Tumgik
amethystheaven · 6 months
Text
rozdział czterdziesty szósty (cz. 74)
Notka autorki: JA NIC NIE POWIEM, NIC NA MNIE NIE MACIE
W pokoju wybrzmiał głośny śmiech dziewczyn. Telefon Gabrieli zawibrował, co oznaczało nowe powiadomienie. Odblokowała ekran i szybko przeczytała wiadomość od Martyny.
- Wiesz co… - zaczęła Gabriela. - Poszłabym po herbatkę.
- O, dobry pomysł. Później możemy obejrzeć następny odcinek. - Izzy zgodziła bez zawahania.
Gabriela uśmiechnęła się nieznacznie i wyszły z pokoju. Skierowały się ku schodom i powoli schodziły na parter. W lobby zastanowiły się, w której części hotelu jest część jadalna. Po szybkim rozpracowaniu, poszły w prawą stronę. Izzy od razu podeszła do urządzenia z gorącą wodą i grzecznie czekała, aż osoba przed nią skończy z niego korzystać. Gabriela rozejrzała się po wszystkich, a następnie znacząco spojrzała na Martynę, która szybko zniknęła za półścianką prowadzącą do dalszej części.
- Wiesz… Chyba spróbuję inną herbatę. - Izzy lekko szturchnęła Gabrielę. - Malinowa brzmi pysznie.
Gabriela zaśmiała się i zerkała w stronę przejścia dla personelu. Minęło kilka sekund i na środek wyjechał metalowy wózeczek. Na najwyższej półeczce był duży tort. Jedna z kelnerek zapaliła świeczki. Wszyscy zebrani zaczęli śpiewać tradycyjną polską piosenkę urodzinową. Izzy, po opanowaniu pierwotnego szoku, zakryła usta dłońmi i patrzyła. Gabriela i Martyna zerkały na siebie dumne z wykonania planu.
- Wszystkiego najlepszego! - Gabriela w końcu dała upust emocjom i zaśmiała się, po czym mocno przytuliła Izzy.
- To dlatego mnie zaciągnęłaś do Rzeszowa! - odpowiedziała.
Następna podeszła Martyna i złożyła życzenia.
- Dziewczyny… - sama ponownie przytuliła Gabrielę i Martynę. - Nawet nie wiem, co powinnam powiedzieć. Boże, no… Dziękuję.
- Nie masz za co! - Gabriela cieszyła się bardziej niż przewidywała.
Obie odsunęły się na bok, aby nie zagradzać drogi Magdzie, Marysi i Olivii, które grzecznie ustawiły się w kolejce.
Martyna objęła Gabrielę i dumnie obserwowała składanie życzeń. Na końcu do Izzy podszedł trener Lavarini.
- Wszystkiego najlepszego. - powiedział i dokończył życzenia po angielsku.
- Dziękuję. - odparła Izzy i zwróciła się do dziewczyn. - Jakbym miała patelnię… - westchnęła i próbowała opanować emocje. - Przysięgam, dostałybyście. Spodziewałam się jedynie życzeń i to nie od wszystkich, a nie czegoś takiego. Ja po prostu… - wzięła głęboki wdech. - Nie wiem, która z was to zorganizowała, ale dziękuję wam wszystkim.
Martyna uniosła dłoń i palcem wskazywała chichotającą Gabrielę. Izzy wbiła wzruszone spojrzenie w dziewczynę.
- Oczywiście, jak niespodzianki, to do Gabi. - zaśmiała się. - To dlatego wczoraj wieczorem nie chciałyście mi powiedzieć, o czym rozmawiacie i tak chowałyście się w pokoju.
- Tak. Dokładnie tak było. Martyna jedynie pomogła mi to zorganizować. - lekko wzruszyła ramieniem, jakby takie urodziny były codzienną normą.
- Wcześniej zamówiłyśmy tort, a dzisiaj ja i Marysia poszłyśmy go odebrać. Zadaniem Gabi było odwrócenie twojej uwagi. - dopowiedziała Martyna. - Magda i Olivia ustaliły szczegóły wedle planu Gabi z obsługą.
- Nikt wcześniej nie zrobił mi aż takich urodzin. Jesteście niesamowite. Naprawdę, najlepsze urodziny.
Liczba słów: 430
ALEXA, PLAY BIRTHDAY BY SELENA GOMEZ
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ❤️
Tumblr media
0 notes
amethystheaven · 7 months
Text
rozdział czterdziesty piąty (cz. 73)
Notka autorki: mam ciekawostkę. ten rozdział jest pięćdziesiątym postem
- Jak to dobrze, że jesteś. - Marysia powiedziała z uśmiechem. - Musisz coś zrobić z Martyną.
- Co robiła? - Gabriela uniosła brwi.
- Nic takiego. - szybko urwała temat, po czym się zaśmiała. - Sama zobaczysz.
Marysia otworzyła drzwi do pokoju jej i Magdy. Gabriela stanęła za nią i rozejrzały się po dziewczynach. Magda i Olivia tańczyły belgijkę, a raczej próbowały, co spotykało się z głośnymi śmiechami. Gabriela uśmiechnęła się na ich widok, a następnie ujrzała Martynę, choć ona jej nie widziała. W zasadzie, żadna z dziewczyn nie zwróciła uwagi na otwierane drzwi.
- Już godzinę tak tańczą. - zaśmiała się.
Gabriela cicho minęła Marysię i delikatnie zaprosiła ją do tańca. Spodziewając się Marysi, zgodziła się. Magda i Olivia uśmiechnęły się szeroko i zrobiły im trochę miejsca, chociaż bardziej cieszyła ich obecność Gabrieli. Kiedy obie pary stanęły na przeciwko siebie, Martyna utworzyła usta.
- Niespodzianka! - Gabriela rozpostarła ręce.
Martyna podeszła do Gabrieli. Mocno przytuliła ją do siebie, trochę ją przeważając, przez co dziewczyna cofnęła się o trzy kroki.
Gabriela owinęła ręce wokół talii Martyny i zamknęła oczy.
Chociaż rozłąka trwała zaledwie kilka dni, wydawało się jakby minęły długie tygodnie. Martyna nareszcie trzymała miłość swojego życia w ramionach i nie zamierzała puszczać. Poczuła znajomy zapach ulubionych perfum Gabrieli, który tak lubiła. Zamknęła oczy i zacieśniła uścisk.
- Tęskniłam. - Martyna wyszeptała.
- Ja też tęskniłam. - odpowiedziała identycznym tonem.
Nie puszczając Gabrieli, pocałowała ją czule, co odwzajemniła i przedłużyła. Po krótkiej chwili Martyna pogłębiła pocałunek, jakby chciała nadrobić zaległy tydzień. Gabriela przeniosła dłonie na jej policzki i zaśmiała się w jej usta, kiedy okulary dziewczyny nieco zsunęły się z nosa i poczuła zimne oprawki na swojej skórze. Martyna uśmiechnęła się i ostatecznie przerwała pocałunek.
Ponownie przytuliła Gabrielę i po chwili wzięła na ręce. Gabriela oparła podbródek o jej bark i uśmiechała się szeroko, choć policzki powoli zaczynały ją boleć.
- Jestem w domu. - szepnęła bardziej do siebie.
- Jesteś. - odparła Martyna. - Oczywiście, że jesteś.
Marysia odchyliła głowę i przyglądała się dziewczynom. Mimowolnie uniosła kąciki ust.
Magda dołączyła do dziewczyn i, chcąc przywitać się z Gabrielą, objęła Martynę, na co się zaśmiała. Po krótkiej chwili przy ich boku znalazła się również Olivia.
- Jest i nasza mała Łukasik. - zaczęła Magda. - Dawno się nie widziałyśmy. Aż tydzień minął. - zaśmiała się.
Gabriela uśmiechnęła się szeroko. Spodobało się jej określenie Magdy. Mała Łukasik. Była niższa i mniejsza od Martyny. Koszulkę z nazwiskiem Łukasik oraz numerem jedenastym nosiła od wielu miesięcy. Zmieniała ją kolorystycznie względem dziewczyn oraz z sezonu reprezentacyjnego na sezon klubowy. Nic nie było w stanie opisać dumy, jaką czuła, mając na plecach napisane Łukasik. Może potwierdzenie tych słów wkrótce znajdzie się na jej palcu.
- Właśnie, kochanie, muszę dać ci nową koszulkę. - Martyna zauważyła.
Gabriela podniosła głowę i spojrzała w oczy dziewczyny.
- A wiesz, co ja ci powiem? - uśmiechnęła się. - Przez to twoje podwijanie rękawków, w ogóle nie chciały się wyprasować.
Martyna zaśmiała się i postawiła Gabrielę na podłodze. Podwinęła rękawki wedle swojego zwyczaju i uśmiechnęła się dumnie.
- Tak lepiej.
- Czy ty wiesz, ile ja to prasowałam?! - Gabriela posłała jej mordercze spojrzenie, z którego nic sobie nie robiła.
- Teraz to jest prawdziwa mała Łukasik. - Magda śmiała się w głos, czemu towarzyszyły Olivia i Marysia.
Gabriela teatralnie przewróciła oczami.
- I tak mnie kochasz. - powiedziała z chytrym uśmiechem, patrząc w jej oczy.
- Niestety. - lekko pociągnęła ją za koszulkę i pocałowała czule.
Liczba słów: 539
0 notes
amethystheaven · 7 months
Text
rozdział czterdziesty czwarty (cz. 72)
Przedmeczowy trening miał zacząć się w każdej chwili, a dziewczyny powoli zbierały się na boisku. Martyna przyszła do sali z dużym uśmiechem na twarzy, czym zwróciła na siebie uwagę. Poprawiła rękawy koszulki. Ewidentnie coś było na rzeczy.
Magda spojrzała na dziwnie zadowoloną Martynę i od razu na myśl przyszło jej kilka pytań.
- Z czego tak się cieszysz? - zapytała.
- Wiecie jaki jest plus bycia lesbijką? - popatrzyła na Magdę i Marysię. - Ashton wysyłał mi zdjęcia pierścionków zaręczynowych, a Iza pytała się o oceny sukni ślubnych. - dokończyła, a uśmiech nie znikał.
Podskoczyła w miejscu. Dziewczyny zaśmiały się.
- Myślałam, że Gabi jest tym plusem. - dodała Marysia.
- Urocza jest. - uśmiechnęła się szerzej, a jej oczy zabłyszczały i położyła dłonie na ramionach Marysi.
Olivia dołączyła do dziewczyn. Z przerażeniem powiodła wzrokiem po Martynie.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Martyną? - zapytała i stanęła obok Magdy. - Zwykle chcesz wszystkich zabić wzrokiem.
- Ona przez to przechodzi. - Marysia odpowiedziała i zwróciła się do Martyny. - Brzmisz, jakbyś dopiero rozumiała, że ją kochasz. - lekko pogłaskała ją po włosach. - To właśnie robi z ludźmi miłość.
Martyna owinęła ręce dookoła szyi Marysi i oparła podbródek o jej ramię, po czym wydęła dolną wargę, a zewnętrzne kąciki oczu nieco się obniżyły.
- Kocham ją. Nikogo nie kochałam tak, jak Gabi. - przyznała.
Przez nadmiar emocji Marysia mocno przytuliła Martynę.
- Wiecie, że dałam Gabi zawieszkę z literką M? - spojrzała na dziewczyny. - Bo ja mam literkę G. - pokazała naszyjnik. - Tylko wtedy się przyjaźniłyśmy, a teraz jesteśmy razem. - na jej policzki wszedł lekki rumieniec. - To była najlepsza decyzja w moim życiu.
Ciche aww uciekło z ust Marysi i Magdy. Olivia przechyliła głowę i uśmiechnęła się szeroko. Udzieliła im się radosna atmosfera.
Policzki Martyny stały się bardziej czerwone, kiedy patrzyła na przyjaciółki z szerokim uśmiechem. Ostatni raz, kiedy tak bardzo cieszyła się z czegoś kompletnie niezwiązanego z Gabrielą był brązowy medal Ligi Narodów sprzed dwóch tygodni.
- I kto by pomyślał, że Martyna też może być delikatna? - Magda powiedziała po krótkiej ciszy. - Niby taka agresywna i niebezpieczna na boisku, ale mamy Gabi.
Martyna schowała twarz w zagłębieniu szyi Marysi i uśmiechnęła się szerzej, nadal patrząc na rozmówczynie. Wiedziała, że Magda ma rację.
- Aw, jeszcze się zawstydziła. - Marysia wypomniała.
Liczba słów: 357
0 notes
amethystheaven · 7 months
Text
rozdział czterdziesty trzeci (cz. 71)
- Uwaga, wychodzę. - zawołała Izzy i odgarnęła zasłonkę przymierzalni. - I co myślisz?
Gabriela zakryła usta dłońmi i wpatrywała się w długą suknię. Po chwili wypuściła powietrze, które nie wiedziała, że wstrzymywała. Nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa.
- Bardzo podoba mi się wykończenie dekoltu. - opuszkami delikatnie przejechała po malutkich perełkach.
- Iz, wyglądasz niesamowicie. - powiedziała, z trudem opanowując pierwotny zachwyt. - Idealnie podkreśla twoją talię.
Izzy uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w lustro. Zakręciła się wokół własnej osi. Dokładnie obejrzała kreację i odwróciła się przodem do Gabrieli.
- Nadal nie wierzę, że to się dzieje. - ledwo powiedziała. - Gabi, czy ty sobie to wyobrażasz? Bo ja nie. Ja wiem, że mamy jeszcze czas na przygotowanie wszystkiego.
Gabriela nieznacznie pociągnęła nosem i wyciągnęła paczkę chusteczek z torebki.
- Ja z chęcią pomogę ci w planowaniu. Najważniejsze, że macie datę. O, mój Boże, jeszcze w Polsce. - niemal pisnęła z ekscytacji nadchodzącym wydarzeniem. - Tak się cieszę!
- Ja też! Jesteś moją świadkową i po prostu… - urwała i mocno przytuliła Gabrielę, co dziewczyna odwzajemniła. - Będziesz tam razem ze mną!
- Oczywiście, że będę. Nie mogę się doczekać.
Izzy puściła Gabrielę, lecz trzymała ją na dystans swoich ramion. Spojrzała jej w oczy.
- Już sobie wyobrażam twoją sukienkę. - przyznała. - Wiadomo, wybierzesz to, co będziesz chciała. Po prostu przeglądałam różne sukienki i znalazłam kilka, które tobie na pewno się spodobają. A Martyna co założy? Boże… - zakryła usta dłonią i rozejrzała się dookoła siebie. - Co ona założy, jeśli ty sukienkę?
Gabriela zaśmiała się nieznacznie i lekko szturchnęła przyjaciółkę.
- Iz, Iz, powoli. Do ślubu jest kilka miesięcy. - próbowała ją uspokoić. - Na spokojnie to ogarniemy.
Liczba słów: 259
0 notes
amethystheaven · 7 months
Text
rozdział czterdziesty drugi (cz. 69 + 70)
Część sześćdziesiąta dziewiąta
Luke zaszedł Gabrielę od tyłu i stuknął w ramię, przez co dziewczyna nieznacznie podskoczyła i od razu położyła dłoń na sercu.
- Czy ty chcesz, żebym zeszła na zawał?! - krzyknęła.
- Tęskniłem za tym! - przytulił ją do siebie. - Gabrielle!
- Tak, tak, ja też tęskniłam za twoimi wygłupami.
Zmrużył oczy najbardziej, jak tylko mógł, żeby cokolwiek widzieć i wpatrywał się w Gabrielę. Dziewczyna zmarszczyła brwi i nie wiedziała, o co chłopakowi chodziło.
- Nie rób tak, bo ci zostanie. - rzuciła z sarkazmem.
- Gdzie masz tą swoją? - nawet nie kusił się na wypowiedzenie jej imienia.
- Nie wiem, o co ci chodzi. - droczyła się, jednak po chwili zaśmiała się. - Martyna jest na zgrupowaniu. Moja obecność musi ci wystarczyć.
Luke wydął usta w geście niezadowolenia.
- Kiedy będę miał sposobność pobłogosławienia waszego związku?
- O, Luke zna trudne słowa. - odparła, po czym Ashton przybił jej piątkę za komentarz. - Tak szczerze ci powiem, że nie wiem. Zależy, czy przylecicie z nami na mecze towarzyskie. Jeśli tak, to po meczach. Wiecie, żeby nie robić zamieszania wokół was. Póki co, możesz to zrobić w swojej wyobraźni.
Izzy pokręciła głową z uśmiechem i westchnęła, patrząc na ich dwójkę. Luke nie poleciał do Polski, a już współczuła Martynie z całego serca. Sporadyczne rozmowy video nie oddawały jego prawdziwejgo głupoty charakteru. Wyobrażała sobie jej reakcje na różne zaczepki i żarty Luke’a. Dawała Martynie solidne trzy minuty zanim będzie miała go dość.
- Chociaż… - zaczęła Izzy, marszcząc czoło. - Mam o wiele lepszy pomysł niż mecze towarzyskie. Słuchajcie…
Wszyscy zwrócili uwagę na Izzy i dzielnie wysłuchali jej planu. Ashton zastanowił się chwilę, a Calum zgodził się bez zawahania.
- Jasne, możemy tak zrobić. - Michael odpowiedział.
- Super! - Izzy klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się szeroko.
Część siedemdziesiąta
Martyna przysunęła nogi do klatki piersiowej i oparła podbródek o kolana. Oglądała film, choć nie reagowała na wydarzenia. Myślami była w innym miejscu niż pokój Magdy i Marysi. Próbowała się zmusić do śledzenia poczynań. Główni bohaterowie komedii usiłowali rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa zamkniętego pomieszczenia. Detektywowi nie wychodziło to za dobrze pomimo chęci. Po kilkunastu minutach biegania za domniemanym sprawcą w końcu detektywowi udało się go złapać i doprowadzić do zakończenia śledztwa. Nastąpiła krótka wymiana zdań i na ekranie pojawiły się napisy końcowe.
Marysia wyłączyła film i zapaliła lampkę.
- Jutro możemy obejrzeć drugą część. - powiedziała z uśmiechem.
- Jestem za. - Olivia od razu się zgodziła. - Dawno nie oglądałam czegoś takiego. I jeszcze ten zwrot akcji na końcu? - zadała pytanie retoryczne. - Tego akurat się nie spodziewałam.
Marysia uśmiechnęła się szeroko i sięgnęła po kubek. Popijając sok pomarańczowy lekko szturchnęła Magdę i głową wskazała nieobecną duchem Martynę. Magda przysunęła się bliżej dziewczyny i spojrzała w jej oczy.
- Jak ci się podobał film? - zapytała, nawet nie oczekując szczerej odpowiedzi.
Martyna nieco pokręciła głową, zamrugała kilkukrotnie i zerknęła na przyjaciółkę. Wróciła do rzeczywistości. Magda zaśmiała się cicho. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co właściwie się wydarzyło.
- Dobra, wiemy, że nawet nie oglądałaś. - Magda zauważyła.
- Nie. - odparła szczerze.
- Tęsknisz za Gabi.
Martyna wbiła wzrok w Magdę i nie zaprzeczyła. Wręcz przeciwnie, dziewczyna powiedziała prawdę. Przytaknęła na te słowa i westchnęła głęboko.
- Kochana, to jest normalne. - Marysia usiadła między dziewczynami. - Jesteście razem krótko i wasz związek jest nowy, więc to normalne, że tęsknicie za sobą. Jeszcze kilka dni.
Liczba słów: 275 + 251
0 notes
amethystheaven · 7 months
Text
rozdział czterdziesty pierwszy (cz. 68 + 69)
Część sześćdziesiąta siódma
Izzy: Bezpiecznej podróży i widzimy się niedługo
Martyna: Nie dziękuję :)
Izzy zeszła do kuchni i owinęła ręce wokół pasa Ashtona, po czym pocałowała go w przerwę między łopatkami.
- Były jakieś dzikie sny? - zaśmiała się pod nosem, spoglądając na jego kulinarne popisy. - Luke chciał płacić odszkodowanie?
- Nie tym razem. Śnił mi się nasz koncert. Byliśmy w połowie występu i na scenę przyszła… - zastanowił się nad wymową. - Magda Stysiak, rozejrzała się dookoła i powiedziała jedynie, że miała być na boisku, więc poszła.
Izzy lekko pokręciła głową.
- A już myślałam, że coś ciekawego. - oparła się o blat. - Nie śniło ci się wysławianie Australii w siatkówce?
- Nie, a powinno? - uniósł brew.
Izzy zaśmiała się głośniej niż pierwotnie się spodziewała, co udzieliło się Ashtonowi.
- Śniadanie gotowe, kuchni nie spaliłem, możemy jeść. - powiedział dumny, jednocześnie chowając artykuły do lodówki.
- Jestem z ciebie dumna. - w nagrodę pocałowała go w policzek. - Naprawdę. Jemy i się zbieramy, niedługo mamy samolot.
- Mike nas odbierze z lotniska. Pisałem do niego wcześniej i się zgodził. W razie co, mamy do niego pisać, jeśli tutaj byłoby jakieś opóźnienie. A na lotnisku pójdziemy na jakiś lunch.
- Oczywiście. Już sobie wyobrażam, jacy szczęśliwi będą, kiedy zobaczą Gabrielle.
Część sześćdziesiąta ósma
Martyna zasunęła torbę i postawiła na walizce. Odwróciła się przodem do Gabrieli.
- Mam coś dla ciebie. - zaczęła i podeszła do dziewczyny. - Specjalnie czekałam na dzisiejszy poranek, aby ci to dać.
Z kieszeni wyjęła malutkie ozdobne pudełeczko i wręczyła jej z szerokim uśmiechem. Gabriela nieco uniosła brwi i spojrzała zaskoczona na Martynę. Patrząc po logo Pandory, domyślała się, co jest w środku, choć nie chciała wyciągać pochopnych wniosków. Delikatnie rozwiązała wstążkę, otworzyła wieczko, a jej oczom ukazał się charms w kolorze różowego złota. Wyjęła zawieszkę i obejrzała ją z każdej możliwej strony. Literka M błyszczała w słońcu.
- O, mój Boże. - zakryła usta dłonią. - Nie musiałaś! - uśmiechnęła się szeroko. - Dziękuję, kochanie.
- Literka M dla ciebie, bo ja mam literkę G. - pokazała zawieszkę na złotym naszyjniku.
- Pamiętam, jak ci ją kupiłam na urodziny dwa lata temu. Miało być na znak naszej przyjaźni, mimo że już wtedy miałaś moje serce.
- Do tej pory nikt nie dał mi lepszego prezentu niż ty. - przyznała Martyna. - Teraz ja tobie dałam moją literkę, żebyś miała część mnie przy sobie.
Gabriela wypuściła ciche aww z ust i od razu dołączyła literkę do pozostałych przywieszek, które również dostała od Martyny w przeciągu kilku lat. Jedną z nich była czterolistna koniczyna za jej nieopisane wsparcie w trakcie sezonu ligowego.
- Jeszcze dwa charmsy i nie będzie miejsca na nowe. - zaśmiała się lekko. - Ile ty wydałaś przez te kilka lat.
- Nie interesuje mnie cena, kiedy twoje szczęście jest bezcenne, a ja uwielbiam twój uśmiech.
Martyna ujęła zarumienione policzki Gabrieli w dłonie i pocałowała ją czule, co odwzajemniła i nieco przedłużyła. Następnie mocno przytuliła ją do siebie, a Gabriela wtuliła twarz w jej koszulkę i owinęła ręce wokół jej talii.
- Masz mnie całą i to nigdy się nie zmieni. - Martyna szepnęła.
Liczba słów: 192 + 287
0 notes
amethystheaven · 7 months
Text
rozdział czterdziesty (cz. 66)
W salonie brzmiały filmowe dialogi. Główni bohaterowie rozmawiali o poprzednich wydarzeniach i wkrótce na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Izzy poprawiła luźny kosmyk włosów, odgarnęła koc i spojrzała po wszystkich.
- I to nazywa się wieczór filmowy. - zaśmiała się, wypominając pamiętny wybór Luke’a.
- Martyna wybierała. - Gabriela odparła z uśmiechem i przeczesała palcami rozpuszczone włosy Martyny.
Ze względu na wygodę, musiała zdjąć gumkę.
Dziewczyna uniosła wzrok na Gabrielę.
- Muszę przyznać, dawno nie oglądałam czegoś takiego. - Izzy pochwaliła.
- Ja też. - przyznała Gabriela.
Dziewczyny zaśmiały się wspólnie. Martyna poprawiła objęcie wokół talii Gabrieli.
- Będziecie na meczach towarzyskich? - zapytała, choć wcześniej podnosiła ten temat.
- Tak. - Izzy odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Już nie mogę doczekać się zdjęć.
Gabriela spojrzała na Izzy i obie zaczęły śmiać się w głos. Martyna zmarszczyła brwi i nie rozumiała tego, co właśnie się zadziało.
- Jakich zdjęć? - spytała zaskoczona.
- Waszych. - Izzy wydukała po chwili. - Niesamowicie wyglądacie na zdjęciach wyjętych z akcji. Każda ma inną minę. Memy można tworzyć!
Gabriela przeniosła wzrok z Izzy na Martynę i śmiała się jeszcze bardziej. Sięgnęła po telefon, odblokowała ekran i znalazła w galerii potrzebne zdjęcia, a raczej dowody.
- Nie patrz tak, to prawda. - pokazała Martynie zwykłe zdjęcia zrobione na porządku dziennym. - Chociaż ty przebiłaś pozostałe dziewczyny.
Martyna wzięła urządzenie do ręki i po chwili pokręciła głową.
- Mamo, przyjedź po mnie, boję się. - Izzy zacytowała internetowego klasyka przez śmiech.
Liczba słów: 222
0 notes
amethystheaven · 8 months
Text
rozdział trzydziesty dziewiąty (cz. 65)
- Co tam u was ciekawego? - Gabriela zapytała, zajadając popcorn.
- Nie zgadniecie, co Luke wymyślił. - Izzy wyprostowała plecy. - Ash, nie śmiej się, bo nie powiem dziewczynom. - zaśmiała się, patrząc na roześmianego narzeczonego. - Słuchajcie. Mieliśmy zrobić sobie wieczór filmowy. Tak, wiecie, pojedziemy do marketu po przekąski, zrobimy coś na ciepło. Wybraliśmy film i pojechaliśmy na zakupy. Wieczorem wszyscy się schodzą, jedzenie gotowe i mamy oglądać. Luke znalazł film na pirackiej stronie i włączył. Każdy zainteresowany, początek spoko, to oglądamy. Dziewczyny… - przybiła piątkę z czołem. - To nie był ten film. Oglądaliśmy o jakimś księdzu, który poluje na jaszczurkę, ale nie wie, że szuka sam siebie, bo to on jest jaszczurką. I ta jaszczurka w nocy okradała banki i nawet jakiś kościół zniszczyła. - przymknęła oczy i śmiała się w głos.
Gabriela machnęła dłonią w powietrzu i wybuchła głośnym śmiechem, ostatecznie zsuwając się z oparcia sofy. Ashton jedynie kręcił głową z niedowierzaniem, że to w ogóle się wydarzyło.
- Nawet nie chcę wiedzieć, co mieliście oglądać. - Gabriela poprawiła posturę i usiadła wygodniej.
- Gwiezdne Wojny. - odparła z powagą. - Tak, mieliśmy oglądać Gwiezdne Wojny. Nie pytajcie nawet, ja sama nie wiem.
- Ale wy się nie zorientowaliście, że coś nie pasuje? - zapytała Martyna, bawiąc się papierkiem od cukierka.
- Najlepsze jest to, że nie. Wcale. - Ashton odpowiedział zgodnie z prawdą. - Oglądaliśmy i tyle. Michael później mi wysyłał memy.
- To jest Luke. - Izzy starła dwie łezki z kącików oczu. - On zawsze musi coś odwalić.
- To co, proponuję herbatkę. - Gabriela rozejrzała się po wszystkich. - Tak? Nikt nie protestuje? Świetnie. - zaśmiała się i wstała.
Gabriela zebrała puste kubki i talerzyki.
- Wiesz co, ja pójdę z tobą. - Izzy również wstała.
Dziewczyny poszły do kuchni, zostawiając Martynę i Ashtona samych w salonie. Gabriela włączyła odpowiedni palnik, umyła naczynia, a Izzy przygotowała herbatę.
- Co tam chciałaś? - Gabriela z uśmiechem spojrzała na przyjaciółkę.
Izzy wyjrzała z kuchni. Martyna i Ashton prowadzili zawziętą dyskusję na jakiś temat. Zrobiła kilka kroków do tyłu i stanęła przed Gabrielą.
- Nie chciałam tego mówić tam, bo wszystko będzie zorganizowane na spokojnie, a też nie chciałam ci tego pisać, żeby było jakoś tak bardziej podniośle, ale mam do ciebie pytanie. - poprawiła luźny kosmyk włosów i oparła się o blat. - Czy chciałabyś być moją świadkową na ślubie?
Gabriela rozchyliła usta i zamrugała kilkukrotnie. Początkowe zaskoczenie szybko zamieniło się w szczery uśmiech i ekscytację wydarzeniem.
- O, mój Boże, tak! - ucieszyła się. - Tak. - mocno przytuliła Izzy. - Odwdzięczę się, kiedy z Martyną będziemy planować nasz ślub.
Charms z Pandory wystarczy.
I tak powiedziałabym tak.
- Jeszcze raz chciałbym ci podziękować za pomoc przy wyborze pierścionka.
- Nie masz za co, służę pomocą. - uśmiechnęła się szerzej. - Najważniejsze, że pierścionek podoba się Izzy. Nie wiem, czy wiecie, ale poniekąd oświadczyłam się Gabrieli.
Ashton otworzył szerzej oczy i wpatrywał się w Martynę.
- Jak to? Jak poniekąd?
- Marysia powiedziała, że byłoby śmieszniej, jeśli ja i Gabrielle miałybyśmy tak samo na nazwisko, bo Gabrielle i Magda są Stysiak, na co ja zażartowałam, że takie rzeczy po ślubie. I wtedy Magda krzyczała, że oświadczam się Gabrielle. Jeszcze pytała gdzie pierścionek. - śmiała się w głos. - Ja powiedziałam, charms z Pandory wystarczy, a Gabrielle odpowiedziała, że i tak by się zgodziła. Szczerze? Nie mogę się tego doczekać.
Ciche aww uciekło przez usta Ashtona.
- Powiem ci, że oświadczyny są stresujące. Wszystko musisz dokładnie zaplanować i ukrywać intencje do ostatniej możliwej sekundy, żeby to była niespodzianka.
- Będę pamiętać. Ale to w swoim czasie.
- Oczywiście.
Gabriela zalała kubki wrzątkiem i na tacy postawiła cukierniczkę. Izzy wzięła dodatkowe przekąski.
- Mamy wszystko? - Izzy rozejrzała się po blatach. - Chyba tak.
Wyszły z kuchni i powoli zmierzały do roześmianej dwójki w salonie.
- Gabrielle nic nie podejrzewa? - Ashton przysunął się bliżej Martyny i zniżył głos, aby tylko ona go usłyszała.
- Nie. - szepnęła. - Izzy też nie?
Pokręcił głową i podniósł ją, kiedy usłyszał kroki przyjaciółek. Gabriela postawiła tacę na stoliku i usiadła na kolanach Martyny. Wymieniły znaczące spojrzenia i Izzy rzuciła wzrokiem na Ashtona i Martynę, po czym zajęła swoje miejsce obok narzeczonego.
- Z czego tak się śmialiście? - próbowała uzyskać odpowiedzi. - W kuchni was było słychać.
- Udawane oświadczyny w hotelu. - Martyna wyjaśniła. - Wiecie, że Magda powiedziała trenerowi, że będzie ślub? I trener nawet pogratulował.
Zaśmiali się na te słowa.
- Co jak co, ale trener na pewno podejrzewa. - wtrąciła Izzy. - U nas też podejrzewali, że jesteśmy razem zanim otwarcie im powiedzieliśmy.
- Izzy, co ty, nie tylko podejrzewa. Były buziaki na treningu. - Gabriela machnęła dłonią. - Na pewno widział i wie.
- Były. - Martyna potwierdziła. - Wiadomo, on tak wiedzieć wiedzieć wcale nie musi, bo to trener. Wcale nie byłyśmy jakoś specjalnie dyskretne.
Izzy wyjęła łyżeczkę z kubka i wymierzyła nią w dziewczyny.
- Jakbym wam teraz dała! - powiedziała głośniej i odłożyła sztuciec na tacę. - Tyle czasu! Tyle czasu się zbierałyście, żeby być razem. Przysięgam, tylko wy byłyście ślepe. Wszyscy to widzieli. Dziewczyny do mnie pisały, ja też pisałam do nich. I jak mówiłam, że nie jesteście razem, każdy dosłownie stawiał oczy w szoku.
Liczba słów: 802
0 notes
amethystheaven · 8 months
Text
rozdział trzydziesty ósmy (cz. 64)
Notka autorki: troszkę spóźniony rozdział
Przesuwane drzwi otworzyły się i pasażerowie samolotów wychodzili do części głównej kompleksu. Gabriela oparła ręce o barierkę w strefie czekającej i wypatrywała.
- Idą. - zawołała.
Izzy i Ashton przywitali się z dziewczynami.
- Jak wam minął lot? - zapytała Gabriela, biorąc walizkę Izzy.
- Długo. Ashton co chwilę coś podśpiewywał i tłumaczył, że to na trasę i musi. - pokręciła głową. - Jeszcze leciała z nami jakaś pani…
Ashton zaśmiał się pod nosem i spojrzał na narzeczoną.
- Weź… - kontynuowała. - Wyobraźcie sobie, że pani obok mnie czyta książkę, tak? Normalnie czyta książkę. Lecimy i wiadomo, że są turbulencje, nawet takie malutkie. I ta pani przy każdej najmniejszej turbulencji wyciąga ręce w górę i krzyczy Jezusie, pomóż nam! a potem dalej mówi Wszyscy zginiemy!
Gabriela i Martyna wybuchły śmiechem.
- Ale to nie koniec! - Izzy ciągnęła. - Ci, co siedzieli przed i za nami myśleli, że to moja babcia i kazali mi się nią zająć.
Dziewczyny mocniej przytrzymały siebie nawzajem i nie mogły opanować śmiechu. Ashton pokręcił głową.
- O, to jest ta. - wskazała dłonią na starszą panią, która wsiadała do samochodu na parkingu. - Ja nie wiem, o co chodzi i nie wnikam. Nie chcę wiedzieć.
- Ej, babeczka bała się lecieć, a ty się śmiejesz. - odparła Gabriela.
- Tak, bo ty się nie śmiejesz. - przybiła szybką piątkę z czołem.
Dziewczyny zaprowadziły Izzy i Ashtona do samochodu. Po włożeniu walizek do bagażnika, każdy zajął swoje miejsce. Martyna i Gabriela siedziały z przodu, a przyszłe państwo Irwin z tyłu. Dziewczyna ruszyła z parkingu i po chwili były w drodze do domu.
- Właśnie, Martyna, co to za nowa fryzurka? - popatrzyła na ledwie zapleciony warkocz z włosów Martyny. - Kucyk był ikoniczny, a teraz będzie warkocz?
- Gabi się nudziło, kiedy nas was czekałyśmy. Nie byłoby warkocza, gdyby ktoś nie rozplótł mi kucyka. - spiorunowała wzrokiem Gabrielę, która śmiała się pod nosem. - Jeśli chcecie coś z marketu, możemy podskoczyć.
- Chcemy coś z marketu? - Izzy popatrzyła na Ashtona, który od razu zaprzeczył. - Nie, możemy jechać do domu.
Gabriela odwróciła się przodem do narzeczonych.
- Jak tam chłopaki? - spytała z zaciekawieniem.
- Ciągle pytają, kiedy ruszysz dupę i przylecisz do Stanów. I nie mów, że byłaś. - zaśmiała się. - Tylko do Los Angeles. Luke w ogóle nie może przeżyć, że jeszcze nie poznał Martyny. Wiesz, ile on gada… - machnęła dłonią. - Cały czas pyta mnie, czy wiem, kiedy będzie mógł, cytuję, pobłogosławić wasz związek.
- Typowy Luke. - śmiała się w głos. - On ma orzeszka zamiast mózgu. Takiego laskowego. Ogólnie… - zastanowiła się. - Teraz będzie ciężko na takie wycieczki. Ej, ale ja i tak do was przylecę, przecież, kiedy Martyna zacznie zgrupowanie.
Izzy zakryła usta dłońmi.
- No, tak. Jesteś potrzebna przed trasą. - powiedziała spokojnie. - Ja mam pomysł. Skoro chłopaki i tak będą mieć trochę czasu wolnego przed samym rozpoczęciem trasy, niech przylecą. Ze Stanów wrócimy w szóstkę. Dobra, na spokojnie to zorganizujemy.
Liczba słów: 454
0 notes
amethystheaven · 8 months
Text
rozdział trzydziesty siódmy (cz. 62 + 63)
Część sześćdziesiąta druga
- Kooochanie. - Ashton zaczął melodyjnie, wystawiając głowę zza ściany. - Jedziesz ze mną do marketu? Musimy kupić trochę rzeczy.
Izzy przestała stukać w klawiaturę komputera i odwróciła się w jego stronę. Obniżyła okulary, aby lepiej go widzieć.
- Tak, daj mi sekundkę, muszę to skończyć.
- To ja poczekam w salonie.
Ashton zbiegł po schodach i usiadł na sofie. Wyjął telefon i zaczął przeglądać nowe wiadomości od chłopaków, na które składały się w głównej mierze śmieszne filmiki znalezione w odmętach internetu. Zapisał kilka z nich, żeby pokazać Izzy.
Ash: Skąd wy to macie Calum: Podbijam
Luke: Tajemnica wojskowa
Michael: Debilu, mówi się “tajemnica spowiedzi”
Luke: Ja pierdole, trzymajcie mnie
Luke: I to ja jestem debilem?
Calum: Tak naprawdę to wy obaj jesteście debilami
Ashton: Wiecie co, ja się wypisuję
Michael: ASH SIĘ PODDAŁ
Luke: I TO W JAKIM STYLU
Izzy skończyła pisanie nowego dokumentu i wysłała swojej współpracowniczce, po czym wyłączyła komputer. Zdjęła okulary, założyła bluzę i przyszła do narzeczonego.
- Jestem, możemy iść. - wzięła torebkę z małej komódki w korytarzu. - A listę masz?
- Tak. Dopisałem dwie rzeczy.
- Jasne. Ty prowadzisz? - kręciła kluczykami na palcu. - Czy ja?
- Mogę ja.
Po szybkim buziaku opuścili dom i ruszyli z podjazdu w stronę centrum.
Część sześćdziesiąta trzecia
- A ty wtedy ją minęłaś. - Gabriela wydukała, zacisnęła powieki, przystanęła w miejscu i złapała się przedramienia Martyny, która ledwo powstrzymywała głośny śmiech. - A ona w szoku. - ledwo dopowiedziała.
- Co miałam zrobić? - pół ulicy usłyszało śmiech Martyny.
- Laska tylko chciała autograf. - Gabriela walczyła o kolejne wdechy. - I ty nawet jej nie dałaś nic powiedzieć.
Martyna niemal pisnęła i ukucnęła. Natychmiast schowała twarz w dłonie, a jej całe ciało dygotało ze śmiechu. Gabriela podniosła się z asfaltu i usiadła przed Martyną, starając się złapać wdech, co nie wyszło jej za dobrze. Chwyciła się jej kolan, aby wstać, jednak przeważyła ją i dotknęła plecami mokrej nawierzchni. Zacisnęła powieki. Nawet nie myślała o brudnej koszuli.
Kobieta w średnim wieku wyjrzała na podwórko, aby sprawdzić, co dzieje się na dworze. Zauważyła dwie dziewczyny leżące na ziemi i śmiejące się w głos, co mogłoby obudzić Szekspira. Poprawiła kardigan i przybliżyła się do ogrodzenia.
- Co to za śmiechy! - dłonią machnęła w ich stronę, jednak one nic sobie z uwagi nie robiły.
- Trzymajcie mnie. - Gabriela wydukała i pomogła Martynie usiąść.
Martyna wstała pierwsza. Gabriela posiedziała jeszcze przez chwilę i również wstała.
- Wyglądasz jak mokry szczur. - Martyna wytknęła palcem wygląd dziewczyny.
Gabriela powiodła wzrokiem po sobie, chociaż dużo nie widziała. Ściana deszczu i ciemne lampy nie pomagały. Stanęła na palcach, lekko pociągnęła przemokniętą koszulę Martyny i szybko ściągnęła gumkę z jej włosów, po czym zaczęła biec przed siebie. Dziewczyna ruszyła za nią, o mało nie przewracając się o kałużę, w którą zdążyła wdepnąć.
- Hej, chodź tu! - krzyknęła. - Oddawaj!
- Nie! - Gabriela wytknęła język i nie zwalniała tempa.
Kilka domów dalej Martynie udało się ją dogonić. Gabriela dzielnie walczyła do ostatniej możliwej sekundy, jednak wiedziała, że nie ma szans. Ze względu na budowę ciała i wzrost była wolniejsza od swojej dziewczyny.
Martyna najpierw złapała Gabrielę za nadgarstek, po czym zabrała gumkę do włosów.
- Mówisz, że ja wyglądam jak mokry szczur, a ty wcale nie lepsza. - zaśmiała się ochryple. - Mokry szczur, mokry szczur.
Przyciągnęła ją bliżej do siebie i pocałowała czule, co Gabriela odwzajemniła.
- Berek! - Gabriela ruszyła w stronę domu.
Martyna zaśmiała się pod nosem i zaczęła biec za Gabrielą.
Liczba słów: 196 + 348
0 notes
amethystheaven · 8 months
Text
rozdział trzydziesty szósty (cz. 61)
Notka autorki: najdłuższy rozdział swan song
Tumblr media
Justyna przeskakiwała z kanału na kanał w poszukiwaniu czegoś luźnego do oglądania, a raczej tła do deseru. Z serialu paradokumentalnego włączyła program muzyczny, gdzie aktualnie leciały reklamy. Gabriela oparła głowę o bark Martyny, na co ta ją objęła i młodsza bawiła się jej palcami, ostatecznie splatając je razem. Martyna uśmiechnęła się i pocałowała Gabrielę w czoło, chociaż bardziej trafiła na początek linii włosów.
- To zostawiam. - Justyna odłożyła pilota na bok stołu. - Nic lepszego nie znalazłam. - napiła się soku i spojrzała na dziewczyny.
Po dwóch reklamach autorzy programu zaoferowali widzom teledysk do piosenki Calm Down w wykonaniu Seleny Gomez. Martyna wykorzystała moment i pocałowała Gabrielę, jednocześnie przerywając jej nucenie melodii pod nosem, co dziewczyna odwzajemniła, po czym obie się uśmiechnęły.
- Urocze. - powiedziała Justyna, popijając sok. - Moja siostrzyczka ma dziewczynę. - dodała szeptem i zerknęła na ich mamę krzątającą się w kuchni.
Iwona przygotowywała herbaty dla wszystkich i nie zwracała uwagi na sytuację w jadalni. Wyjęła niewielki słoik z torebkami i ostrożnie ustawiała kubki na tacy, aby nie wylać wrzątku.
- Cicho. - zaprotestowała Martyna, a Gabriela lekko się zaśmiała.
Martyna stopą trąciła siostrę pod stołem, co skutkowało uderzeniem przez nią kolanem w jego spód. Chrząknęła i przymknęła oczy, a następnie upewniła się, że nie wylała napoju.
- Co tu się dzieje? - Dominik usiadł na swoim miejscu i odłożył telefon na bok. - Co to za hałasy?
- Nic takiego. Prawie szklankę upuściłam. - Justyna się podłożyła, chociaż wina zaistniałej sytuacji spadała na młodszą z sióstr.
Dominik nic nie odpowiedział, jedynie przytaknął. Zerknął na młodszą córkę i Gabrielę, które zdawały się nie uważać na obecność innych. Martyna nadal obejmowała dziewczynę, a ich dłonie pozostawały złączone. Poniekąd mógł się domyślać, ale nie chciał zaczynać tego tematu. Jego krótkie przemyślenia przerwała żona. Iwona postawiła tacę na stole i każdemu podała kubek. Mimowolnie również zwróciła uwagę na dziewczyny. Myślami wróciła do poprzedniego obiadu z tą różnicą, że wcześniej chodziło o spojrzenie, a teraz potwierdzeniem jej domysłów było objęcie. Co prawda, znała córkę na tyle i była w stanie sama wywnioskować pewne rzeczy, jednak wolała nie mówić ani słowa. Żeby odgonić myśli, wsypała cukier do swojej herbaty i mieszała.
Coraz szybszy oddech Martyny łaskotał Gabrielę w skroń. Zerknęła na dziewczynę i podniosła głowę.
Nieobecny wzrok Martyna wbiła w telewizor. Na siłę próbowała się zainteresować kolorowym teledyskiem i skoczną piosenką śpiewaną przez Duę Lipę. Wewnętrzną stroną dłoni potarła spodnie w okolicach kolana i krótkie paznokcie nieudolnie wbijała w skórę przez materiał. Dyskretnie, próbując nie być oczywistą, Gabriela wzięła Martynę za rękę i ukradkiem rzuciła wzrokiem na rodziców, którzy prawdopodobnie tego nie zauważyli lub zdecydowali się zignorować. To nie był dobry moment na takie przemyślenia i gdybanie.
- Martyna… - zaczęła Gabriela po cichu, ale dokończenie zdania nie było jej dane.
- Nie zrobię tego. - Martyna szepnęła jej na ucho.
- Chodź ze mną. - dokończyła, po czym podniosła wzrok na Justynę i rodziców. - Przepraszamy na chwilę. - skierowała się do pozostałych.
Dziewczyna nie odpowiedziała, jedynie przytaknęła. Gabriela wsunęła telefon do kieszonki sukienki i wzięła Martynę za nadgarstek, następnie zaprowadziła ją do jej starej sypialni.
Iwona i Dominik spojrzeli po sobie zaskoczeni. Żadne z nich nie było w stanie przewidzieć tego, co stało się kilkanaście minut później i co odmieniło ich perspektywę.
Martyna weszła do środka pomieszczenia i zakręcała kółka. Potrząsnęła dłońmi, a następnie przetarła twarz. Zakręcała kolejne kółko, chodząc między łóżkiem i szafą. Próbowała opanować nagły przypływ stresu i strachu. Wzięła głęboki oddech i powoli wydychała powietrze, ale to dało przeciwny rezultat do oczekiwanego. Serce biło niesamowicie szybko; tętno było wyższe niż po przeciętnym treningu pomiędzy meczami.
- Kochanie, hej. - Gabriela wzięła drżące dłonie Martyny w swoje.
- Nie zrobię tego. - kręciła głową, czym poniekąd psuła kucyka. - Nie dam rady. Gabi… - ledwo złapała oddech. - Ja nie dam rady.
- Spokojnie. Oddychaj.
Martyna zabrała dłonie, ponownie przetarła policzki z napływających łez i zakręciła setne kółko. Jej oddech stawał się coraz szybszy i bardziej płytki. Rozejrzała się po sypialni, a postać Gabrieli widziała jak przez mgłę. Żadne słowo wypowiedziane przez dziewczynę nie mogło do niej trafić. Uparcie pocierała wewnętrzne strony dłoni o spodnie, po czym zacisnęła je na materiale. Strach przejął kontrolę. Martyna straciła kontakt z rzeczywistością. W głowie odtwarzała wszystkie możliwe czarne scenariusze.
Rodzice krzyczą, robi się awantura, do której ona dołącza. W innym każą jej wyjść z domu i nigdy nie wracać. Najgorszy scenariusz skupiał się na wyborze między rodziną i Gabrielą. Jak mogłaby podjąć aż taką decyzję? Kogo miałaby wybrać? Gabriela była dla niej niesamowicie ważna, ale z drugiej strony są rodzice, którzy ją wychowali. Gabriela… Rodzice…
Plecami uderzyła o chłodną ścianę i zsunęła się po niej, aż usiadła na zimnych panelach. Zakryła uszy i schyliła głowę, powoli opierając czoło o kolana. Płuca bolały od każdego następnego oddechu. Z jej ust wydobył się niemal skowyt. Była gotowa do krzyku, którego tak bardzo potrzebowała, a nie mogła. Nie mogła krzyknąć. Nie tutaj.
Gabriela ze łzami w oczach usiadła w klęczkach przed nią. Położyła dłoń na jej ramieniu i powtarzała jej imię, chociaż Martyna nie słyszała. Myślała nad sposobem wyrwania jej z amoku. Za nic w świecie nie mogła wymyślić. Nigdy nie musiała opanować ataku paniki innej osoby. Wtedy do jej głowy przyszedł inny pomysł. Był jeden sposób, którego Martyna nigdy nie wykonywała przy własnych atakach paniki, ale który mogła wykorzystać.
- Martyna. - powtórzyła. - Kochanie.
Gabriela westchnęła i sama była na granicy płaczu. Nie lubiła, kiedy ktoś dla niej ważny płacze w jej obecności. Ostrożnie odsłoniła jej uszy i podniosła głowę. W dłonie ujęła jej twarz i pocałowała ją czule, specjalnie przedłużając pocałunek. Czas dla Martyny stanął w miejscu. Poczuła dotyk Gabrieli, poczuła jej usta na swoich. Słyszała muzykę z salonu. Oddech nieco zwolnił, a serce obniżyło tempo. Zacisnęła powieki i odwzajemniła pocałunek. Wzięła głęboki wdech i mocno przytuliła się do Gabrieli, prawie ją przewracając na podłogę, jednak dziewczyna zachowała równowagę i zaczęła ją delikatnie kołysać.
- Już dobrze. - szepnęła. - Jesteś bezpieczna.
- Dziękuję. - odpowiedziała zachrypniętym głosem, jednak tonu nie zmieniła.
Gabriela pocałowała ją w skroń i nie zamierzała jej puścić.
- Jestem tutaj. Pójdziemy, kiedy będziesz gotowa.
- Zostańmy jeszcze chwilę. Nie wiem, co ja… - urwała i pociągnęła nosem. - Dziękuję.
- Nie masz za co, kochanie. Jestem tu z tobą, nieważne, co się dzieje. - pogładziła ją po plecach i przy okazji poprawiła kołnierzyk jej koszuli. - Zawsze.
Martyna podniosła głowę i przetarła oczy oraz policzki. Wstała z podłogi z pomocą Gabrieli. Poprawiła rozczochranego kucyka i spojrzała na Gabrielę.
- Możemy iść. - chrząknęła.
- Na pewno?
- Tak. - potwierdziła. - Muszę się napić, mam sucho w ustach.
Gabriela otworzyła drzwi i obie opuściły pokój. Przekraczając listwę dzielącą korytarz od jadalni, Martyna puściła dłoń Gabrieli. Usiadły na swoich miejscach. Justyna obserwowała młodszą siostrę i wiedziała, że coś jest na rzeczy. Dziewczyny nie wyszły tak po prostu, coś musiało się stać. Postawa Martyny odpowiadała na jej ciche pytania, których wolała nie zadawać.
Iwona patrzyła zmartwiona na córkę, która unikała jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Starała się zachowywać normalnie, jak wcześniej. Zamieszała parującą herbatę i napiła się kilka łyków. Pod stołem Gabriela położyła dłoń na jej kolanie. Chociaż tyle mogła zrobić.
- Wszystko w porządku? - zapytała troskliwie.
- Tak. - Gabriela zabrała głos zamiast Martyny. - Mama do mnie dzwoniła i chciałam, żeby Martyna była przy rozmowie. - skłamała.
- Rozumiem. - kobieta nie kontynuowała tematu.
Gabriela nerwowo zjadła jedno ciasteczko i spojrzała w ekran telewizora. Aktor ubrany w biały kitel rekomendował lek na ból gardła dla dzieci. Próbowała udać znudzoną ciągłymi reklamami, ale jej myśli krążyły wokół Martyny. Zerknęła na nią i po kilku sekundach ich spojrzenia się spotkały.
Podjęła decyzję. W jej oczach widziała determinację, ale i strach. Była gotowa to zrobić. Gabriela lekko uniosła kącik ust, żeby zachęcić ją do zrobienia pierwszego kroku.
- Mam coś ważnego do powiedzenia. - Martyna zaczęła stanowczo i jej dłoń lekko zadrżała, na co Gabriela splotła ich palce razem, aby dodać jej nieco otuchy.
Zamrugała kilkukrotnie i spojrzała na Gabrielę, Justynę i ostatecznie na rodziców, którzy wyczekiwali dokończenia myśli. Reklamy w telewizji zostały zagłuszone przez mocniejsze bicie jej serca, co było jedynym dźwiękiem, jaki słyszała. Tysiące myśli kłębiło się w jej głowie. Próbowała dokończyć, jednak nie potrafiła.
Gabriela obserwowała wyrwaną od rzeczywistości Martynę i nie spuszczała z niej wzroku na wypadek następnego ataku paniki.
- Śmiało możesz powiedzieć. - Gabriela szepnęła jej na ucho, a oddech muskający skórę powoli sprowadzał ją na ziemię.
- Kochanie, co chcesz nam powiedzieć? - Iwona zmarszczyła czoło.
Martyna zerknęła na Gabrielę, która zachowywała stoicki spokój. Mocniej chwyciła dłoń dziewczyny i wzięła głęboki wdech. Ze wszystkich sił próbowała zignorować szybsze bicie serca. Przymknęła oczy. Nie będzie odwrotu. Zaczynając temat, nie ma odwrotu. Wiele razy ryzykowała wszystkim na boisku w najbardziej nerwowych partiach setów, od których zależały dalsze losy meczów, a co za tym idzie, tutaj także musiała zaryzykować.
- Ja i Gabi jesteśmy razem. - starała się uspokoić drżący głos.
Stało się. Powiedziała to na głos. Co najważniejsze, przezwyciężyła strach i powiedziała rodzicom, których reakcji się obawiała.
Gabriela objęła jej przedramię, ponownie splatając ich palce razem. Na pieczenie pod powiekami nie musiała czekać długo.
Iwona zakrztusiła się herbatą i kaszlnęła głośno. Dominik zmarszczył brwi i nie był w stanie wydusić z siebie chociażby jednego słowa. Oboje wpatrywali się w córkę z niedowierzaniem w oczach. Jedynie Justyna odchyliła głowę i uśmiechnęła się dumnie.
Martyna w głębi duszy czekała na krzyk i awanturę. Każdy z wymyślonych przez nią czarnych scenariuszy zakładał kłótnię jako pierwszy krok do wygonienia z domu lub dokonania wyboru. Serce przyspieszyło.
- Czyli to znaczy…? - Iwona nie dokończyła pytania.
- Tak. - Martyna odpowiedziała bez zastanowienia. - Jestem homoseksualna, a co za tym idzie, preferuję dziewczyny. - dopowiedziała niespokojnym głosem.
Iwona wypuściła trzonek łyżeczki z palców i odbiła się od krawędzi kubka, wydając charakterystyczny metaliczny dźwięk, który zabrzmiał w uszach Martyny sto razy głośniej. Dominik spojrzał na zaniepokojoną córkę i podszedł do niej. Gabriela puściła Martynę, żeby nie zastawiać drogi rodzicom. Przytulił ją mocno. Dziewczyna odwzajemniła gest i w jej oczach pojawiły się łzy, a na twarz wszedł szeroki uśmiech.
Gabriela uśmiechnęła się szeroko i zakryła usta dłońmi. Westchnęła głośno przez łzy szczęścia. Przeżywała wydarzenie równie mocno, co Martyna. Wspierała ją w tej decyzji od początku.
Po kilkunastu sekundach Iwona dołączyła do męża i córki. Przytuliła ich oboje.
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dumna z ciebie jestem. - kobieta szepnęła przez łzy. - Bardzo dumna, skarbie.
- Może i nie wiem, jak to wszystko działa, ale cieszę się, że nam powiedziałaś. - powiedział Dominik.
- Dziękuję. - pociągnęła nosem i wyszeptała.
Iwona puściła ich dwójkę i podeszła do Gabrieli. Położyła dłonie na jej ramionach, spojrzała w oczy i również ją mocno do siebie przytuliła.
- Życzymy wam wszystkiego, co najlepsze. - nadal mówiła cicho. - Byłaś częścią tej rodziny i nadal nią jesteś.
Gabriela chciała podziękować, ale zabrakło głosu. Przytaknęła i ścisnęła usta w linijkę, aby nie rozsypać się na kawałeczki.
Po chwili trwającej godziny, rodzice wrócili na swoje miejsca. Gabriela ujęła jej twarz w dłonie i palcem starła kilka łez z jej policzka.
- Widzisz? Mówiłam, że nie ma się czego bać. - szepnęła, patrząc w jej oczy. - Ja też jestem z ciebie dumna. - odgarnęła luźne kosmyki, które nie dały się związać gumką.
Martyna położyła dłoń na jej dłoni i pocałowała ją czule, jakby to był ich pierwszy pocałunek, po czym wtuliła twarz w jej sukienkę. Gabriela mocno przytuliła ją do siebie i pocałowała w skroń.
Justyna odczekała chwilę, podeszła do nich i objęła je obie.
- Moje gratulacje. - powiedziała z uśmiechem. - Również jestem z was dumna, chociaż nie będę ukrywać, wiedziałam o tym od początku. - jej słowa były bardziej skierowanie do rodziców niż Martyny.
Puściła je i nałożyła kilka ciasteczek na talerzyk.
- Wiedziałaś? - Iwona zainteresowała się wyznaniem starszej córki.
- Oczywiście. - odparła nonszalancko, jakby to nie było ważne wydarzenie. - Martyna powiedziała mi od razu. Zdecydowanie za długo się zbierałaś. - delikatnie ją szturchnęła.
Martyna zaśmiała się lekko i przetarła policzki. Usiadły, po czym objęła Gabrielę i spojrzała na nią.
- Najpiękniejszy wieczór w moim życiu. - powiedziała cicho.
- Mój też. - Gabriela delikatnie pogładziła ją po policzku.
Dominik wziął żonę za rękę i oboje spojrzeli na zakochane.
- Muszę powiedzieć, że dawno nie widziałam tak szczęśliwej Martyny. - Iwona przechyliła głowę i uśmiechnęła się szerzej.
- Mówiłam, że cudne. - Justyna wypomniała swoje słowa.
Gabriela uśmiechnęła się szeroko, a na jej policzki wszedł nieznaczny rumieniec i wtuliła twarz w koszulę Martyny, która ją mocniej przytuliła i pocałowała w czoło. Justyna wydała z siebie delikatny śmiech.
- To co, przyniosę ciasto. - z uśmiechem Iwona popędziła do kuchni, a w jadalni rozległ się głośny śmiech. - Proszę się nie śmiać, nikomu nie zabraknie kawałka!
- Wiecie, ile ja czekałam na ten moment? - rozejrzała się po wszystkich. - Kilka długich lat.
- Jak kilka lat? - zdziwiła się Martyna.
- Siostra, proszę cię. - kontynuowała. - Te kradzione spojrzenia z drugiego końca pokoju, obejmowanie się. Tylko czekałam aż w końcu będziecie razem. Nie musiałaś mi nic mówić, widziałam wszystko.
Dominik odstawił kubek.
- Jeśli mogę wiedzieć, ile jesteście razem? - zapytał.
- Miesiąc. - odpowiedziała Gabriela. - Co, jakby się zastanowić, trwa trochę dłużej. Izzy mówiła dokładnie to samo. - nawiązała do słów Justyny.
Justyna wyciągnęła dłoń i pokiwała głową.
- Ale tak było. - potwierdziła. - Gabriela jest w kuchni, coś robi, a Martyna podchodzi do niej, od razu obejmuje ją w talii i zagląda przez jej ramię. A Gabi co? Uśmiecha się. Innym razem oglądamy film i dziewczyny albo się przytulają, albo trzymają za ręce. Jeszcze jest to, że Gabi lubi wodzić palcem po jej tatuażach.
Gabriela zaśmiała się cicho. Justyna trafiła w punkt. Lubiła wodzić palcem po jej tatuażach na przedramieniu.
- I w końcu się stało. - Gabriela uśmiechnęła się szeroko.
- Nie zapominajmy o tym, że Gabi jeździła po całym świecie na mecze dziewczyn tylko po to, żeby tam być i wspierać Martynę. A kiedy jej nie było, pisałaś do mnie, bo jej nie było i że tęsknisz, ale jej tego nie napiszesz, bo jak to brzmi.
- Cicho. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, o co chodziło. - Martyna przymknęła oczy i pokręciła głową z zawstydzonym uśmiechem.
- Mój ulubiony wasz nie jesteśmy w związku, ale wyglądamy jakbyśmy były moment był wtedy, kiedy wracałyśmy znad jeziora wieczorem i zaczęło padać. Siedziałyście z tyłu, ja prowadziłam. Dałaś Gabrieli swoją bluzę i przytulałaś ją, żeby nie zmarzła. Ostatecznie tak zasnęła. Jeszcze mi powiedziałaś, żebym ściszyła radio. Byłaś wpatrzona w nią jak w obrazek. Byłaś wpatrzona w Gabi jak w obrazek i nawet tego nie zauważyłaś, że wybrałam dłuższą drogą.
Martyna opuściła wzrok i uniosła kącik ust na to wspomnienie. Nie myślała o tym. Przypomniała sobie przez siostrę.
- Tak było. - powiedziała spokojnie i pocałowała Gabrielę czule, co dziewczyna odwzajemniła.
Poczuła znajome ciepło na sercu. Była z siebie dumna, że w końcu powiedziała rodzicom o związku z Gabrielą. Nie musiały nic chować, udawać, że między nimi jest tylko przyjaźń.
Iwona postawiła paterę z dokładką ciasta i smakołyków, po czym usiadła na swoim miejscu.
- Kochane, ja pamiętam, następny ranek, kiedy przyszłyście na śniadanie. - nałożyła kawałek makowca. - Robiłyście jajecznicę i słyszałam tylko wasz śmiech i krzyk Martyny, że cebula się pali, a Gabriela mówiła, że nie. Śpiewałyście i tańczyłyście po całej kuchni. Nawet tam nie dało się wejść. - zaśmiała się.
Dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Teraz niewiele się zmieniło. - przyznała Gabriela. - Ale nigdy nie zapomnę, jak Martyna wstała rano, ja kręciłam się po kuchni i przyszła taka zaspana, jeszcze porządnie oczu nie otworzyła i bardzo chciała zrobić herbatę. Mówiłam, żeby usiadła, bo ja zrobię. Nie, sama musiała, to ja stanęłam na boku i patrzyłam, co będzie robić. Zamiast cukru wsypała pieprz. Napiła się i nawet nie ogarnęła, że coś nie pasuje. Wzruszyła ramionami i piła.
- Ej! - zaprotestowała Martyna. - A ty wcale nie lepsza. Pamiętasz, jak miałyśmy robić obiad? Dosypywałaś różne przyprawy, aż rosół wyszedł zielono-niebieski.
- Nie przypominaj mi nawet! - zakryła twarz dłońmi.
Dziewczyny nie mogły powstrzymać śmiechu.
Liczba słów: 2532
Od autorki: to jest właśnie rozdział z rzędu nie mogłam pisać przez emocje, oczywiście poprawiony i dopracowany. jestem z niego niesamowicie dumna.
0 notes
amethystheaven · 8 months
Text
rozdział trzydziesty piąty (cz. 59 + 60)
Część pięćdziesiąta dziewiąta
- Dobra, dobra, opowiadajcie, jak było. - Calum usiadł na swoim miejscu na sofie. - Jak to wyglądało na żywo?
Izzy zajęła fotel i zamieszała herbatę. Odgarnęła włosy za plecy i spojrzała na chłopaków, którzy wyczekiwali jej odpowiedzi.
- Coś niesamowitego. Zupełnie inna atmosfera. Przy okazji, ogłuchłam na lewe ucho przez Gabrielle. Przysięgam, dawno nie widziałam jej w takich emocjach. - zaśmiała się. - W hali było głośno, ale wyobraźcie sobie, że ludzie siedzący obok nas też ogłuchli. Wiadomo, ona tym żyje. Ale i tak… - zastukała paznokciami o kolano. - Inaczej ogląda się w telewizji.
- Gabrielle potrafi krzyczeć. - Luke śmiał się w głos.
- Dziewczyny wygrały brązowy medal, pokonując Amerykanki. Oczywiście, dużo emocji, Magda płakała, kilka innych też, Olivia leżała na parkiecie. Historyczny medal Polek. Na szczęście Ashtonowi nie udało się wysławić Australii w kronice kryminalnej.
- Co? - spojrzał na narzeczoną.
- Nic, nic, kochanie. - zamrugała kilkukrotnie w jego stronę, po czym jej twarz przybrała naturalny wyraz. - A wy co robiliście, kiedy nas nie było? Pojechaliście nad jezioro?
Michael zakrył twarz dłońmi i próbował opanować nagły wybuch śmiechu, co udzieliło się Luke’owi. Calum jedynie pokręcił głową i spojrzał na Izzy.
- Tak. - odpowiedział. - Byliśmy. Luke wpadł do studni i musieliśmy kombinować, żeby go wyciągnąć. - przybił piątkę z czołem. - Jeszcze w ogóle zabłądziliśmy po drodze, bo jakiś debil - spojrzał na Michaela. - zaznaczył niewłaściwe miasto.
Śmiech Izzy wypełnił salon i musiała odstawić kubek na stolik.
- Czemu mnie to nie dziwi… - śmiała się. - Wy bez nas byście zginęli.
- Cicho. - Michael szturchnął Caluma. - Was też wrzucimy do jeziora następnym razem.
- O, nie, czy to groźba? - Izzy udała przesadne przejęcie się.
- I tak o tym zapomni. - Luke machnął dłonią w powietrzu.
Część sześćdziesiąta
Martyna wyłączyła muzykę w salonie i zapadła cisza. Rozejrzała się dookoła, spakowała telefon i chusteczki do torebki, po czym dopiła wodę, a pustą szklankę zaniosła do kuchni. W tym czasie Gabriela zeszła po schodach. Stukot sandałków na małym obcasie rozniósł się po parterze.
- Jestem. Sekundka i możemy iść. - Gabriela otworzyła szkatułkę i założyła srebrne kolczyki.
Martyna oparła się o tył sofy i wbiła wzrok w jasne panele.
- Kochanie… - podeszła do dziewczyny i położyła dłonie na jej ramionach. - Ja wiem, że się stresujesz, ale będzie dobrze.
- A co, jeśli nie będzie? - odbiła piłeczkę.
Gabriela westchnęła i przytuliła ją do siebie. Martyna od razu owinęła ręce dookoła jej talii i oparła głowę o jej bark.
- Nie masz czego się bać. - szepnęła. - Dlatego z tobą idę. Cokolwiek będzie, ja tu jestem i nigdzie się nie wybieram. - pocałowała ją w skroń. - Będzie dobrze.
Liczba słów: 265 + 139
0 notes
amethystheaven · 8 months
Text
rozdział trzydziesty czwarty (cz. 58)
Notka autorki: tym oto sposobem oficjalnie (nareszcie) zamykam VNL
- Cicho, idzie. - Gabriela szepnęła do Izzy i lekko szturchnęła ją łokciem.
Izzy zachichotała i wyjrzała zza drzwi.
- Dziewczyny, ale wy wiecie, że możecie poczekać w pokoju? Nie musicie tak stać w samych drzwiach. - Ashton powiedział z uśmiechem.
- Cicho, psujesz klimat. - Izzy machnęła dłonią w jego stronę, na co on jedynie westchnął, nieznacznie przewrócił oczami i zaśmiał się.
Magda za namową Marysi wyciągnęła telefon i włączyła tryb nagrywania video, przy czym obie próbowały uspokoić głośne śmiechy. Kliknęła odpowiedni przycisk i rozpoczęła nagrywanie. Olivia siedziała na łóżku Moniki [Fedusio] i bacznie obserwowały sytuację. Dziewczyny również chciały pogratulować przyjaciółce, chociaż wiedziały, że to Gabriela ma pierwszeństwo.
Izzy i Gabriela zamknęły drzwi i starsza z nich oparła się o nie plecami, po czym przymknęła oczy.
- Moi kochani, właśnie tak wygląda miłość. - Izzy pokazała reakcję Gabrieli niczym przewodnik w muzeum. - I wsparcie, ale mniejsza. - zaśmiała się. - Chodź tu. - złapała przyjaciółkę za nadgarstek i przyciągnęła do siebie na wszelki wypadek, gdyby Martyna chciała wejść do pokoju.
- Iza, szczerze? - Marysia spiorunowała Izzy wzrokiem. - Nie zliczę, ile razy tak było w sezonie ligowym.
Gabriela uśmiechnęła się szerzej i wbiła wzrok w podłogę. Doskonale pamiętała swoje reakcje sprzed chociażby pół roku, kiedy czekała na Martynę w hotelu.
Drzwi się otworzyły, a Martyna przekroczyła próg z charakterystyczną nagrodą za wyróżnienie w dłoni. Powiodła wzrokiem po tłumie, łagodnie mówiąc, a następnie uśmiechnęła się szeroko.
- Gratulacje! - Gabriela ucieszyła się na jej widok.
Lekko pociągnęła ją za koszulkę, aby się schyliła i pocałowała ją czule, choć stosunkowo długo. Martyna odwzajemniła i ramieniem objęła Gabrielę w talii, nieznacznie przyciągając ją do siebie.
- Gorzko! Gorzko! - Marysia stanęła na łóżku i śpiewała w głos.
- Gorzko! - dołączyła Izzy.
Martyna i Gabriela zaśmiały się, lecz nie przerwały pocałunku, który starsza nieco przedłużyła.
Ashton objął Izzy i oparł głowę o framugę. Z uśmiechem patrzył na dziewczyny. Znał Gabrielę na tyle, że był w stanie przewidzieć jej szalone pomysły. Chociaż sam nie był lepszy, chciał wysławić Australię w siatkówce mężczyzn w ogrodzie za własnym domem w Los Angeles. Pocałował Izzy w skroń.
Martyna i Gabriela puściły siebie nawzajem i pozostali mogli przekazać swoje gratulacje.
- Jest i najlepsza przyjmująca! - Magda uniosła rękę, aby przybić piątkę. - Zasłużona nagroda.
Olivia, Monika i Marysia również dołączyły swoje gratulacje, co nie trwało długo.
- Dziękuję bardzo. - Martyną odparła i objęła Gabrielę. - A ty co tak nagrywasz?
- Na pamiątkę. - Magda wyszczerzyła ząbki. - Marysia ma nasze gratulacje od dziewczyn i Ashtona.
Martyna pokręciła głową i przytuliła Gabrielę.
- To co? Wracamy do domu. - Marysia odetchnęła.
- Właśnie, ja z wami nie wrócę. Przylecę dzień poźniej. - Gabriela spojrzała na Martynę, po czym na dziewczyny.
Magda zmarszczyła brwi, chociaż zwykle tak było. Gabriela była z nimi w trakcie rozgrywek, ale latała osobnym samolotem, jedynym wyjątkiem był turniej w Korei.
- Pokój mamy do pojutrze, ale samolot mam ten sam, co wy tylko jutro, a nie dzisiaj. - wyjaśniła. - Wytrzymasz troszkę beze mnie? - położyła dłonie na policzkach Martyny.
- Nie, wiesz, wcale sobie nie poradzę. - zaśmiała się, ale uśmiech szybko zszedł z jej twarzy. - Ale w środę mam iść na obiad do mamy i chciałam, żebyś ze mną poszła. - spojrzała w jej oczy.
Gabriela zakryła usta dłonią i zastanowiła się.
- Ale to chodzi o… - nie dokończyła zdania.
- Tak. Bez ciebie tego nie zrobię. - przyznała.
Magda, Olivia i Marysia znacząco spojrzały na siebie nawzajem, chociaż temat rozmowy nie dotyczył nich. Monika i Izzy jedynie uniosły kąciki ust i zerknęły na siebie.
- Wiem, kochanie. Będę w środę rano, więc pójdziemy razem.
Martyna odetchnęła z ulgą, jakby kamień spadł z jej serca.
- Dobrze. - odparła z uśmiechem. - Czyli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
- Dokładnie. - Gabriela ponownie lekko pociągnęła Martynę za koszulkę i ją pocałowała.
- Ty pewnie wiesz, o co chodzi. - Magda szepnęła na ucho Moniki.
- Tak. - odpowiedziała dumnie.
Liczba słów: 608
Od autorki: pisanie tego rozdziału zajęło mi dłużej niż się spodziewałam przez wyróżnienie Martyny w dream teamie i musiałam kombinować, jak to napisać, żeby wszystko miało sens
0 notes
amethystheaven · 8 months
Text
rozdział trzydziesty trzeci (cz. 57)
Gabriela otworzyła drzwi do pokoju i w progu zobaczyła Martynę. Stała w spodenkach i bluzie, a mokre włosy opadały na jej ramiona. Wyciągnęła ręce przed siebie, weszła do środka i bez żadnego słowa przytuliła się do Gabrieli. Gabriela mocno przytuliła ją do siebie, palce dłoni wplotła w jej włosy i również nic nie powiedziała.
- Kochanie… - Gabriela zaczęła cicho, przerywając ciszę. - Pewnie i tak… - zastanowiła się nad własnymi słowami. - Cokolwiek powiem, pewnie będziecie przerabiać z trenerem, ale mimo wszystko jestem z was dumna. - szepnęła, jednocześnie bawiąc się jej włosami przy karku. - I to bardzo dumna.
Martyna zacieśniła uścisk i wtuliła twarz w koszulkę Gabrieli. Przytaknęła i zamknęła oczy.
- Po prostu… - Martyna wydusiła z siebie po dłuższej chwili. - To nie tak miało wyglądać…
- Wiem, ja też liczyłam na finał. Trener powie wam więcej na ten temat niż ja jestem w stanie i nawet nie mam zamiaru was krytykować. Doszłyście do półfinału i chwała wam za to. Jutro zagracie o trzecie miejsce i też będę wam kibicować.
Gabriela odgarnęła włosy za ucho Martyny i delikatnie pocałowała ją w skroń. Wyprostowała nogę, aby zamknąć drzwi.
- Proszę, nie puszczaj mnie. - wyszeptała drżącym głosem.
- Nie zamierzam. - lekko ją kołysała niczym niemowlę do snu. - Jestem tu dla ciebie.
Martyna zacisnęła powieki i pociągnęła nosem.
Liczba słów: 207
0 notes
amethystheaven · 9 months
Text
rozdział trzydziesty drugi (cz. 56)
- Dziewczyny, a wy w ogóle wiecie…? - zaczęła Izzy.
- O czym mamy wiedzieć? - Gabriela przeciągnęła wzrok z Martyny na przyjaciółkę.
Izzy wzięła głębszy wdech.
- Przez co najmniej ostatnie kilka dni w internecie widziałam plotki. - wyjęła telefon i odszukała potrzebne zrzuty ekranu. - W koreańskim Suwon tajemnicza dziewczyna była widziana w objęciach polskiej siatkarki Martyny Łukasik. To nie pierwszy raz. Czy łączy je coś więcej? - zacytowała. - Jeszcze jakieś fanowskie konto o was pisało. Wcale bym się nie zdziwiła, jeśli Martyna faktycznie byłaby w związku z dziewczyną, ale to nadal jest jej sprawa.
Magda lekko szturchnęła przyjaciółkę i uniosła brwi w geście sugestii, po czym zaśmiała się.
- Ja nie wiedziałam, że ty kogoś masz. - powiedziała i spojrzała na krótko obcięte paznokcie. - Ciekawe kogo.
Gabriela zachichotała i pokręciła głową.
- Ja nie wiem, o kogo im chodzi. - Martyna odpowiedziała identycznym tonem. - Wydaje mi się, że to Olivia.
- Z pewnością. - Olivia delikatnie przesunęła Gabrielę i sama zajęła jej miejsce tak, że Martyna ją obejmowała. - Mnie.
Gabriela przytrzymała się ramienia Izzy i śmiała się w głos, co podzieliła Magda.
- Tak, na pewno. - Martyna uśmiechnęła się szerzej.
- Ale jak to? - Magda udała zaskoczenie. - To wy jesteście razem? Nie wiedziałam!
- Niespodzianka! - odparły chórkiem.
Izzy z trudem łapała kolejne wdechy, przy okazji próbując się nie przewrócić o własne nogi. Na szczęście pod ręką miała Gabrielę, więc złapała się jej przedramienia. Wspomagały siebie nawzajem.
- Gabi miała rację. - zaczęła Olivia.
- Często mam rację. - zainteresowała się Gabriela. - Ale z czym tym razem?
- Świetnie przytulasz. - spojrzała na Martynę, która uniosła ramiona.
- Dziękuję. - Martyna uniosła kąciki ust.
Olivia wyszła z objęcia przyjaciółki i dołączyła do Magdy, która nadal nie była w stanie opanować śmiechu. Martyna objęła Gabrielę, po czym pocałowała ją w czoło.
- A ty tak się nie śmiej! - Olivia delikatnie dłonią uderzyła Magdę w ramię.
Magda westchnęła głęboko i w końcu udało jej się zapanować nad śmiechem.
- Swoją drogą, Olivia też świetnie przytula. - Gabriela się zaśmiała.
Olivia wykonała nieudolny królewski ukłon w jej stronę w ramach podziękowania, przez co o włos potknęłaby się o wystającą płytę chodnika.
- Z kim ja żyję… - Izzy pokręciła głową.
Liczba słów: 339
Od autorki: z nagłówkiem oraz wpisem fanowskiego konta pomogła mi A, za co dziękuję jej z całego serca
0 notes
amethystheaven · 9 months
Text
rozdział trzydziesty pierwszy (cz. 55)
Notka autorki: powracam po dłuższej przerwie c:
Gabriela, Izzy i Ashton weszli do pokoju dziewczyn.
- Hej. - przywitała się z parą narzeczonych.
Gabriela podeszła do Martyny i lekko pociągając za jej koszulkę, pocałowała ją czule, co odwzajemniła. Monika spojrzała na Izzy.
- Mamy półfinał! - ucieszyła się. - Jestem z was dumna.
- Dziękujemy. - odparła Martyna z szerokim uśmiechem. - A ty co taka zachrypnięta?
- Gdybyście tylko ją słyszały na trybunach. - Izzy machnęła dłonią i nieznacznie pokręciła głową. - Nadal ledwo słyszę na lewe ucho.
Gabriela uśmiechnęła się dumnie i chrząknęła.
Ashton powiódł wzrokiem po Monice i Martynie i zmrużył oczy.
- To, że Martyna jest wysoka, to wiedziałem, ale ty też jesteś wysoka. - zaczął powoli, na co Monika się zaśmiała i otworzyła drzwi.
Magda i Marysia weszły pewnie do środka. Gabriela od razu im pogratulowała. Ashton podparł podbródek dłonią i wpatrzył się w Magdę z niedowierzaniem w oczach.
- To jest jeszcze wyższa? - zapytał. - W kamerce i transmisjach tego nie widać.
Magda spiorunowała go wzrokiem.
- Tak, ja jestem najwyższa z dziewczyn. - oparła łokieć o jego bark i rozejrzała się po dziewczynach. - To co, gramy półfinał.
- Musisz mówić trochę głośniej, bo ktoś tutaj - Izzy spojrzała na Gabrielę. - mnie tymczasowo ogłuszył.
Liczba słów: 184
Od autorki: ten rozdział jest nieco krótszy pomimo wygranego ćwierćfinału, napisałam go ok. 2 tygodnie temu. szczerze powiem, że nadal nie pozbierałam się po zaręczynach Izzy i Asha, a przed nami (nie r. 32) będzie jeszcze jeden pełen emocji rozdział :')
0 notes
amethystheaven · 9 months
Text
rozdział trzydziesty (cz. 54)
Część pięćdziesiąta czwarta
- Hej. Jak było na treningu? - Gabriela zapytała w progu.
- Długo. - Monika zaśmiała się. - Jakbyś szukała Martyny, a na pewno jej szukasz, jest w łazience. Możesz na nią chwilę poczekać.
Gabriela uśmiechnęła się i usiadła na łóżku swojej dziewczyny. Zerknęła na ekran blokady telefonu, jednak nie było nowych powiadomień ani wiadomości.
- Coś się stało? - Monika odezwała się po kilku sekundach ciszy. - Jesteś trochę w pośpiechu, jakby coś się stało.
- Nie, nie. - zaprzeczyła od razu. - Póki co, nic nie powiem. - ściszyła głos, aby jedynie Monika ją słyszała. - To jest taka niespodzianka. - zachichotała.
Monika przytaknęła i nie ciągnęła tematu. Wedle jej słów, Martyna wyszła z łazienki z mokrymi włosami ubrana w jeansowe szorty i luźną koszulkę. Zostawiła poprzednie ubranie w walizce, po czym nachyliła się nad Gabrielą i pocałowała ją czule na powitanie.
- Cudnie razem wyglądacie. - wtrąciła Monika, patrząc na dziewczyny.
Martyna wyprostowała plecy i uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Pozwolisz, że cię porwę. - powiedziała szybko, jakby faktycznie gdzieś się spieszyła.
A przecież spieszyła się. Niespodzianka czekała.
- Gdzie? - dopytała.
- Nie powiem ci. - Gabriela wydęła dolną wargę. - Chodź.
Gabriela wzięła Martynę za rękę i wyszły, zostawiając Monikę samą. Wbiegły na wyższe piętro po schodach i otworzyła drzwi do swojego pokoju. Na łóżku siedzieli pochłonięci rozmową Izzy oraz Ashton. Zaskoczona Martyna stanęła w progu i patrzyła na nich.
Narzeczeni po kolei przywitali się z Martyną.
- Co wy tu robicie? Gabriela mówiła, że gdzieś macie jechać. - uśmiechnęła się.
- Niespodzianka! - Izzy powiedziała nieco głośniej. - Gabi pomogła nam ją zaplanować.
- No, tak, Gabi i jej niespodzianki. - zaśmiała się. - Nie spodziewałam się was tutaj.
Izzy usiadła na łóżku i odgarnęła włosy za plecy.
- Opowiadajcie, co tam u was.
- Generalnie to nic nowego. Ja byłam na treningu i ledwo zdążyłam wyjść z łazienki i Gabriela dosłownie mnie porwała. A Gabi pewnie wstawiała zdjęcia, co?
- Nie zaprzeczę. - zrobiła dzióbek.
Dziewczyny zaśmiały się głośno. Martyna objęła Gabrielę i przeczesała jej włosy.
- Mówiąc o niespodziankach, my mamy drugą niespodziankę.
Izzy wystawiła taktycznie schowaną dłoń i pokazała dziewczynom pierścionek zaręczynowy, który pewnie był wart więcej niż cała posiadłość Gabrieli, dlatego nie śmiała go dotknąć. Ledwie powstrzymała się od ekstremalnej reakcji, więc mocno wyprzytulała przyjaciółkę.
- Poznajcie przyszłą panią Irwin. - powiedział dumny Ashton, następnie obejmując narzeczoną. - Nie powiem, byłem zestresowany. - zaśmiał się na własne słowa. - Jeśli będziecie coś takiego robić, też pewnie pojawi się stres. Ale moment, kiedy Izzy powiedziała tak… Wynagradza cały stres.
Martyna spojrzała na Gabrielę i obie przypomniały sobie o zaręczynach na niby w pokoju Magdy i Marysi podczas poprzedniego turnieju.
Charms z Pandory wystarczy.
- Tak się cieszę! - Gabriela ponownie przytuliła narzeczonych. - Coś pięknego.
- Dziękujemy. Cały wieczór był piękny. - wyjaśniła Izzy. - Chociaż spodziewałam się takiej randki z okazji naszej rocznicy, a tu jednak nie. Gdybyście powiedziały mi o zaręczynach dwa tygodnie temu, pewnie bym was wyśmiała na miejscu.
Śmiech wypełnił pokój. Gabriela, będąc Gabrielą, zaczęła wypytywać o wszelkie szczegóły wieczoru, a Izzy dzielnie odpowiadała na wszystkie jej pytania. Ashton patrzył na reakcję Martyny i nieznacznie się zaśmiał, czym skupił na sobie uwagę narzeczonej. Dziewczyna zmarszczyła brwi i wbiła w niego podejrzliwe spojrzenie, po czym skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. On, próbował zachowywać się naturalnie, jednak nie wychodziło mu to za dobrze. Zdecydowanie nie jest idealnym materiałem na aktora.
- Ash… - powiedziała.
Gabriela spojrzała na Martynę identycznym wzrokiem. Rozchyliła usta.
- Martyna… - Gabriela zaczęła. - Czy ty…? - nie mogła skończyć wypowiedzi ze względu na podejrzenia.
Ashton nie wytrzymał i zaczął się śmiać, co udzieliło się Martynie.
- O co tu chodzi? - Izzy spojrzała na dziewczyny. - Co…
- Dobra, dobra, to już nie jest tajemnica. - ugiął się pod wzrokowym naciskiem narzeczonej.
- Ja wiedziałam o zaręczynach. - Martyna przyznała. - Pomogłam Ashtonowi w wyborze pierścionka. Wysyłał mi zdjęcia wielu pierścionków.
- Tak. - Ashton potwierdził. - Tak było. Nie mogłem zaangażować Gabrielle z wiadomych powodów, a chłopaki też jakoś niespecjalnie mi pomogli, więc napisałem do Martiny i pomogła.
- Nie ma za co. - odparła z uśmiechem.
Spojrzenie Izzy zelżało i przymknęła oczy.
- Kochanie… - pocałowała narzeczonego w policzek.
Martyna objęła Gabrielę i uśmiechnęła się na widok szczęśliwej pary.
- Jesteście cudni. - Gabrielę bolały policzki od ciągłego uśmiechu.
Liczba słów: 657
0 notes