Tumgik
#lubię paluszki >D
anexsol · 7 years
Text
Strict VII Rozdział 6
Tumblr media
Tytuł i link do oryginału: Strict VII
Autor: happilylarry
Zgoda: jest
Korekta: Kayka :D
Pairing: Harry Styles/Louis Tomlinson, Niall Horan/Liam Payne
Banner: Mini, dziękuję :)
Spis rozdziałów: (x)
Harry kuśtykał po schodach przed ich domem, używając Louisa jako podparcia. Na górze musiał się zatrzymać i oprzeć o jedną z kolumn dla wsparcia, oddychając głęboko. Louis potarł jego plecy w górę i w dół powoli, zachęcając go. Choć było lepiej, niektóre rzeczy nadal go bolały. Dla przykładu, jego plecy bolały przez chwilę kiedy poruszał się nagle, jego żebra choć wyleczone, nadal rwały co jakiś czas.
- Dobrze? - Zapytał Louis.
Harry skinął i wyprostował się. To był jego pierwszy raz, od kiedy został wypisany kilka tygodni wcześniej. Dobrze było zobaczyć zewnętrzną część jego domu. Pozwolił Louisowi prowadzić się do cichego domu. Kiedy byli w środku, powoli szedł schodami i usiadł na jednym. Louis zrobił to samo.
- Gdzie są dzieci? - zapytał, zamykając oczy. Brakowało mu tchu.
Louis potarł jego kolano. - Cóż, starsi chłopcy są w szkole, Olivia i Bella są z twoją mamą, a Archie jest z Niallem i Liamem. Powiedziałem Niallowi, że zadzwonię do niego kiedy wrócisz do domu, tak żeby Liam mógł przyjść i się z tobą zobaczyć, - Choć Liam przyszedł odwiedzić Harry`ego kilka razy w szpitalu, był zawalony robotą, od kiedy nie było Harry`ego i miał różne spotkania i latał po kraju tam gdzie miał mieć spotkania Harry.
Harry skinął. - W porządku. Brzmi dobrze.
- Jesteś głodny? - Zapytał Louis. - Czy wolisz się położyć.
- Leżałem za dużo. Jeśli nigdy więcej się nie położę, to będzie w porządku. - Powiedział Harry. - Chcę trochę pochodzić.
- Dobrze, - Louis stanął przed Harrym i pomógł mu wstać. - W porządku kochanie.
- Nie jestem dzieckiem, Louis. - Jęknął Harry, opierając się o mniejszą figurę Louisa.
Louis poklepał brzuch Harry`ego. – Oczywiście, że nie, kochanie. - Zgodził się. Poprowadził Harry`ego do kuchni i zatrzymał się blisko wyspy. - Możesz chodzić po kuchni, kiedy będę robił coś do jedzenia, dobrze? - Podszedł do lodówki i zaczął ją przeszukiwać.- Więc, wielu współpracowników i pracowników dzwoniło. Nigdy nie odpowiedziałem na to, więc masz cholernie dużo wiadomości na sekretarce, dobrze?
- Mhm. - Powiedział Harry, oczy skupione na tyłku Louis.
- I firma ubezpieczeniowa dzwoni non stop. Powiedziałem im, że oddzwonisz, kiedy będzie ci lepiej, ale zgaduję, że nie znają różnicy. - Jęknął Louis, wstając z powrotem. Miał jakieś pojemniki w rękach. - Zrobiłem to wczoraj, to w porządku?
- Co to jest? - Usiadł Harry.
- Lasagnia. - Powiedział, kładąc pojemnik na blacie. - Albo wolisz coś lżejszego? - Przerwał, i żuł swoją wargę. - Chcesz wyjść coś zjeść, może? Ludzie nie wiedzą jeszcze, że wyszedłeś ze szpitala, i moglibyśmy być niepostrzeżeni. I potrzebuję zrobić zakupy spożywcze.
- Możemy zrobić cokolwiek chcesz. - Powiedział Harry, uderzając palcami o blat.
Louis spojrzał na niego. - Ale cię boli. - Powiedział. - Nie chcę cię ciągać po różnych miejscach.
- I tak musimy odebrać receptę. - Przypomniał mu Harry, wstając powoli.
- Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. - Wymruczał Louis. Spojrzał na Harry`ego z góry na dół. Choć wszystko się wyleczyło (albo wyleczyło wystarczająco dla niego, żeby zaczął chodzić), Louis nadal był niepewny o Harry`ego chodzącego albo stojącego dłużej niż musiał. - Powiem ci coś, ja mogę iść, a ty możesz zostać tutaj i odpocząć.
- Albo, - Harry pokręcił głową powoli, pamiętając o swoim bolącym obojczyku. - Możesz przestać mnie rozpieszczać i możemy iść obaj.
Louis zmarszczył się na Harry`ego. - Nie rozpieszczam cię, Harry. Boli cię. Nie lubię na to patrzeć.
Harry westchnął i sięgnął po Louisa. - Wiem kochanie .Wybacz mi, w takim razie. Ale muszę wyjść. Byłem w szpitalu przez tygodnie i po prostu muszę wyjść.
Louis pozwolił małemu uśmiechowi wyjść na usta. - Jazda do domu nie była wystarczająca?
Harry parsknął małym śmiechem i pozwolił swojemu kciukowi prześledzić knykcie Louisa. - Nie, niestety. Teraz, jeśli mnie kochasz, zabierzesz mnie do sklepu spożywczego.
Louis kochał Harry`ego. Więc, pozwolił mu jechać do sklepu spożywczego z nim. Posadził Harry`ego na siedzeniu pasażera, bo nie było do cholery szansy, że pozwoli Harry`emu prowadzić. Nie przez długi czas. Może nigdy. W środku sklepu spożywczego prawie walczył z Harrym, czy skuter będzie dobry dla niego dobry czy nie. Szarpnął wózek z boksu i natychmiast odszedł z dala od swojego męża, żeby udowodnić swój punkt widzenia.
To tak, jakby wstrząsnęło nim. Szybko zdyszał się i musiał użyć wózka jako wsparcia. Oparł się o niego, kiedy go pchał i choć dostawał spojrzenia od Louisa, Louis był i tak cicho. Mówił tylko rzeczy, które były nagle ważne, takie jak, jakie płatki chłopcy kochają w tym tygodniu i fakt, że nie mógł już kupować bananów bo Bella ich nie cierpiała.
Tylko kiedy zatrzymali się przy delikatesach Louis zrobił się cały matczyny względem Harry`ego. Pocierał swoją ręką w górę i w dół bicepsu Harry`ego, mają w pamięci gips, który Harry nadal miał założony na nadgarstku. - Jesteś pewny, że jest w porządku? - Zapytał cicho, mrugając na swojego męża.
- Jest w porządku. - Zapewnił go Harry. - Obiecuję. Nie martw się o mnie.
Louis przeczyścił gardło. - Dobrze, więc powinieneś wiedzieć, nim zrobisz się super zainteresowany w tym związku, to ja się martwię. Poślubiłeś osobę martwiącą się.
Harry zaśmiał się. - Oh, wiem. - Wsunął rękę pod koszulkę Louisa i pozwolił jej spocząć na ciepłej skórze. - Uwierz mi.
- Naprawdę Harry. - Prosił Louis. - Jeśli nie czujesz się dobrze, albo musisz usiąść, to daj mi znać. Wiem, że lubisz cierpieć w ciszy jak kutas, ale nie rób. Wystarczająco się martwiłem jak na trzy życia.
- Przepraszam kochanie. - Przeprosił Harry. - Dam ci znać.
- Dobrze. - Louis pochylił się i pocałował jego policzek. - Teraz, skończmy i chodźmy do domu. - Poklepał delikatnie brzuch Harry`ego. - Musze włożyć trochę jedzenia w ciebie. Nie mogę uwierzyć, że cierpiałeś z powodu szpitalnego jedzenia.
- Starałem się jak najlepiej kochanie. - Powiedział Harry. - Nic nie może się równać z twoim gotowaniem.
Louis pozbierał kilka bochenków chleba i włożył je do prawie pełnego wózka sklepowego. - Wiem. - Powiedział zwyczajnie. Poszedł do sekcji z serem i zaczął wrzucać go do koszyka.
- Skromny. - uśmiechnął się Harry. Patrzył się na dół Louisa, kiedy pochylał się żeby wybrać jakieś łakocie. Czego by teraz nie zrobił żeby spróbować ...
- Zboczeniec. - Skomentował cicho Louis, kierując się z powrotem do Harry`ego. – Widziałem, że parzysz się na mój tyłek.
Harry podniósł oczy do twarzy Louisa. - Przepraszam. - W ogóle nie było mu przykro. - Znasz mnie. Lubię dobre tyłki.
Louis podniósł brwi na Harry`ego. - Jakiekolwiek tyłki?
Harry prychnął. - Twój tyłek. Zawsze twój tyłek.
    Louis mieszał czosnkowe paluszki w oleju i rozglądał się wokół niego. Byli w czarującej, małej włoskiej restauracji, kiedy Harry poprosił o makaron, i naprawdę to lubił. Chleb był niesamowity, ciepły i maślany i olej był pełny smaków. Był przy trzecim, kiedy Harry nadal gryzł pierwszy. Oh, cóż. Nie miał kontroli, kiedy przychodziło do jedzenia.
- Harry, to miejsce jest niesamowite. - Powiedział, żując powoli. - Dobre oko.
Harry wzruszył ramionami i  robił wzory w oleju z do połowy zjedzonym paluszkiem. - Widziałem to na Yelp i pomyślałem dlaczego nie? Lubisz makaron, ja chciałem makaron, więc jesteśmy tutaj.
- Co zamierzasz zamówić? - Zapytał Louis, używając ręki, która nie była podparta na stole i przeglądał menu. - Wszystko brzmi tak dobrze i autentycznie.
Harry otworzył swoje i przeglądał opcje. - Nie wiem. Cieszę się, że mają zdjęcia dołączone do wszystkiego. 
Louis skinął. - Ja też. - Było tak wiele razy kiedy przeglądał menu i uciekał do szukania obrazka jedzenia, które chciał dostać. Tak było o wiele łatwiej .- Co bierzesz?
Harry zamruczał. - Może coś z owocami morza.
Louis pokręcił głową bez spoglądania. - Nie wiem... - Powiedział . - Ollie jest alergikiem. Możesz go pocałować czy coś później.
- Będę ostrożny. Krewetki brzmią dobrze. - Powiedział Harry.
- W porządku, tylko bądź ostrożny. - Louis wziął następnego dużego gryza paluszka chlebowego i odłożył go. Otarł swoje ręce w spodnie i rozejrzał się, szukając kelnera. - Potrzebuję picia. - Skomentował cicho.
- Pamiętam, kiedyś nawet byś nie pomyślał o piciu. - Powiedział Harry, kładąc łokcie na małym okrągłym stoliku. Uśmiechnął się do Louis. - Jesteś taki luksusowy.
Louis zarumienił się. - Chciałbyś. Nie flirtuję, kiedy jestem pijany.
Harry skinął ochoczo. - Tak, robisz to. Flirtujesz ze mną cały czas. Właściwie, pijany czy trzeźwy, ciągle flirtujesz.
Louis przewrócił oczami i poklepał swój pusty kieliszek wina. - Chciałbyś . - Powiedział ponownie.
Harry sięgnął przez stolik i pozbierał ręce Louisa w swoje. Pracowały wokół gipsu - Hej, słuchaj. - Powiedział cicho.
- Oh, Boże. Zamierzasz być tandetny. - Zachichotał Louis.
- Cicho i słuchaj. - Uśmiechnął się Harry. - Dziękuję za to, że jesteś dla mnie. Wiem, że przez ostatnie miesiące nie było ci łatwo. Jesteś silny kochanie. Naprawdę się cieszę, że cię mam.
Louis mógł poczuć jak jego policzki robią się czerwone. - Cieszę się, że jest w porządku z tobą. - Przygryzł usta. - Przestraszyłeś mnie.
- Wiem. Przepraszam. - Harry ścisnął rękę Louisa swoją zdrową . - Zamierzam sprawiać ci przyjemność, kochanie. Gdziekolwiek chcesz iść, cokolwiek chcesz robić, twoje życzenie jest moim rozkazem.
- Po prostu chcę zostać obok ciebie. - Odpowiedział Louis. Nie było innego miejsca w którym wolałby być.
35 notes · View notes