Tumgik
#zanimwystygniekawa
violetcreator · 2 years
Photo
Tumblr media
Jakoś tak wychodzi, że lubię wstawić post w moje urodziny. Chyba w ten sposób coś przypieczętowuję. Kontemplacja i mentalne przygotowanie się do tego dnia zaczęło się u mnie już kilka miesięcy temu. W końcu zrozumiałam kiedy jest mój dzień w roku na podsumowania. Dotychczas robiłam to nieświadomie. Z roku na rok w ten dzień przychodziło do mnie mnóstwo wspomnień. Dużo emocji. Śmiech i łzy. Szczęście i rozpacz. Cisza i cisza. Tym razem jednak zrobiłam dużo, by przebrnąć przez jesień ze spokojem i porządkiem w głowie by dotrwać do dzisiaj i po prostu się do siebie uśmiechnąć. Znowu jestem tutaj i hamuję swoje wszystko by potwierdzić kilka faktów, zaś inne zaakceptować. Jestem inną osobą niż rok temu. Jestem trochę starsza, ale nie popadam tym razem w bezdenną rozpacz. Tak. To są fakty. Również to, że gdy wrócę do domu zimą to świętuję z moją siostrą nasze urodziny jeszcze raz. I ja jako ta starsza rozpalam kolorowe świeczki na zimowym torcie. Naprawdę mamy jesień a ja naprawdę dobrze się trzymam. Chyba któraś z moich afirmacji usadowiła się całkiem głęboko. Lub po prostu moja empatia tym razem do samej siebie zdała egzamin na piątkę. Już przy pierwszych sygnałach smutku dobiegających z mojego wnętrza, od razu zaopiekowałam się sobą najlepiej jak potrafię. Jak chorym zwierzęciem, jak usychającą rośliną. Przyglądam się sobie i widzę, że wracam ostatnio często do przeszłości. Całe szczęście tylko wracam i się przyglądam, a nie wracam i rozgrzebuję przy okazji opłakując cokolwiek i użalając się nad czymś. Mam do tego dużo zdrowsze podejście niż niegdyś. Daję sobie lekką książkę na dobry sen, która spisuje się świetnie w tym zadaniu. Coraz chłodniejsze poranki nie ustępują, aczkolwiek dzisiejszy był jakiś taki inny. Na zewnątrz chłodny i ciemny, zaś wewnątrz mnie prawdziwie potulny dla mojego ciała i duszy. Pobudka bez budzika, herbata z pyłkiem pszczelim i Klub 555. To jest to co naprawdę zrobiło mi dzień i utorowało drogę na wszystko czego chciałam dzisiaj jeszcze doświadczyć. To był taki poranny fundament, zaś teraz kiedy widać już wianek czuję się prawdziwie spełniona i szczęśliwa. Do tego pełna podziwu, że nie uroniłam ani jednej łzy. No prawie. Nie licząc tych malusieńkich kiedy to osoby zupełnie ze mną niespokrewnione  obdarowały mnie dobrym słowem prosto z serca.  Dziękuję. Po stokroć dziękuję!
Synergia w akcji. Gdy te wszystkie sytuacje ładują mnie pozytywną energią, jak mogę być inaczej nastawiona do życia? Nie interesują mnie już słowa na które w tej właśnie chwili nie mam twardego potwierdzenia, że wciąż są aktualne.
Kończę dzisiaj siódmy raz siedemnaście lat. I kocham ten dzień wraz z całą jego oprawą.  Tu właśnie jestem, w takim momencie swojego życia- ja, mała osoba kochająca naturę, rozwój i dobre jedzenie. Bez ani cienia smutku. Życzę sobie tego na przyszłość i Wam wszystkim również. Z resztą nie pierwszy to już raz. Wasze zdrowie herbatą lawendową.
Jest tak dobrze, że nie mam nic więcej do powiedzenia. No dokładnie, samolubny post. Ale nie martwcie się- nie dziś to innym razem się to spieprzy i się Wiola rozgada.
Dobrej nocy.
1 note · View note