Tumgik
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
I znowu temat z zupełnie innej beczki, nad którym lubię sobie czasem w gronie znajomych czy rodziny pokurwić. Otóż jest to kwestia naszego niedojebanego „sportu narodowego” – piłki nożnej, a w zasadzie jej miłośników. Wiem, że znowu będę uogólniał ale chuj. Wszystkim urażonym z góry dziękuję, za ich nic nie znaczące opinie. Za piłką nożną, a zwłaszcza w żałosnym kasztanowym wydaniu nie przepadam. Co nie zmienia faktu, że raz na cztery lata zdarza mi się poświęcić trochę czasu i pewien procent uwagi na piłkarski turniej o puchar mistrza świata. Zazwyczaj kibicuje wtedy krajom typu Trynidad i Tobago, albo Wybrzeżu Kości Słoniowej. W porównaniu do naszych poprzebieranych za orły gołębi przynajmniej potrafią biegać i grają lepiej, mimo że w drodze na zgrupowania zdarza się, że ktoś im autobus ostrzela z kałacha. Nie na tym jednak miała się skupiać ta notka. Chodzi o to, co od lat dzieje się na polskich stadionach oraz poza nimi. Gdzie kibicie, dla których piłka „to całe życie” wyrażają swoją pasję poprzez napierdalanie kolegów, którzy noszą szaliki w innych kolorach, albo nie noszą ich wcale. Kurwa mać, jakoś nie potrafię tego zrozumieć. Znowu powołam się na Jankesów i ich podejście do życia. Sport to pierdolona rozrywka, na SuperBowl albo rozgrywki baseballowe chodzą całe rodziny i nigdy nie przeradza się to w zamieszki. Nikt nie wyrywa krzeseł, a kibice różnych drużyn potrafią siedzieć obok siebie zagryzając hotdogi od tego samego sprzedawcy i po meczu iść razem na piwo. Kto wygrał? Chuj z tego, ważne że przyjemnie spędziliśmy czas po pracowitym tygodniu. Dla polaczka niestety tydzień nie jest pracowity, a chujowy tak samo jak całe jego życie i malujące się w monochromatycznych barwach perspektywy na przyszłość, więc po meczu woli wyładować frustrację i się napierdalać. Patologia rodzi patologię, a człowiek w tłumie wyrzeka się człowieczeństwa i zaczyna zachowywać jak zwierzę w tumulcie. I kurwa zaczęły się interwencje, „a to przecie taki dobry chopok” no i co, że tam kogoś zatłukł kijem – zakazy stadionowe, kary, procesy, chuje-muje. Kurwa wasza pierdolona mać! Ja jestem zwolennikiem rozwiązań radykalnych, ale przy tym skutecznych. Człowiek, zwłaszcza taki wywodzący się z warstw zasilających szeregi pseudokibiców jest kurwa w jakiś sposób ograniczony. Wszyscy mamy różne potencjały intelektualne, można napierdalać o równości ile się chce ale niestety, czynniki zewnętrzne i to co przekazane nam zostaje we krwi ma ogromny wpływ na to jacy jesteśmy. W związku z czym, taki „dobry chopok” pierdoli zakaz stadionowy, bo tłuc się mogą też pod stadionem. Procesy to też fantastyczna sprawa. Jego to i tak nic nie nauczy, a kary z kuroniówki albo matczynej renty przecież nie zapłaci! Człowiek, który mówi językiem agresji robi to bo nie zna innych argumentów i często jest zbyt ograniczony, żeby je poznać. Wiecie co jest tańsze niż procesy, ściganie podejrzanych kiboli i cała ta szopka? Pocisk do karabinu snajperskiego. Ja wiem, że to zakrawa na terror ale co poradzić jeśli to szybkie i skuteczne? Prosty schemat - teren boiska i jego okolic zabezpieczyć snajperami – jeśli są dobrze przeszkoleni to wielu nie trzeba. Rozkaz dostają klarowny, pierwszy skurwiel który zaczyna rozróbę najpierw ma usłyszeć ostrzegawczy, żeby wiedział, że strzelają. Jeśli to nie ostudzi zapału, na dostać w kolano. Bam, kurwa! Gratulacje, zostałeś właśnie kaleką do końca swojego zasranego życia i przez okoliczności w jakich to swoje kalectwo nabyłeś zero kurwa praw do jakieś renty czy bezpłatnej opieki zdrowotnej. A przy tym stajesz się doskonałym przykładem dla innych. Przykro mi, ale bez rozbijania jajek omletu nie będzie.   Nosz kurwa.
2 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Text
Zacznijmy od tego, że wciąż jestem studentem. Ten stan utrzymuje się na poły z mojego lenistwa, na poły z cwaniactwa – mimo wszystko tych kilka profitów płynących z faktu posiadania legitymacji uniwersytetu potrafi cieszyć. Nad głową wisi mi egzamin licencjacki więc jeśli idzie o standardy szkolnictwa wyższego w Polsce to dopiero docieram na półmetek. Mimo, że gdybym nie poddał się kilku zawirowaniom to właśnie w tym roku zapewne pretendowałbym do uzyskania tytułu magistra.
Problem w tym, że jakoś niespecjalnie mi się do tego śpieszy. Już na drugim roku studiów zdałem sobie sprawę, że to wszystko jest gigantyczną stratą czasu i naprawdę muszę się wziąć za siebie i zacząć zbierać doświadczenia, które wrzucę w cefałke bo inaczej przyjdzie mi żreć tynk ze ścian albo stać przy kasie w biedronce albo maku… Zwłaszcza, że na studia i tak szedłem z przekonaniem, że moją ambicją jest żyć „z pióra”, a studiując robię coś z czego ucieszy się rodzina i kupuję sobie czas na podczepienie się do jakiejś redakcji albo serwisu. Szczęśliwe sploty okoliczności sprawiły, że udało mi się zacząć pracę. Ku rozpaczy mojej matki, która ogromnie obawiała się, że odbije się to na pobieraniu przeze mnie renomowanej edukacji wyższej. Tu akurat miała rację, choć zdecydowałem iż utrzymywanie jej w stanie błogiej nieświadomości wyjdzie wszystkim na zdrowie. Innymi słowy nie miała pojęcia, że warunkowo zaliczałem drugi rok użerając się z prawem międzynarodowym jednocześnie realizując program z trzeciego roku. Przygód w dziekanacie, kombinacji i podań, które złożyłem, żeby to wszystko stało na jako takich nogach nawet nie zliczę, a gdybym zaczął opisywać to miałbym materiał na całkiem grubą publikację.
Matka wciąż regularnie błagalnym tonem przypomina mi, że jednak zdobycie tego dyplomu jest bardzo ważne. Żebym się przyłożył i w końcu zaliczył ten egzamin. Ignoruje przy tym w zupełności fakt, że teraz mam pracę, w której się rozwijam, uczę się mnóstwa nowych rzeczy i tak na dodatek zarabiam miesięcznie „na rękę” tyle ile ona razem z ojcem. Ale uśmiecham się zawsze i uspokajam, mówiąc żeby była spokojna, że się tym zajmę etc. Łaskawie zachowuję dla siebie swoją opinię na temat tego gówno wartego kawałka tektury opatrzonego równie bezwartościowymi pieczątkami i podpisami. 
Dlaczego tak się rozpisuję? Otóż wszystko to prowadzi do mojego dzisiejszego śniadania.
Dziś, co zdarza mi się naprawdę sporadycznie, zdołałem zwlec się z łóżka trochę wcześniej, więc w okolicach biura byłem o 8:40. Mając tyle czasu na zorganizowanie sobie porannego posiłku uznałem, że może w ramach odskoczni od codzienności kupię sobie w pobliskim maku tosty i jakaś kawę w ichszej kawiarni. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Zamówiłem co chciałem i oczekując na zamówienie zacząłem się rozglądać po świeżo wyremontowanym wnętrzu sieciówki. Zaraz moją uwagę przykuł koleś stojący w okolicy kuchni… mam świetną pamięć do twarzy, ale już dużo gorszą do imion. Zidentyfikowałem go jako jakiegoś Darka czy innego Arka, który był ze mną na roku. Od razu też, przypomniała mi się sytuacja jak razem z jakimś Markiem stali koło dziekanatu i cieszyli, jak to też można było nie zaliczyć demografii w pierwszym terminie – ja, jako matematyczny idiota podchodziłem do tego kurewstwa 4 razy.   A teraz ja stoję w maku i nie mogę powstrzymać rozbawienia widząc na jak błyskotliwą karierę pozwoliło mu uzyskanie stopnia zapewne magistra. Widać opłaciło się i te pięć lat edukacji pozwoliło mu na brawurowe przebrnięcie przez procesy rekrutacyjne McDonalda. Szkoda, że kompletując moje zamówienie nie doczytał, że miało być zapakowane na wynos… Nie zagadywałem do niego, nie chciałem okazywać mylnie pojmowanej wyższości bo sam uważam, że żadna praca nie hańbi, aczkolwiek z perspektywy czasu i jego zachowania w trakcie studiów nie mogłem przestać uśmiechać się pod nosem. Nie chcę kopać leżącego, poza tym może to tylko przejściowe zajęcie póki nie zrobi doktoratu?
W każdym razie, cała ta sytuacje nieprzeciętnie zrobiła mój dzień.
Nosz kurwa! 
2 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Całkiem długo mnie tu nie było. Wszystkich, którzy to zauważyli serdecznie pozdrawiam.
Prawdę powiedziawszy, nie sądziłem, że wrócę. Z mojego szerokiego wachlarza wad, jedną z prezentujących się najpiękniej jest kliniczna odmiana tzw. „słomianego zapału”. Równie istotnym czynnikiem było, pielęgnowane w równym stopniu, lenistwo. W efekcie, Ze(l)oLitości zaczęło się w sposób naturalny wykrwawiać. A ja wciąż jeszcze nie zdecydowałem, czy mam ochotę zatamować ten leniwy, acz całkiem obfity krwotok.
Problem w tym, że mimo całego tego zaangażowania, które obrazuję poprzez bluzgi, wytykanie ludzkiej głupoty i oburzenie tak naprawdę nie mam często chęci ani sił by się o cokolwiek buntować. Wyrosłem. Choć brzmi to pewnie całkiem zabawnie w kontekście mojego faktycznego wieku, ale czasem czuje, że okres buntu na cokolwiek mam już dawno za sobą. Bywają rzeczy, od których zapalam się jasno jak magnez, ale niestety równie szybko gasnę. I mimo intensywności tego płomienia to właściwie nic z niego nie wynika.
Przykra sprawa, ale nauczyłem się płynąć z prądem. Wiem, że rzeczy na które mamy faktyczny wpływ stanowią w naszym życiu procent, który oscyluje w granicach błędu statystycznego. Dlatego przejmowanie się nimi, nie ma najmniejszego sensu. A teraz siedzę i pisze to pseudofilozoficzne, trącące melancholią gówno. Chyba wróciłem.
Nosz kurwa.
2 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Note
dlaczego wszyscy nienawidzą magdy gessler?
To całkiem proste. Ludzie nienawidzą jak ktoś je i obraża innych, a ktoś mu za godzinę takiej pracy tyle co polskiemu górnikowi za rok.
Poza tym, czuć z daleka biedną, polaczkową próbę kopiowania Jankesów - bo oni jak wiadomo, potrafią sprzedać coś - a Gesslerowa niestety Ramsay'em nigdy nie będzie.
Big Showem też nie.
0 notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Wiem, że wyjdę teraz na nieprzeciętnego slowpoke’a ale tak mi się nagle przypomniała jedna sprawa, a skoro i tak nie miałem lepszego pomysłu na notkę to postanowiłem się troszkę nad tą zaszłością porozwodzić. Otóż, nasze wspaniałe narodowe święto kiedy prawdziwi Polacy celebrują odzyskanie przez naszych przodków niepodległości od jakiegoś czasu już przepotwarza się festiwal manifestacji „jedynie słusznych światopoglądów” oraz studium szeroko pojętego napierdalania. Marsz „prawdziwych Polaków” krzyżuje swoją trasę z marszem „Polaków najprawdziwszych” kiedy na sąsiednim placu zbierają się już uczestnicy marszu „dla ratowania Polski i prawdziwie prawdziwych Polaków”. Pierdolona paranoja. Od zawsze trzymam się od tego z daleka. Cierpię na gawiedziowstręt. Poza tym, człowiek w tłumie wyrzeka się swojego człowieczeństwa. Staje się bydłem i jako takie powinien być traktowany. Nie obchodzą mnie patriotyczne powody, dla których ktoś wyrywa kostkę brukową i rzuca nią we wrogów narodu. Jeśli to robi, to ze wszech miar zasługuje na ostrzelanie gumowymi kulami. Tak, jestem radykalny. Nie cierpię ludzi, czegoście się spodziewali? Przechodząc do meritum, bo za bardzo się rozwodzę nad wstępem i budowaniem klimatu. Przypomniała mi się informacja, która zagotowała mnie w momencie kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy i powoduje podobne zachowanie nawet teraz. Otóż, imaginujcie sobie taki nius czytam: „10-letni chłopiec pobity podczas marszu w Dzień Niepodległości”. Szokujące kurwa. Strasznie bym współczuł gdyby nie to, że ja poza tragedią obitego chłopca widzę jeszcze bezkres debilizmu dorosłych, którzy do takiego obrotu sprawy dopuścili. Rodziców tego srajtka powinno się kurwa pozbawić praw rodzicielskich, wysterylizować i na odchodne pierdolnąć solidnie każdemu po durnym łbie. Gdzie masz kurwa, jeden z drugim jakiś jebany instynkt samozachowawczy!? Wczoraj się urodzili czy jak!? Kto normalny zabiera swoje dziecko na taki pochód wiedząc, że rok w rok te wszystkie pseudopatriotyczne demonstracje zamieniają się w zamieszki? Kurwa, to przecież tak samo jakby się dziwili, że dzieciaka stratowali pod sceną na Mejdenach. Równie dobrze było zabrać pociechę na „żyletę” na Legii… I ja wiem, że zaraz się zaczną jakieś odzywki w stylu, „mają prawo pokazać, że są patriotami i zabierać na takie piękne uroczystości dziecko!”, „żyjemy w cywilizowanym kraju” - tylko kurwa szkoda, że ludzie jakoś niespecjalnie cywilizowani. Przeciętny Polak sam w sobie intelektem nie grzeszy, a w tłumie to już mu w ogóle współczynnik odzwierzęcenia drastycznie spada. Trzeba wszystko brać przez pryzmat rzeczywistości, tego co widzimy na co dzień i czego uczymy się co roku. Szybki quiz, wiesz kto ma pierwszeństwo jak jedziesz swoim pikaczento z prawej, a podporządkowaną popierdala TIR? TIR kurwa! Bo jest większy. Jakby wszyscy jeździli zgodnie z przepisami to by wypadków nie było. Innymi słowy…     …nosz kurwa!
27 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Jebany. Geniusz.
30 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Note
A wiesz, że ten przepełniony frustracją i złością blog, jest nawet bardzo ciekawy? Mimo że strasznie dużo tu wulgaryzmów, w pewien sposób ma to swój urok. Kurwa, jak nie ma się własnego zycia, to trzeba zająć się życiem innych... Cześć.
Polecam się na przyszłość!
Cześć!
PS. Fajny avek z "Vampire the masquerade: Redemption". Grałem. Dobra gra.
0 notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
No i kurwa już wiem, czemu nikt nie czyta tego bloga!
Z nudów zrobiłem sobie jakiś śmierdzący filipinką czy innym bravo psychotest nazwany szumnie „Czy ktoś będzie czytał Twojego bloga?”. Poniżej macie wynik:
„Ludzie lubią z Tobą spędzać czas, lubią Ciebie i Twoje towarzystwo, kreatywność, szaleństwo, ale żeby pisać, trzeba się zatrzymać, zastanowić, pobyć samemu. Za dużo w Twoim blogu będzie Ciebie, Twojej perspektywy, opinii, uczuć itd. Otwórz się na innych - nie tylko spędzaj z nimi czas, oddawaj wspólnym szaleństwom, ale też myśl ich problemami, sprawami. Delikatność, empatia, myślenie o innych pomaga w pisaniu - ludzie to czują i chcą to czytać.”
Zajebiście. Po pierwsze uważam psychoterapeutów za jebanych szarlatanów dla idiotów, którzy nie potrafią zawierać przyjaźni. Wiem, że uogólniam ale trudno. W końcu jestem „nie delikatny, brak mi empatii i nie myślę o innych - a Wy to czujecie”. Nosz kurwa, nie wiem kto to wymyślał ale pewnie chodziło mu o jakieś zjebane blogi filozoficznych nastolatek, gimbusów grafomanów albo innych ułomów-bojowników o własne, przenajświętsze zdanie. Ja tutaj kurwa nikogo nie przekonuje do swojego „jedynie słusznego” spojrzenia na świat. Ani nie piszę, jak mi zajebiście ciężko w moim „16 letnim, pełnym dramatycznych doświadczeń” życiu. Ani nie jestem blogowym recenzentem, bo poskąpiono mi sprytu i umiejętności, żeby chcieli mnie gdzieś faktycznie publikować. A podejrzewam, że właśnie do takiego przedziału internetowego ścierwa kierowany był ten test.
Ja nienawidzę blogów. Trochę hipokryzja, że prowadzę własny? Cóż, jakoś tak wyszło… Piszę z nudów, może trochę dla wyładowania frustracji i nie zależy mi żeby ktoś się tym szalenie jarał, choć feedback zawsze jest sympatyczną sprawą. Ale nie spodziewam się popularności bo€“ nie przykładam się specjalnie do tego co tutaj bazgrze. Poza tym, serio wyobrażacie sobie, że Tumblr mógłby mnie promować w swoich piątkowych ogłoszeniach parafialnych? I co oni by tam napisali? „Sfrustrowany blogger, który nienawidzi wszystkiego -€“ dużo przekleństw, mało treści - jeśli nie masz co robić ze swoim żałosnym życiem, poczytaj! *oklaski, kurtyna*
Generalnie, swoje opus magnum już osiągnąłem, kiedy przeczytałem następujący cytat dotyczący grafomańsko-bluzgającej strony mnie:
"bardzo podoba mi się sposób w jaki on nienawidzi i jak już czegoś nienawidzę to staram się w taki sam sposób"
  Nosz kurwa, wzruszyłem się.
1 note · View note
zelolitosci-blog · 11 years
Video
youtube
Jak mawiają, co zostało zobaczone nie może zostać odzobaczone. Ale…
…co to kurwa jest!? Ja wiem, że teraz trzeba wszystko reklamować seksem ale na boga, to gówno jest tak sztuczne, że GMO wydaje się pieszczotą. Kto to zrobił? Dlaczego? Czy ktoś to w ogóle obejrzał zanim puścił w sieć?
Milion pytań, zero odpowiedzi. Dobra, po kolei – osobiście bardzo lubię czytać i generalnie popieram akcje, które mają otworzyć innym oczy na to, że Harry Potter to nie tylko Daniel Radcliff i dupa Emmy Watson. Że „Balde Runner’a” albo „Raport Mniejszości” można też przeczytać, a nie tylko obejrzeć. Wszystko, żeby trochę odchamić tą tępą masę. Nienajgorsza była akcja, gdzie próbowano pobudzić ludzką przekorę. Fejmusi bujali się po BUWie i rzucając tekstami w stylu „nie czytaj, po co ci to?”, „czytanie rozwija wyobraźnie, nie potrzebujesz tego”, „nie!” – ot, próba podejścia do tematu z drugiej strony.
Ale kurwa ta abominacja, jak głosi opis: „Spot kampanii społecznej zachęcającej do czytania książek. Projekt zrealizowany w ramach zaliczenia przedmiotu” zachęca mnie jedynie do spalenia twórców na stosach z książek. W ramach zaliczenia!? Mam nadzieję, że ich od razu wyjebali z uczelni bez możliwości odwołania albo opłacenia warunku. No przecież to jest jakiś jebany koszmar, który aż się prosi o przeanalizowanie i obdarzenie jadowitym komentarzem, każdej sceny. I co oni studiują? Zażynanie reklamy? Filmografię uwsteczniającą? Czerstwologię? Ostatecznie i tak spotkamy się maku, a wtedy pamiętajcie drodzy magistrowie – zawsze chcę keczap do frytek.
Wracając do samego spotu… No spójrzcie na to! Cfaniak wyrwany z niskobudżetowej wersji klipu zespołu „Weekend” siedzi na stołówce dla studenckiego motłochu. Niewyględne dziunie w tle siedzą i dyskutują nad prawie pustą, półlitrową butelczyną coli – podejrzewam, że poszła na to 1/3 budżetu tej żałosnej produkcji.  No i nasz bohater… Stylówa świadczy o stereotypowej przynależności do klanu przyszłych inżynierów. Zajęcza warga – o tym jak bardzo przejebane miał , i jeszcze będzie miał w życiu. Do tego jebaniec ma jeszcze wadę wymowy… chuj, możesz być super inteligentny, możesz się rozwijać czytając opasłe tomiszcza ale kurwa jak powiesz „CZYTAJ, PODHYWAJ” to nie wzbudzisz nic poza politowaniem.
Kurwa mać, i jeszcze ta rura – kiedy ostatnio na pytanie, jak Ci minął weekend, odpowiedzieliście: Wspaniale! Och ach, ależ wybrałam się z białogłowami… Kurwa, jeszcze powiedz chyżo i muszkiet! Wszystko co wyrzuca z siebie ta tępa rura jest tak sztywne, że prawie widzę ten prompter-biedaków z tekturowych płyt, na którym zapisali jej ten tekst. Podejrzewam, że tego „Procesu”, który „nigdy jej się nie znudzi” nie przeczytała nawet w liceum, a co dopiero w tramwaju.
Ludzie, którzy są za to odpowiedzialni powinni mieć sądowny kurwa zakaz zbliżania się do kamery, aparatu, czegokolwiek.
  Nosz kurwa!
8 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Biały Kurwa Orzeł.
Zakupiłem komiks o polskim superbohaterze. Nie sądziłem, że kiedykolwiek dane mi będzie napisać takie zdanie.
Co mną powodowało?
Nosz kurwa, ciekawość! Poza tym, 19,99 zł za 100 stron w kolorze to nie jest jakaś wygórowana cena. W każdym razie, dostatecznie niska, żebym podjął ryzyko. Rysunki, trochę chujowe – nie jest to New 52, ale z drugiej strony przyrównywanie chłopaczków znad Wisły do Jankesów trochę mija się z celem. Poza tym, poza paroma wyjątkami to New 52 wyszło zaskakująco niedojebanie. W każdym razie, warstwa graficzna raczej przywodzi mi na myśl domorosłych gimbartystów z DeviantArt’a niż coś co powinno ukazywać się drukiem ale najgorzej nie jest.
Autorzy „Białego Orła” kupili mnie pomysłowością. I tym, że przekorny kurwa jestem i nie przegapię okazji żeby podissować na polaczków, którzy z pewnością z tego tytułu drwią i się hihrają po empikach. Bo gdyby nagle Marvel pierdolnął niusem, że mają nowego bohatera – nazywa się White Eagle i będzie w nowej części uwielbianego przez geeków na całym świecie „AAAWENDŻEEERS!!1!11oneone!1!evelen! – dupa skarlet johanson - !!11!” to by się wszyscy posrali. Kurwa, a nie pomyśli jeden z drugim, że Człowiek-Pająk, Super Człowiek, Żelazny Człowiek, Drozd albo Sokole Oko brzmią w równym stopniu, o ile nie bardziej debilnie.
Dlatego cieszę się, że jest i dumnie wspieram Białego Orła! A także innych bohaterów z kart komiksu o polskim super-herosie. Bo szydera bierze się przecież nie tylko z „lamerskiej nazwy” w ojczystym języku ale też z realiów. No bo jak to tak, akcja dzieje się w Warszawie!?!?! Manhattan i Gotham są srylion razy lepsze! Kurwa, a może by tak dla odmiany popuścić trochę wodze wyobraźni i dopuścić możliwość, że w tym smutnym jak pizda kraju też może się wydarzyć coś kolorowego. Coś fajnego i niespotykanego.
Może to nie jest najlepszy komiks jaki czytałem w życiu. Z pewnością nie najładniejszy. Ale jest to niezaprzeczalnie produkt całkiem solidnie przygotowany i naprawdę ciekawy. Nie będę tu pisał rzeczowej recenzji, bo nie o to chodzi – poza tym, nie zwykłem pisywać takowych za darmo. Gratuluję autorom odwagi i mam nadzieję, że Biały Orzeł będzie miał szanse rozwinąć skrzydła.
  PS. Ach, kurwa! Przypomniało mi się! Karny kutas dla autorów za scenę z dresami… Po chuj oni mówią z błędami ortograficznymi?!To słychać? Nosz ja pierdole, przeokrutnie to było sztuczne. Widać PG się wkradło. Ale reszta git!
  Nosz kurwa?
8 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Zacznijmy od tego, że zmieniłem branżę. Moja obecna praca wymaga ode mnie robienia swego rodzaju prasówki pod kątem rynku pracy, gospodarki oraz przyległego tałatajstwa. W związku z tym, co rano sprawdzam serwisy informacyjne, na które zazwyczaj szkoda mi było czasu.
Istotnym też niech będzie fakt, że telewizji – a co za tym idzie, także serwisów informacyjnych – nie oglądam. Nie dlatego, że sobie dobudowuje jakąś kurewsko głęboką ideologie czy inny chuj. Że, niby ogłupia czy cokolwiek. Kurwa, jak masz mózg człowieku i umiesz myśleć, a nie tylko łykać jak tuczny indor to nic nie ogłupi. A przynajmniej nie od razu. Ja telewizor mam, i to całkiem niezły ale antenę wyjebałem. Kiedy ładnych parę miesięcy wstecz docieplający blok sympatyczny pan robol zapukał w szybkę i powiedział „żeby odkręcić to na trochę bo przeszkadza” uznałem, że wypierdolę dokumentnie i jakoś bez telewizora wytrzymam. Oczywiście były przymiarki do zakupu nowej anteny, ale ostatecznie zawsze spełzało to na niczym, aż w końcu doszło do tego, że nawet jakby mi ktoś dał antenę za darmo to i tak bym nie podłączył.
Dlaczego? Otóż zacząłem doceniać uroki braku informacji. Kiedyś człowiek dzień w dzień oglądał jakiś wiadomościowy syf – z resztą, chujowe studia na które uczęszczałem też wymagały ode mnie „bycia na bieżąco”. Ale wtedy już nie musiałem. Świat jest piękniejszy bez tego smętnego pierdolenia i w głowie mi się nie mieści, jak można uczynić z tego tragicznego gówna sposób na życie. Nie wytrzymałbym w redakcji programu informacyjnego nawet 5 minut. Sam co rano wrzucam na stronę publikacje, które w 90 proc. przypadków zaczynają się od słowami: „sytuacja coraz gorsza”, „bezrobocie”, „ktośtam alarmuje”. Konkluzja: Przejebane i bez szans na poprawę.
Wiem, że człowiek powinien się interesować, mieć na sercu co się dzieje w państwie czy inny chuj. Ale ja już się swoje naczytałem, nadenerwowałem i nabrałem na to, że mógłbym coś zmienić. Jestem sprawiedliwy. Pierdolą mnie po równo problemy lokalne i globalne. Świat kończący się na czubku nosa jest prostszy, ładniejszy i zdecydowanie bardziej przystępny.
Chujowa ta notka...
  Nosz kurwa.
2 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Muszę przyznać, że ilość osób, która znalazła stronę zapełnianą sukcesywnie moimi zjebanymi opiniami na swój sposób mnie zaskakuje. Skąd takie zdanie tytułem wstępu? Otóż, niniejszym wpisem raczej nie przysporzę sobie gwałtownych skoków w górę w rankingach popularności polskiej strony tumblr’a.
Rzecz zawiera się w trzech literach – LOL. Kiedyś, oznaczało to, że link albo anegdotka, które przesłało się komuś na gg są kurwa przezabawne. Albo niekoniecznie, ale osoba po drugiej stronie jest życzliwa w stosunku do naszego chujowego poczucia humoru. Jeden pies.
Chodzi o to, że jak teraz ktoś pisze LoL to najpewniej chce przekazać światu nie tyle, że coś go ubawiło ale fakt, że walczy o jakiś Nexus gdzieś w kolorowym świecie magii i napierdala czarami. Innymi słowy, kamnig aut kolejnego autysty. Skąd mi się wzięło na ten potok nieskrępowanej nienawiści w kierunku bogu ducha winnych graczy?
Przede wszystkim, bo mam ochotę. A po drugie, to sami mnie gnojki sprowokowali organizując sobie w Złotych Tarasach imprezę, której miałem nieszczęście być świadkiem. Dzieci w dziwnych czapkach, mnóstwo podrostków o długich, tłustych włosach. Wszystko oczywiście w koszulkach albo growych, albo z ajron mejden. I ten tłum siedzi na dupach i ogląda jak inni grają…
Kurwa, ja nie rozumiem. Wiem, że to jest jakiś e-sport, że w Korei to nawet da się z tego wyżyć, ale po prostu jakoś tego nie czuje. Olimpiady też nie lubię oglądać, dodam tak na swoje usprawiedliwienie. Podobnym, a przy tym dużo cięższym objawem autyzmu jest dla mnie siedzenie na YT i oglądanie filmików z tego jak grają inni. Nosz kurwa!
Nie wiem czy to powszechna faza na tę grę tak mnie wkurwia, czy jakiś inny czynnik ma tutaj znaczenie kluczowe. Bo to też nie tak, że ja nienawidzę gier sieciowych. Za liceazy to tłukłem nawet w Line Age 2 – ale zawsze w timie z jakimiś kumplami i fazy nie trwały dłużej jak 1,5 do 2 miesięcy. Próbowałem też z WoW’em, ale absolutnie mnie do siebie nie przekonało. Okropny fekał, bezczeszczący znakomitą markę jaką był Warcraft – kiedy jeszcze chodziło o strategię i dobrą fabułę. Z LoLem nie miałem prawie żadnej styczności, poza chujostwem które wciska mi internet w postaci jakichś niedojebanych memów albo „superaśnych” grafik. W związku z tym moja nienawiść do tej produkcji i jej fanów, jest właściwie bezpodstawna i powodowana jakiś hipsterskim instynktem pogardzania wszystkim co mejnstrimowe. No i wkurwiają mnie po prostu.
Problem z sieciowością gry jest taki, że nastawia się na interakcje z innymi graczy. Najczęściej idiotami pierwszej wody, albo zajebiście przejętymi swoim cyfrowym życiem albo niewyżytymi fapaczami, który spełniają się biegając po wirtualnym polu półnagą elfą o wielkim biuście. I zawierają przyjaźnie z innymi elfkami, bo w normalnym życiu są zbyt kurwa wyjątkowi żeby znaleźć sobie kogoś do „paczki”. No i kurwa najgorsi, autyści którym gra zastępuje powietrze i napierdalają w magiczny nexus czy inny chuj przez 20 godzin dziennie, codziennie. Oczywiście ze stopnie w grze, przychodzi też tępym lemingom jakieś mylnie pojmowane poczucie władzy i wyższości… Kurwa, brak słów. Dlatego nie cierpię grać po sieci. Jedyną grą, którą uważam za godną uwagi z tego nurtu jest „Battlefield Heores” – dobiera graczy do rozgrywki poziomem jaki reprezentują, brak kooperacji zawsze owocuje porażką, bo nawet największy kozak sam nie udźwignie rundy i można grać w to z doskoku po parę rundek dziennie, akurat jak ma się wolne 20/30 minut.
Ale wracając do LoL’a to…
  Nosz kurwa.
1 note · View note
zelolitosci-blog · 11 years
Note
co cie wkurwia? :D
Właściwie wszystko.
O ile jest w nieodpowiednich proporcjach.
0 notes
zelolitosci-blog · 11 years
Note
chciałam tylko zapytać czy to "w-antycznej-kurwa-oprawie-z-lat-70" jest do podkreślenia zamierzchłości poglądów tej baby? bo krucho z kasą, a bibliotekarze mnie nienawidzą, to dzida do antykwariatu i tam tylko takie ;_;
Jup. Dla podkreślenia.
Swoją drogą, dzięki za poświęcenie paru chwil z życia na poczytanie moich zjebanych opinii ;)
Pozdro, Zel.
0 notes
zelolitosci-blog · 11 years
Text
Komentarze
Jakby ktoś miał chęć, to teraz może pisać tu komenty.
Zajebiście?
Nosz kurwa.
2 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Mam po ojcu zajebiście wyczulony węch. I nie chodzi o to, że jestem jakiś kurwa nadzwyczajny jak Wolverine żeby poznawać ludzi z pół kilometra po zapachu albo tropić sarny w lesie. Po prostu wiele zapachów mnie drażni. Smród jaki bije od świeżo nałożonej, taniej, olejnej farby gwarantuje mi wycieczkę na 1,5 do 3 godzin do migrenolandu. O mdłościach już nawet nie wspominam.
Podobnie dostaje kurwicy na wszelkiej maści "pachniusie" - czyli odświeżacze powietrza i szajs tego typu. Ja pierdole, ludzie sobie zaczęli wmawiać, że ich gówno pachnie fiołkami... ja nie mówię, że z toalety ma non stop napierdalać szambem ale chyba kurwa każdy, nawet najbardziej pruderyjny człowiek wie - po co w domu jest muszla klozetowa. Aleee nie, zuchwała ludzkość musi zaburzać porządek rzeczy napierdalając tanią, zapachową leśną szczyną w szpraju żeby się innym wydawało, że oto ostatni użytkownik wysrał nie przemieloną zawartość swoich jelit ale pierdolony las! Brawo kurwa.
Spójrzmy prawdzie w oczy - klockiem waliłoby 10 minut. Natomiast to oblepiające wszystko zapachowe kurewstwo będzie czuć jeszcze przez godzinę... 
Czy może być piękniej? Ależ, oczy-kurwa-wiście!
Doświadczenie zebrane w komunikacji miejskiej, oraz przede wszystkim już okrągły rok spędzony na siłowni każą mi wysnuć tezę, że mycie się nie jest wśród obywateli specjalnie popularnym trendem. Dużo lepiej jest najebać na siebie pół puszki jadącego rozpadającym się kioskiem Bonda albo inną Curarę z Tesco. I potem stoi przed Tobą taki upośl w autobusie czy tramwaju i napierdala tą wonią... Jeśli kiedykolwiek zemdli mnie do tego stopnia, że ostatni posiłek w końcu heroicznie wywalczy sobie powrót do światła otworem, którym go wprowadziłem to przysięgam, zrzygam się na śmierdziela...
Nosz kurwa!
3 notes · View notes
zelolitosci-blog · 11 years
Photo
Tumblr media
Nosz kurwa.
2 notes · View notes