzo dobrze wyeksponowana. Ciekawym doświadczeniem jest oglądanie jej od spodu. Ponadto na najniższym poziomie można podziwiać kolekcję galionów australijskiego kapitana Johna Silvera. Jest to największa kolekcja tego typu na świecie. Galiony pochodzą z XIX-wiecznych statków. Jest również Nannie Dee z ogonem Maggie.
Takie są dzieje tej Kusej Koszulki. Czasem więc warto podglądać tańczące czarownice.
Cutty Sark, 1870 r. źródło: The Maritime National Museum
Anna Pisarska-Umańska
[mappress mapid=”498″ width=90%]
Cutty Sark – Kusa Koszulka Dawno temu, bo w 1791 roku , w miasteczku Ayr, Tam O'Shanter wracał do domu wieczorem na swoim rumaku Maggie.
1 note
·
View note
Tragedia na pokładzie żaglowca szkolnego “Dar Młodzieży”
W poniedziałek 20 sierpnia br. doszło do tragicznego wypadku na pokładzie szkolnego żaglowca Dar Młodzieży.
Statek odbywał jednodniowy rejs szkoleniowy ze studentami i uczniami, na pokładzie było około 150 ludzi.
Podczas prac wysokościowych na rejach, jeden z załogantów spadł z wysokości ok 15 m na pokład. Natychmiastowej pomocy udzielił mu na miejscu statkowy lekarz. Na pomoc ruszyła jednostka ratownicza SAR (Służba Poszukiwawczo Ratownicza), przybyły na jej pokładzie lekarz stwierdził zgon.
Statek zawrócił do portu w Gdyni. Tutaj od chwili zacumowania trwają czynności mające na celu ustalić rzeczywisty przebieg zdarzenia.
Dar Młodzieży to największy polski żaglowiec, obecnie jego armatorem jest Uniwersytet Morski w Gdyni. Odbywają na nim rejsy szkoleniowe studenci uczelni morskich.
Statek konstrukcji Chorenia, zbudowany w Stoczni Gdańskiej, kadłub zwodowano w 1981 roku. Został on oficjalnym następcą Daru Pomorza, który odszedł na emeryturę, pełni służbę do dzisiaj, jako statek muzeum w Gdyni.
Tragedia na pokładzie żaglowca szkolnego “Dar Młodzieży” Tragedia na pokładzie żaglowca szkolnego "Dar Młodzieży" W poniedziałek 20 sierpnia br. doszło do tragicznego wypadku na pokładzie szkolnego żaglowca Dar Młodzieży.
0 notes