Tumgik
z-imbirem · 3 years
Text
Trzydziestolenie dziecko-kwiat. Bez dredów i glanów, za to w kwiecistych kieckach, obszernych swetrach, rozpuszczonych włosach i trampkach. Architektka z wykształcenia, psycholożka ludzkich serc z urodzenia i z duszy. Pracownica sanockiego Wydziału Rozwoju Miasta i Obsługi Inwestora. Stara się pokazywać koleżankom i kolegom z urzędniczego zawodu jak tworzyć ulice i miasta, by żyło się i nam, i przyrodzie jak najpiękniej. Melancholijne weekendowe wieczory spędza w skrytym na poddaszu kamieniczki z czerwonej cegły mieszkanku. ​ Urodziła się w Norwegii, w klimatycznym, portowym Alesund, gdzie każdego ranka podziwiała pokryte zielenią Cukrowe Wzgórza. I mimo tego, że krainę fiordów i trolli musiała opuścić w wieku lat sześciu, cały czas jest tam duchem, sercem i myślami. Dość dobrze widać ten skandynawski urok w jej charakterze. Gdy miała zaczynać podstawówkę, jej rodzina wróciła do Polski, by wesprzeć bliskich prowadzących tenisowy biznes pod Przemyślem. Od początków zakładano jej zakolanówki, opaskę z daszkiem (który chronił jej blade lico przed słońcem) i znienawidzoną w latach nastoletnich różową spódniczkę. Choć i tak najbardziej nienawidziła tej przeklętej koszulki polo. Z kołnierzykiem. Wyglądała w niej trochę tandetnie. Jakby miała na sobie tanie odzienie zwiastujące sportową elegancję. No bo przecież to t-shirt, ale jednak z kołnierzykiem. Catching! Myśl, że miała spędzić na korcie tenisowym resztę swojego życia napawała ją solidną dawką pesymizmu. Toć daleko było jej, mentalnie, do panny ą i ę. Gdy skończyła trzynaście lat (pechowe? nie sądzę) korty tenisowe po długich namowach zamieniła na rajdy rowerowe, a pierwsze zarobione na polu truskawowym pieniądze przeznaczyła na wymarzonego górala. Objeździła na nim całe Karkonosze, Bieszczady oraz Karpaty. Jedynie w Tatry się nie zapuszczała, twierdząc, że te są passé (i za bardzo mainstreamowe). Aktualnie zwiedza świat na swoim tęczowym gravelu, na którym zdobyła nawet szczyt Śnieżki. Stała bywalczyni Rzeszowa, czekająca na podjęcie stanowiska wojewódzkiego architekta. Skryta punkówa fotografująca garażowe, młode bandy analogowym aparatem; piechur krążący po różnych zakamarkach województwa podkarpackiego, zwłaszcza tych bardziej zdegradowanych, wymagających rewitalizacji. Przez życie idzie wraz z pięknym człowiekiem, którego w latach młodzieńczych zesłał jej los i któremu robi za tarczę, kucharkę, modelkę i papparazzo. Między tym wszystkim znajduje czas, by zaznajamiać uczniów pierwszych klas podstawówek z tajnikami architektury i szeroko rozumianej sztuki, a władze miasta stara się przekonać do bycia najbardziej tolerancyjnymi władzami w Polsce.
0 notes
z-imbirem · 4 years
Photo
Tumblr media
0 notes